niedziela, 19 października 2014

Rozdział 2.1 "Festiwal Młodych Gwiazd"

Witajcie po prawie 8 miesięcznej przerwie :)
Postanowiłam jednak napisać kontynuację, która ma miejsce dwa lata po wydarzeniach opisanych w ostatnim rozdziale. Jak wiecie, jestem teraz w klasie maturalnej, mam mnóstwo nauki i zajęć dodatkowych, także proszę o wyrozumiałość, jeśli chodzi o częstotliwość dodawania rozdziałów.
Mam nadzieję, że nadal jesteście ze mną i z przyjemnością będziecie czytać dalsze losy Megg.
Nie przeciągając, życzę Wam miłej lektury i nie wahajcie się, by zostawić po sobie ślad :)


2 lata później

            Festiwal Młodych Gwiazd odbywał się co pięć lat i miał za zadanie zaprezentować światu najbardziej aspirujących artystów. Brać udział mogli piosenkarze, tancerze lub aktorzy, którzy zostali wybrani wcześniej przez specjalnie powołaną komisję. W tym roku festiwal odbywał się w Glasgow.
Cieszyłam się na niego szczególnie, ponieważ ja i moja grupa zostaliśmy wybrani w kategorii „Najlepsza formacja taneczna”. To oznaczało, że mieliśmy wystąpić na żywo, na ogromnej scenie przed tysiącami widzów, a także przed ludźmi oglądających nas w telewizji. Od czasu Mistrzostw Świata dwa lata temu, tak duża publiczność mi się nie trafiła, więc mocno się denerwowałam.
Mikaela, moja współlokatorka i przyjaciółka, mnie nie rozumiała. Miała stalowe nerwy i nie było chyba nic, co mogłoby ją wytrącić z równowagi. Jej kariera modelki nabierała tempa i jak sama mówiła „nie ma czasu na stres”.
            Mieliśmy wejść na scenę lada moment. Podskakiwałam w miejscu raz po raz, a ze mną reszta mojej grupy, na którą składała się: Maya Johnson, czarnoskóra dziewczyna z czarnymi sprężynkami na głowie, Bee Campbell, niziutka drobna, długowłosa blondynka o dużych, brązowych oczach, Alex Burke, wysoki czarnowłosy chłopak, który był tak chudy, że posądzano go o anoreksję, Matt Peterson, brązowowłosy, wiecznie roześmiany chłopak i Eric Reid, wysoki blondyn o zawadiackim uśmiechu. To właśnie ten ostatni patrzył teraz na mnie i uśmiechał się, dodając pewności siebie. Zarumieniłam się i na chwilę poczułam się tak… dobrze i zwyczajnie.
W ciągu minionych dwóch lat ani razu nie spojrzałam na żadnego faceta; Rany po ostatnich dwóch były wciąż głębokie.
Przez ostatnie kilka dni jednak poczułam, że coś się zmieniło. Być może nadszedł czas, by zapomnieć o przeszłości i dać szansę czemuś nowemu?
            Odwzajemniłam więc uśmiech i przez moment tak patrzeliśmy na siebie, pozwalając nowemu uczuciu zakraść się do naszych serc. Wiedziałam od Bee, która wiedziała od Alexa, że bardzo się podobam Ericowi. On również bardzo mi się podobał, a zwłaszcza od kilku dni. Jednakże w wirze przygotowań i treningów, nie było czasu na żadne wspólne wyjście.
            Wywołano nas na scenę, więc rozmyślania odłożyłam na bok. Nasza formacja nazywała się „The Multies”, toteż krzyknęliśmy naszą nazwę i wybiegliśmy na scenę.
Od razu gdy rozpoczęła się muzyka, dałam się ponieść. Stawiałam kroki w rytm basów, od których aż drżała podłoga. Odtwarzałam ruchy taneczne dokładnie tak, jak to robiliśmy na próbach. Nie mieliśmy żadnego mentora, tak jak ostatnio ja miałam Travisa. Tutaj wszyscy wymyślaliśmy kroki i wspólnie ustalaliśmy próby. Gdy nie do końca ten system dawał radę, wszyscy mianowali mnie liderką grupy, jako, że miałam najwięcej doświadczenia. Czułam się wyróżniona, chociaż oprócz ustalania dni i godzin treningów nic nadzwyczajnego nie robiłam. Do układu każdy z nas przyłożył się tak samo.
            Nasz dwuminutowy występ dobiegł końca i zalała nas fala oklasków. Widziałam młodsze ode mnie dziewczyny i małe dziewczynki, które z uwielbieniem wpatrywały w nas i już w swoich głowach planowały karierę taneczną. Kiedyś byłam dokładnie taka jak one.
Ukłoniliśmy się, a wtedy podszedł do nas mężczyzna, który prowadził całe show.
-To byli „The Multies”! –krzyknął do mikrofonu i dał publiczności chwilę na kolejną salwę braw. –Pozwólcie, że zadam wam kilka pytań.
Reszta grupy wypchnęła mnie na środek, a ja nieco skrępowana podeszłam do prowadzącego.
-Czy ty jesteś liderem grupy? –zapytał, a ja potaknęłam. –Czy możesz się przedstawić?
-Jestem Megg Ant, a obok mnie stoi Eric Reid, Bee Cambell, Alex Burke, Maya Johnson i Matt Peterson.
-Naprawdę zrobiliście wrażenie. –powiedział mężczyzna. –Czy długo zajęło wam przygotowanie układu?
-Wszyscy razem go wymyślaliśmy i ciężko pracowaliśmy. –odpowiedziałam. –Tańczymy razem od dwóch lat, a ten układ zaczęliśmy kilka miesięcy temu.
-Jesteście początkującymi tancerzami, czy zdobywaliście już wcześniej jakieś doświadczenie?
-Nie,  my… -zamarłam, bo nagle wśród widowni dostrzegłam Jessicę, a obok niej Missy ze Scottem. Serce zabiło mi mocniej i nie wiedziałam, czy to z radości, czy z niepokoju. Czy Niall też tu był? Zamrugałam i nagle zniknęli mi z pola widzenia. I choć szukałam ich w tłumie ludzi, nie mogłam po raz drugi ich odszukać. Być może tylko mi się przewidziało?
-Panno Megg? –usłyszałam głos prowadzącego i spojrzałam na niego. O co on pytał?
-Och, przepraszam. –powiedziałam i usłyszałam kilka pojedynczych śmiechów, w tym moich kolegów z grupy. Byłam pewna, że będą się wyśmiewać ze mnie przez długi czas. –Jeśli chodzi o mnie, to trenowałam wcześniej z Travisem Muddem.
-Tym Travisem Muddem? –zawołał mężczyzna i nagle zapanowało poruszenie.
Zobaczyłam, że ludzie z tłumu zaczynają mnie rozpoznawać i wytykać palcem.
-Maya z kolei trenowała z Violett Miller… -kontynuowałam, a prowadzący zrozumiał, że nie bardzo chcę rozmawiać o Travisie i ruszył z mikrofonem do reszty grupy.
Wytężyłam wzrok, próbując odszukać mojego dawnego zespołu. Niestety, jakby zapadli się pod ziemię. Być może mój umysł spłatał mi figla.
            W końcu prowadzący skończył nas odpytywać i dziękując za wspaniały występ, odprawił nas za kulisy. Zeszliśmy więc ze sceny i dopiero znajdując się w odpowiedniej odległości, zaczęliśmy krzyczeć i skakać w triumfie. To był jeden z naszych większych sukcesów jako zespół i mieliśmy duże powody do radości.
-Och, Megg, to było niesamowite! –pisnęła Bee, tuląc się do mnie. Była jak młodsza siostra, której nigdy nie miałam. Była o trzy lata młodsza, a przez to, że była taka drobna i niska, wydawało się że miała jeszcze mniej lat. Przytuliłam ją i potargałam jej długie, falowane włosy w kolorze miodu. –Hej! –zaprotestowała i odsunęła się, robiąc śmieszną minę.
Z Mayą przybiłyśmy sobie piątkę, a Mattem żółwika, a z Alexem wymieniliśmy niezręczny uścisk. Alex był niezręczny we wszystkim co robił i był trochę dziwny, ale wszyscy bardzo go lubiliśmy.
            Eric podszedł do mnie i spojrzał na mnie z góry, unosząc jedną brew. Zadarłam głowę i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Dobra robota. –powiedział, a ja kiwnęłam głową.
-Daliśmy radę. –odparłam poważnie.
I wtedy chłopak nachylił się i bardzo powoli zbliżył twarz do mojej. Wiedziałam od razu o co tu chodzi, więc przymknęłam powieki. Czemu nie? Muszę spróbować.
-Megg? –usłyszałam i gwałtownie otworzyłam oczy. Odsunęłam się do tyłu i spojrzałam w miejsce, z którego dochodził głos.
Kilka kroków od nas stał wysoki, czarnowłosy chłopak, którego szczękę zdobił krótki zarost. Ubrany był w  czarne spodnie, szarą koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę. W jednym uchu miał słuchawkę, w ręce mikrofon. Podeszłam bliżej, nie wierząc w to co widzę i wtedy ujrzałam dobrze mi znane, piwne oczy chłopaka.
-Zayn? –wyszeptałam i wyciągnęłam rękę przed siebie. Gdy go dotknęłam, moje serce stanęło. –Ty naprawdę tu jesteś.
A więc wcale nie przewidziało mi się wcześniej. Jessica, Missy i Scott również tu byli.
Zanim cokolwiek zrobiłam, Zayn zrobił krok do przodu i wziął mnie w ramiona. Tak po prostu. Zamknięta w uścisku, poczułam, że moje oczy robią się wilgotne. Minęły dwa lata, a nic się nie zmieniło.
-Ehm, przepraszam? –usłyszałam głos Erica i nagle oprzytomniałam.
Puściliśmy się i spojrzałam na blondyna, który mierzył Zayna chłodnym spojrzeniem.
-Czy mogę wiedzieć, kim ty jesteś? –zapytał Eric.
Zawstydziłam się. Przecież prawie się przed chwilą pocałowaliśmy.
-Jestem Zayn. –odparł czarnowłosy, odwzajemniając ostre spojrzenie. –A kim ty jesteś?
-Eric. –jego głos był niczym trzaśnięcie bicza. –Jestem z Megg w formacji „The Multies”.
-Gratulacje. Ja jestem jej eks.
-Megg! –rozległ się krzyk i zobaczyłam, że z oddali biegnie Niall.
To przerwało nieprzyjemną wymianę zdań między Zaynem a Erickiem, więc odetchnęłam z ulgą.
-Megg, co za układ! –Niall pokręcił głową i uśmiechnięty od ucha do ucha, uniósł mnie w powietrze i zaczął się szybko obracać.
-Niall! –krzyknęłam, chichocząc. –Puść mnie, wariacie.
-Wszyscy byliśmy pod wrażeniem! –kontynuował. –Jess jest ze mną i przyprowadziliśmy resztę starej grupy.
-Cała grupa tu jest? –otworzyłam szeroko oczy.
-Calutka. –potaknął Niall zadowolony z siebie. –Zaraz tu przyjdą i osobiście ci powiedzą, jaka świetna byłaś. Nawet Travis przyjechał, ale zaraz po występie musiał wracać do swoich spraw. Kazał cię serdecznie pozdrowić.
-Dziękuję. –podskoczyłam, wyszczerzona od ucha do ucha.
            Bardzo lubiłam moją nową grupę taneczną, ale zobaczenie i porozmawianie z dawną formacją było najlepszym uczuciem na świecie.
Pierwszą zobaczyłam Missy. Wciąż miała długie, jasnobrązowe dredy i pięknie opalony odcień skóry. Za rękę szedł z nią Scott, który zgolił brodę i wyglądał teraz o kilka lat młodziej. Obok nich szła Jessica, tak samo blada, ruda i delikatna jak zawsze. Włosy jej urosły i teraz sięgały nieco za pupę. James, Jake i Raven szli za nimi, śmiejąc się w najlepsze.
Gdy tylko mnie zobaczyli, od razu ruszyli, by mnie wyściskać.
-Megg, co za wspaniały występ! –pochwalił nas James. –Ty i twoja grupa jesteście niesamowici!
-Dlaczego nic nie pisałaś? –zapytała Missy z wyrzutem. –Ani jednego smsa, nic!
-Zupełnie jakbyś zapadła się pod ziemię. –potaknął Scott. –Spodziewaliśmy się najgorszego, a tu proszę, jak ładnie sobie radzisz.
-Wiem, przepraszam. –z zakłopotaniem spuściłam wzrok. Nie wiedziałam co im powiedzieć.
-Och, dajcie jej spokój. –powiedziała Raven, podchodząc do mnie. –Megg miała na pewno kilka problemów na głowie i potrzebowała przerwy od całego świata.
Zamrugałam i spojrzałam na nią zdziwiona. Rozumiała mnie doskonale, choć nigdy jej z niczego się nie zwierzałam.
-Hej, wy! –rozległ się donośny głos mężczyzny z jakąś rozpiską w ręku. –Kim wy jesteście? Nie wolno wam tu być.
Podczas gdy Scott wraz z resztą grupy podeszli do mężczyzny, by się tłumaczyć, Jessica odciągnęła mnie w bok i przytuliła delikatnie.
-Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że ich tu przyprowadziłam? –zapytała.
Prawda była taka, że co jakiś czas pisałam do Jess krótkie smsy co się u mnie dzieje, a ona obiecała, że nie będzie mówić tego Niallowi, ani nikomu innemu.
Nie chciałam, by ktokolwiek dowiedział się gdzie mieszkam. Zdaje się jednak, że tym razem Jessica nie dotrzymała słowa.
-Powinnam być zła. –odparłam. –Ale w sumie to nie jestem. Miło jest was wszystkich zobaczyć.
-Nie zrozum mnie źle. –spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. –Gdy tylko napisałaś mi, że będziesz występować na tym festiwalu, chciałam przyjechać zupełnie sama. Jednak kilka dni później Niall powiedział, że razem z One Direction zostali zaproszeni tutaj, by gościnnie dać występ. Wszystko już wtedy potwierdzili i nie dało się tego odwołać. Stwierdziłam, że skoro oni tu przyjeżdżają, to dlaczego nie zabrać od razu całej grupy? Wiadomo przecież, że i tak chodziło ci o Harry’ego i Zayna.
-Wszystko rozumiem. –uśmiechnęłam się delikatnie. –Ale dlaczego w takim razie nie napisałaś smsa, że wszyscy tu będziecie? To był nie lada szok, widzieć was tutaj.
-Bo wiedziałam, że gdybyś dowiedziała się, że One Direction przyjedzie, odwołałabyś cały występ i zaprzepaściła swoją szansę.
Westchnęłam i zdałam sobie sprawę, że Jess ma rację.
            W tym czasie mężczyzna z rozpiską zgodził się na obecność mojej dawnej grupy za sceną i zaraz prosił One Direction, by przygotowali się do występu. Grali jeden ze swoich nowszych utworów, bo tytuł kompletnie nic mi nie mówił.
Wtedy zobaczyłam Liama, Louisa i Harry’ego. Wszyscy trzech szli w moich kierunku.
Louis nie zmienił się ani trochę. No, może ubierał się nieco lepiej. Liam ściął włosy na jeża, a Harry… jego spojrzenie się zmieniło. Patrzył na mnie jak na koleżankę, uprzejmie, z umiarkowanym zainteresowaniem, ale niczym więcej. Zupełnie inaczej, niż jak Zayn na mnie dzisiaj spojrzał.
Przytuliłam każdego z nich po kolei i jedynie w Harrym wyczułam sztywność i napięcie.
-Miło cię widzieć, Megg. –powiedział.
-Ciebie też. –odparłam, nie patrząc mu w oczy.
To było dziwne. Tak niezręcznie to nie czułam się nawet z Alexem Burke, z mojej grupy tanecznej.
-Na scenę One Direction, ruchy, ruchy! –rozległ się głos.
-Wszystko okej, Megg? –zapytał Liam, po tym jak Louis i Harry odeszli na bok, poprawiając słuchawki i włączając swoje mikrofony.
-Tak. –uśmiechnęłam się. Już zapomniałam jaki Liam potrafił być troskliwy i opiekuńczy. –Zadziwiająco okej, zważywszy na okoliczności, przy których się z wami rozstałam.
-Nikt nie ma ci niczego za złe. –powiedział, kładąc rękę na moim ramieniu. –A swoim wyjazdem pokazałaś, że naprawdę nikogo nie chciałaś dłużej ranić. Wiem, że nie przyszło ci to łatwo.
-Nie, nie przyszło.
Ponaglający głos do wyjścia na scenę się nasilił, więc Liam mrugnął do mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Trzymaj się, Megg. Pogadamy później. –powiedział, po czym pobiegł z mikrofonem w stronę chłopaków.
Krzyknęli do siebie kilka motywujących słów, poklepali się wzajemnie po plecach i po kolei wychodzili na scenę. W ostatniej chwili Zayn obrócił się i spojrzał na mnie tak, jak patrzył na mnie od zawsze. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam głową, życząc mu w ten sposób powodzenia. Gdy zniknął, ogarnęło mnie dziwne uczucie. Właśnie tak go ostatnio straciłam. W jednej chwili był, a w drugiej już nie. Wszystko oczywiście z mojej winy.
-Hej, Megg. –usłyszałam głos Bee. Blondynka podeszła do mnie i uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się dwa dołeczki. –Nigdy nie chwaliłaś się, że znasz osobiście One Direction.
-No tak. Jakoś nigdy nie było okazji. –powiedziałam z zakłopotaniem. Kątem oka zobaczyłam, że mój dawny zespół rozmawia teraz z moim nowym zespołem.
Maya na dobre zagadała się z Jessicą, Missy i Raven, a Matt, Alex i Eric rozmawiali z Jamesem, Scottem i Jake’iem. Był to niecodzienny widok; Nigdy nie spodziewałabym się, że kiedyś dojdzie do ich spotkania.
-Moja siostra za nimi szaleje. –rzekła Bee. –A przez to ja też zaczęłam. Powiedz, którego z nich lubisz najbardziej?
Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co powiedzieć. Ja znałam ich troszkę inaczej niż ona. Ona znała ich z wywiadów, teledysków i swoich wyobrażeń. Ja naprawdę ich poznałam, mieszkałam z nimi rok, a o Harrym i Zaynie wiedziałam praktycznie wszystko. Nie byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie kogo lubię najbardziej, bo każdego z nich ceniłam na swój sposób.
Przed odpowiedzią uratował mnie Eric.
-Twoja dawna formacja jest świetna. –powiedział, uśmiechając się szeroko. –Właśnie wpadliśmy wszyscy na pomysł, by ułożyć wspólnie jakiś układ.
-Wy… co? –zdziwiłam się, a w głowie powstał mi obraz, jak znajdujemy się wszyscy w jednej sali.
-Tylko na próbę. –Eric wzruszył ramionami. –Oni mają wolne, my też. Dlaczego by nie spożytkować tego czasu?
-To świetny pomysł! –pisnęła Bee i podskoczyła, a wraz z nią jej długie, blond fale.
Pomysł na pewno był ciekawy… ale nasza współpraca oznaczała także, że One Direction kręciłoby się w pobliżu. Niall byłby w końcu częścią naszej drużyny.
Nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa.
Podeszliśmy więc do reszty obu formacji i włączyliśmy się w rozmowę. Wszyscy byli zachwyceni pomysłem.
-Poczekamy na Nialla, żeby ustalić więcej szczegółów! –zarządziła Missy, a Scott natychmiast ją poparł.
Wtedy dostrzegłam piękny, diamentowy pierścionek na palcu Missy. Potem spojrzałam na Scotta, który z szerokim uśmiechem obejmował ją. Podeszłam do nich i bez słowa wzięłam rękę przyjaciółki i dotknęłam pierścionka.
-No tak! –roześmiała się Missy, potrząsając swoimi brązowymi dredami. –Ominęły cię wieści. Jesteśmy zaręczeni!
-Gratulacje! –wcale nie byłam zdziwiona. –Wy dwoje jesteście stworzeni dla siebie.
Czy ja też byłam stworzona dla kogoś? Czy i mnie kiedyś ktoś poprosi o rękę? Przelotnie spojrzałam na scenę.
            Usłyszałam oklaski i wrzaski, co świadczyło o tym, że chłopacy skończyli występ. Prowadzący zapowiadał następnych artystów, podczas gdy Harry, Zayn, Liam, Louis i Niall schodzili ze sceny i schodków, by podejść do nas.
I wtedy zdarzyło się coś, na co nie byłam przygotowana.
Ni stąd ni zowąd pojawiła się wysoka, bardzo ładna dziewczyna o prostych, blond włosach i bladej cerze. Ubrana była w krótkie, dżinsowe spodenki, obcisłą koszulkę i conversy.
-Harry! –krzyknęła i pobiegła do niego. Zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go w policzek.
Chłopak objął ją w pasie i z uśmiechem ruszyli przed siebie. Podeszli do nas i Harry spojrzał na mnie przelotnie nieokreślonym wzrokiem.
-Słuchajcie wszyscy, to jest Chloe. –powiedział Harry, tym razem nie zaszczycając mnie spojrzeniem. –Moja dziewczyna.
Poczułam się, jakby uderzył mnie w twarz. Blondynka po kolei podawała rękę mojemu nowemu zespołowi. Moją starą formację najwidoczniej już poznała.
-Chloe, miło mi poznać. –powiedziała, ściskając delikatnie moją rękę. Miała ciemnoniebieskie oczy i różowe usta pokryte błyszczykiem.
-Megg. –odparłam. Mimo iż próbowałam, nie udało mi się uśmiechnąć.
-Megg? –rozchyliła usta i spojrzała pytająco na Harry’ego. Gdy ten ledwo zauważalnie skinął głową, Chloe znowu skupiła się na mnie. –Wiele o tobie słyszałam, Megg. Fajnie jest w końcu cię poznać.
Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Po prostu stałam tam i patrzyłam na nią, niezdolna do niczego.
-Proszę o uwagę! –rozległ się donośny głos mężczyzny z rozpiskami –Proszę, by wszystkie zespoły, grupy i formacje, które wzięły już udział w występach, przeszły do holu, lub opuściły teren Festiwalu. Potrzebne jest miejsce dla następnych artystów, którzy będą występować przed publicznością.
            Chloe uśmiechnęła się do mnie raz jeszcze i był to naprawdę szczery i miły uśmiech. Razem z Harrym ruszyła do przodu. Była tylko troszkę niższa od niego.
-Przepraszam, że ci nie powiedziałam. –powiedziała cicho Jessica, idąc obok mnie. –Nie wiedziałam, że dzisiaj tu będzie.
-A co za różnica czy by była czy nie? –odszepnęłam. –Powinnam wiedzieć takie rzeczy.
Bo bolał nie sam fakt, że Harry ma dziewczynę, ale to, że ja dowiedziałam się o tym ostatnia.
Doszliśmy do dużego holu, gdzie Missy od razu zaatakowała Nialla pomysłem utworzenia wspólnej grupy tanecznej.
-Jak się trzymasz? –usłyszałam głos Zayna ze swojej lewej strony.
Spojrzałam na niego i momentalnie ścisnęło mnie w sercu. Myślałam, że uczucie do niego osłabło; Nie mogłam się bardziej pomylić.
-Jakoś sobie radzę. –wzruszyłam ramionami. –Nowe mieszkanie, nowe miasto, nowa grupa, nowe układy… Byłam bardzo zajęta i dzięki Bogu za to.
-Ja też. Nagrywaliśmy kolejną płytę i teledyski. –zapatrzył się przed siebie. –Chociaż niektórzy znaleźli czas na inne rzeczy.
Miał na myśli Harry’ego i Chloe, którzy stali nieco dalej od wszystkich i chichotali, wtuleni w siebie.
-Jak długo są razem? –zapytałam.
-Rok. –odparł, zerkając na mnie niepewnie. –Oficjalnie, bo poznali się półtora roku temu.
A więc wystarczyło mu pół roku, by zapomnieć o mnie i znaleźć sobie nową dziewczynę? To zabolało. Najwidoczniej nie byłam dla niego aż taka ważna jak myślałam.
-A teraz, skoro skończyliście nagrywać, co będziecie robić? –zapytałam, chcąc zmienić temat. –Odpoczywać?
-Ta, jasne. –roześmiał się Zayn. –Przed nami długa i intensywna trasa koncertowa po Europie. Kilka miesięcy w autobusie i śpiewania, czasem po kilka razy w jednym kraju.
-To bardzo pracowicie. –skomentowałam. –Ja z kolei pewnie dalej będę ćwiczyć i występować na okolicznościowych wydarzeniach.
-I nadal to lubisz? –zapytał czarnowłosy. –Taniec jest nadal tym, co chcesz robić w życiu?
-Absolutnie. –potaknęłam.
-Cieszę się, że ci się udało. –powiedział. –I, że jesteś szczęśliwa.
-Nie jestem szczęśliwa. –odparłam, patrząc na niego smutno. –Nie do końca.
Zayn spojrzał na mnie z góry i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je i lekko musnął dłonią mój nadgarstek. Moje oczy zrobiły się wilgotne.
-Stęskniłam się za tobą, wiesz? –powiedziałam cicho.
-A ja za tobą. –nadal gładził moją rękę. –Pójdziemy gdzieś później i porozmawiamy?
Kiwnęłam głową na znak zgody.
-1D, narada! –rozległ się krzyk Nialla. Machnął rękę na przyjaciół z zespołu i odszedł gdzieś w bok. Czarnowłosy puścił mnie i dołączył do reszty zespołu. Zaczęli rozmawiać przyciszonymi głosami. Czułam mrowienie w miejscu, gdzie przed chwilą dotykał mnie Zayn.
            Ich dyskusja trwała i trwała. W pewnym momencie podeszła do mnie Bee i przytuliła się do mnie, jak to miała w zwyczaju. Zdawała się być troszkę dziecinna, ale nie w ten irytujący, męczący sposób, tylko słodki i śmieszny, że miało się ochotę jej pomagać i opiekować się nią.
-Co się dzieje między tobą a tym czarnowłosym Zaynem? –zapytała, patrząc na mnie z dołu swoimi sarnimi oczami.
-Zauważyłaś to, co? –powiedziałam cicho.
-Trzeba by się mocno postarać, żeby nie zauważyć. –odparła.
-Kiedyś coś było między nami… i to nie była mała rzecz. Trochę czasu jednak minęło i nie mam pojęcia jak jest teraz.
-Wciąż mu na tobie zależy.
Zapatrzyłam się na Zayna, który teraz gorąco uczestniczył w dyskusji i poczułam uścisk w sercu.
-Hej, Bee, a kto jest ulubieńcem twojej siostry? –zapytałam, by zmienić temat.
-Louis. –odparła śmiejąc się. –Cały jej pokój obwieszony jest jego plakatami.

-Być może teraz, skoro się znacie, będziesz mogła ją z nim zapoznać.
-Tak, to byłoby…
Nie dokończyłyśmy rozmowy, bo One Direction skończyło rozmawiać i ruszyło do nas wszystkich z uśmiechami na twarzach. Najbardziej cieszył się Niall, który był aż zarumieniony z ekscytacji.
-Nie zgadniecie na co wpadliśmy! –wykrzyknął.

***
To tyle jeśli chodzi o pierwszy rozdział.
Dajcie znać co myślicie i wypatrujcie kolejnego rozdziału, który postaram się napisać jak najszybciej. 
Trzymajcie się ciepło ;)


 http://ask.fm/AntMeg
https://twitter.com/AntMegg