wtorek, 14 czerwca 2016

2.4 "Za sceną"



            Tego wieczora One Direction grali koncert w Dublinie, tyle że wyjątkowo bez grup tanecznych, bo nie byliśmy wszyscy dostatecznie przygotowani. Naszym zadaniem było dzisiaj jedynie przyglądanie się występom i poznanie kulisów takiej imprezy. Każdy, włącznie ze mną, był bardzo podekscytowany.
-Śmieszne, że tak długo się znamy, a ja dopiero teraz zobaczę was na prawdziwym, dużym koncercie. –powiedziałam Niallowi, siedząc u niego i Jessici w pokoju hotelowym. Chłopak bawił się włosami swojej dziewczyny, która siedziała oparta plecami o jego kolana.
-Faktycznie. –zgodził się blondyn, próbując chyba zrobić coś na kształt warkocza. –Na koncercie na taką skalę jeszcze nie byłaś. Szykuj się na naprawdę duży hałas.
-To prawda. –odezwała się Jessica, krzywiąc się odrobinę gdy Niall pociągnął ją przez przypadek za włosy. –Po czymś takim w uszach dzwoni przez następne kilka dni.
Dziewczyna musiała nie raz pójść na występ swojego chłopaka, choć sądząc po jej minie, nie wspominała tego za dobrze.
-Nie jest tak źle. –powiedział. –Za sceną macie jedzenie, alkohol, pokoje, do których możecie pójść…
-Zrobimy małą imprezkę. –Jessica mrugnęła do mnie i obie zachichotałyśmy.
-Byle małą. –odparł Niall, marszcząc brwi. –A jeśli większą, to musicie poczekać na nas.
-Oczywiście. –Jess mrugnęła do mnie po raz drugi i musiałam użyć całej swojej siły, aby nie wybuchnąć śmiechem.
            Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do środka weszła Bee, a za nią Liam.
-Co robicie? –zapytała dziewczyna, wchodząc wesołym krokiem i siadając na brzegu łóżka.
-Właśnie rozmawialiśmy o dzisiejszym koncercie. –odparłam, zagarniając ją do siebie.
Przyzwyczajona do takiego zachowania, nawet nie zaprotestowała.
-My też. –powiedział Liam, opierając się o ścianę. Biała koszulka opinała się na jego ciele, pokazując efekty ćwiczeń. Dwa lata temu też był najbardziej wysportowany z chłopaków, a teraz wyglądał jeszcze lepiej. –Myśleliśmy, żeby wyskoczyć wcześniej na jakieś piwo.
-Zdążymy? –zapytała Jess. Jej włosy nie wyglądały świetnie po zabiegach Nialla, ale blondyn wyraźnie był z siebie zadowolony.
-No pewnie. –odparł Liam. –Ale musielibyśmy iść w ciągu najbliższej godziny i wrócić przed 18, żeby dojechać na arenę i przygotować się.
-Koncert zaczyna się dopiero o 20. Potrzebujecie dwóch godzin, żeby się przygotować? –zapytałam unosząc jedną brew.
-Żeby tylko. –roześmiał się Niall. –Muszą nam zrobić fryzury, trzeba się przebrać, zrobić próbę ze sprzętem no i rozgrzać się.
-Po za tym nie lubimy niczego robić w pośpiechu. –dodał Liam. –To co, jesteście za?
-Oczywiście! –rudowłosa klasnęła w dłonie i wstała, pociągając Nialla ze sobą.
Bee potaknęła i wyplątała się z mojego uścisku. Wstałam więc i ja, kierując się do drzwi.
-Zbiórka za dziesięć minut? –zaproponowałam i kiedy wszyscy na to przystali, wyszłam z Bee na korytarz i poszłyśmy szybkim krokiem do naszego pokoju.
            Zmieniłyśmy ubrania na bardziej wyjściowe, takie w których mogłyśmy pojechać później na koncert.
-Mogą nie sprzedać mi piwa. –odezwała się Bee, naciągając na siebie kolorową koszulkę w kropki z naburmuszoną miną. –Wyglądam na piętnaście lat.
-Mogą ci nie sprzedać piwa, bo masz siedemnaście lat i jesteś niepełnoletnia. –poprawiłam ją, ale dziewczyna jeszcze bardziej się zasmuciła. –Przede wszystkim zmień bluzkę. Załóż tą czarną z dekoltem w siatkę. –podeszłam do jej walizki i podałam jej ubranie. –Po za tym, o nic się nie martw, idziesz ze mną. Myślisz, że pozwolę ci jako jedynej nie pić?
-Dzięki, liczyłam na ciebie. –uśmiechnęła się Bee, a w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki. –Czuję, że Liam marudziłby, gdybym to jego poprosiła.
-Dlaczego tak uważasz? –zapytałam, robiąc się czujna.
-Traktuje mnie jak dziecko, jak swoją młodszą siostrę. –wyznała ze zbolałą miną.
Wzięłam torebkę i założyłam ją sobie przez ramię.
-Wkrótce to się zmieni, zobaczysz. –powiedziałam, wskazując głową drzwi na znak, że musimy już iść. –Liam po prostu jest ostrożny, bardzo tradycyjny i… powolny. Związki nie przychodzą mu łatwo. Zdaje się, że po Danielle nie miał żadnej nowej dziewczyny, a minęły już dwa lata.
-Nic nie mówiłam o tym, że chciałabym być z nim w związku. –odparła cicho dziewczyna, rumieniąc się mocno.
-Och. W porządku. –postanowiłam nie drążyć tematu. Zamknęłam za nami drzwi, po czym poszłyśmy wzdłuż korytarza, a potem schodami w dół.
Louis z Eleanor, Harry z Chloe, Zayn, Alex, Matt, Jake z Raven i Maya, która swoje włosy-sprężynki związała w wysoki, duży kucyk, już czekali przed wejściem.
Praktycznie zaraz po nas przyszedł Liam, Niall z Jessicą, James i na końcu Eric, który porozumiewawczo mrugnął do mnie okiem.
Ruszyliśmy, a że pub znajdował się blisko, nie mieliśmy iść długo.
-Ciężko było zarezerwować pub tak na ostatnią chwilę, ale jakoś się udało. –usłyszałam rozmowę Nialla z Harrym, którzy szli ze swoimi dziewczynami za mną, Bee i Liamem.
-Zarezerwowaliście pub? –zapytała Chloe zdziwionym tonem.
-Oczywiście. –odpowiedział jej Harry. –Jest nas dużo, po za tym miejsca publiczne i my to nie najlepsze połączenie.
-Dlaczego? –zapytała Bee, która usłyszała rozmowę i odwróciła się na moment do tyłu.
-Ludzie nie dają nam spokoju, po za tym w przeciągu piętnastu minut zaczyna roić się od fanów, którzy dowiedzieli się, gdzie jesteśmy.
-Och, no tak. –dziewczyna odwróciła się i szła wyraźnie zadowolona z faktu, że idzie z One Direction do miejsca, w którym będą tylko oni.
-Jesteśmy. –oznajmił Niall.
            Miejsce to było bardzo słabo oznaczone, widać, że najlepsze lata miało za sobą, a w środku pachniało kurzem i drewnem. Od razu mi się spodobało.
Właściciel, który był jednocześnie barmanem, powitał nas wyjątkowo radośnie. Podejrzewałam, że na rezerwację całego lokalu Niall nie poskąpił pieniędzy.
-Dla każdego po piwie? –zapytał Liam, wstając od długiego stołu, przy którym usiedliśmy.
Odpowiedziały mu entuzjastyczne pomruki.
-Pomogę. –powiedziałam i podeszłam do lady razem z nim. –Dla Bee też zamawiasz, prawda? –upewniłam się.
-Oczywiście. –odparł, marszcząc brwi jakbym powiedziała coś dziwnego. –Ma siedemnaście lat, nie piętnaście.
Uśmiechnęłam się do siebie, po czym zaczęłam nosić piwa z pomocą barmana i Liama.
Gdy każdy miał w reku kufel, wznieśliśmy je w powietrze.
-Za najbliższy rok –powiedział Niall donośnym głosem. –aby pełen był niesamowitych występów, zdarzeń, nowych przyjaźni i aby była to przygoda naszego życia!
Z szerokimi uśmiechami zaczęliśmy stukać się kuflami, co trwało dłuższą chwilę. Nieco piwa zdążyło się porozlewać, czemu towarzyszyły radosne wybuchy śmiechu.
Gdy stuknęłam się z Harrym, nasze spojrzenia skrzyżowały się na dłuższą chwilę, na co moje serce boleśnie zakuło w piersi. Wypiłam duszkiem kilka łyków i wciągnęłam się z ulgą w rozmowę z Mayą i Mattem, którzy siedzieli obok mnie. Mattowi zawsze dopisywał dobry humor i za to go uwielbiałam. Był wiecznym optymistą i zarażał tym wszystkich wokół.  Wkrótce do naszej rozmowy dołączyli James, Jake i Raven.
Napiliśmy się wszyscy po jeszcze jednym piwie. W pewnym momencie zobaczyłam, że Raven robi do mnie miny i dyskretnie prosi, byśmy poszły gdzieś na bok. Przeprosiłam więc pozostałych i udałam się razem z nią do łazienki.
-Co jest? –zapytałam, gdy dziewczyna zamknęła drzwi i upewniła się, że w toalecie nikogo nie ma.
-Zastanawiałam się, czy nie mogłabyś mi pomóc w pewnej sprawie. –powiedziała, wykręcając sobie nerwowo palce dłoni.
-Oczywiście. –zmarszczyłam brwi, zastanawiając się czy kiedykolwiek widziałam Raven tak podenerwowaną.
-Chodzi o Jake’a. Boję się, że go stracę.
-Żartujesz? On jest ślepo w ciebie zapatrzony.
-Nie byłabym tego taka pewna. –dziewczyna wygięła usta w podkówkę, wyglądając jakby miała się zaraz rozpłakać. –On i James… mają historię, a teraz, kiedy spędzają tyle czasu razem…
-On i James? Nie rozumiem. –nie pamiętałam, żeby dwa lata temu jakoś szczególnie się dogadywali.
-Niczego nie pamiętasz? –zapytała, wzdychając. –No tak, w sumie wyjechałaś następnego dnia. No bo… Jake i James pocałowali się na naszym finałowym występie dwa lata temu.
-Co takiego? –rozszerzyłam szeroko oczy, będąc w kompletnym szoku.
-Miałaś inne rzeczy na głowie, może tego nie zarejestrowałaś. Ale tak, w euforii po wygranej James pocałował Jake’a, a on odwzajemnił pocałunek. Chodzili ze sobą przez trzy miesiące.
Odebrało mi mowę. Nasz występ i wygraną pamiętałam jak przez mgłę, moje myśli wtedy zajmowali w końcu Harry i Zayn. No i rzeczywiście, już następnego dnia przeprowadziłam się do Newcastle, nie oglądając się za siebie.
-Jake jest biseksualny. –kontynuowała Raven, gdy nie doczekała reakcji z mojej strony. –Nie mam podstaw, aby sądzić inaczej, jest nam naprawdę dobrze. Ale James… z nim to co innego. Lubi facetów i tylko facetów, sam tak powiedział. Teraz spędzają ze sobą dużo czasu, w jednym autobusie trudno aby było inaczej. No i martwię się, bo dogadują aż za bardzo ostatnimi czasy.
-Ja… ty… nie… -odchrząknęłam, próbując doprowadzić się do porządku. –Jestem pewna, że nie masz się o co martwić.
-Mam nadzieję, ale na wszelki wypadek chciałabym wprowadzić pewien plan w życie i myślę, że możesz mi w tym pomóc.
-W porządku, co to za plan? –bałam się odpowiedzi.
-Musimy spiknąć Jamesa z Mattem. –wyjaśniła Raven. –Podsłuchałam wczoraj ich rozmowę, z której wynikało że coś jest na rzeczy, ale Matt boi się zaangażować. Ty znasz go lepiej, powiedz, myślisz że dałoby radę ich jakoś ku sobie popchnąć?
Musiałam mieć w tym momencie naprawdę śmieszną minę. Matt… też jest gejem?
Znałam go dwa lata i nie miałam o tym pojęcia. Fakt, nigdy nie widziałam go z żadną dziewczyną, ale to nie musiało od razu świadczyć o tym, że woli inną płeć.
Czując, jakby ktoś rąbnął mnie młotem w głowę, opracowałam z Raven plan i obiecałam jej pomóc. Wyszłyśmy z łazienki akurat w momencie, w którym wszyscy zaczęli się powoli zbierać. Ani James, ani Jake, ani Matt nie wydawali mi się inni niż wcześniej, teraz kiedy już wiedziałam o nich nieco więcej. Prawda o nich nie sprawiła, że miałam o nich gorsze zdanie, po prostu inaczej na nich patrzyłam.
Na arenę zajechaliśmy po 18. Sztab specjalistów od razu dopadł One Direction, chcąc ich jak najszybciej przygotować do występu. Pozostali po prostu się im przyglądali albo chodzili po backstage’u i poznawali ludzi odpowiedzialnych za organizację koncertu.
Gdy ja zrobiłam już swoją rundę, wróciłam do pomieszczenia gdzie chłopacy z zespołu byli maltretowani przez fryzjerów i wizażystów.
-Czy to wszystko jest naprawdę konieczne? –zapytałam, przyglądając się tej scenie rozbawiona. –I bez tego wszystkiego wyglądacie dobrze, po co te prostownice, lakiery, pudry i tak dalej?
-Nie chcesz wiedzieć, co by z nami zrobili, gdybyśmy tylko zaprotestowali. –odparł Louis wskazując głową na ludzi wokół siebie i krzywiąc się, gdy stylistka pociągnęła go za włosy.
-To jest show biznes. –odparła blondynka pracująca przy włosach Harry’ego. –Chłopcy muszą wyglądać jak najlepiej, aby dobrze się sprzedawać. –odłożyła grzebień. –Dobra, a teraz wszyscy po za One Direction wynocha. –zwróciła się do zespołu. -Trzeba was przebrać, a do tego potrzebujemy dużo miejsca.
            Odepchnęłam się więc od ściany i wyszłam razem z Jessicą, Eleanor, Bee, Alexem, Mattem i Mayą na korytarz. Panowało tam ogólne zamieszanie, pracownicy odpowiedzialni za różne sprawy techniczne mówili coś szybko przez mikrofony założone na uszach. Wyczuwając nerwową atmosferę i nie chcąc przeszkadzać, udaliśmy się do jednego z pustych, większych pomieszczeń, z których mogliśmy skorzystać. W środku było jedzenie, napoje, wygodne kanapy i fotele.
-Szkoda, że nie występujemy z nimi dzisiaj. –powiedział Matt, rozpierając się na miękkim fotelu. –Widzieliście tę scenę? Ogromna.
-Fajnie byłoby na niej zatańczyć. –zgodziła się Maya. –Następnym razem.
-Pojutrze wyruszamy do Anglii. –powiedziałam. –Londyn i Manchester, tam wystąpimy.
-I Birmingham . –dodała Jess w tym samym momencie, gdy drzwi się otworzyły i do pokoju weszła reszta osób, czyli Raven, Jake, James i Eric.
Tuż za nimi weszła również Chloe, na co się początkowo zirytowałam. Miałam nadzieję, że nie zostanie na koncercie. Usiadła obok Eleanor, która z kolei usiadła obok Jessici i ostentacyjnie mnie ignorowała. Wciąż chowała do mnie urazę, mimo iż jej chłopak Louis zdawał się już dawno mi wybaczyć.
            Obok mnie i Bee usadowił się Eric z ogromnym uśmiechem na twarzy. Widać było, że miejsce bardzo mu się spodobało i, że czuje się tu jak w swoim żywiole. Nachylił się do Alexa i zaczął z zapałem opowiadać mu o jakiś technicznych sprawach i sprzętach. Nic z tego nie rozumiejąc, zwróciłam się do Bee oraz Jamesa i Matta. Chłopacy rzeczywiście dobrze się dogadywali; Co więcej, w ich oczach czaiło się coś więcej niż tylko chęć przyjaźni. Włączyłam się do rozmowy, bardzo dyskretnie narzucając odpowiedni ton. Wkrótce wymiana zdań kipiała seksem i podtekstami, na co zadowolona mrugnęłam do Raven siedzącej niedaleko.
            Nagle rozległ się huk i wszyscy przerażeni spojrzeliśmy w kierunku źródła hałasu. To Alex odkorkował butelkę szampana, z której teraz wypływała piana. Czerwony na twarzy stał nieporadnie, dopóki Eric, który był nieopodal, atakując wystawione na stołach jedzenie, nie podszedł do niego i pomógł mu porozlewać alkohol do kieliszków.
Po trzech rundach mieliśmy już wesoło. Jake i Eric głośno dyskutowali o koncertowym nagłośnieniu z minami tak poważnymi, że kilka osób siedzących nieopodal zaśmiewało się z nich.
Ja, Bee i Jess poprawiałyśmy humor Alexowi, który bardzo przeżywał rozlanie szampana; Wkrótce znowu był czerwony, ale tym razem ze śmiechu i wdzięczności. Alex był bardzo niezręczny, ale strasznie go lubiłam. Może właśnie dlatego.
            Odstawiłam kieliszek i sięgnęłam po kawałek ciasta drożdżowego, kiedy poczułam lekkie dotknięcie na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Chloe, uśmiechającą się do mnie. W dłoni, którą zdobił najpiękniejszy manicure jaki kiedykolwiek widziałam, trzymała pełny kieliszek złotego szampana. Usta wciąż miała pokryte różowym błyszczykiem, więc nie wiedziałam, czy dziewczyna w ogóle coś piła, czy po prostu miała jeden z tych najdroższych, luksusowych błyszczyków, które nie ścierają się tak łatwo.
-Hej. –powiedziała. Miała przyjemny głos; Nie za wysoki, nie za niski. –Masz naprawdę fajną grupę taneczną.
-Och. –uniosłam brwi, zbierając myśli. –Dzięki.
-Myślałaś może nad tym, żeby dać nazwę wam wszystkim, co tańczycie? –zapytała. –Fajnie byłoby połączyć twoją nową grupę „The Multies” i starą, którą prowadził Mudd i wspólnie ją nazwać. To by dało wszystkim poczucie przynależności.
 -Hm… To nie jest taki zły pomysł. –odparłam ostrożnie. –Trzeba to przedyskutować z pozostałymi. Dzięki.
Chloe uśmiechnęła się serdecznie i wypiła łyczek szampana. Była naprawdę piękna i nie czułam się dobrze w jej towarzystwie. Jednocześnie była strasznie miła, przez co czułam się jeszcze bardziej nieswojo; Czy nie powinna mnie nienawidzić?  Otworzyłam usta, chcąc zadać jej to pytanie, jednak w tym samym momencie do pokoju weszli Harry, Zayn, Louis, Liam i Niall.
            Wyglądali naprawdę dobrze. Może i inni uważali, że to kwestia odpowiedniej fryzury i stylizacji, ale według mnie było to co innego; To była ich gotowość do występu, pewność siebie, nastawienie. Onieśmielali innych, bo w tej chwili w pokoju nie znajdowało się pięć zwykłych, młodych chłopaków, ale pięć niesamowitych gwiazd światowego formatu z głosami i charyzmą, które sprawiały że widownia mdlała.
-Zaraz wchodzimy. –powiedział Liam. –Jak chcecie oglądać, to chodźcie.
-Zaraz, zaraz. –Louis zmrużył oczy i zlustrował pomieszczenie. –Czy tu była jakaś impreza bez nas?
Kilka osób zaśmiało się, a Niall wymamrotał pod nosem coś w stylu „Wiedziałem, że tak będzie”.
-Mówiłem, że nie można ich zostawiać samych. –powiedział Louis do Zayna niby to zły, ale widać było, że sytuacja go bawi. Puścił oko do Eleanor.
-Kontynuujemy po koncercie. –zarządził Harry z uśmiechem. –Nie wypijcie wszystkiego. –Po czym wyciągnął dłoń w moim kierunku, jakby chciał mnie chwycić za rękę.
Zamarłam, serce głośno dało o sobie znać. Przez ułamek sekundy zupełnie zapomniałam, że Chloe stoi obok mnie i myślałam, że chłopak skierował ten gest do mnie. Całe szczęście, że nie ruszyłam się z miejsca.
Dziewczyna Harry’ego z uśmiechem zrobiła krok do przodu i ujęła go za rękę. Odwrócili się i jako pierwsi wyszli na zewnątrz.
Szybko się opamiętałam i dołączyłam do pozostałych. Szłam obok Zayna, który wyglądał na zmęczonego. Powieki nieco mu opadały, wzrok miał nieobecny.
Dopiero za drugim razem, gdy zapytałam go czy wszystko w porządku, odpowiedział mi, że tak. Zrozumiałam, że to wcale nie zmęczenie. Musiał być co najmniej pod wpływem marihuany. A może wziął coś jeszcze? To nie mogła być tylko trawka, on wyglądał naprawdę nieciekawie.
Zmarszczyłam brwi, nagle zmartwiona. Od czasu naszego „incydentu” nie rozmawialiśmy dłużej niż dziesięć minut. Owszem wygłupialiśmy się i niby było w porządku, ale chłopak zawsze wydawał się być nieswój. Wzrok miał inny niż zazwyczaj. Był obojętny na większość rzeczy, dużo spał. Myślałam, że może to moja wina, że może mimo tego, że powiedziałam, że nasz „wyskok” był jednorazowy, liczył na coś więcej? Miał mi za złe, że wróciliśmy do czysto przyjacielskich relacji?
Wychodziło na to, że nie był zły. Ale nie był też zadowolony. Nie był rozdrażniony, smutny, wesoły, rozczarowany, podekscytowany. Zupełnie, jakby wyprano go z emocji. Widziałam to już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz uderzyło mnie jak bardzo może być z nim źle. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat i w miarę możliwości pomóc mu w ciągu następnych kilku dni.
            Odprowadziliśmy One Direction pod scenę, gdzie chłopacy dostali mikrofony i w rytm muzyki wbiegli przed widownię.
Krzyki i ogólny hałas był nieco stłumiony tam, gdzie staliśmy, a i tak było niesamowicie głośno. Jessica miała rację, że po występach będą nas strasznie boleć uszy.
Zespół otworzył koncert piosenką „No Control”. Później zaśpiewali „Best Song Ever”, a potem kilka piosenek z nowego repertuaru, między innymi „Steal My Girl” i „Stockholm Syndrome”.
Uśmiechnęłam się do siebie, obserwując jak piątka moich przyjaciół biega po scenie i daje z siebie wszystko. Nadal śpiewali świetnie, a nawet lepiej. Głos Harry’ego nabrał niższej barwy, Louis poprawił technikę, Liam nieco bardziej szalał, często improwizował, Niall dostawał więcej solówek a Zayn potrafił wyciągać jeszcze wyższe nuty niż dotychczas.
-Niesamowici są, prawda? –zagadnęła mnie Chloe, podchodząc po raz drugi tego wieczora.
-Tak, są wspaniali. –zgodziłam się. –Musisz być dumna z Harry’ego.
Słowa te wyrwały się z moich ust mimowolnie. Zerknęłam na nią szybko, ale dziewczyna była tak samo pogodna jak zawsze.
-Oczywiście, że jestem dumna. –powiedziała. –Kocham go. Myślę, że i on mnie kocha, choć długo mu to zajęło.
-Co masz na myśli? –zapytałam. Otaczające mnie dźwięki nagle jakby ściszyły się, wyłapywałam każde słowo wypowiedziane przez Chloe.
-Był bardzo załamany jak go zostawiłaś. –odparła. –Gdy go poznałam, a więc pół roku po waszym zerwaniu, wciąż bardzo to wszystko przeżywał. Powiedział mi na wstępie, że nie szuka niczego poważnego i, że jeśli marzę o kwiatkach i serduszkach to on na pewno mi tego nie da. Więc utrzymywaliśmy kontakt stricte… hm, fizyczny. –Chloe przerwała i zerknęła na mnie niepewnie, a nawet przepraszająco. –Chodzi mi o to, że ja przy nim zostałam, dając mu wolną przestrzeń. Byłam przy nim, gdy mnie potrzebował. Mijał czas, a nasz związek powoli przekształcał się w coś poważniejszego. Harry zaczął mi się zwierzać, opowiedział o tobie, o całej waszej historii. Trudno mu było zaufać mi, otworzyć się i myślę, że nadal jest nieco ostrożny, ale czas częściowo zagoił rany i myślę, że jestem teraz z Harrym we właściwym miejscu.
-Rozumiem. –kiwnęłam głową. Nie byłam pewna, czy dziewczyna mnie ostrzega, czy zarzuca jaką złą byłam osobą, czy po prostu utrzymuje rozmowę. Ale nie czułam żadnych negatywnych emocji bijących od niej.
-Nie chcę, by więcej cierpiał. –dodała. –A widzę, że od czasu gdy przyjechałaś, jest trochę inny. Myślę, że powinniście porozmawiać i uporządkować kilka spraw.
-Uporządkować? –spojrzałam na nią. O co jej chodziło?
-Jest napięty, gdy jest w pobliżu ciebie. Po tobie też widzę, że nie do końca podoba ci się, jak sprawy się mają. –powiedziała. –Porozmawiajcie. Usiądźcie i porozmawiajcie, wyjaśnijcie sobie wszystko. W ten sposób oboje zyskacie.
-Nie zrozum mnie źle, ale co cię obchodzi co ja czuję? Rozumiem troskę o Harry’ego, ale o mnie? Przecież wiesz jak go potraktowałam.
-Uważam, że każdy jest tylko człowiekiem. A ludzie popełniają błędy. Byłaś, jesteś i zawsze będziesz ważną osobą w życiu Harry’ego. A skoro tak, to jesteś ważna i dla mnie.
Zamilkłam, przetwarzając to wszystko w mojej głowie.
-Wydajesz się być bardzo w porządku osobą. –odparłam po dłuższej chwili. –Spróbuję pogadać z Harrym i wyjaśnić kilka spraw, ale tylko jeśli on będzie tego chciał.
-Dziękuję. –Chloe uśmiechnęła się zupełnie szczerze, po czym chwyciła mnie za rękę i pociągnęła ku reszcie naszych znajomych. –Chodź, zobaczymy co robią.
            Okazało się, że Alex przyniósł kolejnego szampana. Popijając go graliśmy w różne gry, między innymi w rzucanie zmiętymi kulkami papieru do kosza. Kto nie trafiał, musiał się napić. Zazwyczaj nie trafialiśmy, co poskutkowało szybkim skończeniem butelki. Było zabawnie, ale miałam przeczucie, że Harry, Zayn, Niall, Liam i Louis nie będą tacy zadowoleni, jak skończą występy i do nas przyjdą.

***
 Witam ponownie!
Dziękuję, dziękuję za odzew <3 
Fajnie, że trochę Was zostało, bardzo się cieszę.
Dajcie znać co sądzicie o dzisiejszym rozdziale i do następnego ;)

28 komentarzy:

  1. Rozmowa Meg z Harrym na razie wydaje mi się trochę creepy ale ok w końcu muszą to sobie wyjaśnić😂 Tak bardzo tęskniłam za tym ff i strasznie się ciesze ze nadal go piszesz❤ pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej wątku z Zaynem ... proszę...
    A tak pozatym jest wspaniale. Nic nie zmienilas się w sensie pisania. Nawet jest lepiej niż wcześniej.
    Dziękuję że wrocilas

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajny rozdział, już nie mogę doczekać się rozmowy Megg z Harrym <3

    OdpowiedzUsuń
  4. oo i doczekałam się kolejnego rozdziału!:) Ciekawa jestem następnego, rozmowy Meegg z Harrym, tego, jaki Harry ma teraz stosunek do Megg. Sama już nie wiem czy wolałabym żeby Megg była z Harrym czy Zaynem. Zdaję się na Ciebie i Twoją wenę twórczą:) Naprawdę się cieszę, ze kontynuujesz to arcydzieło. Warto było czekać tyle czasu, Twój styl pisania niezmiennie dobry. Już sie niecierpliwię i czekam na kolejny rozdział <3 Pozdrawiam, Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. moim marzeniem byłoby dostać to opowiadanie w formie niekończącej się prawdziwej książki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam takie małe marzenie *.* zwłaszcza, że dziewczyna ciekawie pisze i nie mogę "odlepić" się od ekranu ♥Dominika :*

      Usuń
  6. Jak zobaczyłam, że napisałaś to prawie się popłakałam. Uwielbiam czytać twojego bloga♡ mam nadzieję, że już nie będzie takiej długiej przerwy^^
    Pozdrawiam ~Kaja ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno rozmawiałam ze znajomą o Twoim blogu, że od dwóch lat nic nie dodawałaś, teraz tak patrzę i się bardzo zdziwiłam. :D Cieszę się, że znowu piszesz, Twoje opowiadanie bardzo wciąga. Czekam na kolejne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to Twoje opowiadanie!! Wszystko jest mega ciekawe i nie mogę się doczekać juz kolejnego rozdziału!! Ciesze się,że znów piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwością na nexta!!! ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. prosze napisz cokolwiek, komentarz, bo mam wrarzenie ze nas znowu porzucilas xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze spokojem, nadal jestem :D

      Usuń
    2. Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziału ?

      Usuń
  11. WOw, po takim czasie wznowione opowiadanie *.* Jak się cieszę, cały czas tę stronę mam w ulubionych, Twojego tt i aska tez, wprawdzie nie zaglądałam codziennie, ale co jakiś czas z nadzieją i wchodzę dzisiaj a tu już dwa rozdziały po pzrerwie!!! Kocham CIę i to opowadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisałaś, że nie zniknęłaś a jednak nowy rozdział nie pojawia się już od ponad miesiąca. Coś mi się wydaje, że będzie tak jak wcześniej niby piszesz, że nie zniknęłaś a jednak znikasz. Jeśli twoja dalsza publikacja ma tak wyglądać to lepiej z góry sobie odpuść bo robisz nadzieję na coś fajnego a potem to psujesz :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze zgadzam sie :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Megg, jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  15. Miało być tak pięknie a jednak wszystko chuj strzelił.
    Spieprzyłaś sprawę Bejbe :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekamyyyyyyyy!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Halo?! Dziewczyny, ile nas tu jest i czeka? :(
    Megg daj jakiś znak!

    OdpowiedzUsuń
  18. HEJ, można się z Tobą skontaktować mailowo?

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakoś przez twój brak obecności straciłam chęci na czytanie tego bloga.��

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadal czekany! Od wczoraj z nudów jeszcze raz przeczytałam twoje opowiadanie i tym bardziej nie mogę doczekać się kontynuacji! Błagam, dodaj nowy rozdział. :( cały czas jestem za Megg i Zayn'em 💗

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam cały czas megg czytałam to opowiadanie z 10 razy całe juz nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń
  22. Od kiedy zaczęłam czytać tą książkę jestem za Harrym. Jeszcze żadna książka mnie tak nie wciągnęła... liczę że Megg będzie z Harrym i spełnią się ich marzenia związane z założeniem rodziny ^^ Eh Zayn... no nie ma w nim nic wyjątkowego. Typowy bad boy jakich wiele :/ Ja razem z moją całą armią neonowych szturmowców którym poleciłem to ff jesteśmy #teamHarry i liczmy na kontynuacje związaną z nim :D

    OdpowiedzUsuń