sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 32 "Przemyślenia"



Chmury prawie całkowicie zasłaniały mi widok z małych okienek samolotu, jednak wiedziałam, że w przeciągu piętnastu minut zacznie się lądowanie. Co chwila niespokojnie zerkałam na zegarek, chcąc jak najszybciej znaleźć się na ziemi. Nigdy nie lubiłam tych wielkich latających maszyn. Nie mogłam zrozumieć jak coś tak wielkiego i ciężkiego może utrzymywać się w powietrzu.
-Wszystko w porządku? –zapytała stewardesa, nachylając się w moim kierunku. Jednocześnie pogłębiła swój i tak już duży, imponujący dekolt. Zrobiła to specjalnie, gdyż obok mnie siedział wyjątkowo przystojny mężczyzna, który mimowolnie spuścił wzrok na jędrne piersi kobiety.
-Jak najbardziej. –odparłam i przewróciłam oczami, nie mogąc się powstrzymać.
Zaskoczona stewardesa wyprostowała się i odeszła.
            Dzisiejszego dnia wyjątkowo nie miałam humoru. Właściwie rzadko kiedy się uśmiechałam przez ostatni miesiąc, a dokładniej od momentu kiedy Zayn wyprowadził się do apartamentu w centrum Londynu.
Czułam się tak, jakby ktoś wyrwał cząstkę mnie, rzucił na ziemię i podeptał.
Harry nie był głupi, widział zmianę w moim zachowaniu. Mimo to, zachodził na głowę, by mnie uszczęśliwić. Upierał się, żebym pojechała do Polski razem z nim prywatnym samolotem, ja jednak kategorycznie odmówiłam. Bałam się, że będzie chciał wtedy wpaść na chwilę do mojego domu i poznać rodziców, a tego bym nie chciała. Nie teraz, kiedy dopadły mnie wątpliwości co do jego osoby. Czy to możliwe, że wcześniej nie zauważałam jego wad, bo za każdym razem, gdy coś mi nie pasowało, szłam do Zayna i uzupełniałam lukę? Wtedy wszystko wydawało się idealne, widziałam świat w kolorowych barwach. Teraz było zupełnie odwrotnie.Nie zamieniłam z Zaynem ani jednego słowa, nawet jednego smsa.
Ostatecznie zgodziłam się, by Harry kupił mi najdroższy, najbardziej luksusowy lot jaki istniał. Czułam się nieswojo w towarzystwie samych bogatych, starszych ode mnie ludzi popijających szampana czy wino. Od razu gdy zajęłam swoje miejsce, podkurczyłam nogi, wsadziłam słuchawki w uszy i odizolowałam się od otoczenia. W pewnym momencie jednak coś się zepsuło i muzyka przestała lecieć. Schowałam słuchawki, a siedzący obok mnie młody mężczyzna skorzystał z okazji i zaczął mnie zagadywać.
Dowiedziałam się, że jego tata jest Brytyjczykiem, a matka Polką. Rozwiedli się, jednak mężczyzna utrzymywał kontakt z obojgiem. W tym roku odwiedzał matkę na święta.
-Jestem Rajmund. –przedstawił się, odsłaniając śnieżnobiałe zęby.
Miał brązowe włosy do ramion, skręcone w lekkich falach. Oczy iskrzyły mu się intensywną zielenią. Ubrany był w kosztowny garnitur, na szczęce widniał kilkudniowy zarost.
Usta mu się praktycznie w ogóle nie zamykały. Było mi to na rękę, wystarczyło bym raz na jakiś czas potakiwała i przybierała zainteresowaną minę.
            Rajmund miał własną firmę. Byłam pod wrażeniem, ponieważ mężczyzna nie mógł mieć więcej niż 30 lat. Był zachwycony, gdy powiedziałam mu, że zawodowo tańczę. Właściwie nie do końca tak było, ale nie chciałam się przyznać, że jestem tylko niepełnoletnią dziewczyną chodzącą na treningi, za które nie dostaje nawet pieniędzy.
-Masz mężczyznę, Megg? –zapytał niespodziewanie Rajmund, na co uniosłam zaskoczona brwi. –Męża, narzeczonego?
-Nie. –odparłam, rozbawiona tą sugestią. –Aczkolwiek spotykam się z kimś.
-Ach. –Rajmund nie krył rozczarowania. –Jaka szkoda.
To wystarczyło, by poprawić mi humor.
            Ani się obejrzałam, a zaczęliśmy lądować. Nienawidziłam tej części lotu. Zamknęłam oczy i zaczęłam wizualizować nasz układ taneczny na mistrzostwa świata.
Pomogło. Samolot zatrzymał się i ludzie zaczęli odpinać pasy bezpieczeństwa.
Rajmund z uśmiechem otworzył półkę bagażową i podał mi torbę. Razem udaliśmy się po odbiór walizki, a potem do postoju taksówek.
-Miło było cię poznać, Megg. –powiedział mężczyzna, podając mi rękę.
-Ciebie również, Rajmund. –odparłam, uścisnąwszy mu dłoń.
-Być może jeszcze się zobaczymy.
-Miejmy taką nadzieję.
            Wsiadłam do pierwszej z brzegu taksówki, pakując swój bagaż do bagażnika.
Napisałam mamie smsa, że się zbliżam, a Harry’emu, że bezpiecznie dotarłam na miejsce. Spojrzałam przez okno i poczułam uścisk w sercu. Wszystkie miejsca, budynki i ulice, które mijałam były mi bardziej znane niż cokolwiek innego. Mogłabym wskazać tu wszystko z zamkniętymi oczami.
            Gdy moim oczom ukazał się żółty dom z brązowym, wysokim dachem, myślałam, że się rozpłaczę. Zapłaciłam pospiesznie taksówkarzowi i razem z walizkami udałam się pod drzwi. Otworzyła mi mama, a stojący za nią tata oraz moi dwaj bracia mieli na twarzach uśmiechy tak wielkie, że aż się roześmiałam.
-Wróciłam! –wykrzyknęłam, jakby nie było to oczywiste.
Zaczęłam wszystkich wyściskiwać, już z miejsca opowiadając o Travisie i jego morderczych treningach.
            Okazało się, że cała moja rodzina doskonale wiedziała z kim się spotykam, za pośrednictwem Internetu. Zdjęcia moje i Harry’ego przewijały się praktycznie wszędzie.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że spotykasz się z gwiazdą One Direction? –miała do mnie pretensje mama.
-Nie chciałam wam mówić przez telefon. –usprawiedliwiłam się nieporadnie.
-Czy to nie jest przypadkiem ten zespół, który tak kiedyś lubiłaś? –zapytał tata.
-Oczywiście, że ten! –uprzedziła mnie z odpowiedzią mama. –Kochanie, niech tylko on cię nie skrzywdzi. Tacy sławni chłopcy mają tendencje do…
-Nie, mamo. –przerwałam jej. –Harry jest najwspanialszym chłopakiem na świecie.
Przeczuwałam, że szybciej ja zranię jego, niż on mnie.
Nagle mama skrzyżowała ręce i spojrzała na mnie surowo. Najwyraźniej przypomniała sobie jeszcze o czymś.
-Wiesz co jeszcze o tobie przeczytałam? –zapytała podniesionym tonem. –Podobno mieszkasz sobie w najlepsze z całym zespołem w JEDNYM DOMU!
Cholera.
-Bzdura. –skłamałam bez zająknięcia. –Po prostu bardzo często tam przebywam, nieraz do późnego wieczora. Można odnieść wrażenie, że tam mieszkam, ale to nieprawda.
-Mówiłem ci, kochanie. –wtrącił się tata. –Rozmawiałam z Damianem i powiedział dokładnie tak samo.
W tym momencie poczułam niesamowitą wdzięczność do przyjaciela mojego taty.
Na szczęście mama odpuściła i rozmowa zeszła na lżejsze tematy. Po obiedzie umówiłam się z moją najlepszą przyjaciółką, Julią. Potrzebowałam z nią pilnie porozmawiać.
            Spotkałyśmy się na ławeczce w parku –było to nasze ulubione miejsce. Na dworze było wprawdzie zimno, ale ubrałyśmy się ciepło. Gdy tylko się zobaczyłyśmy, zaczęłyśmy się niekontrolowanie śmiać, tulić i skakać. Zdecydowanie zbyt długo się nie widziałyśmy. Miałyśmy sobie wiele do powiedzenia. Najpierw ja wysłuchałam Julii, co było dobrą decyzją. Moja przyjaciółka bowiem była szczęśliwa jak nigdy, nie miała żadnych zmartwień. Cieszyłam się razem z nią, chociaż w pewnym sensie jej zazdrościłam. W moim życiu obecnie panował istny dramat.
Streściłam jej wszystko; Od momentu gdy pojawiłam się w domu Damiana, poprzez pierwsze zajęcia u Travisa, przeprowadzkę do domu One Direction, aż po dzisiejszą podróż samolotem. Opowiedziałam o początkach znajomości z Harrym, o przyjaźni z Zaynem, o Niallu, Liamie, Louisie. Powiedziałam o śmierci Jean, wyjaśniłam sytuację z Danielle.
Niczego nie pominęłam. Na koniec wyznałam, że kompletnie się zagubiłam.
-Ja pierdole. –podsumowała Julia. –One Direction, serio? Jak to możliwe, że o tym nie wiedziałam?
-Nie mam pojęcia. Nie natknęłaś się na ani jedno nasze zdjęcie?
-Coś tam niby widziałam, ale w życiu bym nie pomyślała, że to ty. –powiedziała. –No bo… sama pomyśl. Ty i Harry Styles? TEN Harry Styles?
-Wiem…
-No i jeszcze Zayn! Cholera, dziewczyno.
-Nic mi nie mów. –westchnęłam. –Nie mam pojęcia co robić.
-Obojętnie kogo wybierzesz, skrzywdzisz drugiego. –odparła. –Nie zmienisz tego. A im dłużej to ciągniesz, tym rana będzie większa. Musisz się zdecydować.
-Kiedy ja nie wiem jak!
-Dobra. –Julia skrzyżowała nogi i usiadła po turecku. –Opisz mi każdego z nich, wymień wszystkie ich zalety i wady. Zaczniesz od Harry’ego, ale najpierw zapalimy.
Dziewczyna wyciągnęła paczkę LM-ów niebieskich, a ja poczułam silne uczucie głodu.
-Nie palę. –powiedziałam, na co spojrzała na mnie zdziwiona. –Harry tego nie lubi, więc poprosił mnie bym rzuciła.
            W momencie, gdy Zayn się wyprowadził, stałam się jedyną osobą w domu, która paliła. Jako, że byłam smutna, paliłam dwa razy więcej. Harry stwierdził, że wszystkim to przeszkadza i, że muszę rzucić nałóg.
-No i mamy już pierwszą wadę Harry’ego. –stwierdziła Julia, chowając papierosy.
-Po za tym jest chorobliwie zazdrosny, nie ufa mi i…
-Za to go akurat nie możesz winić. –przerwała mi przyjaciółka, uśmiechając się szeroko.
-Zaczął mnie denerwować, nie wiadomo dlaczego. –wyznałam.
-Okej. A co z zaletami?
-Jest cholernie seksowny, ma dołki w policzkach, wspaniałe włosy i zielone oczy, które błyszczą w ciemności. Jest ode mnie wyższy, silniejszy, ma niesamowite ciało. Nie muszę chyba mówić o jego głosie. Harry sprawił, że poczułam się wyjątkowa no i… straciłam z nim dziewictwo. Odwrócił moje życie do góry nogami.
Julia wydała z siebie cichy jęk.
-Ojej. –powiedziała. –To brzmi dobrze. A co z Zaynem?
-Z Zaynem od samego początku najlepiej się dogadywałam. Staliśmy się przyjaciółmi, paliliśmy razem fajki, zdradzaliśmy sobie swoje sekrety. Był świetny. Paliłam z nim zioło w środku nocy. Pewnego razu wyznał, że mnie kocha i wtedy ja również zdałam sobie sprawę, że go kocham. To było dziwne. Nic do niego nie czułam, a tu nagle…
Następnie streściłam jej nasz pierwszy pocałunek na balkonie oraz to, że prawie poszliśmy do łóżka.
-Zaletą Zayna jest, że to mój najlepszy przyjaciel. Nie mam przy nim oporów. Po za tym, przy nim pojawia się moja mroczna strona… Robię z nim rzeczy, na które normalnie bym się nie odważyła. I podoba mi się to, Julia. A gdy mnie dotyka, mówi do mnie, patrzy na mnie z góry, ogarnia mnie niesamowite uczucie. Aż skręca mnie w dołku. Jest starszy o rok od Harry’ego, nie boi się niczego i to jest cholernie podniecające. Sprawia wrażenie, że nic go nie obchodzi, że jest ponad wszystko, ale kiedy jest ze mną i kiedy mówi mi co do mnie czuje…
Zatrzymałam się, by wziąć głęboki oddech i odgonić łzy.
-A wady? –zapytała spokojnie przyjaciółka.
-Jedną. –odparłam. –Zadaje mi różne pytania, zbiera informacje w celu poznania mnie lepiej. Robi to niewinnie, dyskretnie. Ani się obejrzysz, a on wykorzysta to przeciw tobie. Sprawi, że mu się poddajesz. Rozumiesz?
Sama nie byłam pewna czy to rozumiem. Głowa mnie bolała od tego całego myślenia.
-Chyba już wiem jak sprawy się mają. –oznajmiła Julia po dłuższej chwili.
Spojrzałam na nią uważnie. Obok nas przeszła właśnie grupka roześmianych osób, więc poczekałyśmy aż się trochę oddalą. Zimny powiew powietrza wdarł mi się pod kurtkę. Zadrżałam i otuliłam się ramionami.
-Zakochałaś się w Harrym, ponieważ jak sama mówiłaś, wyglądał świetnie i wydał ci się idealny. Warto też pamiętać, że szalałaś za nim swego czasu i oddałabyś wszystko, by zdobyć jego autograf. On został twoim pierwszym poważnym chłopakiem, sto razy lepszym od poprzedniego, więc wszystko co robił, wydawało ci się wspaniałe. Wasz seks tylko to przypieczętował. Kochasz go i masz do niego sentyment, bo on jedyny był z tobą tak blisko. Podejrzewam jednak, że on… zwyczajnie ci się znudził. Wiem, okropnie to brzmi, ale taka prawda. –Julia wzruszyła ramionami. –Każdemu się zdarza, zwłaszcza, jak w okolicy pojawia się ktoś inny. Poczułaś, że mogłabyś być z Zaynem, bo w głębi duszy wiesz, że pasuje do ciebie lepiej. Nie ogranicza cię. Boisz się, bo rzecz jasna nie chcesz zranić Harry’ego i nadal go kochasz, a po za tym… seks. Podświadomie przeraża cię myśl, że miałabyś otworzyć się w ten sposób przed kimś jeszcze. Zarejestrowałaś w głowie, że to rzecz, która jest zarezerwowana tylko dla ciebie i Harry’ego. Moim zdaniem to i tak tylko kwestia czasu zanim pójdziesz z Zaynem do łóżka.
Gdy skończyła, długo miałam szeroko rozdziawioną buzię. Julia zawsze miała talent do rozgryzania ludzi, tym razem jednak przeszła samą siebie. Miała rację. Dokładnie tak się czułam, chociaż nie zdawałam sobie do końca z tego sprawy. Spojrzałam w bok i jeszcze raz po cichu wszystko to przemyślałam.
-A więc… -odezwałam się w końcu lekko zachrypnięta. –Mówisz mi, że mam zostawić Harry’ego i związać się z Zaynem?
-Ja ci tylko mówię, czego w tym momencie chcesz. –odparła przyjaciółka, zacieśniając sznurowadła swojego glana. –I tak jak ci wcześniej mówiłam, obojętnie co zrobisz, ktoś zostanie skrzywdzony.
-I ja mam wybrać kto?
-Dokładnie tak. Albo zostaniesz z Harrym, licząc na to, że Zayn w końcu o tobie zapomni, jednocześnie sama będąc nieszczęśliwa, albo wybierzesz Zayna i potwornie zranisz Harry’ego, który jak powiedziałaś, uważa cię za „tę jedyną”.
-Jest też trzecia opcja. –powiedziałam, nagle zdając sobie z czegoś sprawę. –Mogę zostawić ich obu i wrócić do Polski. W ten sposób być może uda im się jeszcze uratować One Direction.
-A co, rozpadają się? –zmarszczyła brwi dziewczyna.
-Na to się zanosi. –spuściłam wzrok. –Harry i Zayn się nienawidzą. Wystarczy, że jeden z nich odejdzie, a z zespołu nici.
-Nie możesz wrócić do Polski. –oznajmiła stanowczo Julia. –I choć bardzo bym tego chciała, ty masz przecież Mistrzostwo Świata do wygrania! To jest przecież prawdziwy powód, dla którego pojechałaś do Anglii, pamiętasz? Staniesz się światowej sławy tancerką, spełnisz swoje marzenia! Nie pozwól, by jakiś tam Harry Styles i Zayn Malik zrujnowali twoją karierę!
Parsknęłam śmiechem, po raz pierwszy rozbawiona.
-Postaram się, ale nie chcę tego robić kosztem ich kariery. –powiedziałam, poważniejąc.
-Zrobisz co będziesz uważała za słuszne. –stwierdziła przyjaciółka. –Mam nadzieję, że choć trochę ci pomogłam.
-Pomogłaś, dzięki. –przytuliłam ją mocno. –Zostaję w Polsce na trzy dni. W tym czasie wszystko dokładnie przemyślę. Ostateczną decyzję pewnie i tak podejmę w samolocie.
-O ile Rajmund nie będzie ci przeszkadzał. –mruknęłam pod nosem Julia i po chwili wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
Potrzebowałyśmy trochę humoru, dla odmiany.
            Spędziłyśmy razem cały dzień, rozmawiając na błahe tematy, śmiejąc się i żartując. Dopiero gdy zrobiło się ciemno, pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy.
            Wieczorem, siedząc wraz z rodziną przed telewizorem w luźnych dresach, zjadłam całe pudełko lodów Haagen-Dazs o smaku wanilii, karmelu i ciasteczek brownie.
Wreszcie poczułam się jak w domu.
***
Hej! 
Rozdział dodałam szybko, bo wreszcie zrobiło się trochę czasu na pisanie ;D
Mam nadzieję, że podobał wam się, mimo braku chłopaków.
Dziękuję wam za komentarze, jesteście najlepsi!
xoxo

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 31 "Przeprowadzka"




            Mijały dni; Dni pełne niezręczności i napięcia. Niby wszystko zostało wyjaśnione, jednak ja wiedziałam, że już nigdy nie będzie tak jak było. Z Zaynem praktycznie w ogóle nie rozmawiałam, nie mówiąc o wychodzeniu razem na papierosa. Te czasy bezpowrotnie minęły. Harry starał się jak najczęściej spędzać ze mną czas po za domem, z dala od czarnowłosego. I choć podobało mi się, że zabierał mnie do restauracji, że chodziliśmy do parku na długie spacery i, że robiliśmy różne ciekawe rzeczy, brakowało mi dawnego rozkładu dnia.
            Siedziałam właśnie na brzegu łóżka, wsadzając do torebki wszystkie niezbędne rzeczy do długiego spaceru po ulicach Londynu. Harry był w łazience, starając doprowadzić do porządku swoje włosy.
Wsadziłam komórkę do kieszeni, po czym weszłam do łazienki i objęłam Harry’ego od tyłu. Oparłam głowę na jego plecach, wzdychając.
-Co jest? –zapytał, obracając się przodem do mnie.
-Nic. –odparłam, uśmiechając się lekko.
-Nie chcesz iść na spacer?
-Chcę. To tylko…
-Co takiego?
Westchnęłam i spojrzałam na niego smutno.
-Mam wrażenie, że mi nie ufasz. –wyznałam. –Co chwila gdzieś mnie zabierasz, nie pozwalasz spędzać czasu z chłopakami… Przecież wiesz, że między mną a Zaynem wszystko skończone. To była chwila słabości, która więcej się nie powtórzy.
-Wiem o tym, Megg. –odparł chłopak po chwili. –Zwłaszcza, że Zayn się wyprowadza.
-Co? –zapytałam, parskając śmiechem, jakbym usłyszała najzabawniejszą rzecz pod słońcem.
-Wynajął apartament w centrum Londynu. –wyjaśnił Harry, patrząc na mnie uważnie.
Poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Nie wyobrażałam sobie tego domu bez Zayna. Skrycie miałam nadzieję, że niedługo się pogodzimy i znowu będzie wszystko dobrze.
-Coś nie tak? –zapytał Harry, a ja przywołałam na twarz uśmiech, żeby nie zdradzić swoich emocji.
-Wszystko w porządku. –zapewniłam. –Po prostu się zdziwiłam. Zayn nic mi nie mówił.
Dlaczego miałby? W tej chwili pewnie mnie nienawidził; Wyznał mi miłość, a ja go odtrąciłam, wróciłam do Harry’ego. Mogłam jedynie sobie wyobrazić jak się czuje, gdy mnie widzi.
            Wróciłam do pokoju, chwyciłam torebkę i zarzuciłam ją na ramię.
-Pójdę ubrać kurtkę. –oznajmiłam. –Poczekam na dole.
Wyszłam na korytarz i szybkim krokiem zeszłam na dół. Na kanapie spał Liam, z gamepadem w ręku. Podeszłam do konsoli, zapisałam grę i wyłączyłam ją. Potem wzięłam koc i okryłam nim chłopaka.
Westchnęłam i rozejrzałam się po salonie, a także zerknęłam na taras. Miałam nadzieję, że znajdę tu gdzieś czarnowłosego. Niestety, nie było go. Wyjęłam więc komórkę i napisałam do niego krótkiego smsa:
Gdzie jesteś?
I choć czekałam na jego odpowiedź, nie doczekałam się.
Wkrótce dołączył do mnie Harry, więc nie mogłam zrobić nic innego, jak wyjść na zewnątrz. Spletliśmy dłonie i zaczęliśmy iść przed siebie. Chłopak wciągnął mnie w rozmowę, odciągając myśli od Zayna.
            Dzień minął szybko. Ani się obejrzałam, a na dworze się ściemniło i musieliśmy wracać. Policzyliśmy, że zaczepiło nas w sumie około dwudziestu fanek.
-Co robimy w święta? –zapytał nagle Harry, gdy byliśmy już praktycznie przed domem.
-Nie wiem czy nie wrócę do rodziny do Polski. –powiedziałam, marszcząc brwi.
Właściwie nie zastanawiałam się nad tą kwestią. Został jeszcze miesiąc, ale jeśli miałam rezerwować lot samolotem, teraz był najwyższy czas.
-Och. –chłopak posmutniał. –Myślałem, że spędzimy razem święta. Wiesz, z moją rodziną.
Z  jednej strony bardzo chciałabym poznać wszystkich Stylesów, z drugiej jednak, stanowczo za długo nie widziałam się z rodzicami, braćmi i dziadkami. Święta były jedynym czasem, kiedy nie mieliśmy treningów z Travisem, więc to wprost idealna okazja, by chociaż na dwa dni zawitać do mojego rodzimego kraju.
-Zobaczymy. –odparłam, uśmiechając się lekko do niego.
            Weszliśmy do domu, gdzie w salonie zastaliśmy Louisa i Eleanor urządzających bitwę na poduszki. Był także Liam z Danielle, a także Niall z Jessicą. Od razu zostaliśmy z Harrym wciągnięci do środka i okładani poduszkami. Nigdy nie lubiłam tej zabawy. Dyskretnie się wymknęłam i nikt nawet tego nie zauważył. Podreptałam do góry z zamiarem pójścia pod prysznic. W przelocie zajrzałam do pokoju Zayna, jednak nie zastałam go tam. Z nadzieją sprawdziłam komórkę, jednak czarnowłosy nie odpisał na mojego smsa.
            Westchnęłam i poszłam do własnego pokoju. Rzuciłam telefon na łóżko, po czym weszłam pod prysznic. Gdy tylko gorąca woda zetknęła się z moją skórą, zamknęłam z przyjemnością oczy. Moje myśli chcąc nie chcąc, pomknęły ku czarnowłosemu, starszemu koledze, kiedyś przyjacielowi. Mówi się, że nie ma czegoś takiego jak przyjaźń damsko-męska; Była to z całą pewnością prawda.
Przekonałam się też o tym, jak wiele może zmienić jedna chwila, a konkretniej jeden pocałunek. Od tamtego czasu bowiem nie mogłam przestać myśleć o Zaynie. Mieszał mi w głowie, sprawiał, że nie wiedziałam już co o nim sądzić.
„Gdy cię widzę, boli mnie serce. Gdy ciebie nie ma, i cię nie widzę, wtedy też boli.” –powiedział mi kiedyś czarnowłosy. Czułam się w tym momencie bardzo podobnie.
            Wylałam na dłonie nieco mojego ulubionego szamponu i wsmarowałam go we włosy. Przyłapałam się na tym, że zaczynam fantazjować o nie tym chłopaku, o którym powinnam. Potrząsnęłam głową i zacisnęłam zęby.
-Ogarnij się, Megg. –szepnęłam do siebie, po czym przestawiłam wodę na lodowatą.
Krzyknęłam cicho, jednak pozostałam w miejscu. Moje myśli z powrotem wskoczyły na właściwy tor. Ogoliłam dokładnie całe ciało, wysmarowałam się wszelkimi regeneracyjnymi płynami, aż wreszcie poczułam się dobrze.
            Zakręciłam wodę, po czym wyszłam i otuliłam się puchatym, białym ręcznikiem. Cała pokryta gęsią skórką, przemknęłam do sypialni i otworzyłam szafę.
Zaczęłam w niej grzebać, w poszukiwaniu czystej koszulki na noc, kiedy zobaczyłam coś, co sprawiło, że serce boleśnie zacisnęło mi się w piersi. W rękach trzymałam wielką, czarną bluzę Zayna. Dał mi ją pewnej nocy, kiedy paliliśmy jointy i zrobiło mi się zimno. Do tej pory mu jej nie oddałam. Bezwiednie przytknęłam ją do nosa. Poczułam jedyny w swoim rodzaju zapach chłopaka.
-Co robisz? –rozległ się nagle głos Harry’ego, a ja jak oparzona wrzuciłam bluzę z powrotem do szafy.
Mój chłopak stał przy drzwiach, ze zmarszczonymi brwiami.
-Ojej. –powiedziałam mało inteligentnie. –Przestraszyłeś mnie.
Na szczęście Harry nie zarejestrował faktu, że trzymałam przed chwilą nieswoją bluzę. Wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł do mnie.
-Czemu nam uciekłaś z dołu? –zapytał.
-Nie jestem fanką bitew na poduszki. –wzruszyłam ramionami z przepraszającą miną.
-Mogłaś powiedzieć.
-Nie chciałam wam przeszkadzać.
Harry dotknął delikatnie ręcznika, najpewniej walcząc ze sobą, by go ze mnie nie zdjąć. Poprosił, bym na niego poczekała, a on sam poszedł pod prysznic.
            Gdy tak patrzyłam przez okno na ciemne i zimne uliczki Londynu, usłyszałam z dołu szczęknięcie zamka głównych drzwi. Chwilę później, do środka ktoś wszedł. To mogła być tylko jedna osoba.
Wiedziałam, że zanim Harry wyjdzie spod prysznica, minie trochę czasu, więc ubrałam się w dużą, luźną, brązową koszulkę, która sięgała mi do połowy ud i złapałam czarną bluzę z szafy, po czym po cichu wyszłam z pokoju.
Skierowałam się do sypialni Zayna, chcąc być tam przed nim. Zauważyłam, że prawie wszystkie jego rzeczy są spakowane. Otwarta szafa była niemal pusta. Jego buty stały pod ścianą poukładane w rzędzie, tylko czekając, aż właściciel schowa je do walizki. Po raz kolejny dzisiaj poczułam bolesny uścisk w sercu.
            Usiadłam na łóżku czarnowłosego i cierpliwie czekałam. Słyszałam, jak zamienia parę słów z przyjaciółmi na dole. Niecierpliwie zagryzłam wargę. Jeśli Harry wyjdzie z prysznica wcześniej i zobaczy, że mnie nie ma, a potem odkryje, że jestem u Zayna, wpadnie w szał. Szybciej Zayn!
Drzwi się otworzyły i w końcu go ujrzałam, po raz pierwszy od dwóch dni. Był ubrany w ciemne dżinsy i białą koszulkę z nadrukiem. Ciemne włosy, zarost i oczy sprawiały, że wyglądał… mrocznie. Niebezpiecznie. Zayn lubił mieć władzę, nie bał się użyć siły, by czasem coś osiągnąć. Przypomniały mi się wszystkie te chwile, kiedy trzymał mnie mocno za nadgarstki i przyciskał do podłogi, drzwi, płotu… Sam pewnie wiedział, że to mi się podobało i perfidnie to wykorzystywał.
-Hej. –powiedziałam, lekko unosząc kąciki ust.
Czarnowłosy sprawiał wrażenie, jakby chciał wyjść. W końcu jednak westchnął i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.
-Czego chcesz, Megg? –zapytał, wsadzając ręce w kieszenie.
-Słyszałam, że się wyprowadzasz. –odparłam, chcąc przejść prosto do rzeczy. Nie miałam dużo czasu.
-To prawda. –potwierdził obojętnie.
-Dlaczego?
-Myślę, że wiesz.
Spuściłam wzrok, rumieniąc się. Miał rację.
-Wrócisz? –zapytałam, nie patrząc na niego.
-Nie sądzę. –odparł.
-Nie, dopóki ja tu będę? –zgadłam, a cisza, która nastąpiła po moich słowach utwierdziła mnie w tym, że mam rację. –Zayn…
Poczułam, że oczy robią mi się wilgotne.
-Muszę się spakować, więc jeśli mogłabyś… -wskazał mi drzwi, sugerując, że czas na mnie.
Wstałam i zamrugałam parę razy.
-Oczywiście, już idę. –powiedziałam cicho. Wtem przypomniałam sobie o bluzie, którą cały czas miałam w ręku. –Zdaje się, że to twoje.
Podałam mu ją i wreszcie zobaczyłam jakiś błysk emocji na jego twarzy.
-Pożyczyłeś mi ją, kiedy…
-Wiem, pamiętam. –przerwał i wziął ode mnie ubranie.
Podeszłam do drzwi, lecz zanim wyszłam obróciłam się w jego stronę. Stał tyłem do mnie, więc nie mogłam określić jaką miał minę.
-Kiedy…? –głos uwiązł mi w gardle.
-Jeszcze dzisiaj. –odparł czarnowłosy, doskonale wiedząc o co pytam. –Jak tylko skończę się pakować.
            Nagle zapragnęłam podejść do niego, przyciągnąć do siebie i pocałować. Objąć go, poczuć silne ramiona wokół mnie. Uczucie to było tak silne, że przez ułamek sekundy myślałam, że to zrobię. Dosłownie w ostatniej chwili się powstrzymałam. Zacisnęłam drżącą dłoń i wzięłam głęboki wdech.
-Przepraszam cię, Zayn. –powiedziałam. –Za wszystko. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
Gdy nie odpowiedział, obróciłam się i chwyciłam klamkę od drzwi. Nacisnęłam ją, jednak w tym samym momencie ręka Zayna przytrzymała drzwi. Stał tuż za mną, bardzo blisko. Nawet nie usłyszałam, kiedy pokonał dzielącą nas odległość. Stanęłam przodem do niego, czując, że serce bije mi szybciej. Chłopak patrzył na mnie z góry z bólem w oczach.
„Wybierz mnie” –zdawał się mówić. –„Jeszcze nie jest za późno”.
            Usłyszałam jak w pokoju obok przestaje lecieć woda. To Harry kończył brać prysznic.
-Musze iść. –wyszeptałam.
Odwróciłam się i położyłam rękę na klamce. Poczekałam, aż Zayn puści drzwi, a gdy to zrobił, pospiesznie opuściłam pomieszczenie.
            Gdy weszłam do mojego pokoju, Harry akurat wychodził z łazienki. Był owinięty w ręcznik, włosy miał mokre. Spojrzał nam mnie podejrzliwie.
-Gdzie byłaś? –zapytał.
-Na dole. –skłamałam. –Na papierosie. Sama. –dodałam, gdy oczy Harry’ego pociemniały.
-W porządku. –odparł, a ja poczułam ukłucie irytacji.
Ostatnimi czasy, Harry kontrolował dosłownie każdy mój ruch. Rozumiałam, że mi nie ufał już tak jak kiedyś, jednak jego zachowanie działało mi na nerwy.
-Moja mama też dzwoniła. –dodałam pod wpływem chwili. –Zaprosiła mnie na święta. Zgodziłam się.
Z napięciem czekałam na reakcję chłopaka. Harry przez chwilę patrzył na mnie bez słowa, aż w końcu westchnął i podszedł do mnie.
-Naprawdę tęsknisz za rodziną, co? –zapytał, głaszcząc mnie czule po policzku.
Napięcie opuściło mnie i pozwoliłam mu się objąć.
-W porządku. –mówił dalej. –Jak chcesz, to jedź. Tylko obiecaj mi, że wrócisz na sylwestra.
-Wrócę. –potaknęłam.
-No to świetnie.
            Harry chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka. Po raz pierwszy nie miałam ochoty na seks. Nie z nim. Poddałam się jednak jego pocałunkom, pozwoliłam mu zrzucić moje ubranie na ziemię. A gdy był we mnie, zacisnęłam usta. Nie chciałam, by Zayn usłyszał stąd cokolwiek. Nie zasługiwał na więcej cierpienia.
Nasze przyspieszone oddechy były jedynymi dźwiękami, jakie z siebie wydawaliśmy.
            Harry doszedł z jękiem, a ja udałam, że dochodzę chwilę później. Nie stało się tak jednak. Przeprowadzka Zayna odbiła się na mnie bardziej niż myślałam.
            Gdy leżeliśmy w ciemności, z bólem serca słuchałam jak Zayn schodzi z walizkami na dół, żegna się z przyjaciółmi na dole, wychodzi i odjeżdża swoim samochodem. Czarnowłosy nie pożegnał się z Harrym, co jednak mnie nie dziwiło.
Westchnęłam i zacisnęłam powieki. I choć próbowałam, długo nie mogłam zasnąć tej nocy.
***
Hej ;)
Przepraszam was, że tyle zajęło mi dodanie nowego rozdziału. Mega wycisk w szkole przed świętami, potem przygotowania do świąt, jeżdżenie do rodziny... nie ma tyle czasu ile by się chciało.
 Rozdział krótki, bo właściwie taki przejściowy.
Jeszcze dzisiaj biorę się za pisanie następnego.
Apeluję do każdego kto przeczyta ten rozdział, by zostawił po sobie komentarz.

Po za tym mam nadzieję, że wasze święta się udały i życzę wam szalonego sylwestra, najlepiej z One Direction! xd
xoxo

czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 30 "Moc wyznań"


            Harry poszedł pod prysznic, podczas gdy ja wytłumaczyłam się tym, że kąpałam się niedawno. Podenerwowana czekałam, aż wyjdzie. Z innych pokoi dobiegały mnie śmiechy i chichoty, co sprawiło, że przygnębiłam się jeszcze bardziej.
-Megg? –usłyszałam głos Harry’ego. –Co ty dzisiaj taka zamyślona?
Stał w progu łazienki, w samych czarnych spodniach. Opadały mu nisko, sprawiając, że moja wyobraźnia zaczęła szaleć. Podszedł do mnie, i objął od tyłu. Jego usta przesunęły się leniwie po mojej szyi. Przymknęłam oczy. To było wspaniałe uczucie.
-Harry. –przerwałam mu, gdy poczułam jego ręce przesuwające się ku bardziej czułym miejscom. –Harry…
Przyparł mnie nagle do ściany, unieruchamiając mi nadgarstki. Ojej.
Jego dotyk elektryzował, sprawiał, że spinałam się cała –w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie chciałam tego przerywać. Ale musiałam.
-Harry. –powiedziałam zdecydowanie.
Wreszcie mnie puścił. Obróciłam się twarzą do niego i natychmiast spuściłam wzrok.
-O co chodzi? –zapytał zdezorientowany i zaniepokojony. –Co się stało?
-Ja… -nagle zaschło mi w gardle. Splotłam ze sobą nerwowo palce. –To…
Zapadła cisza. Zapragnęłam znaleźć się teraz w zupełnie innym miejscu, na drugim końcu świata. Moja mama powiedziałaby teraz „Za błędy trzeba płacić”. Zawsze denerwowało mnie, jak tak mówiła. Teraz wiedziałam, że miała rację. Musiałam zmierzyć się z tym, co miało nastąpić.
Podniosłam wzrok i spojrzałam na Harry’ego. Na mojego Harry’ego. Otworzyłam usta. „Powiedz to, Megg!” –nakazałam sobie.
-Jesteś w ciąży? –zapytał Harry, na co zrobiłam wielkie oczy.
-Nie! –odparłam szybko. Zdałam sobie sprawę, że Harry faktycznie mógł tak pomyśleć.
-No to o co chodzi?
Wzięłam głęboki wdech, po czym wykrztusiłam jednym tchem:
-Całowałam się z Zaynem.
Harry zamarł, nie będąc pewny, czy dobrze usłyszał.
-Ty… co? –odsunął się ode mnie. –Kiedy?
-Wczoraj w nocy. –spuściłam głowę. Próbowałam uspokoić drżące ręce, jednak mi to nie wychodziło.
-Dlaczego?
-Rozmawialiśmy i Zayn wyznał, że jest we mnie zakochany. Poprosił, bym go pocałowała i…
-Zaraz. –przerwał mi raptownie. Na jego twarz wstąpiła wściekłość. –To ZAYN cię pocałował? To ON to zaczął?
-No tak… -potaknęłam, powstrzymując go jednak ręką. –Ale Harry… to nie było tylko przez niego. Mogłam to przerwać, a tymczasem odpowiedziałam na jego pocałunki. Mogłam go odepchnąć, a nie zrobiłam tego. To moja wina.
Jeśli się przyznawałam, musiałam powiedzieć całą prawdę.
-Nie wierzę w to. –Harry pokręcił gniewnie głową.
-Kocham cię, Harry. I właśnie dlatego nie chcę cię okłamywać.Mówię prawdę.
Moje serce bolało, gdy widziałam jak bardzo jest zraniony. Żałowałam, że dopuściłam się chwili słabości wczorajszej nocy. Miałam nadzieję, że Harry to widzi.
-Powiedz mi jedno, Megg. –chłopak znowu się do mnie zbliżył, zmuszając, bym na niego spojrzała. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. –Czy gdyby on nie wyskoczył ze swoim wyznaniem, że cię kocha… pocałowałabyś go? Sama z siebie?
-Harry…
-Odpowiedz.
-Nie. –przyznałam. - Ale musisz wiedzieć…
-Nie wierzę, że to zrobił! –wściekły kopnął w szafkę, która stała obok niego. –Megg, znam cię już dość dobrze i wiem, jaką masz naturę. Znam też Zayna i mogę sobie wyobrazić rzeczy, które ci powiedział. A ty jesteś zwyczajnie za miła, by odrzucić go w takiej sytuacji i Zayn to wykorzystał.
Rozchyliłam usta ze zdziwienia. Czy Harry mógł mieć rację?
-Czujesz coś do Zayna? –zapytał poważnie, gdy zobaczył, że nie jestem przekonana. Patrzył na mnie w napięciu.
Zawahałam się. Chciałabym móc powiedzieć, że nie.
-Nie wiem. –odparłam. -Nie wiem, co do niego czuję. Wiem jednak, że ciebie kocham bardziej.
Harry zamknął oczy. Jego rysy złagodziły się.
-Zdaje się, że na razie musi mi to wystarczyć. –powiedział smutno. –Bo jesteś dla mnie zbyt ważna, bym z ciebie zrezygnował. –delikatnie dotknął palcami moich ust i oparł swoje czoło o moje. -Kocham cię, jak jeszcze nigdy nikogo nie kochałem. I wierzę, że ty też mnie nadal kochasz.
-Harry. –oderwałam się od niego, starłam łzy i spojrzałam mu w oczy. –Kocham cię najbardziej na świecie! I musisz wiedzieć, że nie ma niczego, czego żałowałabym bardziej od tej chwili z Zaynem… Zagubiłam się. Jak tylko zrozumiałam swój błąd, gdy tylko dotarła do mnie sytuacja, w której się znalazłam, uciekłam od tego jak najdalej! Nocowałam u Damiena, przez całą noc nie zmrużyłam oka. Żałuję tego, co zrobiłam. Nie chciałam cię zranić. Błagam cię Harry, byś mi wybaczył! Błagam cię, byś…
-Hej. –uciszył mnie, splatając swoją dłoń z moją. Uśmiechnął się. –Już dawno ci wybaczyłem.
Spojrzałam w jego zielone tęczówki, czując, że kolana się pode mną uginają.
-Dziękuję. –wyszeptałam. –I przepraszam.
            Harry nachylił się i pocałował mnie, by chwilę później podnieść mnie do góry i oprzeć o szafę. Oplotłam nogami jego biodra i odpowiedziałam na pocałunki. Ręce Harry’ego zawędrowały pod moją koszulkę, a ja przymknęłam oczy. Pragnęłam jego dotyku, ciała i uwagi. Zaczęłam odpinać guziki koszuli chłopaka. Natknęłam się na jego srebrny wisiorek przedstawiający papierowy, złożony samolocik. W tym samym momencie poczułam swój własny na sobie.
Harry przeniósł mnie na łóżko, gdzie do końca mnie rozebrał. Ja zrobiłam z nim to samo, w między czasie robiąc przerwy na namiętne pocałunki. Gdy byliśmy już nadzy, moje dłonie dogłębnie badały tors chłopaka, jego mięśnie i każdy centymetr napierającego na mnie ciała.
W następnej chwili przeturlaliśmy się i teraz ja byłam na górze. Poruszyłam się lekko, na co Harry jęknął i odchylił głowę. Nie chciałam go dłużej męczyć. Gdy nałożył zabezpieczenie, nakierowałam jego męskość w odpowiednie miejsce, po czym zaczęłam się zmysłowo poruszać. Zagryzłam wargę. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo mi tego brakowało. Przez cały ten czas Harry nie odrywał rąk od mojego ciała. Wydał z siebie cichy odgłos, co dało mi pewność, że robię dobrze. Sposób w jaki mnie dotykał zachęcał mnie do dalszego działania, sprawiał, że robiłam się odważniejsza. Czułam, że jestem wyjątkowa, pożądana, kochana.
W pewnym momencie Harry chwycił mocno moje biodra i zaczął szybko się we mnie poruszać, nie zwalniając ani na chwilę. Syknęłam i podparłam się rękami po obu stronach jego głowy. Każdy jego ruch i napinające się mięśnie działały na mnie pobudzająco.
Ani się obejrzałam, a zmieniliśmy pozycję. Teraz Harry był u góry. Wydawał się wtedy taki silny, władczy, taki pewny siebie… Zadrżałam i chwyciłam się mocno pościeli, gdy zagłębił się we mnie jeszcze raz. I jeszcze raz… I jeszcze raz.
Sprawiał, że drżałam, a na twarz wypływało gorąco. Miał w tym momencie nade mną absolutną kontrolę.
Pocałował mnie wyjątkowo czule i słodko, a potem nagle zwolnił, ani na moment nie odrywając ode mnie wzroku. Mi także nie pozwolił go odwrócić. Splótł swoją jedną dłoń z moją, nie przerywając swoich długich, dokładnych, dosadnych pchnięć. Z moich ust wyrwał się głośny jęk. Czułam się onieśmielona. Harry patrzył na mnie tak, jakby ze mnie czytał. Szczyt się zbliżał. Chyba to zauważył, bo przyspieszył swoje ruchy, jednak cały czas na mnie patrzył. Zdawał się mówić: „Nieważne, czy Zayn cię pocałował. On nie był tutaj. Tylko ja mogę tu być”. Jego zielone oczy błyszczały podnieceniem. Usta miał rozchylone, mięśnie cudownie napięte.
Krzyknęłam, w ogóle tego nie kontrolując. Wygięłam się i doszłam prawie w tej samej chwili co Harry. Wtulił się we mnie, a ja z satysfakcją pogładziłam go po plecach, przesuwając palcem wzdłuż jego kręgosłupa.
Westchnęłam z przyjemnością. Nigdy nie mogłabym zwątpić w moją miłość do Harry’ego.
-Mogłabym tak przeleżeć cały dzień. –powiedziałam z lekkim uśmiechem. Tylko z Harrym, nie myśląc o niczym innym… o nikim innym.
-Nikt nam nie zabroni. –odparł Harry, całując mnie po raz kolejny dzisiaj.
Zamilkliśmy na dłuższą chwilę, oddając się namiętnym pocałunkom i tarzaniu w łóżku. Każdy z nas poświęcił czas drugiej osobie, a na koniec kochaliśmy się jeszcze raz. Tym razem gwałtownie, mocno, wręcz brutalnie –co lubiłam najbardziej. To były cudowne chwile zapomnienia.
            Gdy tak leżeliśmy, odpoczywając i rozmawiając, usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu. Nie ulegało wątpliwości, że był to… Zayn. Poczułam, jak Harry napina się cały.
-Zaraz wracam. –powiedział, po czym wyskoczył z łóżka i w rekordowym tempie narzucił na siebie ubrania. Doprowadził względnie swoje włosy do porządku, po czym wybiegł z pokoju.
            Przerażona zaczęłam zakładać bieliznę, spodnie i bluzkę. W między czasie słyszałam krzyki z dołu. Jedną nogą wyskoczyłam z pokoju i zbiegłam na dół.
-Przestańcie! –krzyknęłam.
Moim oczom ukazała się następująca scena: wściekły Harry stał naprzeciwko Zayna, który leżał na podłodze z przyciśniętą ręką do twarzy. Nie ulegało wątpliwości, że mój chłopak wymierzył czarnowłosemu z pięści w szczękę.
Zayn podniósł się i spojrzał ponuro na Harry’ego. Gdy odsłonił rękę, zobaczyłam, że obficie krwawi z wargi. Na szczęście nie próbował oddać przyjacielowi.
-Zdaje się, że zasłużyłem na to. –powiedział, ścierając krew z ust.
Czarnowłosy spojrzał na mnie nieokreślonym wzrokiem.
-Jeszcze raz będziesz dostawiać się do mojej dziewczyny, a pogadamy inaczej. –odrzekł nadzwyczaj spokojnie Harry.
Po chwili na dół zaczęli zbiegać pozostali członkowie One Direction, dopytując się o co chodzi.
-Wymyśl coś. –mruknęłam go Harry’ego. –A ja pogadam w tym czasie z Zaynem.
-Nie chcę, żebyś…
-Muszę wyjaśnić z nim parę spraw. –przerwałam mu. –Zaufaj mi, tak będzie lepiej.
Skinął głową, a ja nawiązałam kontakt wzrokowy z czarnowłosym. Wiedział o co mi chodzi. Nie wyszliśmy jednak na taras, a na zewnątrz. Na spacer.
           
Przemierzyliśmy sporą część drogi; Domu One Direction nie było już widać. Mimo to, ani ja, ani Zayn, nie zatrzymaliśmy się. Żaden z nas się nie odezwał. Ja na niego nie patrzyłam, chociaż wiedziałam, że on na mnie patrzy.
Zaszliśmy do starej części osiedla, gdzie znajdował się zniszczony, pusty plac zabaw. Huśtawki leżały pourywane, drewniane domki i drabinki popisane były wulgarnymi zwrotami, a kucyki na sprężynie, karuzela i pozostałe „atrakcje” nie nadawały się do użytku.
            Przeszliśmy obok wywróconego kosza na śmieci i udaliśmy się na sam koniec, pod płot, gdzie na ziemi leżał dość długi kawałek deski. Robiło to coś na kształt ławki, więc usiedliśmy tam, opierając się o ogradzającą plac zabaw siatkę.
Zayn bez słowa wyciągnął ku mnie paczkę papierosów. Wyjęłam z niej jednego, po czym obserwowałam, jak czarnowłosy bierze dwa; Jednego włożył do ust, a drugiego za ucho. Rozległ się charakterystyczny odgłos odpalanej zapalniczki.
Gdy nam obojgu żarzyły się już papierosy, wiedziałam, że nadeszła pora na rozmowę. Westchnęłam ciężko. To nie było łatwe. Wyręczył mnie Zayn, który pierwszy się odezwał.
-Zdaje się, że trochę przeinaczyłaś Harry’emu to, co stało się wczoraj. –spojrzał na mnie, więc i ja w końcu to zrobiłam. Poczułam się, jakby ktoś wbił mi nóż w brzuch. Wspomnienia odżyły, serce gwałtownie mi zabiło. Czym prędzej odwróciłam wzrok.
-Nieprawda. –odparłam cicho. –Powiedziałam mu dokładnie co się stało. On po prostu stwierdził, że to była twoja wina.
-A była?
-Częściowo. –wzięłam głęboki wdech. –Ty zacząłeś. Sprowokowałeś mnie…
-Było warto.
-Zayn! –zirytowałam się. –To nie było właściwe. Ja miałam chłopaka. Nadal mam… I chciałam ci powiedzieć, że to nie może się więcej powtórzyć.
-Wiem.
-Nie możesz… co? –zamilkłam, gdy dotarło do mnie co powiedział. Nie spodziewałam się, że tak łatwo zrozumie istotę rzeczy. –Serio?
-Rozumiem, po co tu przyszliśmy. Nie jestem głupi. Chcesz mi powiedzieć, że Harry jest twoją jedyną miłością, że kochasz go i tak dalej. A wiesz co ja ci powiem? Gówno prawda. Pieprzysz w kółko o Harrym, zgrywasz niewiniątko, a co wczoraj zrobiłaś? I ja mam ci uwierzyć, że nic do mnie nie masz? Nie całowałabyś mnie tak, gdybym był ci obojętny.
-Nigdy nie powiedziałam, że jesteś mi obojętny.
Teraz to ja go zaskoczyłam. Wypuścił dym z ust i zmarszczył brwi.
-No to jak w końcu? –zapytał gniewnie. –Kim ja dla ciebie jestem?
-Nie wiem. –wyrzuciłam papierosa, nagle tracąc na niego ochotę. –Zamieszałeś mi w głowie i nic już nie wiem!
-Czy Harry o tym wie?
-Oczywiście, że wie. –odparłam zirytowana. –Za kogo ty go masz?
-I nadal chce z tobą być?
-Harry jest o wiele bardziej dojrzały, wyrozumiały i kochający, niż ci się wydaje.
-A więc na czym stoimy? –zapytał, ignorując moje wcześniejsze stwierdzenie.
Wzięłam głęboki wdech i policzyłam do trzech.
-Myślę, że… cię kocham, ale Harry’ego kocham bardziej. –powiedziałam. –Już nigdy więcej nie chcę go tak skrzywdzić. On mnie uszczęśliwia, przy nim jestem lepszą osobą. I nic, co do ciebie czuję, tego nie zmieni. Proszę cię, byś to zrozumiał. Nie próbuj mnie więcej całować, nie rób sobie nadziei. Ja… -zatrzymałam się na chwilę i uspokoiłam oddech i serce. –Wybrałam Harry’ego. To zawsze był Harry i to zawsze będzie Harry.
Ból, jaki malował się na twarzy Zayna był nie do opisania. Wiedziałam, że zraniłam go, jak jeszcze nikt go nie zranił. Rozchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie.
Ja sama poczułam zbliżający się potok łez, więc czym prędzej wstałam i ruszyłam ku wyjściu z placu.
            Wtem poczułam silny uścisk na nadgarstku. Obróciłam się zaskoczona i w tym samym momencie zostałam gwałtownie przyparta do metalowej siatki. Nie byłam w stanie się ruszyć. Wściekłe oczy Zayna wpatrywały się w moje intensywnie.
-Mam dość twojego pieprzenia o Harrym! –krzyknął. –To ja powinienem być twoim chłopakiem!
Próbowałam się wyrwać, ale czarnowłosy trzymał mnie mocno za nadgarstki,  dociskając mnie jednocześnie całym ciałem do płotu.
-Wczoraj całowałaś mnie tak, jakbyś świata po za mną nie widziała! Do cholery, Megg! Co ty sobie myślałaś?!
-Wiem! Wiem, przepraszam! –zaczęłam mówić gorączkowo. –Zrobiłam to pod wpływem chwili… Nie wiem co się stało!
-Prawie do łóżka ze mną poszłaś!
-Wiem! –odwróciłam głowę, zagryzając drżące usta. –Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać! –Zayn zmusił mnie, bym na niego spojrzała. –Nawet nie wiesz ile bym dał, by to się ziściło!
Nagle jakby cała siła go opuściła. Rozluźnił uścisk i oparł ręce na płocie. Zwiesił głowę.
-Codziennie śnię i marzę o tym, byś była moją dziewczyną. –powiedział cicho. –Byśmy chodzili za ręce, byśmy mogli spędzać czas razem do woli, palić papierosy…  -zaśmiał się lekko. –i trawkę. Chciałbym móc bez przeszkód całować cię, kochać się z tobą,  mieć cię wieczorem w swoim łóżku, w swoich ramionach.  Mieć na wyłączność. A co najważniejsze… Chciałbym, byś odwzajemniała to uczucie. I nawet jeśli… upierasz się, że kochasz Harry’ego i, że to z nim chcesz być… ja poczekam. Będę na ciebie czekał tak długo, jak będzie trzeba. Zawsze będę mieć nadzieję, bo nie całowałabyś mnie tak jak wczoraj, gdybyś nie chciała ze mną być. Możesz mówić co chcesz, ale ja wiem swoje.
Westchnął ciężko i umilkł. Moje oczy przysłaniały łzy. W ostatnich dniach zdecydowanie za dużo się napłakałam. Nie wiedziałam, czy oczekuje ode mnie odpowiedzi. Nawet jeśli, nie byłam wstanie wydobyć głosu.
Zayn podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi intensywnie brązowymi tęczówkami. Były lekko wilgotne.
-Teraz cię pocałuję. –powiedział spokojnie. –I ty nie będziesz się tego spodziewać. Nie odwzajemnisz pocałunku, więc nie będzie tu żadnej twojej winy.
Nie byłam w stanie zaprotestować, odepchnąć go, odsunąć się.
Obserwowałam, jak zbliża swoją twarz do mojej. W tym samym momencie dotknął delikatnie mojego nadgarstka w miejscu, gdzie wcześniej mocno mnie chwycił. Zatoczył palcem małe kółko, jakby chciał złagodzić zadany mi wcześniej ból.
 Gdy dotknął wargami moich ust, zamknęłam oczy. Nie ruszałam się. Jedynie włosy powiewały mi lekko na wietrze. Wyczułam smak krwi –przypomniało mi się, że Harry przecież uderzył Zayna w twarz.
Chwila ta trwała krótko. Czarnowłosy odsunął się, a potem przesunął opuszkami palców po moim policzku; Delikatnie, ostrożnie, wolno.
Spojrzał na mnie ostatni raz, po czym obrócił się i odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem do samego końca ulicy. W końcu zniknął mi z pola widzenia. Wtedy upadłam na ziemię i ukryłam twarz w dłoniach.
***
Hej! 
Miałam chwilę natchnienia!
Dzięki za wszystkie motywujące komentarze, dzięki którym udało mi się napisać ten rozdział tak szybko :D
Co sądzicie? ;)
xoxo