Witajcie po prawie 8 miesięcznej przerwie :)
Postanowiłam jednak napisać kontynuację, która ma miejsce dwa lata po wydarzeniach opisanych w ostatnim rozdziale. Jak wiecie, jestem teraz w klasie maturalnej, mam mnóstwo nauki i zajęć dodatkowych, także proszę o wyrozumiałość, jeśli chodzi o częstotliwość dodawania rozdziałów.
Mam nadzieję, że nadal jesteście ze mną i z przyjemnością będziecie czytać dalsze losy Megg.
Nie przeciągając, życzę Wam miłej lektury i nie wahajcie się, by zostawić po sobie ślad :)
2 lata później
Festiwal
Młodych Gwiazd odbywał się co pięć lat i miał za zadanie zaprezentować światu
najbardziej aspirujących artystów. Brać udział mogli piosenkarze, tancerze lub
aktorzy, którzy zostali wybrani wcześniej przez specjalnie powołaną komisję. W
tym roku festiwal odbywał się w Glasgow.
Cieszyłam się na niego szczególnie, ponieważ ja
i moja grupa zostaliśmy wybrani w kategorii „Najlepsza formacja taneczna”. To
oznaczało, że mieliśmy wystąpić na żywo, na ogromnej scenie przed tysiącami
widzów, a także przed ludźmi oglądających nas w telewizji. Od czasu Mistrzostw
Świata dwa lata temu, tak duża publiczność mi się nie trafiła, więc mocno się
denerwowałam.
Mikaela, moja współlokatorka i przyjaciółka,
mnie nie rozumiała. Miała stalowe nerwy i nie było chyba nic, co mogłoby ją
wytrącić z równowagi. Jej kariera modelki nabierała tempa i jak sama mówiła
„nie ma czasu na stres”.
Mieliśmy
wejść na scenę lada moment. Podskakiwałam w miejscu raz po raz, a ze mną reszta
mojej grupy, na którą składała się: Maya Johnson, czarnoskóra dziewczyna z
czarnymi sprężynkami na głowie, Bee Campbell, niziutka drobna, długowłosa
blondynka o dużych, brązowych oczach, Alex Burke, wysoki czarnowłosy chłopak,
który był tak chudy, że posądzano go o anoreksję, Matt Peterson, brązowowłosy,
wiecznie roześmiany chłopak i Eric Reid, wysoki blondyn o zawadiackim uśmiechu.
To właśnie ten ostatni patrzył teraz na mnie i uśmiechał się, dodając pewności
siebie. Zarumieniłam się i na chwilę poczułam się tak… dobrze i zwyczajnie.
W ciągu minionych dwóch lat ani razu nie
spojrzałam na żadnego faceta; Rany po ostatnich dwóch były wciąż głębokie.
Przez ostatnie kilka dni jednak poczułam, że
coś się zmieniło. Być może nadszedł czas, by zapomnieć o przeszłości i dać
szansę czemuś nowemu?
Odwzajemniłam
więc uśmiech i przez moment tak patrzeliśmy na siebie, pozwalając nowemu
uczuciu zakraść się do naszych serc. Wiedziałam od Bee, która wiedziała od
Alexa, że bardzo się podobam Ericowi. On również bardzo mi się podobał, a
zwłaszcza od kilku dni. Jednakże w wirze przygotowań i treningów, nie było
czasu na żadne wspólne wyjście.
Wywołano nas na
scenę, więc rozmyślania odłożyłam na bok. Nasza formacja nazywała się „The
Multies”, toteż krzyknęliśmy naszą nazwę i wybiegliśmy na scenę.
Od razu gdy rozpoczęła się muzyka, dałam się ponieść. Stawiałam
kroki w rytm basów, od których aż drżała podłoga. Odtwarzałam ruchy taneczne
dokładnie tak, jak to robiliśmy na próbach. Nie mieliśmy żadnego mentora, tak
jak ostatnio ja miałam Travisa. Tutaj wszyscy wymyślaliśmy kroki i wspólnie
ustalaliśmy próby. Gdy nie do końca ten system dawał radę, wszyscy mianowali
mnie liderką grupy, jako, że miałam najwięcej doświadczenia. Czułam się
wyróżniona, chociaż oprócz ustalania dni i godzin treningów nic nadzwyczajnego
nie robiłam. Do układu każdy z nas przyłożył się tak samo.
Nasz
dwuminutowy występ dobiegł końca i zalała nas fala oklasków. Widziałam młodsze
ode mnie dziewczyny i małe dziewczynki, które z uwielbieniem wpatrywały w nas i
już w swoich głowach planowały karierę taneczną. Kiedyś byłam dokładnie taka
jak one.
Ukłoniliśmy się, a wtedy podszedł do nas mężczyzna, który
prowadził całe show.
-To byli „The Multies”! –krzyknął do mikrofonu i dał
publiczności chwilę na kolejną salwę braw. –Pozwólcie, że zadam wam kilka
pytań.
Reszta grupy wypchnęła mnie na środek, a ja nieco skrępowana
podeszłam do prowadzącego.
-Czy ty jesteś liderem grupy? –zapytał, a ja potaknęłam. –Czy
możesz się przedstawić?
-Jestem Megg
Ant, a obok mnie stoi Eric Reid, Bee Cambell, Alex Burke, Maya Johnson i Matt
Peterson.
-Naprawdę zrobiliście wrażenie. –powiedział mężczyzna. –Czy
długo zajęło wam przygotowanie układu?
-Wszyscy razem go wymyślaliśmy i ciężko pracowaliśmy.
–odpowiedziałam. –Tańczymy razem od dwóch lat, a ten układ zaczęliśmy kilka
miesięcy temu.
-Jesteście początkującymi tancerzami, czy zdobywaliście już
wcześniej jakieś doświadczenie?
-Nie, my… -zamarłam, bo
nagle wśród widowni dostrzegłam Jessicę, a obok niej Missy ze Scottem. Serce
zabiło mi mocniej i nie wiedziałam, czy to z radości, czy z niepokoju. Czy
Niall też tu był? Zamrugałam i nagle zniknęli mi z pola widzenia. I choć
szukałam ich w tłumie ludzi, nie mogłam po raz drugi ich odszukać. Być może
tylko mi się przewidziało?
-Panno Megg? –usłyszałam głos prowadzącego i spojrzałam na
niego. O co on pytał?
-Och, przepraszam. –powiedziałam i usłyszałam kilka pojedynczych
śmiechów, w tym moich kolegów z grupy. Byłam pewna, że będą się wyśmiewać ze
mnie przez długi czas. –Jeśli chodzi o mnie, to trenowałam wcześniej z Travisem
Muddem.
-Tym Travisem Muddem? –zawołał mężczyzna i nagle zapanowało
poruszenie.
Zobaczyłam, że ludzie z tłumu zaczynają mnie rozpoznawać i
wytykać palcem.
-Maya z kolei trenowała z Violett Miller… -kontynuowałam, a
prowadzący zrozumiał, że nie bardzo chcę rozmawiać o Travisie i ruszył z
mikrofonem do reszty grupy.
Wytężyłam wzrok, próbując odszukać mojego dawnego zespołu.
Niestety, jakby zapadli się pod ziemię. Być może mój umysł spłatał mi figla.
W końcu
prowadzący skończył nas odpytywać i dziękując za wspaniały występ, odprawił nas
za kulisy. Zeszliśmy więc ze sceny i dopiero znajdując się w odpowiedniej
odległości, zaczęliśmy krzyczeć i skakać w triumfie. To był jeden z naszych
większych sukcesów jako zespół i mieliśmy duże powody do radości.
-Och, Megg, to było niesamowite! –pisnęła Bee, tuląc się do
mnie. Była jak młodsza siostra, której nigdy nie miałam. Była o trzy lata młodsza, a przez to, że była taka drobna i niska, wydawało się że miała jeszcze mniej lat. Przytuliłam
ją i potargałam jej długie, falowane włosy w kolorze miodu. –Hej!
–zaprotestowała i odsunęła się, robiąc śmieszną minę.
Z Mayą przybiłyśmy sobie piątkę, a Mattem żółwika, a z Alexem
wymieniliśmy niezręczny uścisk. Alex był niezręczny we wszystkim co robił i był
trochę dziwny, ale wszyscy bardzo go lubiliśmy.
Eric podszedł
do mnie i spojrzał na mnie z góry, unosząc jedną brew. Zadarłam głowę i
uśmiechnęłam się delikatnie.
-Dobra robota. –powiedział, a ja kiwnęłam głową.
-Daliśmy radę. –odparłam poważnie.
I wtedy chłopak nachylił się i bardzo powoli zbliżył twarz do
mojej. Wiedziałam od razu o co tu chodzi, więc przymknęłam powieki. Czemu nie?
Muszę spróbować.
-Megg? –usłyszałam i gwałtownie otworzyłam oczy. Odsunęłam się
do tyłu i spojrzałam w miejsce, z którego dochodził głos.
Kilka kroków od nas stał wysoki, czarnowłosy chłopak, którego
szczękę zdobił krótki zarost. Ubrany był w czarne spodnie, szarą koszulkę i czarną,
skórzaną kurtkę. W jednym uchu miał słuchawkę, w ręce mikrofon. Podeszłam
bliżej, nie wierząc w to co widzę i wtedy ujrzałam dobrze mi znane, piwne oczy
chłopaka.
-Zayn? –wyszeptałam i wyciągnęłam rękę przed siebie. Gdy go
dotknęłam, moje serce stanęło. –Ty naprawdę tu jesteś.
A więc wcale nie przewidziało mi się wcześniej. Jessica, Missy i
Scott również tu byli.
Zanim cokolwiek zrobiłam, Zayn zrobił krok do przodu i wziął
mnie w ramiona. Tak po prostu. Zamknięta w uścisku, poczułam, że moje oczy
robią się wilgotne. Minęły dwa lata, a nic się nie zmieniło.
-Ehm, przepraszam? –usłyszałam głos Erica i nagle
oprzytomniałam.
Puściliśmy się i spojrzałam na blondyna, który mierzył Zayna
chłodnym spojrzeniem.
-Czy mogę wiedzieć, kim ty jesteś? –zapytał Eric.
Zawstydziłam się. Przecież prawie się przed chwilą
pocałowaliśmy.
-Jestem Zayn. –odparł czarnowłosy, odwzajemniając ostre
spojrzenie. –A kim ty jesteś?
-Eric. –jego głos był niczym trzaśnięcie bicza. –Jestem z Megg w
formacji „The Multies”.
-Gratulacje. Ja jestem jej eks.
-Megg! –rozległ się krzyk i zobaczyłam, że z oddali biegnie
Niall.
To przerwało nieprzyjemną wymianę zdań między Zaynem a Erickiem,
więc odetchnęłam z ulgą.
-Megg, co za układ! –Niall pokręcił głową i uśmiechnięty od ucha
do ucha, uniósł mnie w powietrze i zaczął się szybko obracać.
-Niall! –krzyknęłam, chichocząc. –Puść mnie, wariacie.
-Wszyscy byliśmy pod wrażeniem! –kontynuował. –Jess jest ze mną
i przyprowadziliśmy resztę starej grupy.
-Cała grupa tu jest? –otworzyłam szeroko oczy.
-Calutka. –potaknął Niall zadowolony z siebie. –Zaraz tu przyjdą
i osobiście ci powiedzą, jaka świetna byłaś. Nawet Travis przyjechał, ale zaraz
po występie musiał wracać do swoich spraw. Kazał cię serdecznie pozdrowić.
-Dziękuję. –podskoczyłam, wyszczerzona od ucha do ucha.
Bardzo lubiłam
moją nową grupę taneczną, ale zobaczenie i porozmawianie z dawną formacją było
najlepszym uczuciem na świecie.
Pierwszą zobaczyłam Missy. Wciąż miała długie, jasnobrązowe dredy
i pięknie opalony odcień skóry. Za rękę szedł z nią Scott, który zgolił brodę i
wyglądał teraz o kilka lat młodziej. Obok nich szła Jessica, tak samo blada,
ruda i delikatna jak zawsze. Włosy jej urosły i teraz sięgały nieco za pupę.
James, Jake i Raven szli za nimi, śmiejąc się w najlepsze.
Gdy tylko mnie zobaczyli, od razu ruszyli, by mnie wyściskać.
-Megg, co za wspaniały występ! –pochwalił nas James. –Ty i twoja
grupa jesteście niesamowici!
-Dlaczego nic nie pisałaś? –zapytała Missy z wyrzutem. –Ani
jednego smsa, nic!
-Zupełnie jakbyś zapadła się pod ziemię. –potaknął Scott.
–Spodziewaliśmy się najgorszego, a tu proszę, jak ładnie sobie radzisz.
-Wiem, przepraszam. –z zakłopotaniem spuściłam wzrok. Nie
wiedziałam co im powiedzieć.
-Och, dajcie jej spokój. –powiedziała Raven, podchodząc do mnie.
–Megg miała na pewno kilka problemów na głowie i potrzebowała przerwy od całego
świata.
Zamrugałam i spojrzałam na nią zdziwiona. Rozumiała mnie
doskonale, choć nigdy jej z niczego się nie zwierzałam.
-Hej, wy! –rozległ się donośny głos mężczyzny z jakąś rozpiską w
ręku. –Kim wy jesteście? Nie wolno wam tu być.
Podczas gdy Scott wraz z resztą grupy podeszli do mężczyzny, by
się tłumaczyć, Jessica odciągnęła mnie w bok i przytuliła delikatnie.
-Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że ich tu przyprowadziłam?
–zapytała.
Prawda była taka, że co jakiś czas pisałam do Jess krótkie smsy
co się u mnie dzieje, a ona obiecała, że nie będzie mówić tego Niallowi, ani
nikomu innemu.
Nie chciałam, by ktokolwiek dowiedział się gdzie mieszkam. Zdaje
się jednak, że tym razem Jessica nie dotrzymała słowa.
-Powinnam być zła. –odparłam. –Ale w sumie to nie jestem. Miło
jest was wszystkich zobaczyć.
-Nie zrozum mnie źle. –spojrzała na mnie szeroko otwartymi
oczami. –Gdy tylko napisałaś mi, że będziesz występować na tym festiwalu,
chciałam przyjechać zupełnie sama. Jednak kilka dni później Niall powiedział,
że razem z One Direction zostali zaproszeni tutaj, by gościnnie dać występ.
Wszystko już wtedy potwierdzili i nie dało się tego odwołać. Stwierdziłam, że
skoro oni tu przyjeżdżają, to dlaczego nie zabrać od razu całej grupy? Wiadomo
przecież, że i tak chodziło ci o Harry’ego i Zayna.
-Wszystko rozumiem. –uśmiechnęłam się delikatnie. –Ale dlaczego
w takim razie nie napisałaś smsa, że wszyscy tu będziecie? To był nie lada
szok, widzieć was tutaj.
-Bo wiedziałam, że gdybyś dowiedziała się, że One Direction
przyjedzie, odwołałabyś cały występ i zaprzepaściła swoją szansę.
Westchnęłam i zdałam sobie sprawę, że Jess ma rację.
W tym czasie mężczyzna
z rozpiską zgodził się na obecność mojej dawnej grupy za sceną i zaraz prosił
One Direction, by przygotowali się do występu. Grali jeden ze swoich nowszych
utworów, bo tytuł kompletnie nic mi nie mówił.
Wtedy zobaczyłam Liama, Louisa i Harry’ego. Wszyscy trzech szli
w moich kierunku.
Louis nie zmienił się ani trochę. No, może ubierał się nieco
lepiej. Liam ściął włosy na jeża, a Harry… jego spojrzenie się zmieniło.
Patrzył na mnie jak na koleżankę, uprzejmie, z umiarkowanym zainteresowaniem,
ale niczym więcej. Zupełnie inaczej, niż jak Zayn na mnie dzisiaj spojrzał.
Przytuliłam każdego z nich po kolei i jedynie w Harrym wyczułam
sztywność i napięcie.
-Miło cię widzieć, Megg. –powiedział.
-Ciebie też. –odparłam, nie patrząc mu w oczy.
To było dziwne. Tak niezręcznie to nie czułam się nawet z Alexem
Burke, z mojej grupy tanecznej.
-Na scenę One Direction, ruchy, ruchy! –rozległ się głos.
-Wszystko okej, Megg? –zapytał Liam, po tym jak Louis i Harry
odeszli na bok, poprawiając słuchawki i włączając swoje mikrofony.
-Tak. –uśmiechnęłam się. Już zapomniałam jaki Liam potrafił być
troskliwy i opiekuńczy. –Zadziwiająco okej, zważywszy na okoliczności, przy
których się z wami rozstałam.
-Nikt nie ma ci niczego za złe. –powiedział, kładąc rękę na moim
ramieniu. –A swoim wyjazdem pokazałaś, że naprawdę nikogo nie chciałaś dłużej
ranić. Wiem, że nie przyszło ci to łatwo.
-Nie, nie przyszło.
Ponaglający głos do wyjścia na scenę się nasilił, więc Liam
mrugnął do mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Trzymaj się, Megg. Pogadamy później. –powiedział, po czym
pobiegł z mikrofonem w stronę chłopaków.
Krzyknęli do siebie kilka motywujących słów, poklepali się
wzajemnie po plecach i po kolei wychodzili na scenę. W ostatniej chwili Zayn
obrócił się i spojrzał na mnie tak, jak patrzył na mnie od zawsze. Uśmiechnęłam
się do niego i kiwnęłam głową, życząc mu w ten sposób powodzenia. Gdy zniknął,
ogarnęło mnie dziwne uczucie. Właśnie tak go ostatnio straciłam. W jednej
chwili był, a w drugiej już nie. Wszystko oczywiście z mojej winy.
-Hej, Megg. –usłyszałam głos Bee. Blondynka podeszła do mnie i
uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się dwa dołeczki. –Nigdy nie
chwaliłaś się, że znasz osobiście One Direction.
-No tak. Jakoś nigdy nie było okazji. –powiedziałam z
zakłopotaniem. Kątem oka zobaczyłam, że mój dawny zespół rozmawia teraz z moim
nowym zespołem.
Maya na dobre zagadała się z Jessicą, Missy i Raven, a Matt,
Alex i Eric rozmawiali z Jamesem, Scottem i Jake’iem. Był to niecodzienny
widok; Nigdy nie spodziewałabym się, że kiedyś dojdzie do ich spotkania.
-Moja siostra za nimi szaleje. –rzekła Bee. –A przez to ja też
zaczęłam. Powiedz, którego z nich lubisz najbardziej?
Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co powiedzieć. Ja znałam ich troszkę inaczej niż ona. Ona znała ich z wywiadów, teledysków i swoich wyobrażeń. Ja naprawdę ich poznałam, mieszkałam z nimi rok, a o Harrym i Zaynie wiedziałam praktycznie wszystko. Nie byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie kogo lubię najbardziej, bo każdego z nich ceniłam na swój sposób.
Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co powiedzieć. Ja znałam ich troszkę inaczej niż ona. Ona znała ich z wywiadów, teledysków i swoich wyobrażeń. Ja naprawdę ich poznałam, mieszkałam z nimi rok, a o Harrym i Zaynie wiedziałam praktycznie wszystko. Nie byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie kogo lubię najbardziej, bo każdego z nich ceniłam na swój sposób.
Przed odpowiedzią uratował mnie Eric.
-Twoja dawna formacja jest świetna. –powiedział, uśmiechając się
szeroko. –Właśnie wpadliśmy wszyscy na pomysł, by ułożyć wspólnie jakiś układ.
-Wy… co? –zdziwiłam się, a w głowie powstał mi obraz, jak
znajdujemy się wszyscy w jednej sali.
-Tylko na próbę. –Eric wzruszył ramionami. –Oni mają wolne, my
też. Dlaczego by nie spożytkować tego czasu?
-To świetny pomysł! –pisnęła Bee i podskoczyła, a wraz z nią jej
długie, blond fale.
Pomysł na pewno był ciekawy… ale nasza współpraca oznaczała
także, że One Direction kręciłoby się w pobliżu. Niall byłby w końcu częścią
naszej drużyny.
Nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa.
Podeszliśmy więc do reszty obu formacji i włączyliśmy się w
rozmowę. Wszyscy byli zachwyceni pomysłem.
-Poczekamy na Nialla, żeby ustalić więcej szczegółów!
–zarządziła Missy, a Scott natychmiast ją poparł.
Wtedy dostrzegłam piękny, diamentowy pierścionek na palcu Missy.
Potem spojrzałam na Scotta, który z szerokim uśmiechem obejmował ją. Podeszłam
do nich i bez słowa wzięłam rękę przyjaciółki i dotknęłam pierścionka.
-No tak! –roześmiała się Missy, potrząsając swoimi brązowymi
dredami. –Ominęły cię wieści. Jesteśmy zaręczeni!
-Gratulacje! –wcale nie byłam zdziwiona. –Wy dwoje jesteście
stworzeni dla siebie.
Czy ja też byłam stworzona dla kogoś? Czy i mnie kiedyś ktoś
poprosi o rękę? Przelotnie spojrzałam na scenę.
Usłyszałam
oklaski i wrzaski, co świadczyło o tym, że chłopacy skończyli występ. Prowadzący
zapowiadał następnych artystów, podczas gdy Harry, Zayn, Liam, Louis i Niall
schodzili ze sceny i schodków, by podejść do nas.
I wtedy zdarzyło się coś, na co nie byłam przygotowana.
Ni stąd ni zowąd pojawiła się wysoka, bardzo ładna dziewczyna o
prostych, blond włosach i bladej cerze. Ubrana była w krótkie, dżinsowe
spodenki, obcisłą koszulkę i conversy.
-Harry! –krzyknęła i pobiegła do niego. Zarzuciła mu ręce na
szyję i pocałowała go w policzek.
Chłopak objął ją w pasie i z uśmiechem ruszyli przed siebie.
Podeszli do nas i Harry spojrzał na mnie przelotnie nieokreślonym wzrokiem.
-Słuchajcie wszyscy, to jest Chloe. –powiedział Harry, tym razem
nie zaszczycając mnie spojrzeniem. –Moja dziewczyna.
Poczułam się, jakby uderzył mnie w twarz. Blondynka po kolei
podawała rękę mojemu nowemu zespołowi. Moją starą formację najwidoczniej już
poznała.
-Chloe, miło mi poznać. –powiedziała, ściskając delikatnie moją
rękę. Miała ciemnoniebieskie oczy i różowe usta pokryte błyszczykiem.
-Megg. –odparłam. Mimo iż próbowałam, nie udało mi się
uśmiechnąć.
-Megg? –rozchyliła usta i spojrzała pytająco na Harry’ego. Gdy
ten ledwo zauważalnie skinął głową, Chloe znowu skupiła się na mnie. –Wiele o
tobie słyszałam, Megg. Fajnie jest w końcu cię poznać.
Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Po prostu stałam tam i
patrzyłam na nią, niezdolna do niczego.
-Proszę o uwagę! –rozległ się donośny głos mężczyzny z
rozpiskami –Proszę, by wszystkie zespoły, grupy i formacje, które wzięły już
udział w występach, przeszły do holu, lub opuściły teren Festiwalu. Potrzebne
jest miejsce dla następnych artystów, którzy będą występować przed
publicznością.
Chloe
uśmiechnęła się do mnie raz jeszcze i był to naprawdę szczery i miły uśmiech.
Razem z Harrym ruszyła do przodu. Była tylko troszkę niższa od niego.
-Przepraszam, że ci nie powiedziałam. –powiedziała cicho
Jessica, idąc obok mnie. –Nie wiedziałam, że dzisiaj tu będzie.
-A co za różnica czy by była czy nie? –odszepnęłam. –Powinnam
wiedzieć takie rzeczy.
Bo bolał nie sam fakt, że Harry ma dziewczynę, ale to, że ja
dowiedziałam się o tym ostatnia.
Doszliśmy do dużego holu, gdzie Missy od razu zaatakowała Nialla
pomysłem utworzenia wspólnej grupy tanecznej.
-Jak się trzymasz? –usłyszałam głos Zayna ze swojej lewej
strony.
Spojrzałam na niego i momentalnie ścisnęło mnie w sercu. Myślałam,
że uczucie do niego osłabło; Nie mogłam się bardziej pomylić.
-Jakoś sobie radzę. –wzruszyłam ramionami. –Nowe mieszkanie, nowe
miasto, nowa grupa, nowe układy… Byłam bardzo zajęta i dzięki Bogu za to.
-Ja też. Nagrywaliśmy kolejną płytę i teledyski. –zapatrzył się
przed siebie. –Chociaż niektórzy znaleźli czas na inne rzeczy.
Miał na myśli Harry’ego i Chloe, którzy stali nieco dalej od
wszystkich i chichotali, wtuleni w siebie.
-Jak długo są razem? –zapytałam.
-Rok. –odparł, zerkając na mnie niepewnie. –Oficjalnie, bo
poznali się półtora roku temu.
A więc wystarczyło mu pół roku, by zapomnieć o mnie i znaleźć
sobie nową dziewczynę? To zabolało. Najwidoczniej nie byłam dla niego aż taka
ważna jak myślałam.
-A teraz, skoro skończyliście nagrywać, co będziecie robić?
–zapytałam, chcąc zmienić temat. –Odpoczywać?
-Ta, jasne. –roześmiał się Zayn. –Przed nami długa i intensywna
trasa koncertowa po Europie. Kilka miesięcy w autobusie i śpiewania, czasem po
kilka razy w jednym kraju.
-To bardzo pracowicie. –skomentowałam. –Ja z kolei pewnie dalej
będę ćwiczyć i występować na okolicznościowych wydarzeniach.
-I nadal to lubisz? –zapytał czarnowłosy. –Taniec jest nadal
tym, co chcesz robić w życiu?
-Absolutnie. –potaknęłam.
-Cieszę się, że ci się udało. –powiedział. –I, że jesteś
szczęśliwa.
-Nie jestem szczęśliwa. –odparłam, patrząc na niego smutno. –Nie
do końca.
Zayn spojrzał na mnie z góry i otworzył usta, jakby chciał coś
powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je i lekko musnął dłonią mój nadgarstek. Moje
oczy zrobiły się wilgotne.
-Stęskniłam się za tobą, wiesz? –powiedziałam cicho.
-A ja za tobą. –nadal gładził moją rękę. –Pójdziemy gdzieś
później i porozmawiamy?
Kiwnęłam głową na znak zgody.
-1D, narada! –rozległ się krzyk Nialla. Machnął rękę na
przyjaciół z zespołu i odszedł gdzieś w bok. Czarnowłosy puścił mnie i dołączył
do reszty zespołu. Zaczęli rozmawiać przyciszonymi głosami. Czułam mrowienie w
miejscu, gdzie przed chwilą dotykał mnie Zayn.
Ich dyskusja
trwała i trwała. W pewnym momencie podeszła do mnie Bee i przytuliła się do
mnie, jak to miała w zwyczaju. Zdawała się być troszkę dziecinna, ale nie w ten
irytujący, męczący sposób, tylko słodki i śmieszny, że miało się ochotę jej
pomagać i opiekować się nią.
-Co się dzieje między tobą a tym czarnowłosym Zaynem? –zapytała,
patrząc na mnie z dołu swoimi sarnimi oczami.
-Zauważyłaś to, co? –powiedziałam cicho.
-Trzeba by się mocno postarać, żeby nie zauważyć. –odparła.
-Kiedyś coś było między nami… i to nie była mała rzecz. Trochę
czasu jednak minęło i nie mam pojęcia jak jest teraz.
-Wciąż mu na tobie zależy.
Zapatrzyłam się na Zayna, który teraz gorąco uczestniczył w
dyskusji i poczułam uścisk w sercu.
-Hej, Bee, a kto jest ulubieńcem twojej siostry? –zapytałam, by
zmienić temat.
-Louis. –odparła śmiejąc się. –Cały jej pokój obwieszony jest
jego plakatami.
-Być może teraz, skoro się znacie, będziesz mogła ją z nim zapoznać.
-Tak, to byłoby…
Nie dokończyłyśmy rozmowy, bo One Direction
skończyło rozmawiać i ruszyło do nas wszystkich z uśmiechami na twarzach. Najbardziej
cieszył się Niall, który był aż zarumieniony z ekscytacji.
-Nie zgadniecie na co wpadliśmy! –wykrzyknął.
***
To tyle jeśli chodzi o pierwszy rozdział.
Dajcie znać co myślicie i wypatrujcie kolejnego rozdziału, który postaram się napisać jak najszybciej.
Trzymajcie się ciepło ;)
http://ask.fm/AntMeg
https://twitter.com/AntMegg