środa, 5 marca 2014

Rozdział 52 "Koniec... czy też może nie?"



Dzisiaj wypadały moje 18 urodziny. Leżałam na kanapie w moim nowym mieszkaniu, które wynajmowałam z pewną dziewczyną, którą poznałam w autobusie, kiedy jechałam tutaj, do Newcastle. W mieście na północy Anglii znajdowała się duża szkoła tańca, gdzie zostałam zatrudniona do zaawansowanej formacji tanecznej. Grupa, do której teraz należałam, tańczyła na ważnych koncertach gwiazd, na uroczystościach, pokazach. Była to dobrze płatna praca, wspaniałe miejsce, a ludzie, z którymi pracowałam byli najlepszymi z najlepszych.
Byłam tu już tydzień; Zdążyłam już rozpakować się, poznać nieco miasto, a także moją nową grupę taneczną. Tego wieczora byłam bardzo zmęczona, bo przez większość dnia miałam wyczerpujący trening. Już drugą godzinę leżałam i czytałam książkę, czując jak moje mięśnie powoli się odprężają.
            Usłyszałam brzdęk kluczy i zgrzyt zamka w drzwiach. Po chwili do środka weszła moja współlokatorka, Mikaela. Była ona wysoką, chudą, 18-letnią dziewczyną. Miała długie do pasa, czarne, proste włosy, cerę oliwkową. Miała aspiracje do bycia modelką. Uważałam, że Mikaela idealnie się do tego nadawała; Była śliczna.
-Hej, hej, hej! –zaśpiewała, zamykając za sobą kopniakiem drzwi. Na rękach miała przewieszonych kilkanaście toreb. –Przepraszam, że jestem tak późno, ale zrobiłam małe zakupy!
Postanowiła na ziemi swoje zdobycze, po czym sięgnęła do jednej z toreb i wyciągnęła złotą butelkę szampana.
-Zanim dam ci prezent, napijemy się szampana! –oznajmiła radośnie, po czym podbiegła do drewnianej szafki, która stała przy oknie i wyciągnęła z niej dwa, duże kieliszki. Podbiegła do mnie i niecierpliwie zrzuciła moje nogi z kanapy, by zrobić sobie miejsce. –Wszystkiego najlepszego! –pisnęła i bez zbędnych ceregieli otworzyła butelkę. Huknęło, piana zaczęła się obficie wylewać z butelki. Mikaela zachichotała i zdołała jakoś napełnić dwa kieliszki. Podała mi jeden i odgarnęła swoje długie włosy.
Uśmiechnęłam się. Mikaela była strasznie narwana. Cały czas była w ruchu, wszystko robiła z pośpiechem. Wiecznie miała uśmiech na ustach, z wszystkim dawała radę. Biła od niej pozytywna energia, z nią nie sposób było się nudzić. Polubiłam ją w chwili, gdy ją spotkałam. Ja sama dziwiłam się, czemu tak bardzo mnie lubi. Poznała mnie, jak byłam cała zapuchnięta od płaczu, nie miałam ochoty rozmawiać, a jak się już odzywałam, to tylko marudziłam. Mikaela dzielnie znosiła moje humory i z każdym kolejnym dniem sprawiała, że czułam się lepiej.
-Okej. –sapnęła dziewczyna, próbując uspokoić nieco swój oddech. Byłam pewna, że biegła przez miasto w drodze tutaj. –Megg, dzisiaj jest najważniejszy dzień w twoim życiu! Kończysz 18 lat, wreszcie jesteś pełnoletnia! Dopiero teraz zaczyna się twoje prawdziwe życie, wszystkie decyzje będą prowadzić do budowania twojej własnej przyszłości. Masz wspaniałą pracę, pasję, rodzinę, współlokatorkę –tutaj mrugnęła do mnie jednym okiem. –I choć poznałam cię w dość przykrej sytuacji, teraz jest o niebo lepiej. Wypijmy za nowe początki, nowe życie, za twoje szczęście!
Wniosłyśmy kieliszki i stuknęłyśmy się nimi. Upiłam łyk chłodnego napoju i westchnęłam.
-Dzięki za pamięć. –powiedziałam. –To bardzo miłe.
-Poczekaj, aż zobaczysz swój prezent! –odparła Mikaela, machając ręką. –Ale to później. Chciałam, żebyś w końcu powiedziała mi, co takiego się stało, że byłaś wtedy w autobusie taka… złamana. –spojrzała na mnie współczująco. –Wyglądałaś, jakbyś chciała umrzeć. Czasem lepiej jest wyrzucić z siebie pewne rzeczy. Jestem tu, by cię wysłuchać.
Mikaela, choć narwana i energiczna, czasem nawet szalona, była dobrą osobą. Można było na nią liczyć, być może nawet mogłaby zostać moją przyjaciółką. A sama musiałam przyznać, że bardzo potrzebowałam przyjaciółki przy sobie.
-Wiem, że jestem jeszcze młoda… -zaczęłam, podkurczając nogi i obejmując je. –Ja jednak czuję, jakbym miała pół życia już za sobą. W rok wydarzyło się tak dużo, że to wszystko mnie przytłoczyło. Poznałam kogoś. I zakochałam się. –przed oczami pojawiła się twarz Harry’ego. Odpychałam ten obraz przez ostatnie kilka dni, starając się myśleć o wszystkim, byle nie o tym. Teraz jednak pojawił się, a moje serce zaczęło wystukiwać bolesny rytm. –Byłam taka szczęśliwa… Myślałam, że zostanie tak już do końca. Myliłam się.
-Co się stało? –zapytała Mikaela, patrząc na mnie szeroko otwartymi, niebieskimi oczyma. –Skrzywdził cię?
-Nie. –pokręciłam głową i upiłam łyk szampana. –To ja skrzywdziłam jego. I to nie jeden raz, nie dwa, nie trzy… -przerwałam, żeby wziąć głęboki oddech. –W moim życiu pojawił się ktoś inny. I jego też zaczęłam ranić. Raniłam ich obydwu. W przeciągu tak krótkiego czasu, stałam się osobą, którą nigdy nie chciałam być. Odkryłam w sobie ciemną stronę, która cały czas wygrywała. Musiałam uciec, znaleźć się jak najdalej od tej całej sytuacji, w której się znalazłam.
-Ucieczka nie zawsze jest najlepszą opcją. –powiedziała Mikaela, zamyślając się. –Czasem warto jest zmierzyć się z trudnościami życia.
-Ja już próbowałam się z tym zmierzyć. –wyznałam przez łzy. –I mi nie wyszło. Nie potrafiłam wybrać, nie potrafiłam dotrzymać danego słowa. Ja wiem, że to nigdy by się nie skończyło.
-Więc dlatego uciekłaś, by uniknąć wyboru?
-Tak. –potaknęłam. Jakkolwiek to brzmiało, była to prawda. –Nie chciałam wybierać, bo wiedziałam, że każdy wybór okazałby się zły. Postanowiłam więc, że uniknę tego.
-I co myślisz o tym teraz, z perspektywy czasu? Myślisz, że dobrze zrobiłaś? Jesteś szczęśliwa?
-Nie, nie jestem. –odparłam. –Ale w każdym innym scenariuszu również nie byłabym szczęśliwa. Wiem, że dobrze zrobiłam, Mikaela. Tak trzeba było zrobić. A teraz to wszystko to już przeszłość.
Zapadła cisza, a Mikaela odstawiła pusty kieliszek na ławę.
-Wiesz, Megg… -zaczęła moja współlokatorka. -Przeszłość tak naprawdę nigdy cię nie opuszcza, chociaż nie wiadomo jak bardzo chciałabyś ją zostawić w tyle.
Spojrzałam w bok na swój telefon, na dziesiątki nieodebranych połączeń od Harry’ego i Zayna.
-Życie potrafi zaskakiwać, wiesz. –powiedziała Mikaela.
Chwyciłam swój telefon i przejrzałam listę nieodebranych połączeń: Harry, Zayn, Niall, Louis, Liam, Jessica, Missy… Tęskniłam za nimi wszystkimi. Trudno było odrzucić całe swoje życie. Bo właśnie tym oni byli dla mnie.
Westchnęłam ciężko. Czy już nigdy miałam nie spotkać Harry’ego Stylesa, ani Zayna Malika?
Rozległo się głośne pukanie do drzwi; A może miałam, i to szybciej niż mogło mi się to wydawać?

***
Tak, to koniec.
Rozdział 52 jest ostatnim w tej historii :)
Mam nadzieję, że moje opowiadanie wam się podobało, że dostarczyło wam wiele radości, uśmiechów, łez i emocji. Mnie na pewno tak.
Jest mi trochę smutno... pisałam o losach Megg półtora roku i wiem, że będzie mi jej brakować.

A teraz przyznam się wam jakie były plany odnośnie całego opowiadania i jego zakończenia :)
Otóż... gdy zaczęłam pisać, postanowiłam, że trójkąt miłosny będzie głównym wątkiem. Chciałam opisywać perypetie Megg, Harry'ego i Zayna, trudności życia nastolatki samej w obcym kraju, budowanie kariery i tak dalej. Na samym końcu jednak Megg miała wybrać... Harry'ego. Tak chciałam na samym początku.
Jednak gdy tak pisałam rozdział za rozdziałem, mimowolnie zakochałam się w Zaynie.
Nie byłam w stanie wybrać, musiałam wymyślić zupełnie nowe zakończenie i jestem bardzo z niego zadowolona :)

Koniec pozostawia wiele pytań, na które każdy z was może sobie sam odpowiedzieć. Czy do Megg przyjechał Harry czy Zayn? A może żaden z nich? Co będzie dalej, co bohaterka postanowi?
W ten sposób zostawiłam sobie też otwartą drogę, jeśli chciałabym kontynuować historię (raczej tego nie planuję, ale nie mogę wykluczyć, że kiedyś coś mi odbije).

Chciałabym podziękować wam wszystkim, za to, że byliście, czytaliście i komentowaliście!
Wasze opinie wiele dla mnie znaczyły, nie raz robiły mi mętlik w głowie, ale też motywowały do dalszej pracy.
Piszę wiele opowiadań na moim laptopie, ale to jest JEDYNE, które zakończyłam :)
W Wordzie zajęło prawie 300 stron. To wszystko dzięki wam, jesteście wielcy!

Odnośnie pytań, czy założę kolejnego bloga i czy będę pisać inne opowiadanie -nie wiem, pytajcie mnie co jakiś czas na Asku.

Jeszcze raz wam dziękuję i trzymajcie się ciepło, a ja lecę do rodzinki, bo dzisiaj mam 18! :D
xoxo

 http://ask.fm/AntMeg
https://twitter.com/AntMegg