Dzisiejszego
wieczora chłopacy mieli zagrać mały, kameralny występ dla chorych dzieci ze
szpitala. Zupełnie o tym zapomnieli, więc jak Liam przypomniał sobie o tym,
zapanował niezły chaos. Z rozbawieniem przyglądałam się członkom One Direction,
siedząc na kanapie obok Eleanor i Jessici, które zostały na noc. Ubierali się,
robili fryzury, podśpiewywali pod nosem.
-Mamy teraz próbę, a równo o 20 zaczynamy
koncert. –poinformował mnie Harry, zatrzymując się obok mnie i nachylając, by
złożyć na moich ustach pocałunek.
-Przyjedziemy zaraz po zajęciach. –obiecałam,
na co Jessica pokiwała głową.
-Tylko dobrze się zachowujcie. –pogroził palcem
Niall, w drodze zjadając zwykłą, suchą bułkę. –Przyjadę na 18 na trening. Potem
szybko pojedziemy na koncert, jasne?
-Jak słońce. –odparła słodko Jessica,
przyciągając do siebie Nialla.
Chłopacy znowu się rozbiegli, a ja z
westchnieniem ruszyłam na górę.
Weszłam do łazienki i natrafiłam na Harry’ego.
Najwidoczniej uznał, że moja łazienka jest teraz jego łazienką. Stał z włączoną
suszarką przed lustrem. Zobaczył mnie i obrócił się do mnie.
-Ślicznie wyglądasz, kocie. –mruknął, muskając
moje usta.
Wplotłam dłonie w ciepłe i puszyste włosy
chłopaka i przyciągnęłam go bliżej. Ja naprawdę nie miałam go dość. Pogłębił
pocałunek, umiejętnie kręcąc językiem.
Westchnęłam. I nagle rozległ się huk. Przestraszona,
aż podskoczyłam. To Harry upuścił suszarkę, którą trzymał w ręku. Wtyczka aż
wypadła z kontaktu.
Zachichotałam. Harry chciał znowu mnie
pocałować, ale do naszych uszu dotarł zdenerwowany krzyk Zayna, że mamy się
pospieszyć.
Zerknęłam w lustrze na mojego chłopaka. Miał
wściekłą minę.
-Idę pogadać z Zaynem. –wycedził przez zęby.
-Teraz? –jęknęłam, przygryzając wargę. –Harry,
to nie jest dobry pomysł. Niedługo przecież śpiewacie.
-Gówno mnie to obchodzi. Muszę mu coś
wyjaśnić. –odparł, i już go nie było.
Pospiesznie się ubrałam, po czym zbiegłam na
dół. Louis, Liam i Niall biegali po salonie, gorączkowo szukających swoich
rzeczy. Zerknęłam na taras i tam ich zobaczyłam. Dołączyłam do nich, zamykając
za sobą szczelnie drzwi. Nie chciałam, by ktokolwiek słyszał tą kłótnię. Harry
wyglądał na naprawdę wściekłego. Nie było wątpliwości, że przed chwilą
krzyczał. Czarnowłosy był akurat w połowie swojego wytłumaczenia. Zerknął na
mnie i jakby się zmieszał.
-…a Perrie mocno mnie zraniła. –mówił, zaraz
patrząc na Harry’ego. –Byłem na nią wściekły. Megg była dla mnie wtedy
najlepszą przyjaciółką. Myślałem, że ją zranisz, Harry, więc powiedziałem parę
słów za dużo. Kierował mną gniew na Perrie. Nie myślałem, że to wygląda tak,
jakbym się zakochał w Megg.
Mój chłopak nie był przekonany. Ja z kolei
poczułam nagle smutek. Tak krzyczałam na Zayna, podczas gdy on przeżywał coś
takiego…
-Zayn… -odezwałam się cicho, ale Harry
powstrzymał mnie ruchem ręki.
-Mam nadzieję, że mówisz prawdę. –odparł do
czarnowłosego. –I nie wtrącaj się już między nas, jasne? Nigdy nie
skrzywdziłbym Megg, nie martw się o nią. I wiedz, że jak będziesz się do niej
dobierał, dowiem się o tym. A wtedy nasza rozmowa nie będzie taka miła.
Harry chwycił mnie za rękę i pociągnął w
stronę domu. Zdążyłam tylko obrzucić Zayna spojrzeniem. Miałam nadzieję, że
odczytał w nim moje przeprosiny.
Wróciliśmy
do salonu, gdzie nikt nie zauważył całego zajścia. Chłopacy zbierali właśnie
ostatnie rzeczy.
-Dalej, bo się spóźnimy! –krzyknął Louis,
machając na przyjaciół ręką.
-Powodzenia na zajęciach. –powiedział Harry,
patrząc na mnie tak, że poczułam motylki w brzuchu. Chwyciłam jego rękę i
ścisnęłam mocno. Nie chciałam się z nim rozstawać, nawet na parę godzin.
-Powodzenia na próbie. –odparłam, nie
odrywając od niego wzroku.
-Widzimy się wieczorem. –musnął moje usta, po
czym wyszedł przez główne drzwi, razem z resztą zespołu.
W
domu zostałam ja, Eleanor i Jessica. Do zajęć zostało nam parę godzin. Każda z
nas poszła do swojego pokoju (w przypadku Eleanor i Jessici, do pokojów ich
chłopaków), gdzie spakowałyśmy rzeczy na tańce, a potem na przebranie się na
koncert. Ja wybrałam krótką, czarną sukienkę i nie za wysokie szpilki. Chciałam
wyglądać dobrze, zwłaszcza, że miało tam być mnóstwo paparazzi.
Korzystając z wolnego czasu, pościeliłam łóżko
i posprzątałam na naszych szafkach nocnych. Weszłam do łazienki, gdzie polokowałam
włosy i pomalowałam paznokcie. Co chwila, mimowolnie, zerkałam na prysznic, w
którym jeszcze niedawno przeżywałam z Harrym gorące chwile. Poczułam gorąco na
twarzy. Moje rozmyślania przerwała komórka, która zaczęła dzwonić i wibrować. To
była moja mama. Chciała szczegółowej relacji z mojego pobytu. Powiedziałam jej,
że poznałam chłopaka. Skłamałam jednak na temat tego kim był, oraz tego, że z
nim mieszkałam. Na wieść o wypadku Jean jakby odebrało jej mowę. Musiałam co
chwila ją zapewniać, że się trzymam. Zapewne obawiała się, że załamię się
psychicznie.
Po
rozmowie z mamą wymieniłam parę smsów z moją przyjaciółką, Julią.
Potem wzięłam torbę i zeszłam na dół. Eleanor
i Jessica siedziały na dole w salonie, pogrążone w rozmowie. Dołączyłam do
nich.
-Niall to prawdziwy dżentelmen. –rozmarzyła się
rudowłosa, patrząc na nas z uśmiechem. –Co chwila pyta, czy czegoś nie
potrzebuję. Wszystko robi tak, bym to ja była najbardziej zadowolona.
-Nie znałam Horana z tej strony. –wtrąciła Eleanor,
szczerząc się szeroko. –Dla mnie zawsze pozostanie słodkim blondynem, którego
myśli nie zaprzątają dziewczyny.
-Żebyś widziała go w łóżku… –mruknęła Jessica,
nagle zatykając sobie usta. –Może nie powinnam tego mówić.
Roześmiałam się.
-Nie krępuj się, Jess! –powiedziałam do niej. –Chociaż
popieram El, nie wyobrażam sobie Nialla w takiej sytuacji.
-Mój Louis jest perfekcyjny w każdym calu. –oznajmiła
Eleanor z dumą. –Dla mnie mógłby rzucić wszystko. Jest jeden mały szkopuł…
-Harry. –zgadłam, na co dziewczyna kiwnęła
głową.
-Właśnie. –powiedziała. –Naprawdę nie
rozumiem, co jest takiego między nimi dwoma. Oni mówią sobie wszystko.
-Wiem co czujesz. –odparłam. –Zawsze gdy coś
mówię Harry’emu, muszę pamiętać, że on zaraz powtórzy to Louisowi.
-Ja tam uważam, że to piękne. –odezwała się
Jessica. –Nie znajdziesz drugiej takiej dwójki.
-Może i tak. –zgodziła się Eleanor. –A wiecie,
że na początku myślałam, że to geje?
-No co ty! –parsknęłam śmiechem, wyobrażając
sobie coś takiego.
-A jak tam twój Harry? –zapytała Jessica.
-Kochający, czuły, gorący, wyrozumiały…
-zaczęłam wyliczać. –Jest idealny.
Na
rozmowach zleciał nam prawie cały dzień. Gdy zrobiłyśmy się głodne,
przygotowałyśmy sobie obiad. A gdy nadszedł czas, wzięłyśmy swoje torby i ruszyłyśmy
do samochodu.
-Louis nie pogniewa się jak pożyczymy jego
samochód. –stwierdziła Eleanor, siadając za kierownicą. –Nie patrzcie tak na
mnie, umiem prowadzić.
Z pewną nieufnością, dołączyłyśmy do
dziewczyny. Zapięłyśmy pasy, a potem pojechałyśmy na zajęcia. Eleanor
oznajmiła, że poczeka na nas w aucie.
Reszta
grupy już na nas czekała. Zauważyłam Danielle Peazer rozgrzewającą się z boku sali.
Pamiętając obietnicę, złożoną Liamowi, zdusiłam w sobie uczucie nienawiści.
Związałam włosy w kitkę i podeszłam do Nialla, który zdążył dojechać na czas.
-Jak próba? –zapytałam pogodnie.
-Nerwowo. –odparł blondyn, rozciągając się. –Nie
chcieli mnie wypuścić.
-Na pewno będzie dobrze.
Nasze rozmowy uciął Travis, który wbiegł na
salę.
-Zaszły małe zmiany w naszym podziale na pary.
–powiedział, zakładając ręce na siebie. -Jako, że Danielle jest nowa, to ja
będę z nią od dzisiaj w parze. Musi nas dogonić, a jest dużo w tyle. Megg,
będziesz tańczyć z Jamesem. Reszta bez zmian. Zaczynamy!
Poczułam lekkie uczucie zazdrości, które jak
najszybciej odgoniłam. Przecież obiecałam Liamowi. Uśmiechnęłam się do Jamesa i
rozpoczęliśmy rozgrzewkę.
Wkrótce
okazało się, że tańczy się z nim wyjątkowo dobrze. James był perfekcjonistą. Do
bólu szczery, zawsze mówił, gdy tańczyłam źle. I ja nie szczędziłam mu moich opinii.
Czułam, że się dogadamy. Mimo to, nie mogłam oprzeć się, by co jakiś czas
zerknąć na Travisa i Danielle. Dobrze im szło, aż za dobrze. Danielle co chwila
śmiała się, robiła słodkie miny do naszego trenera. Co najgorsze, Mudd się na
to nabierał. Zaciskałam wtedy zęby i szybko odwracałam wzrok.
-Bardzo dobrze! –krzyknął Travis, patrząc w
lustrze na całą naszą grupę. –Jesteście coraz lepsi! Megg, ładna praca nóg.
James, zbyt entuzjastycznie. Raven, przestań uwodzić Jake ’a. Jake, nie dawaj
się jej i skup się na tańcu. Missy, idealnie. Scott, moja krew. Jessica i
Niall, pozbądźcie się swoich uczuć, przynajmniej na czas tańca. Wasza chemia
jest zbyt widoczna. Danielle, jestem pozytywnie zaskoczony. Dobra robota!
Gdy zbliżała się 20, ja, Niall i Jessica podeszliśmy
do Travisa i poprosiliśmy o wcześniejsze zwolnienie. Był niezadowolony, ale
zgodził się, wyjątkowo.
-Dzisiaj kończymy wcześniej, ale jutro macie
być tu z powrotem! –wykrzyknął, po czym wyłączył muzykę.
Wszyscy udaliśmy się do szatni. Po szybkim
wzięciu prysznicu i przebraniu się w małą czarną i szpilki, zaczepiłam Danielle.
Jej włosy po prysznicu były w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj.
-Hej, Danielle. –stanęłam obok niej, gdy
pakowała swoją torbę. –Wiem, że nie zaczęłyśmy najlepiej. Chciałabym to
zmienić. Jesteśmy teraz w jednej drużynie, pora zostawić uprzedzenia za sobą.
Co ty na to? –wyciągnęłam do niej rękę.
I wtedy, dziewczyna, która cały dzień
uśmiechała się do wszystkich fałszywie, wykrzywiła usta w paskudnym grymasie.
-Megg, zgadza się? –uniosła brwi i prychnęła
pogardliwie. –Zabawne, że z czymś takim wyszłaś. Widzisz, sprawy mają się nieco
inaczej. Nie będziemy przyjaciółkami. Jesteś z poza mojej ligi, taka prawda. Co
więcej, obiecam ci coś. Zniszczę cię. –jej głos przeszedł do jadowitego, pełnego nienawiści szeptu.
–Potrafię oplatać ludzi wokół palca. Zobaczysz, że nie minie miesiąc, a Travis
wywali się na zbity pysk. Nie miną dwa miesiące, a Harry wystawi twoje walizki
przed dom. Jesteś głupią, małą, szarą myszką. I pożałujesz, że kiedykolwiek
stanęłaś na mojej drodze. –po tych słowach wyprostowała się i uśmiechnęła
sztucznie. –Do zobaczenia jutro!
Musiało
minąć parę długich chwil, żebym odzyskała zdolność ruchu, czy mowy.
Z transu wybudziła mnie Jessica, która
chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
-Dalej, czekają na nas! –mówiła.
Pobiegłyśmy na zewnątrz. Niall zabrał Jessicę
i pojechał z nią swoim samochodem, a ja usiadłam obok Eleanor, żeby ruszyć tuż
za nimi.
-W porządku? –zapytała dziewczyna, zerkając na
mnie z boku.
-To nic takiego. –machnęłam ręką.
Eleanor włączyła radio, a mi mimowolnie
poprawił się humor. Przejrzałam się w małym lusterku samochodowym. Z
zadowoleniem stwierdziłam, że loki nadal utrzymują się na mojej głowie. Zajechałyśmy
na miejsce, gdzie zaparkowałyśmy na specjalnym parkingu na VIP-ów. Razem z
Niallem i Jessicą skierowałyśmy się do budynku. To było zaledwie parę kroków,
ale paparazzi zdążyło zrobić setki zdjęć. Starałam się uśmiechać i dobrze
wyglądać, jednocześnie patrząc pod nogi. Ostatnie czego bym chciała, było
przewrócenie się na asfalcie. Na szczęście udało nam się bezpiecznie dojść do
drzwi, gdzie ochrona przepuściła nas, zatrzymując krzyczących ludzi z
aparatami. W środku było mnóstwo ludzi, którzy zdenerwowani chodzili tam i z
powrotem, najczęściej z kartkami, telefonami i innymi różnymi rzeczami w
rękach. Niall poprowadził nas przez korytarz, by w końcu zatrzymać się przed
drzwiami z napisem „One Direction”. Blondyn zapukał, a następnie weszliśmy do
środka. Harry, Louis, Zayn i Liam byli w środku. I wyglądali lepiej niż
kiedykolwiek. Na ich widok wręcz rozdziawiłam usta. A konkretniej, na widok
Harry’ego. Jego włosy kręciły się mocniej niż zazwyczaj, był ubrany ciemne,
nisko opadające spodnie, białą koszulkę i marynarkę. Nie wiem co mu zrobił
sztab zajmujący się ich wizerunkiem, ale gdy go zobaczyłam, serce boleśnie
zaczęło obijać się o żebra.
-Mój Boże, Harry. –wyszeptałam, gdy podszedł
do mnie bliżej. Do moich nozdrzy dotarł absolutnie wspaniały zapach chłopaka.
Był ode mnie wyższy, nawet pomimo tego, że byłam w szpilkach. Tym razem jednak,
nie musiałam stawać na palcach, by go pocałować. Tym razem po prostu to
zrobiłam. I to było wspaniałe uczucie.
-Wyglądasz i smakujesz niesamowicie seksownie.
–powiedział Harry, obejmując mnie w pasie. Oczy lśniły mu intensywną zielenią. I
jak tu się nie zakochać?
Wszystko wokół niego nagle znikło, istniał
tylko on. Czułam dotyk jego ust, rąk, włosów, ubrań. Oczywiście, żadna chwila
nie trwa wiecznie. Niestety. Rozległy się krzyki, a Nialla porwano, by przyszykować
go i przebrać do występu. W całym tym zamieszaniu, zostaliśmy zmuszeni, by
oderwać się od siebie. Gdy Niall wrócił, wszyscy zeszliśmy na dół, gdzie w
dużej auli szpitala miał odbyć się koncert. Sprzęt był już rozstawiony.
Rozpoznałam Josha, przyjaciela Nialla, który grał na perkusji w zespole One
Direction. Ja, Jessica i Eleanor stanęłyśmy z boku, przy ścianie. Miałyśmy stąd
idealny widok na scenę.
W
końcu zaczęło się. Chłopacy wbiegli na podest z perfekcyjnymi uśmiechami na
ustach. Liam pierwszy dobył mikrofonu. Pozdrowił wszystkich zgromadzonych (a
było ich około pięciuset), po czym oznajmił, że zespół przekazuje sporą sumę
pieniędzy na owy szpital. Rozległy się oklaski, a potem pierwsze dźwięki
piosenki „What Makes You Beautiful”.
Ogarnęło
mnie wtedy uczucie tak dziwne, że sama nie potrafiłam go zdefiniować. Właśnie wtedy
zdałam sobie sprawę, że na scenie, parę metrów przede mną, śpiewa Harry Styles.
TEN Harry Styles. A co
więcej, jest moim chłopakiem.
-The way that you flip your your hair gets me
overwhelmed… -śpiewał, patrząc prosto na mnie.
A ja nie byłam w stanie oderwać wzroku.
Ułożyłam serduszko z palców i pokazałam mu je dyskretnie. Zauważył to i
uśmiechnął się. Nawet z mojego miejsca mogłam zobaczyć urocze dołki w jego
policzkach.
Po
tej piosence zaśpiewali „One Thing”. Wyszło im to rewelacyjnie. W dodatku nie
było tu wrzeszczących, zagłuszających wszystko fanek, więc słuchanie ich było
samą przyjemnością. Śpiewali na siedząco, na wysokich krzesłach. Za każdym
razem, gdy Harry wykonywał charakterystyczny ruch swoimi włosami, moje biedne
serce wyskakiwało z piersi. Chciałam, by koncert już się skończył, bym mogła
mieć Harry’ego Stylesa tylko dla siebie.
Po odśpiewaniu „More Than This” i „Moments”,
chłopacy zakończyli występ. Oklaski trwały długo, były głośne, pełne zachwytu. Louis
powiedział jeszcze parę słów do mikrofonu, a potem opuścili scenę.
~~Zayn~~
To
były tylko cztery piosenki, ale poczułem to tak, jakbyśmy zaśpiewali
dwadzieścia. Dobrze było widzieć uśmiechnięte twarze chorych na raka dzieci,
czy starych, schorowanych staruszków. Jednak jakoś nie o tym myślałem przez
cały koncert. Myślałem o wcześniejszej kłótni z Harrym. O tym, że o mały włos
nie wydało się coś, co chciałem zachować dla siebie za wszelką cenę. O tym, że
musiałem kłamać. Przed oczami miałem wyraz twarzy Megg. Miała wyrzuty sumienia,
że wcześniej na mnie nakrzyczała. Nie chciałem by mi współczuła. Nie zniósłbym,
gdyby przyszła do mnie i pocieszała mnie. Nie byłem pewien, jak bym wtedy
zareagował. Już nie brakuje dużo, bym się w końcu na nią rzucił. Każdy jej
nawet drobny ruch, czy gest, miesza mi w głowie.
Na
dzisiejszym występie patrzyłem na nią cały czas. Jak nie prosto w jej oczy, to
kątem oka. Niepozornie, ostrożnie. Ale ona mnie nie zauważała. Nie odrywała
wzroku od Harry’ego, uśmiechała się do niego. Pokazała mu serduszko ułożone z
palców. Mój głos wtedy niebezpiecznie zadrżał, ale nikt tego nie zauważył. Nikt
nigdy nie zauważa, za co jestem ogromnie wdzięczny.
Wróciliśmy
do domu inaczej niż przyjechaliśmy. Niall pojechał z rudowłosą dziewczyną swoim
samochodem, Louis zabrał Eleanor, a ja, Liam, Megg i Harry, busem. Na szczęście
ja prowadziłem, więc byłem bardziej skoncentrowany na drodze, niż na
przytulających się i całujących z tyłu Harry’ego i Megg. Ile dałbym, by być na
jego miejscu? W tym momencie nienawidziłem go bardziej niż kogokolwiek.
Gdy zajechaliśmy na miejsce, wszystkie pary
poszły na górę. A ja zadzwoniłem do Perrie.
-Halo? –odezwała się zdziwiona. –Zayn, to ty?
-Cześć, Perrie. –odparłem cicho. –Chcesz się
spotkać?
Zapadła cisza. Perrie najpewniej chciała bym
myślał, że się zastanawia. Ale ja wiedziałem, że się zgodzi. Bo była łatwa i
naiwna. Nie lubiłem jej za to, jaka była, ale tej nocy potrzebowałem jej
towarzystwa. Nie jej głosu, ale jej ciała. I wiedziałem, że mi ulegnie. Zawsze
ulegała.
-No dobrze. –powiedziała. –Mam przyjechać do
ciebie, czy chcesz wpaść do mnie?
-Wpadnę do ciebie. –odpowiedziałem. –Będę za
pół godziny.
I rozłączyłem
się. Wziąłem klucze i wyszedłem z domu. Miałem nadzieję, że Megg poczuje lekkie
uczucie zazdrości, gdy dowie się, że nie było mnie na noc, i że byłem z Perrie.
Były to próżne nadzieje.
***
Siema, ziomki! ;D
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wiem, że długo nie dodawałam, podczas gdy mówiłam co innego. Ale po prostu nie wyrabiałam się.
Jestem teraz w pierwszej liceum, a do szkoły dojeżdżam ponad godzinę. Lekcje mam do późna, a w domu jestem o 17, 18. Zwyczajnie nie miałam czasu, by cokolwiek pisać.
Nie wiem co to będzie jak zaczną jeszcze zadawać...
Dzisiaj zebrałam się w sobie i napisałam dla was ten rozdział ;)
Mam nadzieję, że podoba się!
Jak pewnie też zauważyliście, dodałam ostrzeżenie. Powinnam zrobić to w sumie wcześniej.
W każdym razie, teraz będę mieć czyste sumienie, pisząc niegrzeczne scenki ;D
Tradycyjnie też dziękuję za wszystkie komentarze, one naprawdę motywują mnie do dalszej pracy ;)
Mam pomysł na następny rozdział, ale nic nie będę obiecywać. Postaram się dodać jak najszybciej, ale kiedy to będzie? Nie wiem.
Do następnego!
xoxo
Heeeej, jak fajnie znów widzieć, że dodałaś kolejny (cudowny) rozdział. : D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Gdy tak opisywałaś Harry'ego, jaki to on jest piękny i wgl, to uśmiechałam sie jak głupia. : D
Smutno mi się jednak robi, gdy czytam tę wersję Zayn'a. Taki biedny. Gdybym tylko mogła to przytuliłabym go. W ogóle to wszystko bym z nim zrobiła, gdybym tylko mogła. XD Zrób coś takiego, żeby w końcu nie był taki smutny. <3
Czekam na kolejny rozdział. <33
nareszcie się doczekałam :D rozdział jak zawsze świetny, nie mam żadnych zastrzeżeń :) jedyne czego się nie spodziewałam to podłe zachowanie Danielle, ale bardzo podoba mi się to, że nie wszystko jest kolorowo i pięknie, co czyni Twoje opowiadanie jeszcze lepszym :) jestem ciekawa jak to dalej będzie z nieszczęśliwie zakochanym Zaynem :( nie mogę się doczekać jakiś interesujących i niekoniecznie grzecznych scen z Meg i Zaynem ;P do następnego, mam nadzieję, że dodasz go jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńJulka
no w końcu! ; d
OdpowiedzUsuńwidze, że Zayn coraz bardziej siee rozkręca ; d jeśli on myśli on rzucaniu siee na Megg to ciekawe jak długo zdoła siee od tego powstrzymać ; d
no, a co do głównej parki... są cudowni ; ) naprawde. nie wiem jak ich opisać. wiem tylko tyle, że są dla siebie stworzeni w tym opowiadaniu i szkoda by było gdyby coś siee pomiędzy nimi popsuło ; d
czekam na następny! ; d ; *
eh ten Zayn ... Tylko seks mu pomaga, trochę smutne. Ale Meg nie może mieć szkoda :C Chciałabym żeby byli razem, ale zdaje się na Ciebie XD Czekam na następny ;) x
OdpowiedzUsuńWeszłam dzisiaj wyjątkowo i paczę.. a tu nowy rozdział. Aż nie mogę uwierzyć. Czytam i czytam z nadzieją, że będzie najdłuższy ze wszystkich i będą erotyczne scenki . Wiem, erotoman ze mnie X D. Rozumiem, że masz też swoje życie i teraz rozpoczęła się szkoła, przez co czasu na blogi nikt nie ma. Ale proszę cię, abyś chociaż w każdą sobotę dodała rozdział.. To tylko kilka chwil na napisanie i dodanie. A co do postu, aż mi się tak słodko w ustach zrobiło, jak opisywałaś Harrego X D . Biedny Zayn .. Mam nadzieję, że namieszasz coś w związku Hegg i wprowadzisz Mayz. X D Wiem, dziadowskie połączenia imion, ale na razie tylko to mi wpadło do głowy i potem może coś lepszego wymyślę. Mam nadzieję, że będzie coś +18 ze strony Mayz X DD
OdpowiedzUsuń- 1DForever !
Przeczytałam całe opowiadanie i jestem zachwycona! Mam nadzieje, że znajdziesz czas na pisanie bloga. Jeszcze raz mówię, że rozdziałi całe opowiadanie jest super!!!! <3
OdpowiedzUsuńuuuuuuuuu ......... wiedzialam ze Zayn sie w niej zakocha....naprawde mas ztaleny do piasania:) uwierz mi ze jest suuuper:)-magda
OdpowiedzUsuńhttp://harrystyleschangemylife.blogspot.com/ - zapraszam :)
OdpowiedzUsuń