Poszliśmy z
Harrym do pokoju. Chłopak był wciąż ubrany w ubrania z koncertu i wyglądał
niesamowicie. Wysoki, modnie ubrany, pewny siebie. Zdjął marynarkę i rzucił ją
na łóżko. Biała koszulka, którą miał na sobie, podkreślała jego muskulaturę.
Brązowe loki były idealnie ułożone, oczy
świeciły zielonkawym blaskiem. Wyglądał lepiej niż kiedykolwiek.
Zaczęłam
się zastanawiać jak wyglądał jego normalny dzień, zanim poznał mnie. Czy po
koncercie i powrocie do domu, rzucał marynarkę na łóżko?
Westchnęłam. Jak to możliwe, że istniał ktoś
tak idealny? Gdy przypomniałam sobie jak śpiewał dwie godziny wcześniej, przez
moje ciało przeszły rozkoszne dreszcze.
-Harry? –zapytałam go, na co odwrócił się z
lekkim uśmiechem na ustach. Przyciągnął mnie do siebie, głęboko patrząc mi w
oczy. Czułam się, jakbym w brzuchu miała tysiące motyli. –Jesteś zmęczony?
Harry’emu błysnęły oczy. –Ani trochę.
–odpowiedział.
-To dobrze. –mruknęłam i musnęłam wargami jego
usta. Chwilę potem przywarłam do niego całym ciałem, a nasze usta odszukały się
w gorącym pragnieniu.
To nie był czas na rozmowy. Chcieliśmy czegoś
innego… czegoś nowego. Byłam pewna, że teraz jest odpowiedni moment.
Harry
popchnął mnie lekko w stronę łóżka. Padliśmy na aksamitną pościel, a czarna,
krótka sukienka, którą miałam na sobie, podjechała nieznacznie do góry. Próbowałam
ją obciągnąć na dół, ale Harry powstrzymał mnie, unieruchamiając mi ręce.
Obdarzył mnie płomiennym spojrzeniem, leniwie przesuwając wzrokiem po moim
ciele. Znowu pochwycił moje usta w oczekiwanym pocałunku, podczas gdy jego
dłonie błądziły przez cienki materiał sukienki.
Byłam już mocno podniecona, a unikalny zapach
Harry’ego tylko potęgował to uczucie. Gdy przygryzł delikatnie moją wargę, z
moich ust wyrwał się jęk.
Zdałam sobie sprawę, że jestem gotowa. W tym
samym momencie poczułam jego erekcję, napierającą na mnie przez materiał jego
dżinsów. On też był gotowy. Poruszyłam się pod nim, czując coraz szybciej krążącą
krew w moich żyłach.
Patrzyliśmy
na siebie przez pewien czas, nierówno oddychając. A potem sprawy potoczyły się
szybko. Chwyciłam brzeg jego białej koszulki i ściągnęłam mu ją przez głowę.
Moim oczom ukazał się piękny, dobrze wyrzeźbiony tors. Przesunęłam palcami po
całej jego powierzchni. Harry schylił się, by pocałować mnie namiętnie, a potem
podniósł się, by ściągnąć mi czarne szpilki. Wylądowały na podłodze, podczas
gdy mój nieziemsko seksowny chłopak wrócił i z zapałem zaczął całować moje
usta, a potem szyję. Całe moje ciało drżało z niezaspokojonego pragnienia.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak teraz.
W szybkim tempie Harry pozbył się mojej sukienki, tak, że zostałam w
samej bieliźnie. Miałam na sobie czarny, dopasowany stanik. Pozwoliłam mu napatrzeć
się chwilę na mnie, a potem przeturlaliśmy się tak, że ja byłam u góry.
Zaczęłam powoli obcałowywać cały jego tors, a
gdy doszłam do spodni, zaczęłam je zręcznie odpinać. Moje ręce drżały odrobinę,
ale nie przeszkodziło mi to, w pozbyciu się dolnej części jego garderoby. Został
w samych bokserkach, przez które widać było spore wybrzuszenie. Zakręciło mi
się aż w głowie. Spojrzałam na niego. Włosy miał teraz w lekkim nieładzie,
rozchylone usta kusiły, a zielone, błyszczące oczy hipnotyzowały.
-Jest tyle rzeczy, które chciałbym z tobą
zrobić… -wyszeptał, dotykając nagich skrawków mojej skóry.
Uśmiechnęłam się zaraz po tym, jak mocno się
zaczerwieniłam. Harry jednym, zdecydowanym ruchem przeturlał nas z powrotem.
Teraz on był u góry, napierając na mnie mocno. Czułam wyraźnie pewną część jego
ciała…
Jego ręce
znalazły się przy zapięciu mojego stanika. Spojrzał na mnie pytająco, a gdy
potaknęłam głową, w sekundę uporał się z rozpięciem biustonosza. Przez głowę
przeszła mi myśl, że Harry musiał robić to wiele razy, skoro tak szybko mu to
poszło. Jednak w tym momencie wydało się to podniecające i na swój sposób
imponujące. Wiedziałam, że on się mną zaopiekuje, poprowadzi po „nieznanych
wodach”.
Odrzucił mój stanik gdzieś w bok. Schylił się
przejechał ustami wzdłuż szyi przez policzek, aż po płatek ucha. Zadrżałam, a
on w tym samym momencie chwycił w swoją dłoń moją prawą pierś. Nie odrywaliśmy
od siebie ust, tańcząc językami zawiły taniec. Jego ręce były wszędzie. Ja sama
nie odrywałam dłoni od jego wspaniale wyrzeźbionego torsu.
-Harry… -wymruczałam mu w usta.
-Mhm… -wydał z siebie najseksowniejszy dźwięk
jaki kiedykolwiek słyszałam.
Nagle jego palec niespodziewanie wślizgnął się
między moje nogi. Wydałam z siebie cichy krzyk, kompletnie zaskoczona. To było
miłe uczucie. Harry zawinął palec wokół delikatnego materiału koronkowych,
czarnych majtek. Chwilę potem, pospiesznie i wręcz brutalnie, zerwał je i
rzucił na podłogę. W tym momencie nie przejmowałam się tym, że zniszczył moją
ulubioną bieliznę. Kogo by obchodziło coś takiego w takim momencie?
Postanowiłam,
że skoro ja jestem już bez ubrań, to i Harry powinien do mnie dołączyć. Chwyciłam
jego szaro-czarne bokserki od Calvina Kleina i pociągnęłam w dół. Harry
ściągnął je do końca i rzucił poza łóżko. Zerknęłam dyskretnie w dół i
poczułam, że całą moją twarz zalewa gorąco.
Przez
dobre kilkanaście minut całowaliśmy się namiętnie i z pasją, poznając dokładnie
swoje ciała. Z każdą sekundą stawaliśmy się coraz odważniejsi. Moje podniecenie
sięgnęło zenitu, kiedy Harry zaczął całować mój brzuch, jednocześnie dokładnie
pieszcząc sutki. Czułam się jak w niebie.
Podczas
gdy Harry robił się coraz bardziej twardy, ja coraz wilgotniejsza. Nie mogłam
się powstrzymać i ugryzłam Harry’ego w dolną wargę. Jęknął, a ja niekontrolowanie
wbiłam paznokcie w jego ramiona. Wiedział, że nadszedł czas. Sięgnął do szafki,
do której musiał wcześniej dostarczyć zabezpieczenia i wyciągnął jedną
prezerwatywę. Założył ją w chwilę. Potem ustawił się w odpowiednim miejscu i
spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, w których się zakochałam od
pierwszego naszego spotkania. Zanim zrobił cokolwiek, pocałował mnie raz
jeszcze, przesuwając palcem wskazującym po wzgórku między moimi udami. Zwalczyłam
odruch, by złączyć kurczowo nogi. Oddychałam szybko i nieregularnie.
-Jesteś pewna…? –zapytał jeszcze, uważnie na
mnie patrząc.
-Tak. –wyszeptałam, a on wszedł we mnie mocno
i do końca, zdecydowanym ruchem.
Krzyknęłam i zacisnęłam dłonie na jego
umięśnionych ramionach, zamykając oczy.
Początkowe uczucie kłującego bólu zaczynało
powoli przechodzić. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że Harry ani na moment nie
spuścił ze mnie wzroku.
-W porządku? –spytał cicho, na co kiwnęłam
głową.
Cały czas na mnie patrząc, zagłębił się we
mnie jeszcze raz. Jęknęłam, zaciskając dłonie na pościeli. Czułam, że moje
policzki płoną. Tak oto leżałam kompletnie naga przed chłopakiem, czując się
bardziej bezbronna niż kiedykolwiek.
Harry
Styles znajduje się we mnie, wchodząc i wychodząc, a ja robię się jeszcze
bardziej wilgotna.
-Szybciej. –jęknęłam, bezwiednie unosząc
biodra.
Harry uśmiechnął się niegrzecznie.
-Poproś. –powiedział, gładząc w między czasie
całe moje ciało.
-Proszę. –wykrztusiłam.
Nasze usta po raz
kolejny dzisiaj złączyły się w namiętnym, żarliwym pocałunku. Harry
przyspieszył. Robił to szybko, gwałtownie, wchodząc raz za razem. Moje ciało
drżało, płonęło żywym ogniem. Dyszeliśmy, pochłonięci nowym doświadczeniem,
które działo się między nami. Jasna poświata księżyca padała przez okno na
nasze łóżko. Delikatny wiatr smagał białą firanką. Ta chwila była idealna.
To była noc, w
której straciłam dziewictwo z Harrym Stylesem. Nigdy jeszcze nie czułam się
szczęśliwsza.
Wchodził we mnie
coraz głębiej i dokładniej, coraz odważniej. Czułam, że chwila kompletnej ekstazy
jest blisko. Byłam już na krawędzi. Nie dbałam o to, że ktoś może nas usłyszeć.
Byliśmy tylko my. Ja i Harry. Oplotłam nogi wokół bioder chłopaka, jeszcze
bardziej zmniejszając przestrzeń między nami. Nie czułam już bólu, a czystą
przyjemność. Syknęłam, a Harry wykonał ostatnią serię ostrych, długich pchnięć.
Doszliśmy oboje.
Harry opadł na mnie, usatysfakcjonowany i wyczerpany. Przez dłuższą chwilę po
prostu uspokajaliśmy swoje oddechy, mocno do siebie przytuleni.
Wypełniona zupełnie nowym, intensywnym
odczuciem, poczułam, że na moje usta wypływa szczery uśmiech.
-To było cudowne. –powiedziałam cicho,
przesuwając dłonią po nagiej skórze chłopaka.
-To ty byłaś cudowna. –poprawił mnie Harry,
wychodząc ze mnie, wywołując ostatni dreszcz przechodzący przez moje ciało. Położył
się obok mnie, a ja od razu się w niego wtuliłam.
Westchnęłam z
satysfakcją.
-Kocham cię. –powiedzieliśmy w tym samym
momencie, na co roześmialiśmy się oboje.
-Myślisz, że nas słyszeli? –wyszeptałam,
pokazując na ściany pokoju.
-Prawdopodobnie tak. –odparł Harry, muskając
ustami moje włosy. –Ale chyba się tym nie przejmujesz?
-Oczywiście, że nie. –odpowiedziałam, po
części sama sobie. Zdałam sobie sprawę, że nie obchodzą mnie w tym momencie
inni.
Ta noc była perfekcyjna. Była spełnieniem
wszystkich moich marzeń. Nie chciałam by ktokolwiek to zepsuł.
Rozmawialiśmy
do późna. Tym razem naszym tematem stała się rodzina, nasze zwyczaje, tradycje.
Wiedziałam o Harrym coraz więcej, poznawałam każdy, nawet najdrobniejszy
szczegół jego życia. W zamian opowiadałam mu o sobie. Był zafascynowany Polską
i tamtejszym życiem. Czułam się szczęśliwa, że mogę opowiedzieć o tym swojemu
chłopakowi.
-Musimy koniecznie pojechać kiedyś do Polski! –wykrzyknął,
a ja uciszyłam go, ledwo powstrzymując chichot. Wszyscy najprawdopodobniej już
spali.
-Byłoby świetnie. –zgodziłam się, zacieśniając
uścisk. Bijące od jego ciała ciepło było tak przyjemne… Czułam, że robię się
śpiąca.
-Poznałbym wtedy twoich rodziców.
–kontynuował, zataczając palcem kółka na moim ramieniu. –I rodzeństwo.
-I mojego kota. –dodałam sennie.
Harry zaśmiał się cicho.
-Może moglibyśmy wziąć Smolly ze sobą.
–zaproponował. –Myślisz, że nasze koty by się polubiły?
-No jasne. –uśmiechnęłam się, gdy to sobie
wyobraziłam.
-Chcesz już iść spać? –zapytał, chuchając mi
we włosy.
-Mhm… -odparłam, właściwie już na wpół śpiąc.
Harry przykrył nas kołdrą. Słyszałam bicie
jego serca, które uspokajało mnie i wypełniało szczęściem.
Srebrna
poświata księżyca padała na nas przez okno. Zasnęłam, w ramionach Harry’ego
Stylesa –chłopaka, który był dla mnie wszystkim.
~~Louis~~
Eleanor
obudziła mnie z samego rana, ubrana i wyszykowana, mówiąc, że musi iść do
pracy. Niezadowolony zczołgałem się z łóżka i odprowadziłem ją do drzwi.
-Poczekaj. –mruknąłem, przyciągając ją do
siebie. Do moich nozdrzy dostał się zapach dziewczyny, który uwielbiałem.
Używała tych samych perfum od kiedy się poznaliśmy. Zaciągnąłem się jej wonią,
ani myśląc, by ją puścić.
-Boo Bear, muszę iść… -zachichotała, gdy
zacząłem chuchać jej w szyję. –Nie mogę się spóźnić.
-Nie lubię jak wychodzisz tak wcześnie rano…
-powiedziałem, ale ostatecznie puściłem ją. Przygładziła swoje brązowe, długie
włosy i uśmiechnęła się promiennie.
-Wiesz, że to nie ode mnie zależy. –odparła. –Ja
najchętniej zostałabym z tobą cały dzień.
-Następnym razem przywiążę cię do łóżka.
–oświadczyłem. –A jak zadzwoni ta twoja menadżerka, to jej powiem parę miłych
słów, żeby się odczepiła.
Eleanor roześmiała się, teraz nieco smutno.
-Wrócę wieczorem. –obiecała. –I będziemy mieć
dla siebie całą noc… i może poranek też.
-Mam taką nadzieję. –pocałowałem ją i
pogładziłem po policzku.
Obserwowałem jak schodzi
po schodach, otwiera furtkę i oddala się, idąc chodnikiem. Jej włosy mieniły
się w porannym słońcu. Westchnąłem i wróciłem do środka. Na dół schodził
właśnie Liam. Od kiedy pogodził się z Danielle, znowu zaczął o siebie dbać.
Gładko się ogolił, wyprał piżamę. Ja osobiście nie byłem zadowolony z tego, że
wrócił do swojej byłej. Nikt z nas jej nie lubił, a ostatnio pokazała swoje
prawdziwe oblicze. Jeszcze niedawno byłem zły na Liama, ale teraz odpuściłem.
Skoro był szczęśliwy, to i ja starałem się to podzielać. Gdy mnie zobaczył,
uniósł rękę i powiedział mi wesołe „cześć”.
-Gramy w „Masakrę Zombie II”? –zapytał,
rzucając się na jasną kanapę i chwytając gamepada.
-Może później. –odparłem, wzruszając
ramionami. –Najpierw pójdę się trochę ogarnąć.
Nie lubiłem chodzić po domu, kiedy byłem
nieubrany i nieumyty. Przyjaciel kiwnął głową i włączył grę w trybie
jednoosobowym, a ja ruszyłem na górę. Idąc do mojego pokoju, zahaczyłem o pokój
Megg, który teraz był i pokojem Harry’ego. Ostrożnie uchyliłem drzwi i wszedłem
do środka. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale nie mogłem się powstrzymać.
Na
łóżko padały jasne promienie słoneczne, przez które widać było drobinki w
kurzu. Megg i Harry leżeli przytuleni obok siebie, z błogimi wyrazami twarzy.
Byli kompletnie nadzy. Gdyby kołdra osunęła się jeszcze odrobinę, moje oczy
ujrzałyby piersi Megg. Nie żebym chciał je zobaczyć. No, może trochę. W każdym
razie, szybko odwróciłem wzrok i głośno kaszlnąłem. Gdy to ich nie obudziło,
podszedłem do półki na książki i zrzuciłem z niej dwie pozycje. Wtedy para
wstała.
Harry otworzył
oczy i spojrzał na Megg. Na jego twarz momentalnie wstąpił uśmiech. Jeszcze
nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego. Potem zdał sobie sprawę z mojej
obecności. Zmarszczył brwi, patrząc na mnie. Zdawał się pytać „Co ty tu robisz,
do cholery?”.
W tym czasie Megg powoli uchyliła powieki. Przesunęła
dłonią po nagim torsie swojego chłopaka. Nagle poczułem się jak intruz.
Naprawdę nie powinienem psuć im tego poranka. Byłem jednak zbyt ciekaw.
Taki już byłem. Mówiliśmy sobie z Harrym
wszystko, byliśmy sobie bliżsi aniżeli bracia. Rzuciłbym się w ogień dla niego.
Czasem nie rozumiałem naszej specyficznej więzi. Wiedziałem jednak, że był dla
mnie najważniejszą osobą na świecie. Zajmował miejsce nawet przed moją rodziną.
Konkurować mógł jedynie z Eleanor.
Gdy
Megg mnie zauważyła, z cichym krzykiem zgarnęła kołdrę i przycisnęła ją do
siebie. Na jej twarz wypłynął uroczy, czerwony rumieniec.
-Louis, a gdzie prywatność?! –wykrztusiła
nienaturalnie wysokim tonem.
-Wiem, wiem. –powiedziałem, unosząc ręce w
górę. –Przepraszam. Po prostu muszę pilnie porozmawiać z Harrym.
-I musisz to zrobić właśnie teraz? –zapytała
groźnie, choć na jej ustach nagle pojawił się uśmiech. Cała ta sytuacja chyba
zaczynała ją bawić.
-Umrę jak z nim nie pogadam. –oświadczyłem. Modliłem
się, by nie zapytała o temat, na który będziemy rozmawiać. Co jej wtedy bym
odpowiedział? „To nic takiego, Megg. Będziemy tylko gadać o tym jak ty i Harry
uprawialiście seks. W końcu to był twój pierwszy raz, nie? Harry cały czas mi o
tym nawijał”. Nie. Niech lepiej nie pyta.
-No dobra. –parsknęła śmiechem i rozglądnęła
się po pokoju. Nie miała niczego w co mogłaby się ubrać w zasięgu ręki.
Zawahała się, przygryzając wargę. –Harry, mogę wziąć kołdrę, by się nią owinąć?
Muszę jakoś dojść do łazienki, bo przypominam, że nie mam w tym momencie nic na
sobie.
Chłopakowi błysnęły oczy. Widać było, że miał
ochotę, by utrzymać taki stan rzeczy.
Gdyby nie ja, prawdopodobnie na długo zajęliby
się teraz sobą. No cóż, ale ja tu byłem.
-Louis mógłby się na chwilę odwrócić.
–stwierdził Harry, patrząc na mnie.
-Mógłbym. –odparłem, ale nie ruszyłem się z
miejsca.
Chłopak westchnął.
-Tak myślałem. -mruknął. –Megg, weź kołdrę.
Louis już nie raz widział mnie bez ubrań, więc nie ma problemu.
Dziewczyna zgarnęła więc kołdrę i owinęła się
nią szczelnie. Wstała i podeszła do szafy. Wzięła z niej potrzebne jej ubrania,
a potem poszła do łazienki. Mógłbym przysiąc, że zdążyła w tym czasie porządnie
zlustrować swojego chłopaka wzrokiem.
Gdy drzwi się zamknęły, dobiegłem do
przyjaciela i otworzyłem szeroko oczy.
-No i co? –chciałem wiedzieć. –Jak było?
-Pozwól, że najpierw się ubiorę. –powiedział,
ale na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
Wstał, podszedł do komody i wyciągnął z niej
swoje czarne bokserki. Musiał przenieść tu swoje rzeczy wcześniej. Ubrał dżinsy
i czarną koszulę. Potrząsnął włosami, chcąc doprowadzić je chociaż do
względnego porządku. Jego wysiłki szły na marne.
-No powiesz coś wreszcie? –domagałem się,
patrząc wyczekująco na przyjaciela.
-Dwa słowa. –odparł, opierając się o drewniane
biurko. –Było zajebiście! Człowieku, ona jest idealna.
-Jaka pozycja? Czy zrobiłeś tak jak ci
mówiłem, że…
Drzwi od łazienki otworzyły się, i stanęła w
nich ubrana Megg. Zdążyła nawet się uczesać. Zauważyłem w niej pewną zmianę.
Była pewniejsza siebie, a oczy promieniowały jej szczęśliwym blaskiem.
-Poczekajcie. –powiedziała. –Nie myślcie, że
was nie słychać przez te drzwi. Zejdę teraz na dół, a wy sobie gadajcie ile
chcecie. Nie za bardzo mi odpowiada tematyka waszych rozmów, ale chyba nie
jestem w stanie tego powstrzymać. Harry, tylko nie opowiadaj mu za wielu
szczegółów, proszę. Będę się czuła potem nieswojo.
Wiedziałem, że Harry i tak mi je opowie. Tacy
już byliśmy. Mówiliśmy sobie wszystko.
Megg podeszła do
Harry’ego i pocałowała go namiętnie. Chłopak objął ją i odwzajemnił pocałunek.
Chwila ta była tak intymna, że aż musiałem odwrócić wzrok.
-Zejdźcie potem na dół. –powiedziała jeszcze,
po czym wyszła.
Skierowałem wzrok
z powrotem na przyjaciela.
-Zacznij od samego początku. –zaproponowałem,
rozsiadając się wygodnie na krześle.
~~Megg~~
Zeszłam
na dół, wciąż z uśmiechem na ustach. Po wczorajszej nocy nic nie mogło zepsuć
mi humoru. Czułam się wypoczęta i zadowolona. Na kanapie siedział Liam,
tradycyjnie grając w grę na Xboxie.
-Hej, Megg! –zawołał, na chwilę unosząc wzrok
znad gry. –Grasz ze mną?
-No pewnie. –odparłam, podchodząc do niego.
–Ale najpierw zrobię nam herbatę.
-Dla mnie Earl Greya. –poprosił, podłączając
mnie w tym czasie do gry.
Zaparzyłam dwa kubki i wróciłam do salonu.
Postawiłam je na stoliku obok kanapy.
Graliśmy w „Masakrę Zombie II”. Szczerze
mówiąc, wolałam część I, ale nie powiedziałam tego głośno, bo Liam zbeształby
mnie do końca. Po paru minutach grania było mi i tak wszystko jedno.
-Ktoś ma dzisiaj dobry humor. –stwierdził
Liam, patrząc na mnie kątem oka.
-I kto to mówi. –skwitowałam, uśmiechając się
szeroko. –Odkąd wróciłeś do Danielle, wręcz promieniejesz.
-Ona się zmieniła, wiesz? Jest miła, łagodna…
Zrozumiała, że nie warto być taką suką, jaką była wcześniej.
-Uhm. –uniosłam brwi, ale nic nie
powiedziałam. Przypomniały mi się słowa Danielle z wczorajszych zajęć, kiedy to
„obiecała że mnie zniszczy”. Na ekranie wyskoczył właśnie zombie i kierował się
na mnie. Wyobraziłam sobie, że to Danielle. Załadowałam broń i odstrzeliłam jej
głowę.
-Na zajęciach podobno idzie jej świetnie. –kontynuował Liam, mocno waląc w przyciski.
-To prawda. –szło jej nawet aż za dobrze.
Zawsze gdy Travis ją chwalił, zaciskałam mocno zęby. Pocieszający był fakt, że
nikt jakoś specjalnie za nią nie przepadał.
Przeszliśmy parę
poziomów. We dwójkę zawsze szło nam świetnie. Tymczasem na dół zeszli Harry i
Louis, a za nimi Niall i Jessica. Czułam na sobie wzrok nie tylko mojego
chłopaka, ale i Louisa. Zaczerwieniłam się. Jak dużo powiedział mu Harry?
-Hej! –oburzył się Liam, gdy dałam się zabić,
rozproszona przez Harry’ego, który schylił się, by mnie pocałować. –Hazza, weź
się opanuj. Tu się gra. Nie nacieszyłeś się Megg wystarczająco tej nocy?
Zakrztusiłam się łykiem herbaty, którą właśnie
piłam.
-Kto chce śniadanie?! –wykrzyknęłam, wstając
na równe nogi, zanim temat się rozwinął.
Wszyscy przyjęli to z entuzjazmem, więc
przenieśliśmy się do kuchni. Zrobiliśmy sobie tosty.
W
międzyczasie do domu przyszedł Zayn. Siedzieliśmy akurat w salonie. Skończyłam
tosta i odłożyłam talerz na stolik obok.
-Siema Zayn! –zawołał Niall, unosząc rękę.
–Jesteś w samą porę! Skusisz się na tosta?
-Może później. –odparł, sięgając do kieszeni
po fajki. –Najpierw zapalę.
-Idę z tobą. –oświadczyłam natychmiast,
podnosząc się z kanapy. Musiałam przeprosić Zayna. Chciałam, byśmy znowu byli
przyjaciółmi.
Zgarnęłam z kominka dwa LM-y Niebieskie i
wyszłam za czarnowłosym na zewnątrz. Zasunęłam szklane drzwi, by nikt nam nie
przeszkadzał i byśmy mieli nieco prywatności.
Usiedliśmy
na kamiennej podłodze, z samego brzegu, pozwalając, by nogi zwisały nam luźno
ku trawie. Zayn miał na sobie ciemne dżinsy i białą koszulkę z nadrukiem. Włosy
zostawił dzisiaj w kompletnym nieładzie. Pod brązowymi oczami miał duże cienie.
Wywnioskowałam, że nie spał tej nocy za dużo. Po tym jak odpalił swojego
papierosa, podał mi zapalniczkę. Zaciągnęłam się mocno. Nie robiłam tego od
wczorajszego poranka, więc przyniosło to taką ulgę, że aż zamknęłam oczy.
-Zayn… -zaczęłam, wypuszczając dym i zerkając
na czarnowłosego. –Jestem ci winna przeprosiny. Nie miałam pojęcia, że miałeś
jakieś problemy z Perrie. Powinnam ci pomagać, a nie krzyczeć bezsensownie.
-Nie, Megg. –przerwał mi, unosząc dłoń. Unikał
jednak mojego wzroku. Raz za razem się zaciągał, patrząc uparcie przed siebie. –To
ja trochę przesadziłem. Nie powinienem ingerować w twoje życie. Już nie będę
tego robił.
-Ależ możesz to robić! –zaoponowałam. –Może nie
tak gwałtownie… ale możesz. A nawet powinieneś. Miałeś rację, wtedy. Poszłabym
do łóżka z Harrym tylko dlatego, że byłam wściekła i chciałam coś udowodnić.
Gdyby nie ty, żałowałabym tego teraz.
Zayn uśmiechnął się smutno.
-A więc chcesz, byśmy znowu się przyjaźnili? –zapytał,
nadal jednak na mnie nie patrząc.
-Bardzo tego chcę. –zapewniłam gorąco. –Brakowało
mi naszych rozmów, wspólnych fajek i…
-I co? –Zayn w końcu na mnie zerknął.
Skorzystałam z okazji i uśmiechnęłam się do niego.
-Ogólnie, twojego towarzystwa. –powiedziałam. Nagle
poczułam silną potrzebę dotknięcia go. –Hej, mogę…? –zamilkłam nagle,
stwierdzając, że to jednak głupi pomysł.
-O co chodzi? –zapytał, obracając się w moją
stronę. Gdy pokręciłam głową, ze zirytowaniem zmarszczył brwi. Wyglądał wtedy
zabawnie. –Mów.
-Mogę cię przytulić? –wyrzuciłam w końcu z
siebie. Miałam potworną ochotę by to zrobić. Może i było to dziwne, ale taką
miałam zachciankę.
Czarnowłosy rozchylił ze zdziwienia usta. –No jasne.
–powiedział, jakby automatycznie.
Uśmiechnęłam się
i przechyliłam do niego. Oplotłam rękami jego szyję i mocno go do siebie
przycisnęłam. Poczułam zapach fajek zmieszany z wonią chłopaka. Westchnęłam.
Przypomniały mi się wszystkie nasze rozmowy na tarasie i balkonie u niego w
pokoju.
Poczułam dłonie Zayna na moich biodrach. Nagle
ogarnęło mnie dziwne uczucie. To był przecież zwykły przyjacielski uścisk.
Dlaczego więc czułam się tak dziwnie?
Puściłam go i usiadłam z powrotem na moim
miejscu. Czarnowłosy miał nieopisaną minę. Pospiesznie wymyśliłam tematu.
-A więc nie było cię w nocy w domu? –zagadnęłam,
sięgając po drugiego papierosa. Razem z Zaynem odpaliliśmy je i usiedliśmy dla
zmiany po turecku.
-Byłem z Perrie. –odparł prosto.
-I jak było? –zapytałam z uśmiechem. –Pogodziliście
się?
-Można tak powiedzieć.
Zapadła cisza. Zayn jakoś nie tryskał humorem.
-Chcesz o tym pogadać? –zaproponowałam,
patrząc na chłopaka z troską.
-Raczej nie. –powiedział, wzruszając
ramionami. –A jak się sprawy mają między tobą a Harrym?
-Świetnie. –odparłam, czując uśmiech na
ustach. –A od dzisiejszej nocy wręcz perfekcyjnie.
Czarnowłosy otworzył szerzej oczy i spojrzał
na mnie pytająco.
-Wy…?
-Tak. –pokiwałam głową, przypominając sobie
gorące chwile z Harrym. Normalnie bałabym się powiedzieć o tym Zaynowi. Skoro
jednak pogodził się ze swoją dziewczyną, powinien zareagować dość dobrze.
-O cholera. –powiedział.
Zdawało mi się, że na jego twarzy dostrzegłam
gniew, wściekłość, smutek i ból jednocześnie. Potem jednak wyglądał zupełnie
normalnie i uznałam, że tylko mi się przewidziało.
-Nie żałuję tego. –dopowiedziałam, uspokajając
Zayna na wszelki wypadek.
-To najważniejsze. –stwierdził, patrząc na
mnie i uśmiechając się lekko. Odetchnęłam z ulgą. –I jak było?
-Cudownie. –rozmarzyłam się. –Nie sądziłam, że
seks może być tak świetny.
Zayn parsknął śmiechem.
-To prawda. –przyznał. –Seks jest świetny.
-A ty kiedy zacząłeś? –zapytałam, patrząc na
niego z ukosa.
-Miałem piętnaście lat… a ona była matką
mojego kolegi z klasy.
-Żartujesz! –zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę. –czarnowłosy zaciągnął się z
uśmiechem. –I powiem ci, że nie było źle. Doświadczona kobieta, w dodatku seksowna.
Nie powiem, było zajebiście.
-Och, Zayn. –szturchnęłam go, kończąc
papierosa.
Wrzuciłam niedopałek do słoiczka, a potem
podałam go czarnowłosemu.
Chłopak
wstał i odłożył słoiczek na parapet. Potem wyciągnął do mnie ręce i pomógł mi
wstać. Wróciliśmy do środka –pogodzeni, jako przyjaciele.
Teraz wreszcie
czułam, że wszystko jest na swoim miejscu. Harry jako mój chłopak, Zayn jako
najlepszy przyjaciel, Liam jako kumpel od gier i jako zagubiony szczeniak,
któremu czasem trzeba coś doradzić, Niall jako chłopak od tańca i jako osoba,
która przyjęła mnie do swojego domu i poznała ze swoimi wspaniałymi domownikami,
Louis jako kompan szalony, zwariowany, zabawny i wiedzący o mnie wszystko,
głównie za sprawą Harry’ego. Nie mogłam zapominać też o Eleanor i grupie
tanecznej, zwłaszcza Jessice.
Miałam wszystko
co najlepsze i chciałam, by utrzymało się to jak najdłużej.
***
Siema!
Napisałam dla was długi i mam nadzieję, dobry, rozdział.
Coś mało was było pod ostatnim rozdziałem ;( Mam nadzieję, że mnie nie opuściliście.
Dajcie znać co sądzicie!
xoxo