Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, a więc i przygotowania
ruszyły pełną parą. Weszłam pod prysznic
i ogoliłam dokładnie całe ciało. Ubrałam seksowną, najbardziej kuszącą bieliznę
jaką miałam. Nałożyłam na to cienką, białą koszulkę, która nie pozostawiała
wiele dla wyobraźni. Nie zapomniałam oczywiście o czarnej, krótkiej spódniczce,
które ustaliłyśmy z dziewczynami założyć.
Poprawiłam włosy i makijaż, spryskałam się perfumami i ostatni
raz przeglądnęłam w lustrze. Zarumieniłam się, gdy tylko zobaczyłam jak
wyglądam. Czarne szpilki, które włożyłam sprawiały, że moje nogi wydawały się
dwa razy dłuższe. Zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie przesadziłam zbytnio. W
tym jednym momencie zapragnęłam podbiec do szafy i przebrać się w luźny dres.
Co innego być seksowną dla Harry’ego, a co innego dla czterech innych
chłopaków.
„Daj spokój, Megg. Przecież oni będą patrzeć na swoje dziewczyny,
nie na ciebie.” –pomyślałam do siebie, wygładzając nerwowo spódniczkę.
Na dworze było
już ciemno i na pewno chłodno. Wiatr, dostający się przez uchylone okna, smagał
białymi, czystymi firankami. Srebrna poświata księżyca wpadała przez każdą
możliwą szczelinę, tworząc niesamowity nastrój. Nie miałyśmy z dziewczynami w
planach zapalać żadnych świateł. Półmrok, który panował był idealny na swego
rodzaju „striptiz”.
Nie założyłam żadnej biżuterii, oprócz wisiorka, który dostałam
od Harry’ego. Srebrna ozdoba, przedstawiająca złożony papierowy samolocik,
przywoływała na moją twarz szczery uśmiech, a także dodawała odwagi. Dzisiejszej
nocy była bardziej widoczna niż zwykle; co jakiś czas odbijała blask księżyca,
skupiając na sobie wzrok.
Nagle
usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że to nie
mogą być jeszcze chłopacy. I miałam rację. W drzwiach stały cztery, przepiękne
nieznajome. Każda z nich wręcz lśniła, promieniowała kobiecością i
seksualnością. Dopiero po paru sekundach rozpoznałam w nich Jessicę, Eleanor, Perrie
i Danielle.
-Nie wierzę własnym oczom! –wykrztusiłam, otwierając szerzej
drzwi i wpuszczając je do środka. –Wyglądacie wspaniale!
-Żartujesz? –uśmiechnęła się rudowłosa, lustrując mnie wzrokiem.
–Lepiej popatrz na siebie!
-Dokładnie! –poparła ją Eleanor. –Gdy na ciebie patrzę, zaczynam
się zastanawiać, czy na pewno wolę chłopców.
Wywróciłam oczami, wcześniej mocno się rumieniąc.
-No już dobra, dobra. –mruknęłam, zamykając za nimi drzwi. –Ja i
tak wiem swoje. Przy was wyglądam jak szara myszka.
-Sama wiesz najlepiej. –powiedziała wyniośle Danielle, odzywając
się, zanim którakolwiek zdążyła otworzyć usta. –Chłopaków jeszcze nie ma?
-Powinni być lada moment. –odparłam, prowadząc dziewczyny do
salonu. –Jesteście gotowe?
-Zawsze i wszędzie, moja droga. –rzekła Perrie, odgarniając
swoje długie blond włosy za ucho.
Wyglądały naprawdę niesamowicie. Każda z nich postarała się, by
wyglądać na tą noc wyjątkowo.
Eleanor zakręciła swoje i tak już pofalowane włosy w ten sposób,
że fryzura sprawiała wrażenie niedbałej. Był to tak zwany „artystyczny nieład”;
Z pewnością dziewczynie było tak do twarzy. Uszy ozdobiła długimi, czerwonymi
kolczykami, do których dodała gustowny naszyjnik w tym samym kolorze. Do
umówionej czarnej spódniczki dobrała beżową, idealnie dopasowaną bluzkę.
Jessica postanowiła pozostawić swoje niesamowicie długie,
proste, rude włosy naturalnie opadające na plecy. Ubrała ciemnozieloną bluzkę,
która była postrzępiona w paru miejscach, odsłaniając fragmenty nagiego ciała. Zauważyłam,
że dziewczyna ma kolczyk w pępku. Spojrzałam na nią, na co ta mrugnęła
zadziornie mocno pomalowanym okiem.
Perrie postawiła z kolei na delikatność. Do czarnej spódniczki
dobrała liliową koszulkę, która rewelacyjnie opinała jej biust. Blond włosy
zdawały się być bardziej puszyste niż zazwyczaj. Założyła też wisiorek w
kształcie serca, który wyglądał na bardzo drogi. Zastanawiałam się, czy jest to
prezent od Zayna.
Danielle również wyglądała rewelacyjnie. Z włosów zrobiła sobie
istne afro, w które wplotła pojedyncze, malutkie wstążeczki. Postawiła na look
niegrzecznej uczennicy. Do klasycznej spódniczki założyła białą koszulę z
krawatem, pod którą widać było krwistoczerwony stanik. Wsunęła nawet na nos
czarne ray-bany. Z pewnością rozbudzi fantazje chłopaków.
Każda z nas miała na nogach szpilki, w pełnej gotowości do
występu. Zrobiłyśmy jedną próbę, a potem wyczekiwałyśmy przyjazdu One
Direction.
I w końcu
doczekałyśmy się. Usłyszałyśmy odgłos podjeżdżającego auta, a potem wesołe
rozmowy członków zespołu. Spojrzałyśmy na siebie z dziewczynami, po czym
uścisnęłyśmy sobie dłonie. Przesunęłyśmy się tak, by być na widoku, by od razu
nas zauważyli. Uśmiechnęłam się lekko.
-No dobra, podnieśmy tu trochę temperaturę!
~~Zayn~~
Dzisiejszy
dzień był bardzo męczący. Kręciliśmy teledysk do „Live While We’re Young”, a
ujęcia musieliśmy powtarzać nieraz po dziesięć razy. Nieco zmarzłem, ponieważ
spora część teledysku odbywała się w wodzie, a na dworze nie było wcale tak
ciepło. Potem jednak się przebrałem i wysuszyłem. Końcowa wersja nagranego
materiału była naprawdę zadowalająca, więc zapomniałem o wszystkich
niedogodnościach z nim związanych.
Przyjechaliśmy
z chłopakami pod nasz dom. Światła były zgaszone, więc domyśliłem się, że Megg
prawdopodobnie poszła spać. Poczułem ukłucie rozczarowania w sercu. Dobrze
byłoby ją zobaczyć chociaż raz przed snem.
Wiedziałem, że jestem żałosny, godny współczucia; Zakochany w
dziewczynie swojego kumpla, która nie widzi świata poza nim. Czułem się
beznadziejnie, i nienawidziłem jej za to, że tak na mnie działa. I nic nie
mogłem na to poradzić.
Jednak zeszłej nocy coś się zmieniło. Moje nadzieje odżyły. Megg
wzięła ode mnie bluzę, tuliła się do mnie, leżała tuż obok mnie. Czułem jej
zapach, ciepło… Nie zaprotestowała, gdy zacząłem bawić się jej włosami. Nie
zaprotestowała, gdy objąłem ją ramieniem. A to było nic, w porównaniu z tym co
stało się później.
Nieomal się pocałowaliśmy. Spojrzała na mnie –swoimi dużymi,
najpiękniejszymi oczami na świecie i przysunęła się bliżej. Widziałem w jej
oczach pragnienie, widziałem coś, czego wcześniej nie było. Wczorajszej nocy
inaczej na mnie patrzyła. I gdyby nie ten przeklęty alarm samochodowy,
pocałowalibyśmy się. Tak bardzo tego pragnąłem…
-Zayn, wysiadasz? –z rozmyślań wyrwał mnie głos Liama. Okazało
się, że wszyscy czekali na to, aż wyjdę z auta.
-Już idę. –odparłem i wstałem z miejsca. Zatrzasnąłem drzwi, a
Harry zamknął auto.
Niall wyciągnął klucze i wsunął w zamek.
-Megg pewnie śpi, więc bądźcie cicho. –powiedział. Zauważyłem,
że Nialler również uwielbiał Megg. Kochał swoją rudowłosą dziewczynę, ale Megg
była dla niego najlepsza przyjaciółką. Co w niej było takiego, że w chwilę
zdobywała wszystkie serca?
-Może i teraz śpi, ale już ją obudzę. –usłyszałem głos
Harry’ego, jakby z oddali.
Zacisnąłem pięści, mając wielką ochotę rozwalić mu szczękę. Dlaczego
to on musiał mieć Megg? Co ona w nim widziała?
Horan otworzył drzwi, wchodząc do środka. My ruszyliśmy za nim.
I po dwóch krokach stanęliśmy, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Przed nami
stała piątka dziewczyn –najpiękniejszych jakie kiedykolwiek widziałem. Nie
miałem słów na to, by opisać jak wyglądały. Najbliższe prawdy byłoby stwierdzenie
„jak nie z tej ziemi”. Zaprowadziły nas –kompletnie oniemiałych, do salonu,
gdzie posadziły na kanapie.
-Mamy dla was niespodziankę. –powiedziała Eleanor seksownym głosem.
–Usiądźcie więc wygodnie i oglądajcie.
Włączyły muzykę –wolną, pobudzającą zmysły, tajemniczą.
Otworzyłem szeroko oczy. One miały zamiar dla nas zatańczyć! Domyślnie miała
być Eleanor dla Louisa, Danielle dla Liama, Jessica dla Nialla, Megg dla Harry’ego,
a Perrie dla mnie. Każda ustawiła się naprzeciwko swojego chłopaka.
Perrie nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Z pewnością wyglądała
dobrze, lecz ja i tak widziałem jedynie Megg.
Moją Megg –chociaż tak naprawdę wcale nie była moja. Założyła
czarną, krótką spódniczkę, seksowne szpilki i białą, cienką koszulkę na
ramiączkach, przez którą prześwitywało jej praktycznie wszystko: koronkowy,
czarny stanik, skrywający w sobie dwie kształtne piersi, płaski brzuch, pępek,
seksowne wcięcie w tali. Nie miałem wątpliwości, że z wszystkich tutejszych
dziewczyn, ona miała najpiękniejsze ciało.
Zaczęły tańczyć
–zmysłowo się wyginać, ruszać. Starałem się patrzeć na Perrie, bo tak przecież
wypadało, ale kątem oka obserwowałem Megg. Dziewczyna z kolei nie spuszczała wzroku
ze swojego chłopaka, uśmiechając się do niego kusząco. Ile dałbym, by to na
mnie tak patrzyła…
Zauważyłem u niej srebrny wisiorek, identyczny jak ten, co nosił
Harry. Nie rozstawał się z nim nigdy, nawet z nim spał. Miał dla niego jakieś
specjalne znaczenie, którego nie chciał nam nigdy wyjawić. Wiedziałem jedno
–ten papierowy samolocik był dla niego bardzo ważny. A teraz dał taki sam Megg.
Zacisnąłem zęby. Łudziłem się, że Megg jest dla niego po prostu kolejną
dziewczyną. Sprawa jednak wyglądała inaczej –on naprawdę ją kochał.
Problem w tym, że ja też ją kochałem. Kurewsko mocno. Zawsze gdy
z nią jestem i gdy rozmawiamy, czuję, że żyję. Spijam z jej ust każde słowo.
Pragnę dla niej jak najlepiej. Chcę z nią rozmawiać, śmiać się, płakać,
milczeć, całować się, pieprzyć. Nigdy nie wypuścić. I choćby nie wiem co, tak
będzie. Poczekam na odpowiedni moment i zdobędę jej serce.
Spojrzałem na
Perrie. Przesuwała dłońmi po całym swoim ciele, podnosiła seksownie kawałek
swojej koszulki. Kiedyś byłem nią tak zafascynowany… Ale nie teraz. Nie odkąd
poznałem Megg. Ta dziewczyna pojawiła się jak grom z jasnego nieba. Zobaczyłem
ją i zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. I teraz mogłem tylko pluć
sobie w twarz, że nie poderwałem jej przed Harrym. Kto wie, może sprawy miałyby
się teraz inaczej?
Nagle
dziewczyny zbliżyły się do nas. Perrie przesunęła dłonią po mojej nodze, coraz
wyżej i wyżej… Zbliżyła usta do moich warg, musnęła nimi lekko. Potem się
odsunęła, z niegrzecznym błyskiem w oku.
W ogóle mnie to nie ruszało. Kątem oka obserwowałem, co Megg
robi Harry’emu.
Chciałem stąd iść, daleko. Chciałem iść gdzieś, gdzie nie
musiałbym myśleć o dziewczynie moich marzeń.
Dziewczyny
okręciły się dookoła, poruszając kusząco biodrami. I nagle wszystkie, jak na znak,
zdjęły bluzki. Zostały w samych stanikach. Chłopacy wydali z siebie pomruki
zadowolenia. Najpewniej każdy z nich chciał już pójść ze swoją dziewczyną do
pokoju i mieć ją samą dla siebie. One jednak kontynuowały swoją słodką torturę.
Teraz każda tańczyła co innego, improwizowała.
Perrie obeszła kanapę i zaczęła zmysłowo masować mi ramiona. W
tym momencie miałem okazję, by bez przeszkód popatrzeć na Megg. Siedziała
okrakiem na kolanach Harry’ego, sunąc ustami po jego szyi. Ten z kolei dotykał
całego jej ciała, nie przejmując nikim wokół. Nikt zresztą nie patrzył –oprócz mnie.
Styles skubał niecierpliwie zapięcie stanika swojej dziewczyny, jakby w każdej
chwili miał go zerwać.
Perrie przeszła do przodu, więc musiałem z powrotem skupić na
niej wzrok. Nachyliła się do mnie i wyszeptała do ucha uwodzicielskim głosem:
-Wygląda na to, że wszyscy wspaniale się bawią. A jak tobie się
podoba?
Była pewna, że jestem zadowolony. Miała szczęście i podniecenie
wypisane na twarzy. Dlatego właśnie tak ciężko i chamsko z mojej strony będzie
z nią dzisiaj zerwać. Nie miałem jednak zamiaru ciągnąć tego ani chwili dłużej.
No, może zdobędę się na pożegnalny seks. Ale nic więcej.
Układ się
skończył, podobnie jak muzyka. Louis i Eleanor całowali się jak szaleni,
wydając z siebie nieokreślone dźwięki. Liam i Danielle sprawiali wrażenie,
jakby nie widzieli się przez rok. Niall i Jessica wyglądali jak napalone
dzieciaki, podekscytowane tym, że robią coś zakazanego. Harry i Megg z kolei
całowali się wolno, romantycznie, z uczuciem. Ich wisiorki stykały się ze sobą,
tylko podkreślając to, co ich łączyło.
Tego było za
wiele. Chwyciłem Perrie za rękę i zaprowadziłem ją do góry. Potrzebowałem
chwili zapomnienia. W ślad za nami poszły pozostałe pary. Zamknęliśmy się we
własnych pokojach, praktycznie od razu kierując się do łóżka. Dzisiejszej nocy
ten dom był świątynią seksu.
~~Megg~~
Ogarnął mnie absolutny szał namiętności. Czułam, słyszałam i
dotykałam tylko Harry’ego. Nasze usta idealnie współgrały, oddechy rwały się, a
ciała przyciskały do siebie, nie chcąc zostawiać nawet centymetra między sobą.
-Kocham cię. –wyszeptam do niego, patrząc mu głęboko w oczy.
-A ja ciebie. –odparł Harry, odwzajemniając spojrzenie.
Nagle zdałam
sobie sprawę, że jesteśmy sami. Rozejrzałam się po salonie i stwierdziłam, że
wszyscy musieli pójść na górę.
-Poszli do swoich pokojów. –wyjaśnił Harry, uśmiechając się
lekko.
-Och. Nie zauważyłam.
-Mamy cały dół dla siebie. –w policzkach chłopaka pojawiły się
dwa, urocze dołeczki, a oczach zalśniły niegrzeczne iskierki. Doskonale
wiedziałam o czym myślał.
-Hm… masz rację. –uniosłam jedną brew, podczas gdy moje ręce
zaczęły zręcznie odpinać guziki koszuli Harry’ego.
-Więc… kto wpadł na pomysł urządzenia striptizu? –zapytał,
patrząc na mnie w ten sposób, że na moje policzki momentalnie wypłynął rumieniec.
Gdy nie odpowiadałam, Harry roześmiał się, a potem gwałtownie
przyciągnął do siebie. Krzyknęłam cicho, zaskoczona.
-No nie… -wymruczał, podczas gdy jego ręce błądziły przy
zapięciu mojego stanika. –Chcesz mi powiedzieć, że na ten genialny pomysł
wpadła moja grzeczna Megg?
Sposób w jaki mnie obejmował i dotykał sprawiał, że zaparło mi
dech w piersiach. Czułam motylki w brzuchu, na twarzy gorąco, a między nogami
żar.
W jednej chwili
Harry pozbył się mojego stanika i rzucił go gdzieś w bok. Odruchowo się
zakryłam. W każdej chwili mógł przecież ktoś zejść na dół. Chłopak chwycił moje
dłonie i odciągnął je, po czym schylił głowę i wziął w usta mój lewy sutek.
Jęknęłam, chwyciłam jego rozpiętą już koszulę i pociągnęłam w dół. Harry
ściągnął ją do końca i rzucił mniej więcej w okolice gdzie wcześniej znalazła się górna część mojej
bielizny.
Harry wziął mnie na ręce i wstał, by przejść parę kroków i
położyć nas na ziemi.
-Zawsze chciałam uprawiać seks na podłodze. –wyznałam, pod
wpływem chwili.
Chłopak nie odpowiedział, tylko uniósł kąciki ust w diabelnie
seksowny sposób. Chwycił brzeg mojej czarnej spódniczki, po czym zdjął mi ją
jednym, wprawnym ruchem.
-Czy mi się zdaje, czy moja Megg założyła stringi? –Harry wsunął
ręce pode mnie i przesunął nimi od pleców aż po zgięcia kolan. –Tak,
zdecydowanie stringi.
Po chwili już nie miałam owych stringów. Leżałam kompletnie naga
na zimnej podłodze, czując się bardziej podniecona niż kiedykolwiek. W chwilę
uporaliśmy się ze spodniami Harry’ego i jego bokserkami. Oczywiście skarpetki
również zniknęły. Nie było nic gorszego niż nagi facet w skarpetkach.
Męskość
Harry’ego cudownie stała i czekała na ulgę. Postanowiłam wziąć sprawy we własne
ręce. Dosłownie. Przeturlaliśmy się tak, że mój chłopak leżał na plecach,
podczas gdy ja ze zręcznością i pewnością siebie pieściłam mu członka. O ile to
możliwe, robił się coraz bardziej sztywny i wilgotny. Po paru chwilach Harry
doszedł z krzykiem.
-Co ty ze mną robisz, dziewczyno… –podsumował, przyciągając mnie
do siebie, by złożyć na moich ustach pocałunek.
A potem zrobił
coś, czego nie robił nigdy wcześniej. Położył mnie na plecach, a potem, cały
czas patrząc mi w oczy, zjechał wargami wzdłuż brzucha na dół. Rozsunął mi
nogi, a potem przyłożył usta... tam. Krzyknęłam, zaskoczona.
-Harry. –wyszeptałam. To było coś nowego.
Nie musiałam się jednak o nic martwić, poszło mu świetnie. Przesuwał
delikatnie językiem wzdłuż i w poprzek, ruszając we mnie swoim najdłuższym
palcem. Drżałam coraz mocniej, aż nagle doszłam ze zduszonym krzykiem.
Harry zrównał
twarz z moją i uśmiechnął się z diabelskimi iskierkami w oczach.
-Cudownie smakujesz. –powiedział, na co gwałtownie się
zarumieniłam. –A teraz pora na prawdziwą zabawę.
Ustawił się u wrót mojej kobiecości, po czym nie odrywając ode
mnie swoich iskrzących się, zielonych oczu, wszedł we mnie gwałtownie. Zamknęłam
oczy, czując czystą, ostrą przyjemność. Harry zaczął się poruszać, namiętnie
mnie całując w tym samym czasie. Mój chłopak stał się dla mnie symbolem seksu
praktycznie od naszego pierwszego razu. Teraz, za każdym kolejnym zbliżeniem
wrażenie to potęgowało się.
Westchnęłam mocno. –Nie przestawaj. –wymruczałam we wgłębienie
jego szyi.
-Nie przestanę. –odpowiedział.
~~Zayn~~
Zaciąłem się.
Całowałem Perrie, dotykałem jej, ale nie potrafiłem z nią być. W myślach miałem
Megg. To ją chciałbym mieć teraz w łóżku.
-Poczekaj. –powstrzymałem ją, gdy próbowała odpiąć mi spodnie.
–Musze się napić wody.
Była to marna wymówka, ale głupiutka Perrie się na to nabrała.
Wstałem, narzuciłem na siebie koszulę, po czym wyszedłem z pokoju. Oparłem się
o ścianę korytarza i zacisnąłem z bezsilności zęby. Byłem w tym momencie
wrakiem człowieka. Krzywdziłem Perrie. Wiedziałem, że muszę to skończyć.
Zaplanowałem to sobie na dzisiejszą noc. „Po prostu jej to powiedz”
–powiedziałem do siebie.
Wziąłem dwa,
głębokie wdechy, po czym skierowałem się z powrotem do pokoju. Ale wtem
usłyszałem dość głośne jęki, które dochodziły… z dołu. Czyżby ktoś został w
salonie? Najciszej jak mogłem, zszedłem trzy schodki i ukucnąłem. Wtem
zobaczyłem coś, co skutecznie rozwaliło mnie na kawałki.
To była Megg i
Harry. Dziewczyna była naga i leżała na podłodze. Na niej znajdował się Styles,
który wchodził w nią raz za razem. Spleceni w uścisku, wydawali z siebie
urywane jęki, syki i inne dźwięki, które miały mi utkwić w głowie na następne
parę godzin. Widziałem czystą przyjemność wymalowaną na twarzy Megg. Mocno
uczepiła się ramion Hazzy, przyjmując go całego do siebie.
I nagle zmienili pozycje. Teraz Megg była na górze. Spojrzała
zmysłowo na swojego chłopaka, a potem zaczęła się poruszać. Podskakiwała w górę
i w dół, wprawiając w ruch również swoje piersi. W życiu nie widziałem niczego
piękniejszego. Zagapiłem się, automatycznie się podniecając. Mój Boże!
Nagle Megg
uniosła wzrok i… zobaczyła mnie. Znieruchomiałem, podobnie jak Megg, krzycząc w
głowie największą wiązankę przekleństw jaką znałem.
-Co się stało? –zapytał Harry, gładząc ją po ramieniu.
Zmieszanie i wstyd jaki pojawił się na twarzy dziewczyny był nie
do opisania.
Pospiesznie wstałem i pognałem na górę.
-Nic. Zdawało mi się. –usłyszałem głos Megg.
Dlaczego nie powiedziała Harry’emu? Przecież wyraźnie mnie
zauważyła. Może bała się jego reakcji? Czym prędzej wróciłem do swojego pokoju.
Perrie wciąż tam była, leżąc półnaga w łóżku. Dołączyłem do niej i tym razem
pozwoliłem jej się rozebrać.
Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie Megg. A potem wszedłem mocno
w moją dziewczynę. Nadal nie otwierając oczu, spełniałem swoją fantazję, która
najprawdopodobniej nigdy nie będzie miała miejsca.
-Tak, Zayn! –krzyczała Megg. –Och, tak!
Doszedłem szybko, wciąż pobudzony przez to co zobaczyłem
wcześniej. Otworzyłem oczy. Pode mną jednak nie leżała Megg, a Perrie. Rozczarowanie
przyszło do mnie gorzką falą. Opadłem ze zrezygnowaniem na poduszki, tracąc
chęć do czegokolwiek. Perrie mówiła coś do mnie, lecz nie słyszałem jej. Nie
chciałem słyszeć.
Zamknąłem oczy
i odpłynąłem w krainę snów –jedynego miejsca, gdzie nie cierpiałem i nie miałem
zmartwień.
***
Siemka :D Dziękuję za wszystkie komentarze!
Pewnie
zdziwiliście się, że tak szybko dodałam nowy rozdział ;) Otóż, to był
rozdział, który miałam w głowie od samego początku -od chwili gdy
założyłam bloga. Po prostu zaczęłam pisać i nie mogłam przestać.
Mam nadzieję, że podobał wam się. Jakieś problemy z czcionką są, ale mam nadzieję, że nie przeszkodziło wam to w czytaniu ;)
Jak zauważyliście, zmieniłam trochę wygląd bloga, dodałam zdjęcia i zmieniłam nagłówek ;D
Aaa i jeszcze jedno! Jest ponad 10 000 wejść! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
xoxo