Obudziłam
się bardzo wcześnie rano. Słońce dopiero wschodziło, ja jednak byłam
maksymalnie rozbudzona. Dopiero teraz, kiedy fala namiętności opadła, doszło do
mnie co ja właściwie zrobiłam. Spojrzałam na śpiącego u mojego boku Zayna, z
którym to zdradziłam Harry’ego wczorajszej nocy. Jak to zwykle bywa, wyrzuty
sumienia przyszły dopiero po całym akcie. Wczoraj nawet przez chwilę nie
przeszło mi przez głowę, by przestać. Nie zastanawiałam się nad tym czy to złe,
czy właściwe.
Zdałam sobie sprawę, że zrobiłam
najgorszą rzecz z możliwych; Spałam z Zaynem, będąc cały czas z Harrym. To było
nie do wybaczenia. Dlaczego nie poszłam najpierw do mojego chłopaka powiedzieć
mu prawdę, zerwać z nim, a dopiero potem wybrać się do Zayna? Byłoby to chociaż
trochę mniej okrutne.
Podniosłam
się do pozycji siedzącej i zagryzłam wargę. Mocno, do krwi.
-Głupia, głupia, głupia!
–krzyknęłam bezgłośnie, szarpiąc się za włosy.
Moim ciałem wstrząsały dreszcze,
łzy zaczęły spływać po policzkach. W tym momencie nienawidziłam siebie bardziej
niż cokolwiek na świecie. Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam pospiesznie nakładać
na siebie ubrania. Starałam się przy tym nie hałasować, bo zależało mi, by Zayn
się nie obudził. Wybiegłam z pokoju i hotelu, po czym wsiadłam do pierwszego
lepszego autobusu. Będąc na zewnątrz, znowu zaczęłam myśleć. Postanowiłam, że
pojadę do Harry’ego i wyznam mu całą prawdę. Zasługiwał na to. Chciałam zerwać
z nim łagodnie, rozstać się w przyjaznych stosunkach. Na to z kolei ja nie
zasługiwałam, ale miałam nadzieję, że jest to możliwe.
Wysiadłam
na dobrze znanym mi osiedlu, czując coraz większe podenerwowanie. Jak na
dobitkę, w tym samym momencie dostałam smsa od Harry’ego. Napisał, ze jest już
w domu i czeka na mnie. Westchnęłam. Miałam cichą nadzieję, że nie będzie go
jeszcze na miejscu, że przeciągnę nieuniknione. Zacisnęłam rękę na telefonie i
zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę domu One Direction.
Stałam
już przed drzwiami, kiedy rozdzwoniła mi się komórka. Zerknęłam na wyświetlacz.
To był Zayn. Rozłączyłam się i napisałam mu krótkiego smsa:
Nie teraz.
Żeby mi nie przeszkadzał,
wyłączyłam telefon.
Wyciągnęłam
z kieszeni klucze i drżącymi rękami otworzyłam drzwi. Weszłam do środka,
słysząc tylko i wyłącznie szybkie bicie mojego serca. Było zbyt cicho; Liam
powinien grać na Xboxie, Niall hałasować w kuchni lub tańczyć u góry, a Louis
głośno zabawiać się z Eleanor. Wyglądało na to, że jeszcze nie wrócili od
swoich rodzin.
Poszłam na górę i nerwowo
przełknęłam ślinę. Słyszałam odgłosy dobiegające z mojego pokoju: otwieranie
szafy, wysuwanie szuflady, szelest ubrań. Harry musiał się wypakowywać ze
swojego pobytu u rodziców i siostry.
Ostrożnie
i wolno weszłam do pomieszczenia. Chłopak zobaczył mnie kątem oka i wyprostował
się gwałtownie.
-Megg! –wykrzyknął z radością, po
czym dopadł mnie w paru krokach. Podniósł i obrócił w powietrzu. –Nawet nie
wiesz jak ja się za tobą stęskniłem. –szepnął mi we włosy, stawiając na ziemię.
Odsunął mnie od siebie,
odgarniając włosy za ucho.
-Megg? –mina mu zrzedła, gdy
zobaczył łzy widniejące na mojej twarzy. –Co się stało?
Teraz,
gdy go zobaczyłam, zdałam sobie z czegoś sprawę. Wciąż był dla mnie bardzo
ważny. W głębi duszy wiedziałam, że nigdy nie powinnam była go opuszczać.
Zrobiłam to jednak, gdy zdecydowałam się pójść do łóżka z Zaynem. Ba, zrobiłam
to o wiele wcześniej, pewnego wieczoru na balkonie czarnowłosego. I choć
nienawidziłam, że tak to wyszło, moją głowę i serce przejął Zayn.
-Muszę ci coś powiedzieć.
–oznajmiłam, odrywając jego ręce od mojej twarzy.
Zielone oczy Harry’ego wpatrywały
się we mnie intensywnie. To właśnie w jego spojrzeniu najbardziej się
zakochałam. W tej bezkresnej zieleni, która miała różne odcienie: od smutnych,
poprzez radosne, aż do pożądliwych.
Byłam
z Harrym szczęśliwa, żyłam zupełnie inaczej przez te kilka miesięcy. Wprowadził
do mojego życia wiele trwałych zmian. Wiedziałam, że ja również wpłynęłam na
gwiazdę One Direction. Jeśli wierzyć słowom Louisa, Harry po raz pierwszy
prawdziwie się zakochał. Szkoda, że w niewłaściwej dziewczynie. Nienawidziłam
tego, że muszę go teraz skrzywdzić. Nienawidziłam siebie i żałowałam, że nie
byłam na tyle silna, by oprzeć się Malikowi. Nie próbowałam jednak usprawiedliwiać
się. Co się stało, to się nie odstanie. To była moja świadoma decyzja. Teraz
musiałam za nią zapłacić.
-Harry… -zawahałam się. Nie
miałam pojęcia jak zacząć.
-Nie mów mi. –wszedł mi w słowo
Harry, na co zamarłam.
Ujrzałam smutek na twarzy
chłopaka, co uświadomiło mi, że on doskonale wiedział o co chodzi. Albo
przynajmniej przeczuwał.
-Nie chcę wiedzieć. –mówił dalej.
–Twoja mina i łzy wręcz krzyczą, że zrobiłaś coś i, że jest to złe. Widzę też,
że…
-Nie. Przestań. –przerwałam mu
zdecydowanym tonem. Czułam, że niewiele mi brakuje, bym się załamała. Chciałam
mieć to już z głowy. –Muszę… muszę się do czegoś przyznać.
„Tak, Megg. Powiedz mu, że spałaś
z jego przyjacielem.” –syknęła moja podświadomość, patrząc na mnie pogardliwie.
–„Zmiażdż mu serce. Powiedz, że poszłaś do łóżka z Zaynem niedługo po tym, jak
obiecałaś mu, że nigdy to tego nie dojdzie”.
I nie
wiem, czy to przez moją podświadomość, czy może przez cierpiącą twarz
Harry’ego, postanowiłam nieco zmienić moje wyznanie.
-Potrzebuję przerwy. –wykrztusiłam.
Chłopak zamarł, rozchylając lekko
usta.
-Między nami… nie jest już tak,
jak kiedyś. –kontynuowałam. –To nie tak, że nie przestałam cię kochać. Ja po
prostu… muszę skupić się na tańcu i treningach. Pobyt w domu uświadomił mi, że
potrzebuję bycia samą.
Brawo, Megg. Po prostu świetnie.
-Przeszkadzam ci w trenowaniu
tańca? –zapytał Harry, unosząc brwi.
-To tylko jeden z powodów.
–wyjaśniłam zrezygnowana. –Ta cała sprawa z Zaynem mocno się na mnie odcisnęła.
Po za tym… bycie w związku trochę mnie przytłacza. Zrozum, że to wszystko jest
dla mnie nowe. Potrzebuję wolnego.
„Wspaniałe kłamstwo, Megg. Bardzo
ładnie.” –mruknął sarkastycznie głos w mojej głowie.
-Och. –powiedział Harry,
spuszczając wzrok. –Rozumiem. Cóż, spodziewałem się czegoś gorszego.
Uniósł kąciki ust. Wciąż miał
nadzieję. Nie wiedział, że zataiłam przed nim najważniejszą część i, że
wszystko co powiedziałam było kłamstwem.
-Muszę iść. –odparłam, sięgając
po moje walizki, które zostawiłam tutaj poprzedniego dnia.
Harry spojrzał na nie i
zmarszczył brwi.
-Kiedy wróciłaś? –zapytał
zdezorientowany.
Cholera.
-Wczoraj wieczorem. –skłamałam,
bez zająknięcia. Nie wiedziałam, dlaczego to robię. Przecież postanowiłam sobie
wcześniej, że powiem mu całą prawdę. –Spałam tutaj, a rano wyszłam na spacer. Nie
rozpakowywałam się, bo… Wiesz dlaczego.
Zapragnęłam
wyjść stąd jak najszybciej. Tylko się pogrążałam.
-Och. –uwierzył mi. –Rozumiem.
Daj, pomogę ci z walizkami.
Zniósł je na dół, a ja zeszłam za
nim z bolącym sercem.
-Kocham cię, Megg. –powiedział
Harry, stawiając moje rzeczy pod drzwiami i odwracając się do mnie przodem. –I
jeśli twierdzisz, że potrzebujesz… odpoczynku, to okej. Ja poczekam.
Łzy napłynęły mi do oczu, serce
boleśnie zakuło w piersi. Kurwa mać.
-Naprawdę muszę już iść. –wykrztusiłam.
Podeszłam do niego, pocałowałam w policzek, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam
z walizkami.
Oddalając
się, usłyszałam jeszcze krzyk Harry’ego, który proponował, że odwiezie mnie do
Damiana. Zignorowałam go i przyspieszyłam kroku. Przecież wcale nie wybierałam
się do mojego starego mieszkania. A może powinnam?
Sama już nie wiedziałam co robić.
Nie wiedziałam co jest dobre a co złe. Włączyłam telefon i zobaczyłam, że Zayn dzwonił
5 razy. Kliknęłam w jego numer i przyłożyłam komórkę do ucha.
-Megg! Co się do cholery dzieje?!
–jego gniewny ton nieco przywołał mnie do rzeczywistości.
-Przepraszam, że tak uciekłam. Musiałam
porozmawiać z Harrym.
Na chwilę zapadła cisza.
-Och. –powiedział w końcu Zayn.
–I co?
-Opowiem ci jak się zobaczymy. –odparłam.
–Jestem właśnie w drodze do ciebie z dwoma walizkami.
-Podjadę pod ciebie. –zaoferował
się.
-Nie trzeba, właśnie widzę
autobus. Niedługo będę. –otarłam twarz, po czym westchnęłam. –Muszę kończyć.
-Jasne. Megg, wszystko będzie
dobrze. –słowa Zayna sprawiły, że moje oczy ponownie zapełniły się łzami.
Pospiesznie zaczęłam mrugać,
pamiętając, że jestem w miejscu publicznym. Bez słowa się rozłączyłam. Zdałam
sobie sprawę, że ta krótka rozmowa z Zaynem podniosła mnie na duchu i dała
nadzieję. Cieszyłam się, że jadę do niego. Cholera, to było niewłaściwe.
Wsiadłam
do autobusu i zajęłam tylnie miejsce, ciesząc się z małej ilości osób, będącej
w środku. Tutaj zawsze nachodziły mnie refleksje, nagabywały problemy, moja
podświadomość zmuszała do myślenia. I tym razem dała o sobie znać.
Dlaczego okłamałam Harry’ego?
Dlaczego nie powiedziałam mu prawdy? –zaczęłam się zastanawiać. Odpowiedź była
prosta; Wciąż go kochałam i nie chciałam go skrzywdzić. Tak przynajmniej to
sobie tłumaczyłam. Jaki był sens mówienia mu prawdy, jeśli kompletnie by się po
tym załamał? Postąpiłam dobrze.
Cały
czas to sobie powtarzając, dojechałam do centrum Londynu, po czym wysiadłam z
autobusu. Zdawałam sobie sprawę, że nie byłam już zwykłą, szarą dziewczyną,
która bez problemu mogła przejść się po ulicach stolicy Wielkiej Brytanii bez
zwracania na siebie uwagi. Teraz byłam kimś rozpoznawalnym. Miliony dziewczyn
śledziły moje losy, ponieważ chodziłam z Harrym Stylesem. Cóż, do dzisiaj, ale
nikt jeszcze o tym nie wiedział. Ja, idąca z dwiema walizkami w stronę
apartamentu Zayna na pewno przykułabym uwagę paparazzi.
Machnęłam
ręką, przywołując taksówkę. Młody mężczyzna zatrzymał się tuż obok mnie i
opuścił szybę.
-Proszę o zawiezienie moich
walizek pod Hotel Astra. –od razu przeszłam do rzeczy. –I chciałabym, by wniósł
je pan do środka, do recepcji. Niech pan powie, że to na życzenie Megg Ant.
Taksówkarz spojrzał na mnie
dziwnie, jednak gdy wręczyłam mu odpowiednio duży napiwek, nie miał pytań.
Pomogłam mężczyźnie włożyć
walizki do bagażnika, po czym odprowadziłam wzrokiem, gdy odjeżdżał. Hotel był
niecałe pięć minut samochodem stąd, a piętnaście pieszo. Żwawo ruszyłam więc, chcąc
jak najszybciej znaleźć się w zamkniętym pomieszczeniu. Bałam się, że zaraz
wyskoczy jakaś fanka One Direction i zacznie dopytywać o Harry’ego. Tego bym
nie zniosła.
W
końcu doszłam na miejsce. Z ulgą stwierdziłam, że walizki są na miejscu.
Podałam recepcjonistce moje nazwisko, po czym wzięłam moje rzeczy do windy.
Podjechałam na górę i podeszłam pod apartament Zayna. Czarnowłosy otworzył mi i
postawił walizki obok drzwi. Potem przyciągnął do siebie i mocno przytulił. To
wystarczyło, bym całkowicie się rozkleiła. Moje łzy moczyły jego koszulkę,
podczas gdy on głaskał mnie po plecach i włosach. Zamknął drzwi, po czym
wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Usiadł i posadził mnie sobie na
kolanach. Gdy już się trochę uspokoiłam, Zayn starł delikatnie moje łzy i
spojrzał głęboko w oczy.
-Megg, jestem tu. –powiedział delikatnie. –Opowiedz co się
stało.
I opowiedziałam
mu. Czarnowłosy słuchał przez cały czas, uspokajająco gładząc wnętrze mojej
dłoni. Gdy jednak skończyłam, wydawał się być nieco zły.
-Powinnaś była powiedzieć mu prawdę. –stwierdził, patrząc gdzieś
w bok. –On wciąż będzie miał nadzieję. Nie powiedziałaś mu, że to koniec.
Powiedziałaś, że potrzebujesz przerwy. A on będzie czekał, jak zresztą sam
powiedział.
-Wiem. –szepnęłam, zaciskając zęby. –Ale ja po prostu nie
potrafiłam wyznać mu prosto w oczy, że…
-Że ze mną spałaś. –dokończył za mnie, na co pokręciłam głową.
-Żeby to było wszystko… -westchnęłam i spojrzałam Zaynowi prosto
w oczy. –Nie potrafiłam mu powiedzieć, że cię kocham i, że wcale nie czuję się
źle z tym co zrobiłam. To znaczy czuję się źle, że go zdradziłam. Nie żałuję
jednak tego co się stało. Ja… naprawdę cię kocham, Zayn.
Czarnowłosy wciągnął głośno powietrze, zaszokowany moim wyznaniem.
Jego usta się rozchyliły, oczy rozszerzyły. Wyglądał, jakby zabrakło mu słów. Wiedziałam,
że czekał na te słowa od bardzo dawna. Być może nigdy nie myślał, że je
wypowiem.
Dotknęłam opuszkami palców jego twarzy, po czym nachyliłam się i
pocałowałam go; Nieśpiesznie. Zayn zacisnął ręce na moich
biodrach i odwzajemnił pocałunek. Wczoraj było dziko i szybko. Tym razem
wlaliśmy w to całe nasze uczucia.
Owszem, czułam
się winna. Zraniłam Harry’ego, okłamałam go, zostawiłam.
Mój umysł spłatał mi figla, serce zagubiło się. Nadal kochałam
Harry’ego, ale to Zayn był na pierwszym miejscu. Wszystko odwróciło się o 180
stopni. Dlaczego tak się stało? Czy kiedykolwiek się to zmieni? Nie znałam
odpowiedzi na te pytania.
Wiedziałam za to, że Harry dowie się prędzej czy później. I nie
będę mogła go dłużej okłamywać.
-Przeprowadzimy się. –mruknął Zayn pod moimi ustami.
-Co? –otworzyłam oczy i odsunęłam się od niego. –O czym ty
mówisz?
-Paparazzi wiedzą gdzie mieszkam. –odparł, wzruszając ramionami.
–Przeniesiemy się do innego hotelu w środku nocy. Wychodzić stąd będziemy w
różnych odstępach czasu. To kupi nam choć trochę czasu.
-Chcesz uciekać i ukrywać się? –zapytałam, kręcąc z rezygnacją
głową.
-Cóż, zawsze możesz jechać do Harry’ego i powiedzieć mu o nas. A
może ja mam to zrobić?
-Nie! –wykrzyknęłam, zsuwając się z kolan Zayna.
Zaczęłam chodzić tam i z powrotem, mijając ogromny telewizor,
stolik i zielone, zadbane rośliny. Dlaczego to wszystko musiało się tak
skomplikować?
-Obiecaj mi, że nie powiesz Harry’emu. –powiedziałam do
czarnowłosego błagalnym tonem.
Chłopak patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, aż w końcu kiwnął
głową.
-Oczywiście, Megg. –zgodził się i wyciągnął do mnie ręce. –Chodź
tu.
Podeszłam do niego i pozwoliłam znowu
posadzić się mu na kolanach.
-Sama mu powiem. –powiedziałam cicho, chowając twarz w
zagłębieniu szyi Zayna.
Wiedziałam, że tylko odwlekam nieuniknione, że w końcu będę
musiała zmierzyć się z byłym chłopakiem. Na pewno nie obędzie się bez kłótni,
być może wielkiej awantury.
Opóźniałam to tylko przez moje tchórzostwo.
-Megg? –czarnowłosy zmusił mnie, bym na niego spojrzała. –Przykro
mi, że cierpisz. Nie powiem jednak, bym nie był szczęśliwy. Spełniły się moje
marzenia, w końcu jesteś moja. I nie obchodzi mnie, jak się czuje teraz Harry.
Nie obchodzi mnie, ile to będzie kosztowało. Kocham cię, Megg. Razem damy radę.
Uśmiechnęłam
się do niego przez łzy. Zayn opiekuńczy i troskliwy –a to nowość. Jednak prawdą
było, że właśnie takich słów teraz potrzebowałam. Zapewnienia, że wszystko
będzie dobrze. A będzie, prawda?
***
Witajcie!
Na wstępie bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność. Byłam we Włoszech na nartach i nie miałam jak dodać rozdziału. Teoretycznie miał tam być Internet, no i niby był, ale coś nie mogłam się połączyć -.-
DZIĘKUJĘ za tak liczne komentarze! Cholera, naprawdę miło się zaskoczyłam jak wróciłam i zobaczyłam ich ilość.
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. A następny postaram się dodać szybciej ;)
xoxo