Autobusy,
którymi mieliśmy objeżdżać świat, były ogromne. Każdy z nich mógł pomieścić 10
osób, miał po dwie łazienki, a nawet duży salon. Był to istny dom na kółkach.
-Megg! –wykrzyknęła Bee, kiedy mnie zobaczyła. Podbiegła do mnie
i objęła w pasie. Szczęście miała wymalowane na twarzy.
-Tak się cieszę, że rodzice zgodzili się, byś pojechała.
–powiedziałam, odgarniając kosmyk jej blond włosów za ucho.
-Nie było łatwo. –odparła dziewczyna. –Moja siostra
prawdopodobnie znienawidziła mnie do końca życia.
-Przejdzie jej. Może zaprosisz ją na któryś z koncertów i
zapoznasz z nami?
-Świetny pomysł. –rozpromieniła się Bee. Kurczowo trzymała swoją
walizkę i zarumieniona rozglądała się wokół siebie. –Wiesz w którym autobusie
jedziemy?
-Nie mam pojęcia. –wzruszyłam ramionami. –Chyba za chwilę
będziemy się rozdzielać.
Byli już prawie
wszyscy. Zayn stał obok Liama i rozmawiali, śmiejąc się w najlepsze. Zayn
zachowywał się, jakby wczorajsze zajście nie miało miejsca, co przyjęłam z
ulgą. Postanowiliśmy w końcu, że od dzisiaj zaczynamy od nowa. Harry stał obok
Chloe, trzymając ją za rękę. Dziewczyna ubrała letnią sukienkę i sandałki.
Musiałam przyznać, że wyglądała bardzo dobrze. Jej nogi pięły się do nieba.
Jessica zaplotła dzisiaj swoje długie, rude włosy w luźny warkocz. Gdy
napotkała mój wzrok, mrugnęła do mnie. Zauważyłam też Eleanor. Ona zawsze była
dla mnie miła, a tym razem unikała mojego wzroku. Nie przywitała się,
zachowywała się, jakbym nie istniała.
Podeszliśmy wszyscy do siebie bliżej i Niall, szeroko
uśmiechnięty, zrobił krok do przodu. Klasnął w dłonie i omiótł spojrzeniem nas
wszystkich.
-Cieszę się, że jest nas tak dużo. –powiedział. –Missy i Scott
każą wszystkim przekazać powodzenia i przeprosić, ale niestety nie wybierają
się z nami. Ale nie licząc ich, jesteśmy w pełnym składzie. Jak widzicie, stoją
przed wami dwa duże autobusy. Zaraz podzielimy się tak, aby w każdym z nich
było mniej więcej tyle samo osób.
-Chcę być z tobą. –szepnęła Bee, trzymając mnie za ramię.
-Bez ciebie nigdzie się nie ruszam. –odparłam, uśmiechając się
szeroko.
-W pierwszym autobusie pojadę ja z Jessicą, Harry z Chloe, Louis
z Eleanor, Liam i Zayn. W
drugim Raven, Jake, James, Eric, Maya, Alex, Matt, Megg i Bee. W każdym
autobusie jest po dziesięć miejsc, także w razie problemów, zapraszamy dwie
osoby do nas. Albo ktoś od nas przyjdzie do was. Nawet przy maksymalnym
zapełnieniu pojazdów nie da się odczuć, że jest za ciasno. Wiadomo, że nie jest
to dom, ale z pewnością będziecie mile zaskoczeni. Dobra, nie będę przeciągał
tego dłużej. Wchodźcie i rozpakujcie się!
Jak na dźwięk
gwizdka, z uśmiechami na twarzach rzuciliśmy się do wejścia. Autobusy
rzeczywiście były ogromne. Zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Szybko
wybraliśmy swoje łóżka i upchaliśmy walizki w odpowiednie miejsca, uprzednio
się rozpakowując. Nie było nadmiaru wolnej przestrzeni, ale wystarczyło. Były
cztery większe pomieszczenia, w których mieściły się duże łóżka. Reszta miejsc
do spania mieściła się w tak zwanych „półkach”, wydrążonych miejscach w ścianach.
Aby było sprawiedliwie, ustaliliśmy kolejkę, według której będziemy zmieniać
się sypialniami. Każdy chciał chociaż raz na jakiś czas spać w wygodnym, dużym
łóżku. Byłam pod wrażeniem całości i chcąc nie chcąc, robiłam się coraz
bardziej podekscytowana.
-Chodźmy zobaczyć do drugiego autobusu! –zawołała Maya i
wybiegła na zewnątrz, a za nią pognała reszta.
Poszłam i ja. Pojazd chłopaków z zespołu nie różnił się niczym
od naszego. Wszystkie pary, czyli Niall z Jessicą, Louis z Eleanor i Harry z
Chloe, zajęli duże sypialnie, podczas gdy Zayn i Liam byli w trakcie kłótni o
pozostałą, czwartą sypialnię.
-Zmieniajcie się. –powiedziałam, podchodząc do nich. –Właśnie
tak my rozwiązaliśmy problem.
Czarnowłosy spojrzał na mnie i zamarł. Jego źrenice się rozszerzyły,
usta rozchyliły. Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie, które mówiło „pamiętaj,
zaczynamy od nowa”.
-Zmieniać się? –zapytał w końcu Zayn, odzyskując panowanie.
-Dokładnie. –uśmiechnęłam się. –Tydzień ty, tydzień Liam.
-Megg! –usłyszałam wołanie Jessici, więc odwróciłam się i
podeszłam do dziewczyny.
Objęła mnie i zrobiła smutną minę.
-Wolałabym mieć cię tutaj. –wyznała. –Ale rozumiem dlaczego
wybrałaś tamten autobus. Niall mówił mi, że z tobą gadał.
-Myślę, że byłoby trochę niezręcznie, gdybym tu mieszkała.
–powiedziałam. –Ja, Zayn, Harry i Chloe… Nawet myśleć o tym nie chcę.
-No niby tak. –rudowłosa wzruszyła ramionami. –Ale z drugiej
strony minęły dwa lata. Ani z Harrym ani z Zaynem nic cię już nie łączy. Poza
wspomnieniami oczywiście.
Spuściłam wzrok, czując jak się rumienię. Jess nie wiedziała o
incydencie moim i Zayna sprzed tygodnia.
-Po prostu myślę, że im bardziej będziesz ich unikać, tym
bardziej będziesz pogarszała sytuację. Dasz w ten sposób do zrozumienia, że coś
jest nie tak. Sama wprowadzisz niezręczność. –powiedziała dziewczyna. –Tak z
Niallem uważamy.
-Jasne, rozumiem. –odparłam lekko rozdrażniona. –Dzięki, Jess.
Zresztą, grubo się pomyliliście jeśli myśleliście, że nie będę was tu non stop
odwiedzać.
Jessica kiwnęła głową usatysfakcjonowana i ścisnęła mnie
mocniej.
-Chodźcie, dziewczyny! –zawołał Matt, rozkładając na stole
karty. –Zagramy!
Graliśmy
wszyscy. Obie grupy taneczne i zespół integrowali się przy wspólnych wybuchach
śmiechu i coraz to zmieniających się emocjach.
Siedziałam obok Erica, który atakował mnie non stop różnymi
pytaniami. Wciąż nie mógł uwierzyć, że znałam tak znany zespół i nigdy o tym
nie powiedziałam. Fakt, że chodziłam z dwoma członkami One Direction sprawił,
że Eric czuł się mniej pewny siebie; Widziałam to po jego zachowaniu i
wspólnych rozmowach.
Gdyby nie najście One Direction za scenę w Glasgow,
prawdopodobnie chłopak by mnie pocałował i kto wie jak sprawy by się potoczyły.
Gdy odpadłam w grze w karty, dołączyłam do Erica i grałam razem
z nim. Mój starszy kolega był bardzo dobry. Wygralibyśmy, gdyby nie Liam, który
grał z małą Bee, która nie do końca rozumiała zasad gry. Liam Payne był nie do
pokonania; Dwa lata temu ogrywał mnie za każdym razem. Dzisiaj zrobił to z taką
samą łatwością.
Wieczorem wyjechaliśmy
z Glasgow. Jechaliśmy do Irlandii, Dublina. Tam One Direction grali koncert,
ale jeszcze bez nas. Mieliśmy miesiąc na treningi, zanim dołączymy do zespołu.
W Dublinie czekały na nas duże sale, w których mieliśmy ćwiczyć i wymyślać
układy.
Droga była przyjemna, jechaliśmy głównie przez autostrady. Miałam
obawy co do całego tego przedsięwzięcia, jednak już pierwszego dnia wszystkie
się rozwiały.
Minął miesiąc,
podczas którego wszyscy ciężko trenowaliśmy. Układy były skomplikowane, a w
dodatku musieliśmy wszystko to połączyć z One Direction. Zabawnym momentem
było, jak uczyliśmy Louisa, Liama, Harry’ego i Zayna krótkiego tańca; O ile
śpiewać potrafili świetnie, ruchów nie mieli.
Bee chyba spodobał się Liam; Była wszędzie tam, gdzie on. Szybko
się zresztą zaprzyjaźnili, a chłopak często się przy niej uśmiechał.
Z Zaynem atmosfera w końcu się oczyściła, chociaż trwało to dość
długo. Teraz potrafiliśmy już normalnie rozmawiać i nawet śmiać się z głupich
żartów.
-Cholera, Zayn. –roześmiałam się, gdy po raz kolejny pomylił
kroki. –Zaczynasz od prawej nogi. Ile razy mam ci to powtarzać? Wiesz, gdzie
jest prawa strona?
Czarnowłosy, zmęczony już i zirytowany, chwycił mnie wpół i
przerzucił sobie na plecy. Krzyknęłam i zaczęłam się wierzgać, ale on nic sobie
z tego nie robił i po chwili bezceremonialnie wyniósł mnie z sali treningowej.
Sam wrócił, a mnie zostawił za drzwiami, które zakluczył.
Stałam tam, trzęsąc się ze śmiechu, dopóki nie przyszedł Louis i
nie wpuścił mnie do środka. Zayn, widząc to, natychmiast schował się za jedną z
kolumn.
Treningi nie
należały do najlżejszych, ale za każdym razem jakoś potrafiliśmy z wszystkiego
się śmiać i sprawiać, że było znośnie.
Byłoby świetnie, gdyby nie Chloe i Eleanor, które nie tańczyły,
a jednak przychodziły na treningi z shake’ami ze Starbucksa i głośno
komentowały nasze postępy i śmiały się, gdy coś nam nie wychodziło.
Harry robił sobie przerwy zdecydowanie zbyt często i leciał do
swojej dziewczyny, żeby przez kilkanaście następnych minut chichotać i szeptać
w najbardziej irytujący sposób.
Jeśli chodzi o Eleanor, dziewczyna nie odzywała się do mnie
słowem. Dopiero, gdy pewnego dnia podeszłam do niej i zapytałam, czy wszystko w
porządku, odpowiedziała, że „byłoby lepiej, gdyby ciebie tu nie było”. Od
tamtej pory unikała mnie jeszcze bardziej i nie miałam szansy, by z nią dłużej
porozmawiać.
Co jakiś czas
dzwoniła do mnie Mikaela, moja współlokatorka z Newcastle. Udało jej się dostać
wymarzoną pracę i teraz jeździła po całym świecie robiąc sesje zdjęciowe.
Istniała duża możliwość, że podczas mojego tourne i jej sesji wpadniemy na
siebie, na co bardzo się cieszyłyśmy.
-I poznałam świetną dziewczynę. –dodała, podczas jednej z
naszych rozmów. –Nie jestem pewna, ale ja też jej się chyba podobam.
Nigdy nie rozmawiałyśmy o preferencjach Mikaeli. Zawsze
zakładałam, że dziewczyna jest po prostu zbyt zapracowana, by myśleć o kimś dla
siebie.
-Kurczę, to świetnie! –powiedziałam, maskując zaskoczenie.
–Trzymam za was kciuki.
Nie przeszkadzało mi, że moja współlokatorka woli płeć piękną,
ale musiała minąć chwila, zanim to przyswoiłam.
Obydwie grupy
taneczne bardzo się polubiły. Matt i James dogadywali się tak świetnie, że aż
można im było zazdrościć. Bee strasznie polubiła Jessicę, na co bardzo się
ucieszyłam, bo teraz mogłybyśmy spędzać czas we trójkę. Bez wątpienia moimi
najbliższymi przyjaciółkami tutaj były właśnie one. Chudy, niezręczny Alex i
Eric zbliżyli się do Jake’a, który, choć ślepo zapatrzony w Raven, spędzał z
nimi dużo czasu.
Maya była osobą bardzo otwartą i starała się z każdym posiedzieć
choć trochę. Gdy na zajęciach powstawał jakiś konflikt, dziewczyna zawsze
potrafiła go rozwiązać.
Było dobrze,
lepiej niż myślałam; Byłam w stanie nawet znieść irytująco do mnie przyjazną, blondwłosą
dziewczynę Harry’ego - Chloe i ignorującą mnie Eleanor.
To, z czym jednak nie mogłam się pogodzić, było to jak sprawy
miały się między mną a Harrym. Wisiała między nami ogromna niezręczność i
uraza. Rozmawialiśmy kilka razy i niby było w porządku, jednak ja czułam, że
coś jest nie tak. Rzucał „cześć” rano, w dzień potrafił powiedzieć mi jedynie
kilka pustych słów, ale bez żadnego uśmiechu, a wieczorem mówił przez plecy „na
razie”, a to i tak nie zawsze.
Chciałam to jakoś naprawić, sprawić by było lepiej, ale nie
miałam za dużego pola do popisu. Harry zawsze był z Chloe, a jeśli nie, to
otaczał go zespół. Nie mogłam go złapać, jak był sam, a nawet jeśli by mi się
udało, nie mogłam przecież tak ni stąd ni zowąd wysunąć tak ciężki temat.
Chłopak zresztą dawał swoją postawą do zrozumienia, że ja i on to daleka
przeszłość i on teraz ma inne rzeczy na głowie.
Podróżowaliśmy
autobusami, ale w Dublinie, jako że zostaliśmy tam dłużej, mieszkaliśmy w
pokojach hotelowych. Ja zajmowałam pokój z Bee.
Siedziałam właśnie w swoim pokoju, słuchając dość depresyjnej
muzyki, kiedy do środka wszedł Eric. Zobaczył mnie, podszedł i wyciągnął mi
słuchawki z uszu.
-Hej! –zaprotestowałam.
-Idziemy na spacer. –powiedział władczym tonem. –Ubieraj buty i
lecimy.
Z trudem zwlekłam się z łóżka, ubrałam nieco cieplej i założyłam
jesienne kozaczki.
Eric ubrał czarną, skórzaną kurtkę, która w przeciwieństwie do
kurtki Zayna, nie niosła za sobą woni papierosów. Blondyn zawsze pachniał
czystością i orzeźwiającą nutą, w której dało się wyczuć bazylię i werbenę.
Wziął mnie za rękę i nie puszczał, nawet gdy znaleźliśmy się już
na zewnątrz.
-Gdzie idziemy? –zapytałam.
-Niespodzianka. –odparł tajemniczo.
Szliśmy więc przed siebie, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed
wesołym miasteczkiem, które było już zamknięte i ciemne.
-Mam nadzieje, że umiesz się wspinać. –powiedział, po czym
podszedł do płotu i zaczął na niego wchodzić. Z łatwością przeszedł na drugą
stronę.
Parsknęłam śmiechem po czym zrobiłam to samo. W dzieciństwie non
stop gdzieś się wspinałam, więc nie miałam z tym żadnej trudności.
Zeskoczyłam zgrabnie na ziemię i rozejrzałam się. Było ciemno,
ale blask księżyca oświetlał nawet najmniejszą nierówność na drodze. Nieczynne,
opustoszałe atrakcje tworzyły wyjątkowy klimat. Na moją skórę wstąpiła gęsia
skórka. Gdybym przyszła tu świeżo po obejrzeniu horroru, prawdopodobnie długo
bym nie wytrzymała.
Eric
zaprowadził mnie na jedną z wyższych atrakcji, na którą musieliśmy się wspiąć.
Było przy tym sporo śmiechu, ale w końcu udało nam się dostać do wagonika, z
którego widok był na prawie całe miasto.
-Podoba ci się? –zapytał blondyn, z napięciem czekając na moją
reakcję.
-Bardzo. –uśmiechnęłam się. –Nie mam pojęcia jak na to wpadłeś.
-Pomyślałem o tym, jak tylko zobaczyłam to miasteczko. Tak
blisko naszego hotelu… aż się prosiło. –odparł, patrząc na mnie z ukosa.
–Oczywiście najpierw musiałem kilka razy tu przyjść i dokładnie sprawdzić, czy
nie ma aby kamer lub alarmu.
-Jestem ci wdzięczna, że mnie tu zabrałeś. –rozparłam się
wygodnie w ławeczce zawieszonej w powietrzu. –Potrzebowałam tego.
-Zbyt dużo trenujemy. –oświadczył Eric. –Mówiłem dzisiaj to
Niallowi i przyznał mi rację. Niedługo robimy jakieś wolne i wszyscy razem
gdzieś wychodzimy.
-No i to mi się podoba! –ucieszyłam się. –Jeszcze jeden trening,
a Zayn chyba własnoręcznie by mnie zabił.
-Zayn… -chłopak powiedział wolno. –Zdajecie się świetnie
dogadywać.
-Zawsze tak było. –powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chcesz do niego wrócić?
-Co? –wytrzeszczyłam na niego oczy. –Nie! Skąd ten pomysł?
-Byliście kiedyś razem, czyż nie? Pokłóciliście się, teraz
pogodziliście i znowu wszystko jest dobrze między wami. Co więc stoi na
przeszkodzie? –zrobił pauzę. –Harry?
Spojrzałam na Erica wściekła.
-Kto ci powiedział? –zapytałam.
-Wieści szybko się rozchodzą. –odparł wymijająco.
-Ja, Zayn i Harry to zamknięty rozdział. –powiedziałam, starając
się zachować spokój.
-Tak tylko zapytałem. –Eric zrobił przepraszającą minę. –Wybacz.
Westchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się, dając znać, że nie mam
mu tego za złe.
-Wiesz, Megg… -zaczął, poprawiając się na ławce tak, aby
siedzieć przodem do mnie. –Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co się prawie stało
za sceną wtedy, w Glasgow.
Nawiązywał do naszego pocałunku, który nie doszedł do skutku
przez Zayna, który pojawił się znikąd.
Spojrzałam na niego. Eric był
naprawdę przystojny. Blond włosy pozostawiał w nieładzie, niebieskozielone oczy
miał wiecznie lekko zmrużone, jakby wszędzie go raziło słońce, a gdy się śmiał,
prawie całe je zamykał. Miał kreski pod oczami, które nie znikały nawet gdy się
wysypiał. Był wysoki i szczupły. Ale to co najbardziej mi się w nim podobało,
był jego głos i to, jak mówił; Nisko, cicho i wolno, tonem kogoś, kto
szuka kłopotów. Strasznie przypominał mi
jednego z moich ulubionych aktorów: Dane’a Dehaana.
-Masz rację. –odparłam. –Myślę, że teraz jest dobry czas na
rozmowę.
-Bardzo żałowałem, że nam wtedy przerwano. –powiedział tak
nieśmiało, że aż poczułam ciepło rozlewające się w moim sercu.
-Eric… -wzięłam głęboki oddech, patrząc wszędzie byle nie na
niego. –Strasznie cię lubię i myślę, że o tym wiesz. I gdyby okoliczności były
nieco inne, to może…
-O nie. –chłopak jęknął i podniósł rękę, jakby chciał mnie
zatrzymać. –Dajesz mi kosza. Nie kończ. Rozumiem. Szkoda, ale spróbuję postawić
się w twojej sytuacji i nie będę naciskał. Harry, Zayn… to o dwóch konkurentów
za dużo.
-Harry i Zayn nie są…
-Oboje wiemy, że są. –blondyn mówił spokojnie, choć w jego
oczach czaiła się iskierka złości i rozczarowania. –Widzę jak na nich patrzysz.
I rozumiem to, któryś z nich był w końcu twoją pierwszą miłością, co nie?
-Tak, ale…
-Coś takiego w powietrzu nie sprzyja nowym romansom. –Eric
roześmiał się gorzko. –Nieważne, skończmy temat. Jak myślisz, gdzie powinniśmy
wyjść w ten wieczór, gdy będziemy wszyscy razem?
Było tak, jakby
chłopak w ogóle nie poruszył tamtej kwestii. Siedzieliśmy i śmialiśmy się, a
Eric zdawał się być wyluzowany jak zawsze.
Nie wiem ile czasu upłynęło, ale wystarczająco dużo, by na
dworze zrobiło się dość chłodno. Zesztywniali zgodziliśmy się, że czas już
wracać. Ostrożnie zaczęliśmy więc schodzić z wagonika i wysokiej konstrukcji.
I wtem rozległ
się rozdzierający noc, głośny alarm, przez który puściłam trzymaną przeze mnie
metalową część i spadłam w dół, na ziemię, prosto na plecy.
Na moment straciłam dech, ale na szczęście upadek nie nastąpił z
dużej wysokości, więc szybko doszłam do siebie i podniosłam się, kiedy Eric
zeskoczył obok mnie, chcąc podać mi rękę.
-Nic mi nie jest. –wysapałam, po czym chwytając się za ręce,
zaczęliśmy uciekać. –Mówiłeś, że nie ma tu alarmów.
-Bo tak myślałem. –odparł.
Dobiegliśmy ogrodzenia, na które natychmiast wskoczyliśmy i
pokonaliśmy je w ekspresowym tempie. Usłyszeliśmy jakieś krzyki dochodzące z
oddali.
Eric zaklął i pociągnął mnie, biegnąc jeszcze szybciej. Serce
tłukło mi się w piersiach w niesamowitym tempie, adrenalina krążyła w żyłach.
Zwolniliśmy dopiero, gdy znaleźliśmy się przed hotelem.
Usiedliśmy na ławce, ostrożnie rozglądając się wkoło. Wyglądało na to, że udało
nam się uciec i uniknąć konsekwencji.
Roześmiałam się i Eric mimowolnie do mnie dołączył. Nie mogliśmy
przestać, czując jak napięcie nas opuszcza. Gdy już się uspokoiliśmy, a serca
biły nam normalnym rytmem, podnieśliśmy się i weszliśmy do hotelu, starając się
być cicho. Zegary wskazywały na trzecią w nocy, wszyscy już głęboko spali.
-Dziękuję za dzisiaj. –powiedziałam szeptem, gdy chłopak
odprowadził mnie pod drzwi mojego pokoju. –Było naprawdę fajnie.
Uśmiechnęłam się szeroko, na co blondyn odpowiedział mi tym
samym.
-Zawsze do usług. Dobranoc, Megg.
Odprowadziłam go chwilę wzrokiem, po czym na palcach weszłam do
pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Bee już smacznie spała; Ciekawa byłam o
której wróciła od Liama. Zanotowałam w myślach, aby porozmawiać z nim w
najbliższym czasie i dowiedzieć się jaki jest jego stosunek do małej Bee. To,
że on się jej podoba, wiedziałam, ale czy było to odwzajemnione? Nie chciałam, aby
dziewczyna została zraniona, zwłaszcza, że wiedziałam jaki Liam potrafi być ostrożny
i zdystansowany jeśli chodzi o uczucia.
Przebrałam się w
coś wygodnego i wczołgałam pod kołdrę. Dziwnie było spać, kiedy otoczenie nie kołysało
się lekko i nie słyszało się warkotu silnika autobusu. Adrenalina całkiem mi spadła
i poczułam ogarniające mnie zmęczenie. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.
***
Minęło prawie 1.5 roku od ostatniego rozdziału, wiem.
Skłamałabym, gdybym napisała, że nie miałam czasu, bo miałam. Po prostu brak mi było weny i chęci, miałam wrażenie że pomysł się wypalił.
Jednak kilka dni temu coś się zmieniło, zatęskniłam za opowiadaniem i zaczęłam pisać, wymyślać, tworzyć. Nie gwarantuję, że będę teraz dodawać rozdziały codziennie, ale na pewno w najbliższym czasie będę dużo pisać, zobaczymy na ile wystarczy.
Nie mam pojęcia czy nadal jesteście, ile z Was czeka i wypatruje, śledzi.
Rozumiem, że mogliście już dać spokój, po takim czasie bym się nie zdziwiła.
Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że chociaż kilku z Was co jakiś czas tutaj zagląda i się ucieszy z nowych rozdziałów.
Jak zawsze zachęcam do czytania i komentowania, zwłaszcza pod tym rozdziałem; Fajnie byłoby zobaczyć ilu czytelników zostało.
Serdecznie zapraszam też nowych gości do lektury, wszystkie rozdziały są dla Was dostępne, niczego nie usuwam.
Do zobaczenia w następnym rozdziale!
Jeju tak długo czekałam*-* i jest! Nareszcie do nas wróciłaś ������
OdpowiedzUsuń~ Wiki ��
Byłam i jestem <3 Genialna jak zawsze, rany tak bardzo tęksniłam za tym fanfiction <3
OdpowiedzUsuńWreszcie ! ! ! !
OdpowiedzUsuńJej, wróciłaś! <3 Zaglądam od czasu do czasu licząc na jakiś znak od Ciebie (szczerze to zwątpiłam, ze wrócisz do tego opowiadania) i tak dzisiaj bez przekonania, rutynowo wchodzę na bloga i jak miło byłam zaskoczona! Cieszę się, że kontynuujesz tę historię. Zapowiada się zacnie:) Czekam na więcej :) Aż z tego wszystkiego przeczytam wszystkie rozdziały od początku, <3 Pozdrawiam, Ania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję że wróciłaś! ! ! Tesknilam za twoimi opowiadaniami
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo,że kontynuujesz opowiadanie!!! Myślałam,że już naprawdę odpuściłas i bardzo się zdziwiłam, gdy zobaczyłam kolejny rozdział! Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś :) Muszę przyznać,że tęskniłam za twoją twórczością i zaglądałam tu regularnie zastanawiając się czy wrócisz. Na pewno będę czytać, a może kto wie twój powrót zadziała motywująco na mnie i też wrócę do pisania :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę :O Jej, ale się cieszę, po takim czasie!!!! Powiedz, co u Ciebie się działo przez ten czas jak Ciebie nie było? :D
OdpowiedzUsuńTrochę studiowałam, potem rzuciłam i przygotowywałam się do matury jeszcze raz, by poprawić biologię i chemię. Także nic ciekawego, dużo nauki i wkuwania :)
UsuńJejku, to aż półtora roku? Jak ten czas leci... To chyba dobrze świadczy o opowiadaniu, że po takim czasie wszystko pamiętam i nie muszę przelatywać rozdziałów, żeby przypomnieć sobie o co chodziło w niektórych wątkach. Świetnie, że wróciłaś, życzę ogromnych pokładów weny ♥
OdpowiedzUsuńŁaaaał! Jak zawsze mega dobry ♡ juz się nie mogę doczekać kolejnego *.* wiedziałam! Wiedziałam, że wrócisz ♥ /Dominika ;***
OdpowiedzUsuńDalej jestem
OdpowiedzUsuń/www.blogger.com/blogger.g?blogID=7495552753724847009#editor/target=page;pageID=3362630439094455586 zapraszam
OdpowiedzUsuńJEZU JEZU JEZU JEZU JEZU
OdpowiedzUsuńWkońcu! Już myślałam że będzie tak jak z większością blogów gdzie autorzy chcą pisać drugą część. 2 rozdziały, a potem brak odezewu! Tęskniłam i spraedzałam regularnie! Życzę weny i miłych wakacji
Ale się jaram !!
OdpowiedzUsuń