W skrócie,
pomysł był taki, by One Direction, „The Multies” i dawna grupa Travisa
połączyła się i występowała razem na koncertach. Niall mógł w ten sposób
spełniać jednocześnie dwie swoje pasje, a po za tym grupa taneczna już od
jakiegoś czasu była w planach trasy koncertowej brytyjsko - irlandzkiego
zespołu. Zachwycona była zdecydowana większość: Bee, Maya i Alex zgodzili się
nawet zanim Louis podał im ile będą wynosić ich zarobki.
-Wiem, że macie wiele do przemyślenia, dlatego dajemy wam czas
do końca tygodnia. –powiedział Niall. –Jest to poważna propozycja, będziecie w
trasie przez osiem miesięcy i będzie to w dużej mierze ciężka praca, treningi,
życie w ciągłym ruchu. Będziemy mieszkać w dwóch dużych busach, więc jeśli ktoś
ma chorobę lokomocyjną, to niestety...
-Gdzie będziemy ćwiczyć? –przerwała mu Raven, unosząc rękę.
-O to się nie martw. Będziemy mieć zapewnione wszystko co nam
potrzeba.
-Będą was obowiązywać normalne kontrakty, to nie jest żadna
zabawa. –ostrzegł Louis. –Jedziemy jako przyjaciele, ale na występach macie
dawać z siebie wszystko.
-Upewnijcie się, że możecie pozwolić sobie na ten wyjazd, że
możecie wyjechać na niecały rok. Gdy już pojedziecie, nie ma wycofywania się!
–krzyknął Niall. –To nie będą wakacje.
Rozejrzałam się
po twarzach zebranych. Nie ulegało wątpliwości, że byli podekscytowani tym
pomysłem. Jedynie Bee miała niewyraźną minę.
-W porządku? –zapytałam cicho, podchodząc do niej.
-Mam nadzieję, że będę mogła jechać. –odparła szeptem z oczami
wielkimi jak spodki.
Dziewczyna jako jedyna miała tylko siedemnaście lat i nie była
jeszcze pełnoletnia. To, czy pojedzie, zależało od jej rodziców.
-Spotykamy się za tydzień i mam nadzieję, że od wszystkich
usłyszę „tak”! –zakończył swoje przemówienie Niall i natychmiast rozległy się
brawa i krzyki.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić, więc
i ja się odsunęłam. Miałam mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Wyjechałam
do innego miasta po to, by uciec przed One Direction; Czy byłam gotowa, by ni z
tego ni z owego spędzić z nimi kolejny rok? Czy w ogóle tego chciałam?
Drgnęłam, gdy poczułam rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla,
zarumienionego z podekscytowania.
-No i co o tym sądzisz, Megg? –zapytał.
-Postawiłeś mnie w trochę beznadziejnej sytuacji, Niall.
-powiedziałam z wyrzutem. -Jasne, pomysł jest ciekawy, ale nie wiem czy jestem
gotowa na spędzenie calutkiego roku z wami.
-Nie całego, zacznijmy od tego, po za tym...
-Och, wiesz o co mi chodzi. Ty, Liam, Louis, nie ma problemu.
Ale co z Zaynem, co z Harrym? Myślisz, że byłabym w stanie tak po prostu z wami
wszystkimi zamieszkać i spędzać z wami całe dnie?
-Nie musiałabyś przecież jeździć naszym autobusem. Pojedziesz
tym drugim, ze swoją grupą.
-To niczego nie zmienia. -powiedziałam zrezygnowana. -A
najgorsze jest to, że zaproponowałeś to wszystkim zanim ze mną porozmawiałeś. I
jeśli moja grupa zgodzi się pojechać, ja zostanę sama. Zostanę bez grupy, bez
pracy. To oznacza, że musze jechać, niezależnie od tego czy chcę tego czy nie.
-Przepraszam, Megg. -Niall zrobił skruszoną minę i podrapał się
po głowie. -Faktycznie głupio z mojej strony... Ale słuchaj, minęły dwa lata.
Sporo się zmieniło. Może to jest właśnie to, czego potrzebujesz. Pomyśl ile
świata zwiedzisz.
Westchnęłam.
-Nie musisz mnie namawiać. -odparłam. -Przecież mówiłam, że
teraz i tak już nie mam wyjścia.- odwróciłam się i odeszłam, zanim blondyn
cokolwiek powiedział.
Nie żegnając się z nikim, uciekłam tylnym wyjściem i ruszyłam na
parking w kierunku swojego auta. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, nawet z
Zaynem, któremu przecież obiecałam rozmowę. Owszem, fajnie było go spotkać, ale
było to co innego, kiedy wiedziałam, że widzimy się tylko na chwilę, niż teraz,
kiedy miałam przed sobą perspektywę mieszkania z nim praktycznie przez cały
rok.
Przekręciłam
kluczyk w stacyjce i opuściłam zatłoczony parking. Mój telefon zawibrował i już
sięgnęłam po niego z irytacją, by go wyłączyć, kiedy zobaczyłam, że to tylko
Mikaela, moja współlokatorka.
-Hej. -odebrałam z ulgą.
-No cześć, mistrzu. -zaśpiewała dziewczyna. -Widziałam cię w
telewizji i po prostu nie mam słów! Byliście cholernie dobrzy!
-Dzięki. -uśmiechnęłam się szeroko. -Chyba daliśmy radę.
-Chyba? Żartujesz? Choć raz w życiu, Megg, nie bądź taka
skromna.
-A ty jak tam, szykujesz się do pracy?
-Tak, za chwilę wychodzę. -słyszałam w tle stukanie szpilek
mojej współlokatorki. -To najważniejsza rozmowa o pracę w moim życiu. Trzymaj kciuki.
Mikaela starała się o sesję zdjęciową u jednego z
najsłynniejszych fotografów na świecie.
-Będę. -obiecałam. -Widzimy się w domu wieczorem.
Rozłączyłam się z nią i włączyłam głośno radio, by zagłuszyć
własne myśli. Nie odbierałam telefonów. Potrzebowałam chwili dla siebie.
Marzyła mi się długa, gorąca kąpiel z mnóstwem piany.
Gdy tylko
weszłam do mieszkania, poczułam smutek. Zdążyłam polubić to miejsce, to miasto.
Po raz kolejny musiałam się przeprowadzić, a w dodatku do autobusu. Mój telefon
rozdzwonił się po raz piąty.
-Halo? –rzuciłam niezbyt przyjaźnie.
-Wszystko w porządku? –usłyszałam zmartwiony głos Jessici.
–Wszyscy się martwią, że tak nagle zniknęłaś.
-Wiem, przepraszam. –westchnęłam. –Poczułam się po prostu trochę
przytłoczona całym tym pomysłem.
-Wiesz, że niczego nie musisz robić, prawda?
-Czyżby? Bo mnie się wydaje, że jeśli chcę kontynuować moją
karierę, to jednak muszę.
-Cholera. Niall jak zwykle zadziałał pod wpływem impulsu. Jeśli
chcesz, możemy to jeszcze wszystko odwołać.
-Nie, Jess. –powiedziałam. –Propozycja już padła, więc niech tak
będzie. Zresztą nie chcę być tą, przez którą to nie wypali. Widziałaś miny ich
wszystkich. Byli zachwyceni.
-Megg. Pamiętaj, że wszyscy tam cię lubią i wcale nie będzie tak
źle jak to sobie wyobrażasz. Nie każdy jest taki sam, jaki był, kiedy ostatnio
ich widziałaś. Myślę, że powinnaś dać im i sobie szansę. No i ja z tobą będę,
więc niczym się nie przejmuj.
-Dzięki, masz rację. –zgodziłam się. –Zresztą to tylko rok.
-Właśnie. –słychać było, że poprawiłam dziewczynie humor. –A tak
w ogóle to Zayn pyta mnie ciągle o numer telefonu do ciebie. Mam mu go dać?
Zmieniłam numer mniej więcej tydzień po przeprowadzce z Londynu.
Zmieniłam numer mniej więcej tydzień po przeprowadzce z Londynu.
-Możesz. –westchnęłam. Nie mogłam go unikać w nieskończoność.
-W porządku, widzimy się za tydzień. Będzie super.
Napuściłam wody
do wanny, a w międzyczasie zjadłam kolację. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z
siebie koszulę i dokładnie w tym momencie zadzwoniła komórka. Rozpoznałam, że
to numer Zayna i w pierwszym odruchu chciałam odrzucić połączenie. Potem jednak
potrząsnęłam głową i odebrałam.
-Halo?
-Cześć, Megg. To ja, Zayn. –usłyszałam bardzo dobrze znany mi
głos. –Jessica dała mi twój numer.
-Wiem. –odparłam. Przetarłam zaparowane lustro i spojrzałam na
siebie. Od razu dostrzegłam napięcie na swojej twarzy.
-Jest jakaś szansa, byśmy się spotkali i pogadali?
-Dzisiaj? –zapytałam, przysiadając na brzegu wanny.
-Jeśli nie jesteś zmęczona.
-Jestem.
-Och. No to w takim razie…
-Ale spotkam się z tobą. –zsunęłam z siebie spodnie. –Wiesz
gdzie jest pub Andersia? Będę tam za godzinę.
-Pasuje. Do zobaczenia.
Rozebrałam się
do końca i wykąpałam w ekspresowym tempie. Świeża i pachnąca związałam włosy w
kucyk i zrobiłam delikatny makijaż. Nałożyłam na siebie dżinsową kurtkę i
wzięłam torebkę. Nie miałam pojęcia w jakim kierunku pójdzie dzisiejsze nasze
spotkanie i po raz pierwszy od bardzo dawna, poczułam nutkę ekscytacji.
~~Bee~~
Wróciłam do
domu, gdzie rodzice od razu powitali mnie radosnym okrzykiem.
-Byłaś cudowna, kochanie! –mama mnie przytuliła. Miała łzy w
oczach.
-Zaraz będą puszczać powtórkę, nie możesz tego przegapić.
–powiedział tata.
Po schodach rozległo się tuptanie i po chwili podbiegł do mnie
mały, 8-letni chłopczyk o złotych włosach, mój brat. Przytulił się do mnie i
zachichotał.
-Byłaś bardzo dobra. –pochwalił mnie.
-Dzięki, Mike. –wzięłam go na ręce i stęknęłam. –Robisz się
coraz cięższy.
-Bo dużo jem. –odparł zadowolony.
-A gdzie nasza siostra? –zapytałam, rozglądając się po salonie.
-Tutaj jestem. –rozległ się dziewczęcy głos.
Z kuchni wyszła dziewczyna zupełnie identyczna jak ja. Długie,
blond fale spływały jej po plecach, a duże, brązowe oczy patrzyły z
ciekawością. Była tak samo szczupła jak ja, ale ciut wyższa ode mnie.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że będzie tam One Direction?
–zapytała ostro, zakładając ręce na siebie. –Gdybym wiedziała, pojechałabym tam
z tobą.
-Ja też nie wiedziałam. –odparłam. –Byłam w szoku, gdy poznałam
ich za sceną.
-Poznałaś ich?!
-Alison…
Siostra zrobiła się cała czerwona i pobiegła na górę, mocno tupiąc
na każdym stopniu. Rozległ się trzask zamykanych drzwi.
-Jest z ciebie dumna. –powiedział niepewnie tata. –Po prostu
zabolało ją, że straciła taką okazję.
-Mówiąc o okazjach…
Wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam rodzicom od początku do
końca o pomyśle Nialla. Mówiłam z ekscytacją, przedstawiając wszelkie plusy
sytuacji. Powołałam się na Megg, którą moi rodzice uwielbiali. Obiecałam, że
będę pod jej opieką i, że jest to poważna propozycja, która może niesamowicie
pomóc mi w karierze.
-Zawsze mówiliście, że będziecie wspierać mnie, niezależnie od
tego jaką ścieżkę kariery sobie wybiorę. Chcę być tancerką. Zawsze chciałam i
to nigdy się nie zmieni, a wyjazd taki jak ten otworzy mi mnóstwo możliwości.
–zakończyłam. –Wiem, że jestem młoda, ale znacie mnie i wiecie, że jestem
bardzo odpowiedzialna i rozsądna.
Z głośno
bijącym sercem wpatrywałam się w rodziców, którzy z niepewnymi minami
przeprowadzali właśnie telepatyczną rozmowę.
-Będziemy musieli się zastanowić. –oznajmił w końcu tata, a ja
odetchnęłam. Gdy tak mówił, znaczyło że jest jakaś szansa. Bardzo mi na tym
zależało i chyba bym nie zniosła, gdybym usłyszała odmowę.
~~Megg~~
Stałam przed
pubem i właśnie skończyłam przeglądać snapy od moich znajomych, kiedy poczułam
czyjś dotyk na moim ramieniu. Obróciłam się i zobaczyłam go, ubranego w czarne
spodnie, białą koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę. Ciemny zarost zdobił jego
szczękę, a brązowe oczy błyszczały w półmroku. Zaciągnął się ostatkiem swojego
papierosa, po czym wyrzucił go na ziemię, zgniótł butem i wypuścił dym z ust.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Megg. –skinął głową.
-Spóźniłeś się. –odparłam.
-Dzięki, że czekałaś. –wskazał ręką drzwi do baru. –Wchodzimy?
W środku było
ciemno i ponuro. Panował wszechobecny gwar, pomieszczenie wypełniał zapach dymu
papierosowego. Nikt nawet się nie odwrócił, jak weszliśmy. Z wszystkich pubów w
Glasgow, ten był najbardziej dyskretny. Jeśli chciało się odciąć od całego
świata, to miejsce było idealne. Poszłam zająć miejsca, podczas gdy Zayn kupował
nam coś do picia. Wybrałam stolik w rogu i usiadłam na długiej, miękkiej
kanapie. Westchnęłam i dokładnie wtedy przyszedł Zayn. Postawił przede mną kolorowego
drinka i usiadł obok mnie na kanapie.
-Co jest? –zapytał. –Już żałujesz, że przyszłaś?
-Nie, musimy mieć to za sobą.
-Ugh. –czarnowłosy wzdrygnął się. –To zabrzmiało chłodno.
-Wybacz. –uśmiechnęłam się nieco. –Ten dzień po prostu nieźle
dał mi w kość. Wciąż nie mam pewności czy to nie sen.
-Mam to samo… I z całego serca mam nadzieję, że nie śnię. –spojrzał
na mnie intensywnie. –Nawet nie wiesz jak długo próbowałam cię wytropić.
-Przestań, brzmisz jak psychol.
Zayn odchylił się lekko do tyłu i zaśmiał bezgłośnie.
-Tęskniłem za tobą, Megg. –powiedział rozbawiony.
-Robiłeś coś ciekawego przez ostatnie dwa lata? –zapytałam, próbując
drinka. Był słodki i mocny.
-Skupiłem się na zespole. –odparł, wzruszając ramionami.
–Rozczaruję cię, jeśli myślałaś, że robiłem coś zajebistego.
-Żadnych głupich rzeczy?
-Nie licząc kilku miesięcy po tym, jak wyjechałaś, to nie.
–powiedział i uśmiechnął się, pijąc drinka.
-Co robiłeś? –zapytałam pełna obaw.
-Wolałbym o tym nie mówić. Chcę zachować to dla siebie.
-Jasne, jak chcesz.
-A ty co robiłaś?
-Tańczyłam, na trochę pojechałam do Polski odwiedzić rodzinę…
-Żadnych głupich rzeczy?
-Nie.
Wydawało mi się, że zobaczyłam nutkę rozczarowania w jego
oczach.
Duszkiem wypiłam końcówkę drinka i oblizałam się.
-Jeszcze jeden? –zapytał czarnowłosy, a ja kiwnęłam głową.
Dzisiejszego wieczoru miałam ochotę się ponieść i nie myśleć o całej tej
beznadziejnej sytuacji.
Po trzecią kolejkę poszłam ja. Dopiero
po czwartym drinku poczułam się wreszcie dobrze. Roześmiana, zaczęłam wspominać
z Zaynem stare dobre czasy. Staraliśmy się omijać temat pokręconego trójkąta
między mną, nim a Harrym, ale prędzej czy później sam wkradł się do rozmowy.
Momentalnie spuściliśmy wzrok i na moment zapadła cisza.
-Mogłabym powiedzieć, że jeśli miałabym przeżyć to wszystko
jeszcze raz, to rozegrałabym to inaczej, ale bez sensu jest takie gadanie.
–powiedziałam. –Myślę, że najlepiej jest spróbować o tym zapomnieć i zacząć od
nowa.
-To nie takie łatwe.
-Wiem. –westchnęłam. –Po prostu staram się znaleźć sposób na to,
żeby nie było między nami niezręcznie przez najbliższy rok.
-Nie będzie, nie martw się. –Zayn poprawił się na kanapie, z
której już prawie zupełnie się zsunął. Rozparł się wygodnie i spojrzał na mnie
nieokreślonym spojrzeniem.
-Dziewczyna Harry’ego też będzie z nami? –palnęłam, nie
zastanawiając się. Nabrałam odwagi na takie pytania i mogłam to teraz wykorzystać.
-Tak, Harry coś mówił, że chce zabrać Chloe. –potaknął.
-W jak bardzo poważnym związku są?
-Chyba są szczęśliwi. –Zayn wzruszył ramionami. –Wydają się
nieźle dogadywać, praktycznie cały czas są razem. Szczegółów nie znam, widuję
ich tylko w przelocie.
Wbiłam wzrok w stół przede mną i dopiłam drinka. Już mocno
kręciło mi się w głowie i stwierdziłam, że czas przystopować.
W mojej głowie
pojawił się obraz mnie i Harry’ego w basenie, na randce w restauracji, u niego
w pokoju, pod prysznicem. Nasz pierwszy raz. Zacisnęłam zęby, gdy przypomniałam
sobie Chloe, tak bardzo różniącą się ode mnie; Długie nogi, jasne blond włosy, nieskazitelna cera, ubrania za kilka tysięcy dolarów, modne dodatki…
-Megg, nie myśl o tym. –powiedział czarnowłosy, dotykając mojego
kolana. –Nie warto psuć fajnego wieczoru. A tak w ogóle, to wiedz, że Chloe nie
dorasta ci do pięt.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na znak zgody.
Nagle poczułam,
że ręka Zayna, która spoczywała na moim kolanie przesuwa się powoli w górę.
-Co robisz? –zapytałam, rozglądając się ostrożnie wokół. Jedyna
osoba, która znajdowała się w zasięgu wzroku pochrapywała w kącie.
-Co ty na to, aby zacząć od nowa… od jutra? –zamruczał mi do
ucha. Pozwoliłam, aby jego dłoń przesunęła się aż do strategicznego miejsca i przymknęłam
oczy. –Dzisiaj zapominamy o wszystkim i wszystkich, a jutro podajemy sobie dłoń
i poznajemy się na nowo. –musnął wargami płatek mojego ucha i złożył delikatny
pocałunek na mojej szyi.
Rozchyliłam usta, a mój oddech stał się urywany.
-Muszę iść do łazienki. –wyksztusiłam i czym prędzej zerwałam
się z miejsca. Nie odwracając się, dopadłam do odpowiednich drzwi i zamknęłam
się w kabinie. Tam wypuściłam powietrze, a potem wzięłam kilka głębszych
wdechów. Podparłam się ściany i zamknęłam oczy. Kręciło mi się w głowie, serce
mi kołatało, było mi gorąco, w podbrzuszu czułam uporczywe ściskanie, a w
ustach miałam sucho. Tylu emocji nie doświadczyłam podczas ostatnich dwóch lat.
Musiałam przyznać, że trochę się za tym stęskniłam. Nie miałam pojęcia co zamierzałam
zrobić, nie wiedziałam co myśleć. Przełknęłam ślinę i wyprostowałam się. Nie
mogłam siedzieć tu w nieskończoność.
Otworzyłam
drzwi od kabiny i w tym samym momencie zostałam popchnięta do niej z powrotem. Zayn
chwycił mnie mocno za biodra i przyparł do jednej ze ścian. Jedną ręką nas
zakluczył, a potem przywarł do moich ust. Jego pocałunki podziałały na mnie jak
narkotyk. Wyprostowałam się jak struna i objęłam go za szyję. Oddawałam
pocałunki z pasją, dałam upust wszystkim skumulowanym w przeciągu dwóch lat
uczuciom. Nasze języki wyszły na spotkanie, ciała ciasno przylegały do siebie.
Jego ręka powędrowała pod moją koszulkę i zaczęła dotykać to, co było jej
doskonale znane. Przygryzł moją wargę i poczułam jego rosnącą erekcję.
Sięgnęłam więc do zapięcia jego czarnych dżinsów i odpięłam je, tak że spadły
na podłogę. Szybko uwolniłam jego męskość i chwyciłam ją, rozkoszując się tym
uczuciem. Czarnowłosy sprawnie pozbył się moich spodni, a ja rzuciłam je na
zamkniętą toaletę. Nasze usta i języki wykonywały namiętny taniec, ręce
błądziły, nikt z nas nie miał oporów. Po dwóch latach bez dotyku mężczyzny,
byłam go tak spragniona, że aż drżałam.
Wiedzieliśmy,
że w każdym momencie może ktoś tutaj wejść, więc Zayn bezceremonialnie zsunął
mi majtki i podniósł mnie, żebym objęła go nogami w pasie.
-Nadal bierzesz tabletki? –zapytał, a ja kiwnęłam głową. Nie
przestawałam ich przyjmować, nawet po przyjeździe do Glasgow.
Czarnowłosy pocałował mnie i jednocześnie wszedł we mnie mocno.
Stłumiłam jęk o wtuliłam się w jego szyję. Zaczął się poruszać, a mi rwał się
oddech. Tęskniłam za tym uczuciem, za tą bliskością. Zayn wbijał się we mnie
raz za razem, mocno i ostro. Jego doskonale znany mi zapach otaczał mnie i
uderzał mi do głowy. Mięśnie podbrzusza zaciskały mi się, zaczęłam cichutko
pojękiwać.
-O… och. –stęknął czarnowłosy, całując mnie i gryząc mi wargę.
Wchodził i wychodził we wspaniałym tempie, wypełniając mnie całą.
I wtem usłyszeliśmy, że drzwi do łazienki i się otwierają.
Rozległy się stuki kobiecych szpilek. Ktoś wszedł do kabiny obok. Szarpnęłam
się, chcąc wyswobodzić się z uścisku Zayna, ale on tylko mocniej mnie
przytrzymał, a drugą ręką zatkał mi usta. Cały czas patrząc mi głęboko w oczy,
zaczął wolno we mnie wchodzić. Wsunął się do samego końca, uśmiechając się
bezczelnie, a potem bardzo wolno się cofnął. Zaczął powtarzać te ruchy, wciąż
trzymając rękę na moich ustach. Chciałam jęknąć, czując zbliżający się szczyt,
ale nie mogłam, wiedząc że ktoś jest obok. Ta obecność była w pewien sposób podniecająca.
Zayn nieznacznie przyspieszył, a ja wbiłam paznokcie w jego plecy. Modliłam
się, by kobieta czym prędzej stąd wyszła, bo nie wiedziałam ile jeszcze
wytrzymam. Zayn wypełniał mnie ostrymi pchnięciami w zupełnej ciszy. Zaczęłam
sztywnieć, czułam zbliżający się szczyt. Dokładnie w momencie, gdy kobieta obok
wyszła i zamknęła za sobą drzwi, krzyknęłam wiązankę niezrozumiałych słów i
doszłam, drżąc cała. Czarnowłosy mocno chwycił mnie za biodra obiema rękoma i
po kilku, głębokich, dosadnych pchnięciach również doszedł, jęcząc i wtulając
twarz w moją szyję.
Staliśmy kilka
sekund bez ruchu, a potem Zayn wyszedł ze mnie i postawił mnie na ziemi. Szybko
się wytarłam, podciągnęłam majtki i założyłam spodnie. Czarnowłosy w tym czasie
doprowadzał siebie do porządku.
Nie patrząc na niego, bez słowa wyszłam z toalety. Szybkim
krokiem minęłam stolik i skierowałam się do wyjścia. Świeże powietrze rozwiało
mi włosy.
-Megg! –czarnowłosy chwycił mnie powyżej łokcia i obrócił do
siebie. –Czemu uciekasz?
-Nie uciekam. –odparłam, dzielnie utrzymując jego spojrzenie.
–Jest już późno i muszę iść.
-Nie chcesz pogadać o tym, co się stało?
-Nie.
-W porządku. –czarnowłosy wsadził ręce w kieszenie. –Ale fajnie
było, nie?
Uśmiechnęłam się mimowolnie, spojrzałam na niego i oboje zachichotaliśmy.
-Było super. –przyznałam. –Ale od jutra zaczynamy od nowa, tak?
-Absolutnie.
-To na razie. –obróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
-Czekaj, odprowadzę cię! –zawołał jeszcze.
-Nie trzeba. –machnęłam ręką i pokazałam na budynki przede mną. –Mieszkam
w tych blokach. Dobranoc, Zayn.
-Dobranoc, Megg.
Jak wróciłam do
mieszkania, wzięłam szybki prysznic i poszłam do łóżka, nie budząc Mikaeli. Nie
chciałam odpowiadać na jej pytania dotyczące mojego wieczoru, jako, że sama nie
wiedziałam jeszcze co o tym myśleć. Wciąż lekko kręciło mi się w głowie i podejrzewałam,
że dopiero rano przyjdą jakieś sensowne myśli. Zgasiłam światło i otuliłam się kołdrą.
Długo minęło, zanim serce mi się uspokoiło.
***
Hej, hej!
Przepraszam, że tak długo to trwało, ale nie dało rady inaczej.
Jak już pisałam ostatnio, jestem w klasie maturalnej i codziennie wracam do domu około 18 i nie mam czasu na pisanie. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle miało sens wznowienie opowiadania, no ale jak już zaczęłam, to zaczęłam.
Nowy rozdział pojawi się w prawdopodobnie w lutym, pewnie w okresie ferii. Może wcześniej, zależy od mojego wolnego czasu i weny. Proszę o wyrozumiałość, bo jest mi w tym roku naprawdę ciężko.
A tak po za tym, to mam nadzieję, że święta Wam się udały, życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń, zdrowia, sukcesów :)
Jak zawsze, zachęcam do komentowania i zostawiania swoich opinii.
Do następnego!