niedziela, 15 września 2013

Rozdział 47 "Ukryte pragnienia"



Obudziłam się wtulona w ramię Harry’ego. Byłam wypoczęta i zrelaksowana, pełna sił na konfrontację z moimi halucynacjami. Wstałam i odbyłam poranną toaletę.
Towarzyszył mi mój zmyślony Zayn, jak zresztą sam wczoraj obiecał. Przeczesałam włosy ostatni raz, poprawiłam bluzkę, po czym wskoczyłam na chwilę do łóżka. Pochyliłam się i pocałowałam Harry’ego w policzek.
-Idę na badanie. –powiedziałam, wybudzając go ze snu. –Widzimy się wieczorem.
Wczorajszego wieczoru, wyznałam mojemu chłopakowi, że pójdę do lekarza na rutynowe badanie, żeby upewnić się, czy wszystko w porządku. Chciał jechać ze mną, ale nie mógł, ze względu na ekipę filmową, która miała pojawić się w domu lada chwila.
            Harry mruknął coś w odpowiedzi, a ja wybiegłam z pokoju i potem szybko na dół. Musiałam zdążyć przed kamerzystą i jego partnerką.
Zayn już czekał na mnie na dole, z kluczykami w ręku. Ubrany był w czarne spodnie, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę, przez co wyglądał niebezpiecznie i jednocześnie cholernie dobrze.
-Szybciej! –popędziłam moją halucynację i podeszłam do drzwi.
Znaleźliśmy się na dworze, a wtedy skierowałam się w stronę czarnego auta. Obróciłam się i zobaczyłam, że Zayn patrzy na mnie dziwnie.
-Masz ochotę poprowadzić? –zapytał, unosząc wysoko brwi.
-Oczywiście, że tak! –pacnęłam się w głowę i wzięłam od niego kluczyki. –Nie jestem głupia.
Jeszcze tego by brakowało, bym pozwoliła mojej halucynacji prowadzić auto.
            Wsiedliśmy i zapięliśmy pasy. Odpaliłam silnik i wyjechałam samochodem z podjazdu. Jechaliśmy w milczeniu, pokonując trasę w najszybszym możliwym tempie.
-Trochę się stresuję. –wyznałam, zaciskając palce na kierownicy. Zbliżaliśmy się do celu, a mnie nagle ogarnął strach.
-Dlaczego? –zapytał mnie Zayn rzeczowym tonem.
-Co, jeśli okaże się, że coś jest ze mną nie tak? Co, jeśli lekarz powie… -wzięłam głęboki oddech. –Że wyrządzone szkody są trwałe?
-Jakie szkody masz na myśli?
-No wiesz. Ty. –zerknęłam na niego. –Co, jeśli już nigdy nie znikniesz z mojego życia?
-A chcesz, bym zniknął z twojego życia? –zapytał, a ja usłyszałam urazę w jego głosie.
-Nie. –odparłam w pierwszym odruchu. –To znaczy tak. –westchnęłam i zaklęłam pod nosem. Zaparkowałam na parkingu przed szpitalem. Zgasiłam silnik i spojrzałam na czarnowłosego. –Nie ułatwiasz mi niczego, wiesz. Przez ciebie mam mętlik w głowie.
Zastanawiałam się, jak wyglądam w tym momencie. Siedzę sama w aucie i gadam do powietrza.
-Mówisz, jakby to była moja wina. –powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-To nie jest twoja wina. –zaprzeczyłam. –Ale to nie zmienia faktu, że mieszasz mi w głowie. No bo przecież sam fakt, że mój własny mózg podsuwa mi właśnie ciebie i to jeszcze w sposób… -odwróciłam wzrok. –To skłania do myślenia, wiesz?
-Kim ja jestem dla ciebie, Megg? –zapytał Zayn, patrząc na mnie, jakbym zwariowała.
-Nie mam pojęcia. –odpowiedziałam zgodnie z prawdą. –Ale wiem, że muszę iść do lekarza i raz na zawsze rozwiązać ten problem.
-Chcesz z tym iść do lekarza? –zdziwił się czarnowłosy. –Niepotrzebny ci do tego specjalista. Rozwiążmy to we dwójkę, razem.
-Myślałam, że nie będziesz mnie zatrzymywał. –zezłościłam się.
-Oczywiście, że będę. –odparował, patrząc na mnie groźnie. –Zwłaszcza po tym, co mi powiedziałaś!
-Ustaliliśmy, że zakończymy to. –powiedziałam, zaciskając zęby.
-No to czemu mówisz mi takie rzeczy?!
-O co ci, do cholery, chodzi?!
            Zayn zachowywał się dziwnie, a może mój mózg robił się po prostu zbyt zmęczony. Wiedziałam, że jest tylko jeden sposób, by go uciszyć.
Odpięłam pasy i wskoczyłam mu na kolana. Czarnowłosy zesztywniał i spojrzał na mnie zaszokowany. Zanim cokolwiek powiedział, pocałowałam go –mocno, z uczuciem. Chłopak nie potrzebował niczego więcej. Objął mnie i docisnął mocno do siebie.
To był stuprocentowy Zayn. Patrzył jak Zayn, pachniał jak Zayn i był jak Zayn. Dotykał mnie w sposób, w jaki na pewno nie powinien dotykać kolega lub przyjaciel. A ja mu na to pozwalałam, bo był przecież tylko halucynacją. Jego silne ręce zaciskały się na moich biodrach, usta napierały na moje usta, a jego język śmiało atakował mój język. Chciałam wziąć oddech, ale jednocześnie nie chciałam przerywać tego co się działo między nami. W końcu Zayn oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Dostrzegłam w jego własnych rozmarzenie, ale i zdziwienie.
-Dlaczego, Megg? –zapytał. –Dlaczego teraz?
-A dlaczego nie? –odparłam, marszcząc brwi. Zayn z moich halucynacji nigdy nie zadawał takich pytań.
-Nie jesteś już z Harrym?
-Jestem.
-To dlaczego mnie całujesz?
Zamarłam. W tej jednej chwili doszła do mnie prawda. To nie była halucynacja ani sen. To działo się naprawdę.
-O mój Boże! –wykrzyknęłam i natychmiast się od niego odsunęłam. Otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z auta. Natychmiast zaczęłam biec przed siebie. Usłyszałam za sobą, że Zayn też wysiada i zatrzaskuje drzwi.
Dogonił mnie po paru sekundach.
-Megg, poczekaj! –chwycił mnie za ramię i obrócił do siebie. –O co chodzi? Czy… wszystko w porządku?
-Oczywiście, że nie! –krzyknęłam zrozpaczona. –Nic nie jest w porządku!
To dlatego zachowywał się tak dziwnie… Byłam tak bardzo pewna, że jest moją halucynacją, że nawet go nie sprawdziłam, nie zrobiłam żadnego testu, by to potwierdzić.
Zapadła cisza, podczas której chłopak obserwował mnie z niepokojem.
-Powiedz mi. –powiedział ostrożnie. –Dlaczego my tutaj jesteśmy? Dlaczego chciałaś spotkać się z lekarzem?
            I wtedy opowiedziałam mu wszystko; Nie pominęłam ani jednej halucynacji ani snu. Wytłumaczyłam mu jak to działało, kiedy i jak się zaczęło. Zayn słuchał mnie z uwagą i cierpliwością. Nie zadawał żadnych pytań, nie przerywał mi.
-No i wczoraj obiecałeś, że mnie odprowadzisz do lekarza. –dokończyłam swoją opowieść z szybko bijącym sercem. –Stąd ta cała sytuacja.
-O kurwa. –podsumował czarnowłosy. –Niesamowite. Harry wie o tym? Mówiłaś komukolwiek?
-Nie. –wyszeptałam, wbijając wzrok w podłogę. –Chciałam załatwić to sama, po cichu.
-Rozumiem. –Zayn patrzył na mnie niemal z czułością, przez co miałam ochotę się do niego przytulić i wypłakać. Zacisnęłam zęby. –Skoro jednak ja tu jestem, to pójdę z tobą. Będzie ci łatwiej. A z mojej strony obiecuję, że nikomu o tym nie powiem.
Nie wiedziałam, czy miał na myśli halucynacje i sny, czy to, że kilka minut temu się całowaliśmy. W każdym razie, kiwnęłam głową i ruszyłam z nim ramię w ramię do szpitala. Czułam się z nim teraz niezręcznie i głupio, ale z drugiej strony, przecież miałam usprawiedliwienie na swoje wcześniejsze zachowanie. Byłam chora.
            Gabinet mojego lekarza znaleźliśmy bez żadnego problemu. Dostaliśmy się bez kolejek, bo gdy tylko recepcjonistka usłyszała moje nazwisko, wykonała parę telefonów i wskazała drogę. Wcześniej, Harry musiał wpisać mnie na jakąś listę VIP-ów w tym szpitalu, co oczywiście uzyskał, płacąc najpewniej niewyobrażalnie dużą sumę pieniędzy.
            Doktor powitał nas z uprzejmym, szczerym uśmiechem.
-Megg Ant, Zayn Malik. –uścisnął nam ręce. –W czym mogę pomóc?
I po raz kolejny dzisiaj, opowiedziałam całą historię. Mężczyzna, w którym pokładałam wszelkie nadzieje, wysłuchał mnie uważnie, co chwila notując coś na kartce.
-W porządku. –kiwnął głową, gdy skończyłam. –Rozumiem. –Poprawił okulary na nosie i uśmiechnął się do mnie. –To, czego pani doświadczyła, jest bardzo częstym zjawiskiem. Halucynacje oraz intensywne sny są skutkiem ubocznym leków, które pani przypisałem. Chemia w nich zawarta zwyczajnie nadwyrężyła pani zmęczony mózg, wyciągając na wierzch ukryte pragnienia lub obawy i lęki.
Zaczerwieniłam się gwałtownie i wbiłam wzrok w swoje dłonie, które nagle wydały mi się bardzo interesujące. Za nic nie mogłam spojrzeć teraz na Zayna.
-Rozwiązaniem tego problemu jest odstawienie leków. –ciągnął dalej mężczyzna. –W zamian przypiszę pani inny zestaw, o znacznie słabszym działaniu. Pomoże w leczeniu równie dobrze, a zapobiegnie halucynacjom i niewygodnym snom. Czy tak będzie w porządku?
-Tak, dziękuję. –bąknęłam, nadal nie podnosząc wzroku.
            Dostałam do ręki receptę, a wtedy zapłaciłam należną sumę. Podziękowaliśmy, po czym wyszliśmy z gabinetu. W milczeniu udaliśmy się z Zaynem do samochodu.
Gdy już usiedliśmy na siedzeniach, wiedziałam, że czeka nas długa rozmowa.
Czarnowłosy nie zapalił silnika. Przez jakiś czas patrzył przed siebie, aż w końcu westchnął i obrócił się w moim kierunku.
-Megg? –jego głos przeciął absolutną ciszę. –Wszystko w porządku?
-Nie. –jęknęłam, zrezygnowana. –Czuję się kompletnie rozbita. Nie uważasz mnie za wariatkę?
-Od zawsze uważałem cię za wariatkę. –odparł i uśmiechnął się do mnie lekko. –I nigdy nie brałem tego za wadę.
-No ale…
-Nie, Megg. –roześmiał się. –Wszystko z tobą w porządku. Zresztą słyszałaś lekarza. To wszystko była wina leków. Wracając, podjedziemy do apteki i kupisz nowe tabletki. Ani się obejrzysz, a będziesz znowu starą, normalną Megg.
-Dzięki. –westchnęłam i faktycznie, poczułam się lepiej. –A tak właściwie, dlaczego nie skomentowałeś mojego dziwnego zachowania rano? Przecież zabrałam ci kluczyki i pojechałam z tobą przed siebie, a ty nawet nie zapytałeś dokąd jedziemy.
-Myślałem, że sama w końcu mi powiesz.
-Następnym razem, gdybym zachowywała się inaczej niż zwykle, powiedz mi to prosto z mostu, okej?
-A co, jeśli będziesz chciała znowu mnie pocałować?
Zamarłam i natychmiast uciekłam wzrokiem gdzieś w bok. Nagle jakoś zabrakło mi słów.
-Ja rozumiem, że myślałaś, że byłem wtedy tylko halucynacją, ale… –kontynuował Zayn.
-Nie ma żadnego „ale”! –przerwałam mu natychmiast, odzyskując głos. –To był przypadek i więcej się to nie powtórzy. Gdybym wiedziała, że byłeś prawdziwy, nigdy bym cię nie pocałowała.
-Auć. –czarnowłosy zrobił urażoną minę.
-Jestem z Harrym i kocham go, a ty doskonale o tym wiesz.
-Skoro twierdzisz, że jesteś taka szczęśliwa z Harrym, to dlaczego tak desperacko rzucałaś się na moją halucynację? –zapytał rozzłoszczonym głosem.
-To leki mówiły za mnie! Nie wiedziałam co robię, byłam zdezorientowana. –wyjaśniłam, zakładając na siebie ręce.
-Lekarz powiedział…
-Och, zamknij się. –przerwałam mu, na co on niespodziewanie roześmiał się.
Uniosłam brwi i spojrzałam na niego pytająco.
-Och, Megg… -pokręcił głową, rozbawiony.
-Co jest? –wycedziłam, robiąc groźną minę.
Czarnowłosy zamknął oczy i oparł głowę na siedzeniu. Po chwili podniósł ją i otworzył oczy, które skierował od razu na mnie. Spięłam się cała; w jego oczach ujrzałam niegrzeczny błysk i coś, co wywoływało u mnie dreszcze. Serce momentalnie zaczęło mi szybciej bić.
-Widzisz… znam cię już wystarczająco długo, by wiedzieć mniej więcej co ci chodzi po głowie. Nawet, jeśli mówisz coś kompletnie innego. –powiedział cicho. –Wiem czego chcesz i wiem jak zareagujesz na… pewne zachowania.
-Co? –rozchyliłam usta ze zdziwienia. –O czym ty mówisz?
-O tym.
            Nachylił się w moim kierunku i pocałował mnie. Jego ciemny zarost zadrapał mój policzek. Znieruchomiałam, dreszcz przeszedł całe moje ciało. Tym razem byłam w stu procentach świadoma, że to z prawdziwym Zaynem mam do czynienia.
Nie wiedziałam co robić; Mój rozum krzyczał, bym się od niego odsunęła, jednak coś mnie zatrzymywało i pchało ku niemu.
Czarnowłosy z kolei wiedział dokładnie co robić. Naparł ustami mocniej, zachęcając mnie do odwzajemnienia pocałunku. Rękę położył gdzieś na moim biodrze, prowokująco pociągnął koniec koszulki.
            Moje wargi poruszyły się, ręka znalazła się w jego czarnych włosach. Wspaniale było znowu poczuć prawdziwego Zayna. Mój język wyszedł mu na spotkanie. Pocałunek był gorący i namiętny.
-Nie. –wyszeptałam tuż przy jego ustach, odrywając się na chwilę od niego.
Oddychałam z trudem, gorąco paliło całe moje ciało.
            Zayn zaczął się powoli odsuwać, a gdy ja myślałam, że to już koniec, on znowu mnie pocałował. Z moich ust wyrwał się jęk, wszystkie emocje eksplodowały we mnie.
Dłoń chłopaka ominęła moją koszulkę i dotknęła nagiej skóry. Wyprostowałam się jak struna i pozwoliłam mu dotrzeć nią wyżej i wyżej… Gdy palce Zayna dotknęły stanika, przylgnęłam do niego jak winorośl. Nie przestawaliśmy się całować, a robiliśmy to tak, jakbyśmy mieli jutro umrzeć.
            Nagle na zewnątrz usłyszałam hałas. Ktoś otworzył auto i wsiadł do niego, zatrzaskując za sobą drzwi. To mnie nieco ocuciło. Byliśmy przecież na parkingu publicznym!
Oderwałam się od Zayna i spojrzałam mu w oczy.
-Nie tutaj. –zdołałam powiedzieć. –Musimy stąd jechać.
-Okej. –zgodził się i wtedy odsunęliśmy się od siebie.
Usiadłam z powrotem normalnie na moim siedzeniu i zapięłam pasy. Próbowałam uspokoić mój szybki oddech i rozszalałe serce.
Czarnowłosy zapalił silnik i ostrożnie ruszył samochód. Żadne z nas się nie odzywało. Co zresztą mieliśmy sobie powiedzieć?
            Zayn miał rację, jak zwykle z resztą. Znał mnie lepiej, niż ja sama. Był pewien, że jeśli mnie pocałuje, to się nie odsunę. I dokładnie tak było. Nie odsunęłam się, mimo, że obiecałam Harry’emu i samej sobie, że nigdy więcej nie dojdzie do niczego między mną a Zaynem.
Jaka była więc wartość moich słów? Prawdopodobnie żadna.
-Kurwa. –powiedziałam pod nosem, gdy fala namiętności mnie opuściła. Nic innego nie przychodziło mi do głowy.
Czarnowłosy nie skomentował tego. Nie odezwał się nawet wtedy, gdy podjechaliśmy pod aptekę. Poczekał na mnie w aucie, a potem pojechaliśmy dalej. Poprosiłam go, by podrzucił mnie do Jessici, jako, że nie mogłam wrócić do domu One Direction. Ekipa filmowa najpewniej już przyjechała, a ja nie mogłam się ujawnić.
Zayn stanął samochodem pod odpowiednim blokiem i wtedy, wreszcie, się odezwał.
-Proponuję, by na razie nie mówić o tym Harry’emu. –spojrzał na mnie uważnie.
-Jestem za. –wiedziałam, że odwlekanie tego nie jest dobrym pomysłem, ale byłam tchórzem, po prostu. –Ale zanim pójdę… jedno pytanie. Skąd wiedziałeś, że się nie odsunę? Skąd wiedziałeś, że odwzajemnię pocałunek?
-Widziałem to w twoich oczach. Po za tym, byłaś bardzo sfrustrowana, a jesteś taka tylko wtedy, gdy czegoś bardzo chcesz, a nie możesz tego mieć. Albo boisz się po to sięgnąć. Jednak mówiąc szczerze, głównie ryzykowałem. No ale było warto, co nie?
Uderzyłam go w ramię i nic nie powiedziałam.
-Idź już. –popędził mnie. Otworzyłam drzwi. –Aha, i Megg? Wrócimy jeszcze do tego.
-Do… do czego? –spojrzałam na niego. Chyba nie myślał, że…
-Następnym razem jak się spotkamy, wypieprzę cię tak, jak nigdy byś nie pomyślała, że można być wypieprzonym.
Z moich ust wydobył się niezidentyfikowany dźwięk, a moje podbrzusze zacisnęło się gwałtownie. Bez słowa wyszłam z auta i niepewnie stanęłam na chodniku. Zayn odjechał, a ja z wolna obróciłam się w stronę klatki schodowej.
            Dzisiejszego dnia miałam sporo do myślenia.

***
Hej!
Wiem, dużo czasu minęło. Nie spodziewajcie się jednak, że rozdziały będą pojawiać się częściej.
Ruszyłam teraz z rozszerzeniem w szkole i mam po 7 chemii i biologi w tygodniu.
Nauki jest mnóstwo, na nic nie mam czasu. Fizycznie się nie wyrabiam.
Postaram się pisać w weekendy, choć i wtedy nie zawsze jest czas.
Dzięki za komentarze i do zobaczenia w następnym rozdziale! :)
xoxo