Drżącą ręką
opuściłam list. Nie, to nie mogło się dziać. Złożyłam papier w pół i włożyłam
go do kieszeni moich dżinsów. Szybko nałożyłam na siebie koszulkę, a potem
wybiegłam z pokoju. W międzyczasie napisałam krótkiego smsa do Jessici „Kryj
mnie”. Wiedziałam, że nie będzie zadowolona z mojej prośby, ale na pewno mi
pomoże.
Wszyscy byli już w swoich pokojach, toteż bez problemu dostałam
się do frontowych drzwi i wyszłam na zewnątrz. Pognałam w kierunku głównych
ulic, gdzie złapałam taksówkę. Zależało mi na czasie, liczyła się każda minuta.
Całe moje ciało
drżało, było mi zimno, w głowie miałam istny chaos. Byłam w zbyt dużym szoku,
by płakać, zresztą nic jeszcze nie było wiadomo. Czy zastanę Zayna martwego na
hotelowej podłodze? Powiesi się, przedawkuje coś? Nie mogłam uwierzyć, że robił
mi coś takiego. Przecież mógł na mnie liczyć… A może jednak nie? Ostatnim razem
powiedział, że nie może być moim przyjacielem. Ja wtedy praktycznie wzruszyłam
ramionami i pozwoliłam mu odejść. To był mój błąd. Jak mogłam tak zrobić? Nie
wzięłam pod uwagę, że on przecież nie miał nikogo. Jego przyjaciele odwrócili
się od niego, musiał wyprowadzić się i być samotnym każdego wieczora. Tydzień w
domu One Direction musiał przypomnieć mu o tym, jak kiedyś było i to go załamało.
Zamknęłam oczy. To wszystko było moją winą. Jego śmierć będzie
na moich barkach.
Zacisnęłam drżącą dłoń w pięść i starałam się zatrzymać wciąż
napływające obrazy nieżyjącego już Zayna.
Modliłam się, by jeszcze żył, bym zdążyła i uratowała go. Boże,
ja go przecież kochałam, nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez niego.
Chciałam przytulić go i nigdy nie puścić. Chciałam, by spojrzał na mnie swoimi
brązowymi oczami, by wypowiedział moje imię. A teraz to wszystko stało pod
znakiem zapytania.
Po kilku
minutach, które ciągnęły się w nieskończoność, wreszcie stanęliśmy pod hotelem.
Szybko zapłaciłam i wybiegłam z auta. Drogę do pokoju Zayna pamiętałam jak
przez mgłę. W końcu jednak stałam pod odpowiednimi drzwiami. Zapukałam głośno i
szybko, w sumie to nie licząc na to, ze ktoś mi otworzy. Planowałam wywarzyć drzwi,
a jeśli by mi się to nie udało, pobiegłabym do recepcji, wyjaśniła sytuację i
szybko sprowadziła pomoc.
Drzwi jednak
się otworzyły, a ja z osłupieniem spojrzałam na Zayna, który stał ze stoickim
spokojem w progu z szklanką wody. Ubrany był tak jak zwykle, w dżinsy i czarny
T-shirt.
-Co? –wykrztusiłam, podczas gdy krew szumiała mi w uszach, a
serce waliło młotem.
-Megg, wiedziałem, że przyjdziesz. –odparł czarnowłosy,
otwierając szerzej drzwi.
-Nic ci nie jest? –zapytałam i weszłam do środka, zamykając za
sobą drzwi. Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego twarzy. Uważnie
wpatrzyłam się w jego oczy, szukając oznak czegoś niepokojącego. –Wziąłeś coś?
-Nie, nic nie wziąłem. –odparł.
Zlustrowałam go wzrokiem, ale nie wyglądało na to, że Zayn
próbował coś sobie zrobić. To znaczyło, że zdążyłam; Przyszłam na czas. Moje
serce zalała fala ulgi.
-Śmiertelnie mnie przestraszyłeś. –powiedziałam i aż zaśmiałam
się nerwowo z mojego doboru słów. –Co ty sobie wyobrażałeś?
Czarnowłosy wziął łyka wody i uśmiechnął się odrobinę. Wcale nie
wyglądał, jakby myślał o samobójstwie i coś planował. Zamarłam i nagle cała
prawda do mnie doszła; Zayn nigdy nie zamierzał się zabić. To wszystko był
podstęp, by mnie tu zwabić.
Poczułam się, jakbym dostała w brzuch. Nie mogłam wykrztusić
słowa, takiej złości nie czułam jeszcze nigdy.
-Zayn. –wycedziłam po dłuższej chwili. –Co jest, do cholery?!
-Przepraszam, być może trochę przesadziłem. –powiedział,
wzruszając ramionami.
-Tak sądzisz?! –mój głos podskoczył o kilka tonów w górę. –List
samobójczy?! Serio?
-Chciałem ci uświadomić, że zależy ci na mnie.
-O mój Boże, Zayn! –krzyknęłam. –Oczywiście, że mi na tobie
zależy! Co ty w ogóle chciałeś udowodnić? Chciałeś zobaczyć, czy przyjdę i cię
uratuję? To jasne, że przyjdę i cię uratuję, Zayn. Zawsze i wszędzie! Myślałam,
że udowodniłam ci już to ostatnim razem, w klubie Underground.
-Wiem, ale nie o to mi chodziło. –czarnowłosy ze smutkiem na
mnie spojrzał. –Po prostu pomyślałem, że przez ten moment, kiedy będziesz
myśleć, że mogę nie żyć, zdasz sobie sprawę, że to mnie kochasz i, że to ze mną
chcesz być.
Patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, o czym tak
marzyłam jeszcze kilka minut temu. Targały mną sprzeczne uczucia; Z jednej
strony byłam wściekła, z drugiej szczęśliwa i uspokojona. Zayn żył. Mój Zayn
nie popełnił samobójstwa.
Zamachnęłam się
ręką i wytrąciłam szklankę z rąk czarnowłosego. Naczynie wylądowało na podłodze
i rozbiło się na drobne kawałeczki. Zanim Zayn cokolwiek powiedział, rzuciłam
mu się w ramiona. Przytuliłam go mocno i zamknęłam oczy. Chłopak objął mnie i
poczułam, że bierze głęboki oddech. Moja głowa uniosła się na jego klatce
piersiowej. Wsłuchałam się w bicie jego serca; Było przyspieszone, ale biło
mocno i zdrowo. Zayn zaczął delikatnie rysować wzory na moich plecach, czekając
aż coś powiem.
-Jesteś szalony, wiesz o tym? –powiedziałam cicho. –Jak ja
miałabym być z kimś, kto udaje swoje własne samobójstwo, by coś osiągnąć?
-Mówisz tak, jakbyś mnie nie znała. –odparł Zayn, a ja
podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
-Obiecaj mi coś. –zażądałam. –Obiecaj, że nigdy, przenigdy nie
popełnisz samobójstwa. Nigdy. Obiecaj.
-Obiecuję. –lekko kiwnął głową, odwzajemniając spojrzenie.
–Zresztą, to i tak nie jest w moim stylu.
Chciałam coś
jeszcze powiedzieć, ale nagle zapomniałam co to było. Nie mogłam się skupić, bo
zbyt długo staliśmy tak blisko siebie, przytuleni.
Jedyne o czym mogłam myśleć, to dotyk Zayna, jego bliskość. Nie
mogłam odwrócić spojrzenia od jego oczu, które z wielką uwagą wpatrywały się we
mnie. Poczułam uścisk w żołądku i sercu. Czy to było pożądanie? Czy to była
miłość? A może oba naraz?
Przełknęłam ślinę i obserwowałam, niczym w zwolnionym tempie,
jak Zayn schyla się, jak jego usta znajdują się coraz bliżej i bliżej.
Pocałował mnie, bardzo delikatnie, a ja zamknęłam oczy. To był słodki i wolny
pocałunek, ale jednocześnie bardzo intymny. Odsunął się dosłownie o centymetr i
czekał na mój ruch. Rozchyliłam powieki i westchnęłam cicho.
-Nie wiem, Zayn… -wyszeptałam tak cicho, że nie byłam pewna, czy
chłopak mnie usłyszy.
-A ja wiem. –odparł równie cicho, potarł wargami mój policzek. –Małgosia.
-Co? –otworzyłam szerzej oczy, niepewna tego, co usłyszałam.
-Małgosia. –wyszeptał, podnosząc kącik ust. –Gosia. Antoszewska.
-Skąd… -zabrakło mi słów. Zayn wypowiedział moje prawdziwe imię
i nazwisko. Skąd on je znał? Jak się dowiedział? Wspomniałam mu kiedyś, że Megg
jest jedynie angielskim odpowiednikiem mojego polskiego imienia, a Ant to trzy
pierwsze litery prawdziwego nazwiska, ale nie sądziłam, że to zapamiętał.
Ogarnęło mną
dziwne uczucie. Tak dawno nikt nie powiedział do mnie „Małgosia” czy „Gosia”.
Poczułam się niemal jak w domu, jak w Polsce.
Nie wiem czy właśnie to, czy może emocje z całego dnia, ale
nagle spojrzałam na Zayna zupełnie inaczej. Zadał sobie trud, żeby dowiedzieć
się jaka jest moja prawdziwa tożsamość. Chciał prawdziwej mnie i nawet pomimo
tylu niepowodzeń i odrzuceń, on wciąż się o mnie starał. I żył.
Tym razem to ja go pocałowałam, a
Zayn natychmiast podchwycił moją inicjatywę.
Zdecydowanie naparł na moje usta, położył dłonie na moich
biodrach, docisnął mnie mocno do siebie. Ja ostrożnie dotknęłam jego policzka,
potem włosów, by w końcu wpleść w nie dłoń. Czarnowłosy schylił się, podniósł
mnie i bez żadnego trudu zaniósł i posadził na niedaleko stojący stolik. Zayn
nie przestawał mnie całować, a ja coraz bardziej zatracałam się w tym co się
działo. Oplotłam nogi wokół jego bioder i kompletnie poddałam się
czarnowłosemu. Jęknęłam cicho, gdy ugryzł mnie w wargę. Wsunął dłonie pod moją
koszulkę i zaczął błądzić po dobrze sobie znanym terenie. Temperatura w pokoju
poskoczyła o kilka stopni, czułam płomienie pod palcami.
Nasze języki się spotkały, oddechy zmieszały.
Chwyciłam brzeg czarnej koszulki chłopaka i sprawnie ściągnęłam
mu ją przez głowę.
Moim oczom ukazał się odpowiednio umięśniony tors pokryty
tatuażami. Wyglądał tak dobrze, tak niebezpiecznie, tak… sexy.
Znowu
zaczęliśmy się całować, a Zayn postanowił się zrewanżować i ściągnął mi
koszulkę. Jego ręce zatrzymały się na zapięciu mojego stanika i nie
przeciągając chwili, szybko mi go odpiął.
Teraz, gdy stykaliśmy się nagimi ciałami, oddech miałam
przyspieszony, a policzki zarumienione. Zayn dotykał mnie wszędzie tam, gdzie
nie powinien… jako, że nie był moim chłopakiem. Ja jednak nie czułam w tym
momencie, jakby było to coś złego. Na chwilę obecną czułam, że tak właśnie
powinno być; To właśnie Zayn powinien mieć prawo do robienia ze mną cokolwiek
zechce. A wiedziałam, że dokładnie tak dzisiaj zrobi. Zrobi to, na co będzie
miał ochotę, bo czarnowłosy nie miał skrupułów i zahamowań.
Zayn
zdecydowanym ruchem odpiął moje spodnie, podniósł mnie odrobinę i ściągnął
ubranie. Zostałam jedynie w skąpych majtkach. Czarnowłosy obserwował mnie z
żarem w oczach. Ten żar miał zaraz zamienić się w ogień.
Przyciągnęłam go i zatopiłam się w jego ustach, w między czasie
odpinając jego spodnie. Śpieszyliśmy się, chcieliśmy pozbyć się swoich rzeczy
jak najszybciej i jak najzręczniej. Zayn pomógł mi, zsuwając swoje spodnie i
wyskakując z nich. Został jedynie w czarnych bokserkach, w których widać było
tak duże wybrzuszenie, że aż zakręciło mi się w głowie. Podniosłam głowę i
napotkałam jego rozbawione spojrzenie. Śmiał się po cichu, że przyłapał mnie,
jak się gapię, a całkiem możliwe, że rozchyliłam wtedy usta. Zrobiłam niewinne
oczy i przygryzłam wargę, a wtedy uśmiech zszedł z jego ust. Wydobył z siebie
coś na kształt mruknięcia lub warknięcia i znów mnie zaatakował. Gdy ustami
napierał na moje usta, ręce miał kompletnie zajęte, błądząc po całym moim ciele,
na dłużej zatrzymując się na piersiach.
Ja sama nie szczędziłam mu pieszczot. Dokładnie zbadałam
topografię Zayna, poprzez szerokie barki, umięśniony tors i twardy brzuch. W
końcu zatrzymałam się na jego bokserkach, które nagle wydały mi się dziwnie nie
na miejscu. Pomyślałam, że ich miejsce jest na podłodze, gdzieś w kącie.
Zsunęłam mu je więc, a wprost do moich rąk wyskoczyła jego twarda męskość.
-Mm…- wyrwało mi się, gdy przesunęłam dłonią po całej jego
długości.
-Megg… To znaczy Ma… -Zayn zaklął, a ja zaśmiałam się. –Cholera.
Mam mówić na ciebie Megg czy Małgosia?
Na chwilę zamilkłam, zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Megg. –zadecydowałam w końcu. –Taką mnie poznałeś i taka
jestem. W Anglii jestem Megg.
Właściwie to polubiłam Megg. Symbolizowała wszystkie zmiany,
jakie dokonały się we mnie po przyjeździe tutaj. Megg oznaczała zupełnie inną
dziewczynę. Odważną, doświadczoną, kochającą, zagubioną. Nieidealną. I to było
piękne.
-Megg. –powiedział i uniósł kącik ust. –Ostrzegam cię, że będę
dzisiaj bardzo niegrzeczny.
-Na to liczę. –odparłam, mocniej zaciskając dłoń na członku
Zayna.
Czarnowłosy nie
potrzebował dalszej zachęty. Ściągnął moje majtki i teraz oboje byliśmy
kompletnie nadzy. Przesunął mnie na sam skraj stolika i stanął między moimi
nogami. Już sięgał gdzieś niedaleko stolika w kierunku gumki, kiedy chwyciłam
go za nadgarstek.
-Nie, nie musisz. –powiedziałam. –Biorę tabletki. A skoro
jesteśmy oboje zdrowi, to możemy śmiało dzisiaj niczego nie używać.
Zayn cofnął rękę i uniósł jedną brew. Oczy rozświetliły się mu
jak u małego dziecka.
Poczułam jak napiera na mnie, tam na dole. Lada moment miał we
mnie wejść, a ja wręcz drżałam, nie mogąc się doczekać.
-Tak właśnie powinno być. –powiedział cicho, muskając dłonią
moje nagie ramię, wywołując gęsią skórkę. –Ty, ja. I ostry seks.
Wszedł we mnie mocno i bez zapowiedzi, a mi z ust wyrwał się
głośny jęk. Chwycił mnie za biodra i przysunął jeszcze bliżej, zapewniając
sobie do mnie dokładny dostęp. Wchodził we mnie do samego końca i szybko.
Mięśnie brzucha napinały mu się, klatka piersiowa szybko unosiła. Pocałował
mnie długo i namiętnie. Na chwilę zwolnił, wywołując u mnie falę dreszczy, a
potem znowu przyspieszył.
Wciąż wbijał się i wbijał, a ja zaczęłam cichutko pojękiwać.
Oplotłam ręce wokół szyi czarnowłosego, jeszcze bardziej zmniejszając
przestrzeń między nami.
-Och… -wyszeptałam mu w usta.
Spojrzał na mnie upojonymi oczami, zwalniając. Wyszedł ze mnie,
poczekał chwilę i wszedł. Znowu wyszedł i po chwili wszedł. Podbrzusze
zaciskało mi się coraz częściej i gwałtowniej.
Zayn zsunął się ustami po mojej szyi, przygryzając przy okazji mój płatek ucha. Wydałam z siebie odgłos, ogarnięta tysiącem emocji.
Zayn zsunął się ustami po mojej szyi, przygryzając przy okazji mój płatek ucha. Wydałam z siebie odgłos, ogarnięta tysiącem emocji.
Nagle czarnowłosy wyszedł ze mnie i
cofnął się odrobinę. Chwycił mnie i pociągnął, więc zeskoczyłam ze stolika.
Przesunął mnie przodem do ściany i stanął za mną. Sięgnął dłonią między moje
nogi, rozchylając moje kobiece płatki. Wypięłam się automatycznie, niemal
nabijając się na naprężoną męskość czarnowłosego. Chłopak podrażnił mój
guziczek przyjemności, jeszcze bardziej zwiększając moją torturę i po chwili
wszedł we mnie. Sapnęłam i podparłam się ściany. Taka pozycja zapewniała
jeszcze głębszą penetrację i przyjemność. Zayn złapał dłońmi moje nabrzmiałe
piersi i zaczął drażnić moje sutki. Wbijał się regularnie, popychając mnie na
skraj. Zbliżałam się do przepaści i nie mogłam tego powstrzymać.
Czarnowłosy wykonał jeszcze kilka
ruchów i doszłam z krzykiem. Wbijał się dalej, a mój orgazm trwał i trwał. Po
chwili doszedł i on, wlewając się do środka.
Moje serce biło szybko, oddech miałam przyspieszony. Obróciłam
się przodem do chłopaka i uśmiechnęłam, widząc ogień w jego oczach.
-Uwielbiam się z tobą pieprzyć. –powiedział. –Chodź.
Tym razem
przenieśliśmy się do jego sypialni, w której już nie raz uprawialiśmy seks.
Wszystko zatoczyło kółko i tak oto znowu znajdowałam się tutaj, razem z nim.
-Tym razem zrobimy coś nowego. –zapowiedział.
Podszedł do szuflady i wyciągnął z niej coś podłużnego, dość
grubego i dużego. Coś, co w sam raz zmieściłoby się w… och.
Zayn pociągnął mnie w stronę łóżka. W oczach miał niegrzeczne
błyski. Położył się na plecach i posadził mnie na siebie.
-Ufasz mi? –zapytał, a ja nerwowo kiwnęłam głową.
Byłam zdenerwowana i niepewna, ale przede wszystkim
podekscytowana. Wiedziałam, że Zayn nie zrobi mi niczego, co mogłoby mnie
skrzywdzić.
Czarnowłosy
podniósł się trochę i sięgnął między moje nogi. Mina moja musiała być bezcenna,
gdy poczułam, że ten dziwny przedmiot wsuwa się do… mojej pupy. No, tego
jeszcze nie robiłam.
Zayn uśmiechnął się i położył, gdy podłużna rzecz tkwiła już
dość głęboko w odpowiednim miejscu, a następnie nakierował mnie na swoją
naprężoną męskość.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Czułam, że
przedmiot rozpycha mnie, czegoś takiego nie czułam jeszcze nigdy. Jeszcze nigdy
nie czułam niczego… tam. Ledwo mogłam się ruszać. A teraz Zayn chciał jeszcze
normalnie we mnie wejść?
Zanim mogłam bardziej nad tym pomyśleć, czarnowłosy już we mnie
wszedł. Mocno.
Krzyknęłam i to naprawdę głośno.
Podparłam się po obu stronach jego głowy, podczas gdy on zaczął się poruszać.
Wypychał biodra w górę, bezlitośnie się we mnie wbijając. Czułam, że nie będę
potrzebowała dużo, by dojść. Nowe doznanie było… niesamowite. W ekspresowym
tempie zrobiłam się mokra i twarda. Odgarnęłam włosy i pocałowałam Zayna, który
z żarem odwzajemnił pocałunek. Nasze języki zaczęły wykonywać zawiły taniec.
Mięśnie podbrzusza zaciskały mi się spazmatycznie, wszystko we mnie błagało o
litość. Ale Zayn nie znał takiego słowa. Raz po raz, ostro wbijał się we mnie
do samego końca, tak, że byłam na granicy przyjemności i bólu, czyli w miejscu
idealnym. Jęczałam, podczas gdy Zan warknął i przyspieszył, o ile to było w ogóle
możliwe. Doszliśmy razem, a ja mogłam z pełnym sumieniem stwierdzić, że jeszcze
nigdy nie miałam orgazmu tak intensywnego i długiego.
Wbiłam paznokcie w pościel, podczas gdy w podbrzuszu poczułam wylewające
się ciepło. Moja kobiecość pulsowała, niesamowicie zmaltretowana dzisiejszego dnia.
Zayn stęknął, podniósł,
podpierając się na łokciach i spojrzał na mnie z uczuciem. Nie trzeba było nic mówić.
Czytaliśmy sobie z oczu. Czarnowłosy sięgnął za mnie i powoli wyciągnął magiczny
przedmiot z mojej tylnej części ciała.
Krzyknęłam, gdy poprzedni orgazm, który wciąż nie minął, teraz znowu
się nasilił.
Ugryzłam Zayna w ramię, na co ten zareagował warknięciem. Spojrzałam
na niego szczęśliwym wzrokiem, on odpowiedział mi takim samym spojrzeniem.
Pocałowaliśmy się wolno, dokładnie i intymnie.
Mogłam z pełną szczerością
stwierdzić, że to była jedna z najlepszych nocy w moim życiu. No, jeśli nie liczyć
czas, w którym myślałam, że Zayn nie żyje.
Leżałam w ramionach czarnowłosego, nie
myśląc o niczym innym. Na myślenie przyjdzie jeszcze czas.
***
Hej!
Rozdział pojawił się wcześniej, niż planowałam, ale chyba nie macie nic przeciwko? ;)
Dzisiejszy wpis był dość "kolorowo" opisany, mam nadzieję, że nikomu nie zniszczyłam psychiki.
Kolejny rozdział pojawi się jakoś w okresie świątecznym, jeszcze przed sylwestrem, jeśli czas i wena pozwolą :)
Tradycyjnie proszę was o opinie, uwielbiam zwłaszcza te długie i szczegółowe.
Nie krępujcie się, im więcej komentujecie, tym większa motywacja i radość dla mnie.
Zapraszam też na mojego aska:
http://ask.fm/AntMegg
i Twittera:
https://twitter.com/AntMegg
Życzę Wam zdrowych, wesołych, rodzinnych i magicznych świąt.
Spełnienia marzeń, szalonego sylwestra i wspaniałego 2014 roku!
xoxo