piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 2.2 "Andersia"



            W skrócie, pomysł był taki, by One Direction, „The Multies” i dawna grupa Travisa połączyła się i występowała razem na koncertach. Niall mógł w ten sposób spełniać jednocześnie dwie swoje pasje, a po za tym grupa taneczna już od jakiegoś czasu była w planach trasy koncertowej brytyjsko - irlandzkiego zespołu. Zachwycona była zdecydowana większość: Bee, Maya i Alex zgodzili się nawet zanim Louis podał im ile będą wynosić ich zarobki.
-Wiem, że macie wiele do przemyślenia, dlatego dajemy wam czas do końca tygodnia. –powiedział Niall. –Jest to poważna propozycja, będziecie w trasie przez osiem miesięcy i będzie to w dużej mierze ciężka praca, treningi, życie w ciągłym ruchu. Będziemy mieszkać w dwóch dużych busach, więc jeśli ktoś ma chorobę lokomocyjną, to niestety...
-Gdzie będziemy ćwiczyć? –przerwała mu Raven, unosząc rękę.
-O to się nie martw. Będziemy mieć zapewnione wszystko co nam potrzeba.
-Będą was obowiązywać normalne kontrakty, to nie jest żadna zabawa. –ostrzegł Louis. –Jedziemy jako przyjaciele, ale na występach macie dawać z siebie wszystko.
-Upewnijcie się, że możecie pozwolić sobie na ten wyjazd, że możecie wyjechać na niecały rok. Gdy już pojedziecie, nie ma wycofywania się! –krzyknął Niall. –To nie będą wakacje.
            Rozejrzałam się po twarzach zebranych. Nie ulegało wątpliwości, że byli podekscytowani tym pomysłem. Jedynie Bee miała niewyraźną minę.
-W porządku? –zapytałam cicho, podchodząc do niej.
-Mam nadzieję, że będę mogła jechać. –odparła szeptem z oczami wielkimi jak spodki.
Dziewczyna jako jedyna miała tylko siedemnaście lat i nie była jeszcze pełnoletnia. To, czy pojedzie, zależało od jej rodziców.
-Spotykamy się za tydzień i mam nadzieję, że od wszystkich usłyszę „tak”! –zakończył swoje przemówienie Niall i natychmiast rozległy się brawa i krzyki.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić, więc i ja się odsunęłam. Miałam mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Wyjechałam do innego miasta po to, by uciec przed One Direction; Czy byłam gotowa, by ni z tego ni z owego spędzić z nimi kolejny rok? Czy w ogóle tego chciałam? Drgnęłam, gdy poczułam rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla, zarumienionego z podekscytowania.
-No i co o tym sądzisz, Megg? –zapytał.
-Postawiłeś mnie w trochę beznadziejnej sytuacji, Niall. -powiedziałam z wyrzutem. -Jasne, pomysł jest ciekawy, ale nie wiem czy jestem gotowa na spędzenie calutkiego roku z wami.
-Nie całego, zacznijmy od tego, po za tym...
-Och, wiesz o co mi chodzi. Ty, Liam, Louis, nie ma problemu. Ale co z Zaynem, co z Harrym? Myślisz, że byłabym w stanie tak po prostu z wami wszystkimi zamieszkać i spędzać z wami całe dnie?
-Nie musiałabyś przecież jeździć naszym autobusem. Pojedziesz tym drugim, ze swoją grupą.
-To niczego nie zmienia. -powiedziałam zrezygnowana. -A najgorsze jest to, że zaproponowałeś to wszystkim zanim ze mną porozmawiałeś. I jeśli moja grupa zgodzi się pojechać, ja zostanę sama. Zostanę bez grupy, bez pracy. To oznacza, że musze jechać, niezależnie od tego czy chcę tego czy nie.
-Przepraszam, Megg. -Niall zrobił skruszoną minę i podrapał się po głowie. -Faktycznie głupio z mojej strony... Ale słuchaj, minęły dwa lata. Sporo się zmieniło. Może to jest właśnie to, czego potrzebujesz. Pomyśl ile świata zwiedzisz.
Westchnęłam.
-Nie musisz mnie namawiać. -odparłam. -Przecież mówiłam, że teraz i tak już nie mam wyjścia.- odwróciłam się i odeszłam, zanim blondyn cokolwiek powiedział.
Nie żegnając się z nikim, uciekłam tylnym wyjściem i ruszyłam na parking w kierunku swojego auta. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, nawet z Zaynem, któremu przecież obiecałam rozmowę. Owszem, fajnie było go spotkać, ale było to co innego, kiedy wiedziałam, że widzimy się tylko na chwilę, niż teraz, kiedy miałam przed sobą perspektywę mieszkania z nim praktycznie przez cały rok.
            Przekręciłam kluczyk w stacyjce i opuściłam zatłoczony parking. Mój telefon zawibrował i już sięgnęłam po niego z irytacją, by go wyłączyć, kiedy zobaczyłam, że to tylko Mikaela, moja współlokatorka.
-Hej. -odebrałam z ulgą.
-No cześć, mistrzu. -zaśpiewała dziewczyna. -Widziałam cię w telewizji i po prostu nie mam słów! Byliście cholernie dobrzy!
-Dzięki. -uśmiechnęłam się szeroko. -Chyba daliśmy radę.
-Chyba? Żartujesz? Choć raz w życiu, Megg, nie bądź taka skromna.
-A ty jak tam, szykujesz się do pracy?
-Tak, za chwilę wychodzę. -słyszałam w tle stukanie szpilek mojej współlokatorki. -To najważniejsza rozmowa o pracę w moim życiu. Trzymaj kciuki.
Mikaela starała się o sesję zdjęciową u jednego z najsłynniejszych fotografów na świecie.
-Będę. -obiecałam. -Widzimy się w domu wieczorem.
Rozłączyłam się z nią i włączyłam głośno radio, by zagłuszyć własne myśli. Nie odbierałam telefonów. Potrzebowałam chwili dla siebie. Marzyła mi się długa, gorąca kąpiel z mnóstwem piany.
            Gdy tylko weszłam do mieszkania, poczułam smutek. Zdążyłam polubić to miejsce, to miasto. Po raz kolejny musiałam się przeprowadzić, a w dodatku do autobusu. Mój telefon rozdzwonił się po raz piąty.
-Halo? –rzuciłam niezbyt przyjaźnie.
-Wszystko w porządku? –usłyszałam zmartwiony głos Jessici. –Wszyscy się martwią, że tak nagle zniknęłaś.
-Wiem, przepraszam. –westchnęłam. –Poczułam się po prostu trochę przytłoczona całym tym pomysłem.
-Wiesz, że niczego nie musisz robić, prawda?
-Czyżby? Bo mnie się wydaje, że jeśli chcę kontynuować moją karierę, to jednak muszę.
-Cholera. Niall jak zwykle zadziałał pod wpływem impulsu. Jeśli chcesz, możemy to jeszcze wszystko odwołać.
-Nie, Jess. –powiedziałam. –Propozycja już padła, więc niech tak będzie. Zresztą nie chcę być tą, przez którą to nie wypali. Widziałaś miny ich wszystkich. Byli zachwyceni.
-Megg. Pamiętaj, że wszyscy tam cię lubią i wcale nie będzie tak źle jak to sobie wyobrażasz. Nie każdy jest taki sam, jaki był, kiedy ostatnio ich widziałaś. Myślę, że powinnaś dać im i sobie szansę. No i ja z tobą będę, więc niczym się nie przejmuj.
-Dzięki, masz rację. –zgodziłam się. –Zresztą to tylko rok.
-Właśnie. –słychać było, że poprawiłam dziewczynie humor. –A tak w ogóle to Zayn pyta mnie ciągle o numer telefonu do ciebie. Mam mu go dać?
Zmieniłam numer mniej więcej tydzień po przeprowadzce z Londynu.
-Możesz. –westchnęłam. Nie mogłam go unikać w nieskończoność.
-W porządku, widzimy się za tydzień. Będzie super.
            Napuściłam wody do wanny, a w międzyczasie zjadłam kolację. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie koszulę i dokładnie w tym momencie zadzwoniła komórka. Rozpoznałam, że to numer Zayna i w pierwszym odruchu chciałam odrzucić połączenie. Potem jednak potrząsnęłam głową i odebrałam.
-Halo?
-Cześć, Megg. To ja, Zayn. –usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. –Jessica dała mi twój numer.
-Wiem. –odparłam. Przetarłam zaparowane lustro i spojrzałam na siebie. Od razu dostrzegłam napięcie na swojej twarzy.
-Jest jakaś szansa, byśmy się spotkali i pogadali?
-Dzisiaj? –zapytałam, przysiadając na brzegu wanny.
-Jeśli nie jesteś zmęczona.
-Jestem.
-Och. No to w takim razie…
-Ale spotkam się z tobą. –zsunęłam z siebie spodnie. –Wiesz gdzie jest pub Andersia? Będę tam za godzinę.
-Pasuje. Do zobaczenia.
            Rozebrałam się do końca i wykąpałam w ekspresowym tempie. Świeża i pachnąca związałam włosy w kucyk i zrobiłam delikatny makijaż. Nałożyłam na siebie dżinsową kurtkę i wzięłam torebkę. Nie miałam pojęcia w jakim kierunku pójdzie dzisiejsze nasze spotkanie i po raz pierwszy od bardzo dawna, poczułam nutkę ekscytacji.

~~Bee~~
            Wróciłam do domu, gdzie rodzice od razu powitali mnie radosnym okrzykiem.
-Byłaś cudowna, kochanie! –mama mnie przytuliła. Miała łzy w oczach.
-Zaraz będą puszczać powtórkę, nie możesz tego przegapić. –powiedział tata.
Po schodach rozległo się tuptanie i po chwili podbiegł do mnie mały, 8-letni chłopczyk o złotych włosach, mój brat. Przytulił się do mnie i zachichotał.
-Byłaś bardzo dobra. –pochwalił mnie.
-Dzięki, Mike. –wzięłam go na ręce i stęknęłam. –Robisz się coraz cięższy.
-Bo dużo jem. –odparł zadowolony.
-A gdzie nasza siostra? –zapytałam, rozglądając się po salonie.
-Tutaj jestem. –rozległ się dziewczęcy głos.
Z kuchni wyszła dziewczyna zupełnie identyczna jak ja. Długie, blond fale spływały jej po plecach, a duże, brązowe oczy patrzyły z ciekawością. Była tak samo szczupła jak ja, ale ciut wyższa ode mnie.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że będzie tam One Direction? –zapytała ostro, zakładając ręce na siebie. –Gdybym wiedziała, pojechałabym tam z tobą.
-Ja też nie wiedziałam. –odparłam. –Byłam w szoku, gdy poznałam ich za sceną.
-Poznałaś ich?!
-Alison…
Siostra zrobiła się cała czerwona i pobiegła na górę, mocno tupiąc na każdym stopniu. Rozległ się trzask zamykanych drzwi.
-Jest z ciebie dumna. –powiedział niepewnie tata. –Po prostu zabolało ją, że straciła taką okazję.
-Mówiąc o okazjach…
Wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam rodzicom od początku do końca o pomyśle Nialla. Mówiłam z ekscytacją, przedstawiając wszelkie plusy sytuacji. Powołałam się na Megg, którą moi rodzice uwielbiali. Obiecałam, że będę pod jej opieką i, że jest to poważna propozycja, która może niesamowicie pomóc mi w karierze.
-Zawsze mówiliście, że będziecie wspierać mnie, niezależnie od tego jaką ścieżkę kariery sobie wybiorę. Chcę być tancerką. Zawsze chciałam i to nigdy się nie zmieni, a wyjazd taki jak ten otworzy mi mnóstwo możliwości. –zakończyłam. –Wiem, że jestem młoda, ale znacie mnie i wiecie, że jestem bardzo odpowiedzialna i rozsądna.
            Z głośno bijącym sercem wpatrywałam się w rodziców, którzy z niepewnymi minami przeprowadzali właśnie telepatyczną rozmowę.
-Będziemy musieli się zastanowić. –oznajmił w końcu tata, a ja odetchnęłam. Gdy tak mówił, znaczyło że jest jakaś szansa. Bardzo mi na tym zależało i chyba bym nie zniosła, gdybym usłyszała odmowę.

~~Megg~~
            Stałam przed pubem i właśnie skończyłam przeglądać snapy od moich znajomych, kiedy poczułam czyjś dotyk na moim ramieniu. Obróciłam się i zobaczyłam go, ubranego w czarne spodnie, białą koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę. Ciemny zarost zdobił jego szczękę, a brązowe oczy błyszczały w półmroku. Zaciągnął się ostatkiem swojego papierosa, po czym wyrzucił go na ziemię, zgniótł butem i wypuścił dym z ust. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Megg. –skinął głową.
-Spóźniłeś się. –odparłam.
-Dzięki, że czekałaś. –wskazał ręką drzwi do baru. –Wchodzimy?
            W środku było ciemno i ponuro. Panował wszechobecny gwar, pomieszczenie wypełniał zapach dymu papierosowego. Nikt nawet się nie odwrócił, jak weszliśmy. Z wszystkich pubów w Glasgow, ten był najbardziej dyskretny. Jeśli chciało się odciąć od całego świata, to miejsce było idealne. Poszłam zająć miejsca, podczas gdy Zayn kupował nam coś do picia. Wybrałam stolik w rogu i usiadłam na długiej, miękkiej kanapie. Westchnęłam i dokładnie wtedy przyszedł Zayn. Postawił przede mną kolorowego drinka i usiadł obok mnie na kanapie.
-Co jest? –zapytał. –Już żałujesz, że przyszłaś?
-Nie, musimy mieć to za sobą.
-Ugh. –czarnowłosy wzdrygnął się. –To zabrzmiało chłodno.
-Wybacz. –uśmiechnęłam się nieco. –Ten dzień po prostu nieźle dał mi w kość. Wciąż nie mam pewności czy to nie sen.
-Mam to samo… I z całego serca mam nadzieję, że nie śnię. –spojrzał na mnie intensywnie. –Nawet nie wiesz jak długo próbowałam cię wytropić.
-Przestań, brzmisz jak psychol.
Zayn odchylił się lekko do tyłu i zaśmiał bezgłośnie.
-Tęskniłem za tobą, Megg. –powiedział rozbawiony.
-Robiłeś coś ciekawego przez ostatnie dwa lata? –zapytałam, próbując drinka. Był słodki i mocny.
-Skupiłem się na zespole. –odparł, wzruszając ramionami. –Rozczaruję cię, jeśli myślałaś, że robiłem coś zajebistego.
-Żadnych głupich rzeczy?
-Nie licząc kilku miesięcy po tym, jak wyjechałaś, to nie. –powiedział i uśmiechnął się, pijąc drinka.
-Co robiłeś? –zapytałam pełna obaw.
-Wolałbym o tym nie mówić. Chcę zachować to dla siebie.
-Jasne, jak chcesz.
-A ty co robiłaś?
-Tańczyłam, na trochę pojechałam do Polski odwiedzić rodzinę…
-Żadnych głupich rzeczy?
-Nie.
Wydawało mi się, że zobaczyłam nutkę rozczarowania w jego oczach.
Duszkiem wypiłam końcówkę drinka i oblizałam się.
-Jeszcze jeden? –zapytał czarnowłosy, a ja kiwnęłam głową. Dzisiejszego wieczoru miałam ochotę się ponieść i nie myśleć o całej tej beznadziejnej sytuacji.
Po trzecią kolejkę poszłam ja. Dopiero po czwartym drinku poczułam się wreszcie dobrze. Roześmiana, zaczęłam wspominać z Zaynem stare dobre czasy. Staraliśmy się omijać temat pokręconego trójkąta między mną, nim a Harrym, ale prędzej czy później sam wkradł się do rozmowy. Momentalnie spuściliśmy wzrok i na moment zapadła cisza.
-Mogłabym powiedzieć, że jeśli miałabym przeżyć to wszystko jeszcze raz, to rozegrałabym to inaczej, ale bez sensu jest takie gadanie. –powiedziałam. –Myślę, że najlepiej jest spróbować o tym zapomnieć i zacząć od nowa.
-To nie takie łatwe.
-Wiem. –westchnęłam. –Po prostu staram się znaleźć sposób na to, żeby nie było między nami niezręcznie przez najbliższy rok.
-Nie będzie, nie martw się. –Zayn poprawił się na kanapie, z której już prawie zupełnie się zsunął. Rozparł się wygodnie i spojrzał na mnie nieokreślonym spojrzeniem.
-Dziewczyna Harry’ego też będzie z nami? –palnęłam, nie zastanawiając się. Nabrałam odwagi na takie pytania i mogłam to teraz wykorzystać.
-Tak, Harry coś mówił, że chce zabrać Chloe. –potaknął.
-W jak bardzo poważnym związku są?
-Chyba są szczęśliwi. –Zayn wzruszył ramionami. –Wydają się nieźle dogadywać, praktycznie cały czas są razem. Szczegółów nie znam, widuję ich tylko w przelocie.
Wbiłam wzrok w stół przede mną i dopiłam drinka. Już mocno kręciło mi się w głowie i stwierdziłam, że czas przystopować.
            W mojej głowie pojawił się obraz mnie i Harry’ego w basenie, na randce w restauracji, u niego w pokoju, pod prysznicem. Nasz pierwszy raz. Zacisnęłam zęby, gdy przypomniałam sobie Chloe, tak bardzo różniącą się ode mnie; Długie nogi, jasne blond włosy, nieskazitelna cera, ubrania za kilka tysięcy dolarów, modne dodatki…
-Megg, nie myśl o tym. –powiedział czarnowłosy, dotykając mojego kolana. –Nie warto psuć fajnego wieczoru. A tak w ogóle, to wiedz, że Chloe nie dorasta ci do pięt.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na znak zgody.
            Nagle poczułam, że ręka Zayna, która spoczywała na moim kolanie przesuwa się powoli w górę.
-Co robisz? –zapytałam, rozglądając się ostrożnie wokół. Jedyna osoba, która znajdowała się w zasięgu wzroku pochrapywała w kącie.
-Co ty na to, aby zacząć od nowa… od jutra? –zamruczał mi do ucha. Pozwoliłam, aby jego dłoń przesunęła się aż do strategicznego miejsca i przymknęłam oczy. –Dzisiaj zapominamy o wszystkim i wszystkich, a jutro podajemy sobie dłoń i poznajemy się na nowo. –musnął wargami płatek mojego ucha i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
Rozchyliłam usta, a mój oddech stał się urywany.
-Muszę iść do łazienki. –wyksztusiłam i czym prędzej zerwałam się z miejsca. Nie odwracając się, dopadłam do odpowiednich drzwi i zamknęłam się w kabinie. Tam wypuściłam powietrze, a potem wzięłam kilka głębszych wdechów. Podparłam się ściany i zamknęłam oczy. Kręciło mi się w głowie, serce mi kołatało, było mi gorąco, w podbrzuszu czułam uporczywe ściskanie, a w ustach miałam sucho. Tylu emocji nie doświadczyłam podczas ostatnich dwóch lat. Musiałam przyznać, że trochę się za tym stęskniłam. Nie miałam pojęcia co zamierzałam zrobić, nie wiedziałam co myśleć. Przełknęłam ślinę i wyprostowałam się. Nie mogłam siedzieć tu w nieskończoność.
            Otworzyłam drzwi od kabiny i w tym samym momencie zostałam popchnięta do niej z powrotem. Zayn chwycił mnie mocno za biodra i przyparł do jednej ze ścian. Jedną ręką nas zakluczył, a potem przywarł do moich ust. Jego pocałunki podziałały na mnie jak narkotyk. Wyprostowałam się jak struna i objęłam go za szyję. Oddawałam pocałunki z pasją, dałam upust wszystkim skumulowanym w przeciągu dwóch lat uczuciom. Nasze języki wyszły na spotkanie, ciała ciasno przylegały do siebie. Jego ręka powędrowała pod moją koszulkę i zaczęła dotykać to, co było jej doskonale znane. Przygryzł moją wargę i poczułam jego rosnącą erekcję. Sięgnęłam więc do zapięcia jego czarnych dżinsów i odpięłam je, tak że spadły na podłogę. Szybko uwolniłam jego męskość i chwyciłam ją, rozkoszując się tym uczuciem. Czarnowłosy sprawnie pozbył się moich spodni, a ja rzuciłam je na zamkniętą toaletę. Nasze usta i języki wykonywały namiętny taniec, ręce błądziły, nikt z nas nie miał oporów. Po dwóch latach bez dotyku mężczyzny, byłam go tak spragniona, że aż drżałam.
            Wiedzieliśmy, że w każdym momencie może ktoś tutaj wejść, więc Zayn bezceremonialnie zsunął mi majtki i podniósł mnie, żebym objęła go nogami w pasie.
-Nadal bierzesz tabletki? –zapytał, a ja kiwnęłam głową. Nie przestawałam ich przyjmować, nawet po przyjeździe do Glasgow.
Czarnowłosy pocałował mnie i jednocześnie wszedł we mnie mocno. Stłumiłam jęk o wtuliłam się w jego szyję. Zaczął się poruszać, a mi rwał się oddech. Tęskniłam za tym uczuciem, za tą bliskością. Zayn wbijał się we mnie raz za razem, mocno i ostro. Jego doskonale znany mi zapach otaczał mnie i uderzał mi do głowy. Mięśnie podbrzusza zaciskały mi się, zaczęłam cichutko pojękiwać.
-O… och. –stęknął czarnowłosy, całując mnie i gryząc mi wargę. Wchodził i wychodził we wspaniałym tempie, wypełniając mnie całą.
I wtem usłyszeliśmy, że drzwi do łazienki i się otwierają. Rozległy się stuki kobiecych szpilek. Ktoś wszedł do kabiny obok. Szarpnęłam się, chcąc wyswobodzić się z uścisku Zayna, ale on tylko mocniej mnie przytrzymał, a drugą ręką zatkał mi usta. Cały czas patrząc mi głęboko w oczy, zaczął wolno we mnie wchodzić. Wsunął się do samego końca, uśmiechając się bezczelnie, a potem bardzo wolno się cofnął. Zaczął powtarzać te ruchy, wciąż trzymając rękę na moich ustach. Chciałam jęknąć, czując zbliżający się szczyt, ale nie mogłam, wiedząc że ktoś jest obok.  Ta obecność była w pewien sposób podniecająca. Zayn nieznacznie przyspieszył, a ja wbiłam paznokcie w jego plecy. Modliłam się, by kobieta czym prędzej stąd wyszła, bo nie wiedziałam ile jeszcze wytrzymam. Zayn wypełniał mnie ostrymi pchnięciami w zupełnej ciszy. Zaczęłam sztywnieć, czułam zbliżający się szczyt. Dokładnie w momencie, gdy kobieta obok wyszła i zamknęła za sobą drzwi, krzyknęłam wiązankę niezrozumiałych słów i doszłam, drżąc cała. Czarnowłosy mocno chwycił mnie za biodra obiema rękoma i po kilku, głębokich, dosadnych pchnięciach również doszedł, jęcząc i wtulając twarz w moją szyję.
            Staliśmy kilka sekund bez ruchu, a potem Zayn wyszedł ze mnie i postawił mnie na ziemi. Szybko się wytarłam, podciągnęłam majtki i założyłam spodnie. Czarnowłosy w tym czasie doprowadzał siebie do porządku.
Nie patrząc na niego, bez słowa wyszłam z toalety. Szybkim krokiem minęłam stolik i skierowałam się do wyjścia. Świeże powietrze rozwiało mi włosy.
-Megg! –czarnowłosy chwycił mnie powyżej łokcia i obrócił do siebie. –Czemu uciekasz?
-Nie uciekam. –odparłam, dzielnie utrzymując jego spojrzenie. –Jest już późno i muszę iść.
-Nie chcesz pogadać o tym, co się stało?
-Nie. 
-W porządku. –czarnowłosy wsadził ręce w kieszenie. –Ale fajnie było, nie?
Uśmiechnęłam się mimowolnie, spojrzałam na niego i oboje zachichotaliśmy.
-Było super. –przyznałam. –Ale od jutra zaczynamy od nowa, tak?
-Absolutnie.
-To na razie. –obróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
-Czekaj, odprowadzę cię! –zawołał jeszcze.
-Nie trzeba. –machnęłam ręką i pokazałam na budynki przede mną. –Mieszkam w tych blokach. Dobranoc, Zayn.
-Dobranoc, Megg.
            Jak wróciłam do mieszkania, wzięłam szybki prysznic i poszłam do łóżka, nie budząc Mikaeli. Nie chciałam odpowiadać na jej pytania dotyczące mojego wieczoru, jako, że sama nie wiedziałam jeszcze co o tym myśleć. Wciąż lekko kręciło mi się w głowie i podejrzewałam, że dopiero rano przyjdą jakieś sensowne myśli. Zgasiłam światło i otuliłam się kołdrą. Długo minęło, zanim serce mi się uspokoiło.

***
Hej, hej!
Przepraszam, że tak długo to trwało, ale nie dało rady inaczej.
Jak już pisałam ostatnio, jestem w klasie maturalnej i codziennie wracam do domu około 18 i nie mam czasu na pisanie. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle miało sens wznowienie opowiadania, no ale jak już zaczęłam, to zaczęłam.
Nowy rozdział pojawi się w prawdopodobnie w lutym, pewnie w okresie ferii. Może wcześniej, zależy od mojego wolnego czasu i weny. Proszę o wyrozumiałość, bo jest mi w tym roku naprawdę ciężko.

 A tak po za tym, to mam nadzieję, że święta Wam się udały, życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń, zdrowia, sukcesów :)
Jak zawsze, zachęcam do komentowania i zostawiania swoich opinii.
Do następnego!