Już w czasie drogi
rozgadaliśmy się na różne tematy. James okazał się świetnym kompanem.
-Nie jesteś Koreańczykiem,
prawda? –zagadnęłam go, patrząc na jego jasne, złociste włosy, które pozostawił
rozpuszczone.
-Nie jestem. –parsknął
śmiechem. –Urodziłem się w Korei Północnej i żyłem tam przez całe moje życie,
ale jestem Szwedem.
-Szwedem? –włączyła się do
rozmowy Missy. –Tak myślałam! Miałam cię pytać, ale jakoś tak…
-Byliśmy pewni, że
trzymasz stronę Jean. –dokończyła Jessica.
James wzruszył ramionami.
–Nie jestem po żadnej stronie.
Odwiedziliśmy pub, który według Scotta, był najlepszy w
całym Londynie. Zajęliśmy miejsca i pogrążyliśmy się w rozmowie.
-Po za tańcem interesuję
się przyrodą. –powiedział mi Scott, sącząc złociste piwo z wielkiego kufla.
Miał niesamowity, australijski akcent, który uwielbiałam. –Dorabiałem trochę w
parku moich rodziców. Praca z kangurami, koalami i innymi zwierzętami… Świetna
sprawa, mówię ci.
-Prawdziwe kangury, serio?
–zachwyciłam się. –Koniecznie zaproś mnie tam kiedyś!
-No jasne.
-Zawsze chciałam pracować
w parku wodnym i trenować delfiny. –wyznałam, pociągając z kufla. –Ale nie
miałam żadnych znajomości, więc porzuciłam marzenie.
-Teraz zresztą masz inne.
–wtrącił Niall, wychylając się zza siedzącej mu na kolanach Jessici. –Tańczysz
u najlepszego tancerza na świecie, masz wspaniałych przyjaciół –tu przerwał, by
wskazać na siebie. –No i gorącego chłopaka. Harry’ego Stylesa, członka zespołu
One Direction!
I nagle wszyscy zdali
sobie sprawę z tego, kim jest Niall. Jedynie ja i Jessica wiedziałyśmy, więc
nie dołączyłyśmy się do ogólnej wrzawy, jaka zapanowała. Missy piszczała, Scott
wylał swoje piwo, a James poderwał się do góry i dygnął w dziwny sposób.
Parsknęłam śmiechem. Niall, wyraźnie połechtany takim zainteresowaniem, z
ochotą odpowiadał na wszelkie pytania. Nie powiem, byłam zdziwiona. Nie
sądziłam, że ktoś taki jak luzacka Missy, olewacki Scott, czy perfekcyjny James
mogą znać One Direction. Znali, a co więcej, lubili ich muzykę. Missy
stwierdziła, że Louis i Liam są słodcy, ale to na Zayna by poleciała. James
stwierdził, że dla nich mógłby zostać gejem. Ten komentarz jednak wszyscy
zignorowaliśmy i udaliśmy, że go nie usłyszeliśmy.
-Jess? –zagadnęłam
rudowłosą, podczas gdy Niall był zajęty odpowiadaniem na pytanie. –Wiedziałaś
kim jest Niall zanim… się spotykaliście?
-Nie. –odparła, drapiąc
się w rudą brew. –Wydawał mi się znajomy, ale go nie rozpoznałam.
-To tak jak ja! –zaśmiałam
się głośno. –Biedny Niall.
Właściwie nie rozmawialiśmy o niczym innym niż o nim i o
One Direction. Ani się obejrzeliśmy, a zrobiło się późno. W końcu
stwierdziliśmy, że pora wracać. Kompletnie wyleciało nam jednak z głowy, że
ktoś musi pozostać trzeźwy, by prowadzić.
-Ups. –podsumował Scott,
gładząc swój brązowy, krótki zarost.
Wzruszyłam ramionami i
popatrzyłam na wszystkich z uśmiechem.
-Zdaje się, że musimy iść
pieszo.
Wszyscy
przystali na to z entuzjazmem. Ruszyliśmy chodnikiem i zaczęliśmy śpiewać,
zataczając się na lewo i prawo. Niall i Jessica spleceni byli w romantycznym
uścisku i trzymali się raczej z tyłu. Ja dotrzymywałam towarzystwa Missy,
Scottowi i Jamesowi. Okazali się być naprawdę świetni. Bez problemu się dogadywaliśmy,
nie brakło nam tematów. Wspólny cel i pasja naprawdę potrafi łączyć.
-Musimy wygrać te
pieprzone mistrzostwa! –wykrzyknął James, wyrzucając rękę w górę.
-Zdobędziemy złoty puchar
i masę pieniędzy! –dołączył się Scott.
-Będziemy sławni! –wybełkotała
Missy, która najwięcej wypiła dzisiejszego wieczora.
Tak właśnie minęła nam
cała droga. Każdy z nas wykrzykiwał różne hasła, marzenia, oczekiwania.
-Każdy na świecie będzie
znał nasze nazwiska!
-Będziemy mieć mnóstwo
ofert pracy!
-Wszyscy będą nam zazdrościć!
-Wygramy największe
mistrzostwa taneczne na świecie!
-Travis będzie z nas
dumny!
-Już słyszę tą wrzawę
oklasków, gdy skończymy nasz układ!
-A ja widzę miny naszych
konkurentów!
Im dalej szliśmy, tym mniej nas było. Na początku odeszła
Missy i Scott, którzy mieszkali niedaleko siebie. Chwilę później pożegnał się z
nami James. W końcu zostałam tylko ja, Niall i Jessica. Blondyn strasznie
chciał, by rudowłosa poszła z nami do domu, ale dziewczyna odmówiła.
-Przyjechała do mnie
siostra, nie mogę jej samej zostawić. –wyjaśniła, całując Nialla w usta. –Innym
razem.
Przytulili się, a mnie
cmoknęła w policzek. Ruszyła na przystanek, skąd miała pojechać do swojego
domu.
Tymczasem ja i Niall poszliśmy do naszego samochodu, by w
końcu wrócić do domu. Wracając, milczeliśmy. Podejrzewam, że oboje byliśmy
pogrążeni w marzeniach, jakie rozbudziliśmy wcześniej, z grupą. Obrazy
wygranych mistrzostw migały mi przed oczami. I mimo, iż patrzyłam na gwiazdy,
tak naprawdę widziałam złoty puchar, przekazywany z rąk do rąk, od Travisa aż
po Raven.
Zajechaliśmy pod dom. Światła się jeszcze paliły, mimo
bardzo późnej godziny. Weszliśmy do salonu, gdzie czekali na nas wszyscy
domownicy. Zabandażowany Zayn, łypiący na mnie groźnie, wiecznie uśmiechnięty
Louis, smutny Liam i mój Harry. Seksowny, gorący Harry. Podeszłam do niego i
pocałowałam go na powitanie. Nagrodził mnie uśmiechem i powłóczystym
spojrzeniem.
-Jak było na zajęciach?
–zapytał, splatając nasze ręce.
-Nadzwyczaj dobrze.
–odpowiedziałam, nie odrywając od niego wzroku. –Travis mnie chwalił, a po
tańcach poznałam bliżej grupę.
-No to świetnie.
Nasz kolejny pocałunek
przerwał Zayn, który nagle głośno odchrząknął.
-Możecie robić to gdzieś
indziej? –poprosił, patrząc ze złością na przeciwległą ścianę.
-Coś ty się zrobił taki
zgryźliwy? –westchnęłam i odsunęłam się od Harry’ego. –Co wy tak w ogóle wszyscy robicie w salonie o
tej porze?
-Pilnujemy Zayna. –odparł Liam,
wzruszając ramionami.
-Boimy się, że zrobi coś
głupiego. –wyjaśnił Louis, wklepując coś w swój telefon. –A on jak na złość nie
chce zasnąć.
-Czy możecie przestać
traktować mnie jak jakieś dziecko?! –wykrzyknął czarnowłosy, pozostając jednak
na miejscu. Z jego nogą i tak nie uciekłby za daleko.
-Nie, nie możemy. –powiedział
mu Harry, unosząc brwi.
-Ja się do tego nie
mieszam. –odezwał się Niall, unosząc obie ręce w górę. –Jestem padnięty i idę
spać. Ogarnij się, Zayn. Dobranoc.
I poszedł na górę,
targając za sobą torbę.
-Wybaczcie, ale chyba i ja
pójdę do łóżka. –powiedziałam, nagle zdając sobie sprawę ze zmęczenia.
-Jeśli masz iść do łóżka,
to tylko ze mną. –odparł natychmiast Harry, wzmacniając uścisk dłoni.
Zarumieniłam się i
zręcznie ominęłam spojrzenia Zayna, Louisa i Liama.
-Mówię poważnie.
–kontynuował mój chłopak. –Zayn śpi dzisiaj u mnie, bo w jego pokoju nie ma
szyby i wszędzie jest szkło. To oznacza, że ja spędzam noc u ciebie.
Och. Na tę myśl poczułam
motylki w brzuchu.
-A więc chodźmy. –powiedziałam
i pociągnęłam go w stronę schodów.
Reakcje chłopaków były co
najmniej dziwne. Louis mrugnął do Harry’ego i pokazał mu kciuka, Liam kiwnął
głową z poważną miną, jakby chciał powiedzieć „powodzenia, stary”, a Zayn tak
mocno zaciskał szczęki, że myślałam, że zaraz je sobie złamie. Co, do cholery?
Uniosłam brwi, jednak nie
skomentowałam tego. Poszliśmy z Harrym do mnie, a gdy drzwi się za nami
zamknęły, mocno pchnęłam go na ścianę.
-Powiedziałeś im?! –wyszeptałam
groźnie, ledwo panując nad głosem. Mogłam krzyczeć, ale nie chciałam, by zaraz
wszyscy się tu zlecieli. –Powiedziałeś im, że ja nigdy… no wiesz?
-Co? –chłopak miał wyraźne
przerażenie w oczach. –Nie. Oczywiście, że nie.
-Kłamiesz. Powiedziałeś
im.
-Tylko Louisowi.
-A niech cię, Harry!
–uderzyłam go w ramię, czując, że rośnie we mnie gniew. –Jak mogłeś?!
-Mówię mu o wszystkim,
Megg. Błagam, nie złość się. Przecież nikomu o tym nie powiedział.
-Czyżby? To czemu miałam
wrażenie, jakby wszyscy o tym wiedzieli? Widziałeś minę Liama? A Zayna?
Zamachnęłam
się, by go uderzyć, ale tym razem był przygotowany. Złapał moją rękę w locie, a
następnie przyciągnął mnie mocno do siebie. Pochwycił moje usta w namiętnym
pocałunku, a ja zapomniałam dlaczego byłam zła. Pozwoliłam, by mnie podniósł i zaniósł
na łóżko.
Moje włosy rozsypały się
po poduszce, a chwilę później poczułam na sobie ciężar Harry’ego. Jego zapach
kusił, dotyk elektryzował, spojrzenie wywoływało motylki w brzuchu. Usta napierały
mocno, dłonie błądziły po całej linii mojego ciała. Wszystko świetnie, gdyby
nie…
-Harry, przestań. –mruknęłam,
przekręcając głowę na bok. Gdy zaczął całować moją szyję, byłam zmuszona wygramolić
się spod niego i wyskoczyć z łóżka. –Nie mogę.
-Czemu nie? –rozczarowanie
w jego oczach było aż nazbyt widoczne.
-Nie mogę tego robić z
myślą, że oni wszyscy na dole doskonale wiedzą co tu się dzieje!
-Przesadzasz. A ile razy
Louis i Eleanor zamykali się w pokoju, podczas gdy my oglądaliśmy telewizję na
dole? Liam i Danielle też nie byli święci. A o Zaynie nawet nie wspomnę.
-Ale my to co innego. –odparłam,
zakładając na siebie ręce.
-Megg…
-Nie.
Niezręczność, która
zawisła w powietrzu była ogromna. To był moment, w którym nie za bardzo
wiedziałam co zrobić. Przecież nie mogłam go wykopać z pokoju. Ja sama mogłam
pójść spać na kanapę do salonu, ale to już byłaby przesada. Może… powinnam
trochę odpuścić?
-Przepraszam. –powiedziałam,
podchodząc do chłopaka. –Masz rację. Nie powinnam się nimi przejmować.
Z powrotem weszłam do
łóżka, chcąc kontynuować to, co zaczęliśmy. Tym razem jednak zostałam
powstrzymana przez Harry’ego.
-Nie, Megg. –rzekł.
–Szanuję twoją decyzję. I wiesz co? Głupio z mojej strony, że naciskałem.
Przecież nigdzie nam się nie śpieszy, prawda?
-Prawda. –uśmiechnęłam się
i pocałowałam go w usta.
Tego wieczora zdałam sobie sprawę z tego, jak bliski jest
mi Harry. Nie zrobiłby niczego, by mi zaszkodzić. Dbał o moje samopoczucie,
kochał mnie. Zasypiając w jego ramionach, czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Miałam
nadzieję, że będziemy ze sobą długo. Może nawet aż do śmierci. Trzymałam za to
kciuki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak sprawy się pokomplikują.
Obudziłam się przytulona do nagiego torsu mojego
chłopaka. Westchnęłam i spojrzałam na jego spokojną twarz. Oddychał regularnie,
włosy miał w kompletnym nieładzie. Wyglądał jak anioł. Przez długi czas po
prostu mu się przyglądałam. To było zadziwiająco zajmujące. W między czasie
kreśliłam palcem wzorki na jego umięśnionym torsie. Uśmiechnęłam się, widząc
cztery sutki, zamiast dwóch.
-Co cię tak bawi? –usłyszałam
jego głos, uroczo zachrypnięty po spaniu.
Uniosłam wzrok i poczułam
gorąco, widząc jego niesamowite, zielone oczy. Można by pomyśleć, że z każdym
dniem będę bardziej odporna na jego osobę; Na oczy, usta, włosy, ciało, głos.
Było wręcz odwrotnie. Zakochiwałam się w nim coraz bardziej, wywoływał u mnie
coraz mocniejsze łaskotanie w brzuchu.
Podciągnęłam się i
pocałowałam Harry’ego delikatnie.
-Dzień dobry. –powiedziałam,
uśmiechając się promiennie.
Odpowiedział mi uśmiechem,
przytulając mnie mocno. Ten poranek był idealny.
Poleżeliśmy jeszcze trochę, dopóki sielanki nie przerwał
sam Travis, wysyłając mi smsa. Chciał koniecznie się z nami wszystkimi spotkać
za godzinę na treningu.
-O co chodzi? –zapytał
Harry, odgarniając mi włosy za ucho.
-Nie wiem właśnie.
–odparłam, marszcząc brwi. –Mudd nigdy nie robił zajęć tak wcześnie.
Wyskoczyłam z łóżka i
pospiesznie narzuciłam na siebie żółtą sukienkę. Nie zdążyłam dobrać do niej
żadnych dodatków, bo po szybkim uczesaniu się i umyciu zębów, wypadłam z pokoju
i zaczęłam wołać Nialla. Blondyn wypadł ze swojego pokoju jedną nogą, zapinając
spodnie. Po jego minie domyśliłam się, że jest tak samo zdezorientowany jak ja.
-Pakuj się i odpalaj
samochód. –poleciłam mu, a ja sama zawróciłam, by wziąć moją torbę do ćwiczeń. –Wezmę
nam coś do żarcia. –dodałam przez ramię.
Weszłam do pokoju, gdzie
zastałam Harry’ego, rozwalonego na moim łóżku, śpiącego w najlepsze. Uśmiechnęłam
się czule i podeszłam do niego, by pocałować go w policzek. Ten coś wymamrotał,
po czym przekręcił się na drugi bok.
Zachichotałam cicho, po czym spakowałam czysty dres do
tańca i świeży ręcznik. Gdy wychodziłam, ostrożnie zamknęłam za sobą drzwi.
Zdawało się, że cała reszta domu śpi. Dołączyłam do Nialla, który stał na dole
i czekał na mnie.
-Weź moją torbę, a ja nam
coś zabiorę. –powiedziałam. –Jakiś owoc? I może orzeszki.
-Nie ma już orzeszków. Zjadłem
wczoraj.
-W takim razie chipsy?
Widziałam wczoraj paczkę na…
-Wybacz. Tego też już nie
ma. –chłopak wzruszył ramionami.
-Nieważne. Coś skombinuję.
Idź już i poczekaj na mnie w aucie. Spóźnimy się, jak się nie pospieszymy.
Drzwi się za nim zamknęły,
a ja weszłam do kuchni i wzięłam dwa banany oraz dużą butelkę wody. Nic innego
nie rzuciło mi się w oczy. Pospiesznie ruszyłam ku drzwiom, chwytając po drodze
jedną moją fajkę i klucze. Zamknęłam główne drzwi, po czym wsiadłam do auta.
-Dzisiaj śniadanie mamy
skromne. –oznajmiłam, rzucając mu banana, którego zręcznie złapał.
-To zwiastuje zły humor.
–odparł Niall, gniewnie otwierając owoc.
-Oby trening nie trwał
długo.
-Ano. –zgodził się. Podał
mi skórkę od banana, którą zapakowałam do worka, znalezionego w przednim
schowku. Dołączyłam tam moje śmieci, po czym ruszyliśmy.
-Nie będziesz mieć mi za
złe, jeśli zapalę? –zapytałam, obracając papierosa w dłoni.
-Nie krępuj się. –machnął
ręką Niall. –Dach jest przecież otwarty.
Jechaliśmy ulicami
Londynu, jak na złość natrafiając na same czerwone światła. Mimo to, nie
spóźniliśmy się. Dojechaliśmy na miejsce akurat na czas, a ja zdążyłam spalić
moją fajkę.
Na parkingu spotkaliśmy Scotta i Missy. Razem weszliśmy
do budynku, kierując się do naszej sali do ćwiczeń. Czekał tam na nas Travis z
całą resztą grupy. Brakowało jedynie Jean. Podeszłam bliżej, witając się z wszystkimi,
kiedy nagle zauważyłam kogoś tuż obok luster. Jakąś dziewczynę. To nie był
członek naszej ekipy. Chciałabym móc powiedzieć, że jest to dla mnie nieznajoma
i obojętna osoba. Niestety jednak, znałam ją.
Danielle Peazer. Pełna najgorszych przeczuć, skierowałam
wzrok na Travisa Mudda.
Czarnoskóry mężczyzna nie
ubrał się dzisiaj w strój do ćwiczeń. Miał na sobie dżinsy i czarną koszulkę,
opinającą jego ciało. Założył ręce na siebie i przybrał bardzo poważną minę.
-Cieszę się, że udało wam
się tak szybko tu przyjechać. –powiedział. –Mam wam do powiedzenia coś bardzo
ważnego. Jean miała wypadek.
Przez salę przebiegł
pomruk pełen niedowierzania. Jedynie Scott się nie powstrzymał i soczyście
zaklął.
-Jechała samochodem ze
swoim znajomym. –kontynuował Travis. –Mieli czołowe zderzenie z ciężarówką. Na
miejsce szybko przyjechało pogotowie. Mimo to… nie udało im się ich uratować.
Cisza. Przez parę, długich
sekund nie było słychać niczego innego. A potem się zaczęło. Jak przez mgłę widziałam
Raven, kucającą na podłodze, wsadzającą sobie ręce we włosy i krzyczącą.
Dobiegającego do niej Jake ’a, zszokowanego Scotta. Missy i Jessica zachowywały
się tak jak ja, czyli stały z otwartymi ustami, niezdolnie nic powiedzieć.
-Nie żyje? –wyszeptał
James z niedowierzaniem. Wyglądał, jakby ktoś zrobił mu okrutny żart.
To w końcu on tańczył z
Jean przez ostatni miesiąc. Nawet jeśli się nie lubili, byli razem w parze, dawali
z siebie wszystko. Łączył ich wspólny cel. Mimo iż nie przepadałam za Chinką,
zrobiło mi się autentycznie przykro. Zdałam sobie sprawę, że życie to coś
bardzo kruchego, co w każdej chwili może zostać odebrane. Rozejrzałam się po
grupie. Już nigdy nie będzie taka sama. –zdałam sobie sprawę. Bez Jean nie
tworzymy tego samego, czym byliśmy na początku. Czym byliśmy jeszcze wczoraj.
Pojedyncza łza spłynęła mi
po policzku. Zerknęłam na Nialla. Stał z tyłu, rozglądając się niepewnie. Wyglądał,
jakby miał nadzieję, że to sen. Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Odwzajemnił
uścisk, mocno wzdychając. Poczułam, że lekko drży.
-Będzie dobrze.
–powiedziałam do niego, jak i do siebie.
Travis dał nam czas. Uspokoiliśmy się, wymieniliśmy parę
słów. Przytulaliśmy się, jakby powstrzymując przed rozpadnięciem się na
kawałki. Przytuliłam nawet Raven, która będąc w stanie szoku i rozpaczy, nawet
nie zaprotestowała.
-Dzisiaj nie będziemy
tańczyć. –oznajmił cicho nasz trener. –Dam wam wolne. Jednak nie możemy sobie pozwalać
na dłuższą przerwę. Jutro powracamy do układu. Co więcej, mamy nową osobę w
naszym składzie. Nie gniewajcie się, ale musiałem to zrobić. Było to konieczne,
musimy mieć pełną grupę. Oto Danielle Peazer.
Zupełnie
o niej zapomniałam. Teraz wszystkie spojrzenia skupiły się na niej. Dziewczyna
wstała i wolnym krokiem podeszła bliżej. Była ubrana w dżinsy i zwykły top. Burza
jej brązowych loków podskakiwała z każdym jej ruchem. Raven zmierzyła ją
wzrokiem, widząc fryzurę tak bardzo podobną do jej własnej.
-Hej. –powiedziała
Danielle, unosząc rękę. Uśmiechała się lekko. Miał to być ciepły, miły uśmiech,
ale ja wiedziałam, że to pozory. Peazer była suką. –Przykro mi z powodu Jean. Przykro
mi, że musicie poznawać mnie w takich okolicznościach.
Nikt się nie odezwał.
-Mam nadzieję, że
polubicie mnie mimo wszystko. –zakończyła, zerkając niepewnie na Travisa.
-Danielle tańczy
profesjonalnie od dwunastu lat. –dodał nasz trener. –Jak sobie poradzi,
zobaczymy. Proszę was, byście dobrze i ciepło ją przyjęli. Jutro o osiemnastej
zrobimy trening, na który wszyscy macie się stawić. Możecie iść.
Grupa się rozeszła w milczeniu. Nikt nie próbował
nawiązywać rozmowy z Danielle. Czułam do niej nienawiść większą niż
kiedykolwiek. Wiedziałam, że oddałaby wszystko, by być w grupie. I teraz jej
marzenie się spełniło. Tyle, że musiała przez to umrzeć inna dziewczyna.
Niall pocałował Jessicę, a potem poszedł ze mną do
samochodu. Wróciliśmy w milczeniu. W salonie siedział już Liam i Harry. W
kuchni krzątał się Zayn. Gdy nas usłyszeli, wyszli nam na spotkanie. Zobaczyli nasze
miny i uśmiechy momentalnie zeszły im z twarzy. Minęłam ich i sięgnęłam po papierosa,
leżącego na kominku.
-Możesz przekazać swojej
dziewczynie gratulacje. –powiedziałam do Liama, po czym wyszłam na taras.
Usiadłam na zimnych
kafelkach, nie przejmując się chłodem. Usłyszałam stłumioną rozmowę i krzyki. Po
chwili szklane drzwi się rozsunęły i dołączył do mnie Harry.
-Nie lubię jak palisz.
–powiedział, stojąc za mną.
-To idź stąd.
–odpowiedziałam, nie odwracając się.
-Megg… Tak mi przykro…
-Nie chcę o tym mówić.
-W porządku. Może po
prostu posiedzimy i…
-Naprawdę chcę być teraz
sama.
Harry nie odpowiedział.
Mogłam tylko domyślać się jaka jest teraz jego mina. Bez słowa wrócił do domu.
Drzwi za nim się zamknęły,
a ja znów byłam sama. Zaciągnęłam się fajką i zamknęłam oczy. Zobaczyłam Jean
–jej wyniosłą twarz, pewność siebie. Nie przepadałam za nią. Jednak teraz pomyślałam
sobie: no i co z tego? Co z tego, że jej nie lubiłam? Należała do naszej ekipy,
a nawet tacy ludzie jak ona tworzą grupę. Gdyby Raven coś się stało, również
bym to przeżywała. W takich momentach jak ten zdajesz sobie sprawę, że nikomu
nie życzysz śmierci, nie życzysz mu źle. Nikt nie zasługuje na taki los.
-Mnie też stąd wykopiesz? –usłyszałam
nagle głos za sobą. Drgnęłam, przestraszona. To był Zayn. Nie słyszałam jak się
zbliża.
-Nie, siadaj. –odparłam.
Wiedziałam, że Harry będzie zły na mnie, jak dowie się, że Zayn mógł tu ze mną
siedzieć, a on nie, ale nie przejmowałam się tym teraz zbytnio.
Czarnowłosy był moim
przyjacielem. Od samego początku dobrze mi się z nim rozmawiało. Rozumiał mnie
i nie zadawał niewygodnych pytań. Nie musiałam się obawiać, że będzie chciał
mnie pocałować albo przytulić. Wiedziałam, że jak powiem: „Życie jest do dupy”,
on odpowie mi: „Ano, jest”, zamiast pocieszać mnie i obiecywać, że będzie
dobrze.
Zayn usiadł obok mnie i
odpalił swojego papierosa. On nie powie
mi: „Nie lubię jak palisz”.
-Myślę, że zerwę z Perrie.
–powiedział, patrząc w dal.
-Jak to? –zmarszczyłam brwi,
zerkając na niego.
-Nie układa nam się za
dobrze. –wzruszył ramionami. Zobaczył, że skończyła mi się fajka, więc podał mi
paczkę swoich. Wyciągnęłam jedną i od razu zapaliłam. –A jak z tobą i Harrym?
W jego oczach pojawiło się
coś, czego nie potrafiłam zdefiniować.
-W porządku. –odparłam. –Chyba
go kocham. I zanim coś powiesz… Wiem, że uważasz, że to dupek, ale on naprawdę
się zmienił.
Zayn patrzył na mnie
chwilę nieprzeniknionymi, brązowymi oczami.
-Skoro tak mówisz.
–powiedział w końcu, zaciągając się fajką.
Westchnęłam. –Wiesz jak
zgasić człowieka. Serio, Zayn. I nie rób takiej miny.
-Wiem, wiem. Przepraszam. Skoro
ty wierzysz w cudowną zmianę Hazzy na lepsze, to ja też zacznę. Po prostu…
zabiję go, jak cię skrzywdzi.
-Och, Zayn… -spojrzałam na
niego ciepło. –To miłe, ale muszę cię prosić, byś mimo wszystko go nie zabijał.
Możesz ewentualnie spuścić mu lanie.
-Takie porządne. –zgodził
się czarnowłosy, śmiejąc się. Dobrze było zobaczyć jak się uśmiecha. Tak rzadko
to robił...
-Ale nie wyprzedzajmy faktów!
–parsknęłam śmiechem. –Póki co mnie nie skrzywdził i raczej się na to nie
zanosi.
Zayn spoważniał.
-Skąd wiesz? –zapytał. –Skąd
wiesz, że nie zrobi tak jak Matty, twój były? Skąd wiesz, że nie zostawi cię jak mu odmówisz?
Zatkało mnie.
-Czy wy mówicie sobie o
wszystkim?! –warknęłam. Z nerwów za mocno się zaciągnęłam. Zaczęłam kaszleć,
czując łzy napływające do oczu. Odepchnęłam dłoń Zayna, gdy chciał mnie
poklepać i pomóc. –Skąd wiesz o Mattym? Skąd wiesz o… mnie? O tym, że ja…
Czułam zażenowanie tak
ogromne, jak jeszcze nigdy dotąd. Teraz byłam pewna, że każdy z domowników wie,
że jestem dziewicą i, że na dniach mam zrobić to z Harrym.
-O Mój Boże. –wymamrotałam,
chowając twarz w dłoniach, gdy Zayn nieporadnie wzruszył ramionami. –Co jest z
wami nie tak? Wasze własne życie wam nie wystarczy?
-Nie przejmuj się tak tym,
Megg. –odparł Zayn wolno i ostrożnie. –Liama to praktycznie obleciało. Niall
chyba o tym nie wie, a Louis… cóż. Musisz przyzwyczaić się do tego, że Harry
mówi mu o wszystkim. Naprawdę o wszystkim. A co do mnie… Ja po prostu się o
ciebie martwię. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chcę dla ciebie jak
najlepiej. Nie wiem czy seks z Harrym to…
-Och, zamknij się, Zayn. –przerwałam
mu, mierząc go wzrokiem. Zaskoczony otworzył usta. –Wiesz co ja myślę? Jesteś
uprzedzony do niego. Nie wiem co on ci zrobił, ale zaczynasz już wymyślać.
Zresztą, przecież nie idzie o nic wielkiego! Nawet jeśli nam nie wyjdzie, to
przecież nie będę żałować, że straciłam z nim dziewictwo. Nigdy nikogo nie będę
pewna, a póki co, Harry jest najlepszym chłopakiem jakiego spotkałam!
-Megg…
-I wiesz co jeszcze? –wycedziłam,
zgniatając niedopałek papierosa butem. –Z chęcią to zrobię jak najszybciej, bo
może wtedy wreszcie przestaniecie patrzyć na mnie… tak jak teraz patrzycie. Do
cholery z wami!
Wstałam i wróciłam do
środka. Na szczęście nikt nie słyszał mojej małej kłótni z Zaynem. Wszyscy
oglądali telewizję, w między czasie pisząc smsy w swoich telefonach. Pobiegłam na
górę, do mojego pokoju. Na łóżku siedział Harry, czytając książkę. A to dopiero
rzadki widok. Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Chłopak uniósł wzrok i
uśmiechnął się do mnie lekko. Nie był pewny, jaki mam humor.
-Zróbmy to. –powiedziałam
i rzuciłam się na niego.
***
Siema!
Oto i nowy rozdział! Wprowadzam trochę akcji i zamętu do opowiadania, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko ;)
Jak zwykle dziękuję za komentarze. I dajcie znać co sądzicie o dzisiejszej notce.
xoxo
Jean, Jean, Jean... mimo, że nie była zbyt bliska Megg w tym opowiadaniu o wiele bardziej wolałam ją w zespole niż Peazer. chciała siee dostać do tego składu i siee dostała. szkoda tylko, że tak to wszystko wyszło...
OdpowiedzUsuńa najlepszy mimo wszystko był koniec. troche lipa bo Megg chce to zrobić bo chce zrobić tak jakby Zaynowi na złość. dobra. tp zdanie nie było zbyt sensowne, ale okk ; dd haha chodzi mi o to, że mają pójść do łóżka pod wpływem impulsu. czasami po takim czymś są same problemy...
czekam na następny z niecierpliwością... ; )
Jezuu, nie niech ona tego nie zrobi z Harrym proszę : c niech z Zaynem. Czekam na następny x
OdpowiedzUsuńUuuu, ciekawe co się teraz będzie działo, łohoho... :DD Zayn na prawdę jest odrobinę nadopiekuńczy dla Megg. Może i ją kocha, ale niech się trochę ogarnie... :/ W ogóle co do rozdziału... Hmm. Zastanawiam się, czy przecudowny to dobrze powiedziany i raczej nie... To za mało! Nie znam słowa by to określić, gdyż tak bardzo mi się to podobało. Proooooooszę dodaj szybko następny... Nie musi być długi ( choć bym nim także nie pogardziła :D ) po prostu spróbuj napisać go szybciutko, bo ja tu z niecierpliwości umrę! Więc jeśli tak się stanie to zwalam winę na ciebie! :DD Loveee u!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nialler <3
Super rozdział. <3 Fajnie, że ona jest tala szczę śliwa z Hazzą. Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńhej, chciałabym tylko poinformować, że na hard-bland-sensitive.blogspot.com, pojawił się nowy rozdział z perspektywy Chloe. liczymy, że wyrazisz swoją opinię i odpowiesz na pytanie zadane pod rozdziałem :) - emilie
OdpowiedzUsuńZrobią to? Trochę by była lipa, gdyby się na to zdecydowała tylko po to, żeby zrobić na złość Zaynowi i całej reszcie :/
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję że wszystko nam dogłębnie opiszesz ;D Wiem, co możesz sobie o mnie pomyśleć w tej chwili, ale dupa z tym :D Masz to opisać i koniec! :D
Danielle? To teraz będzie ostro... ;)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :*
Jezu... Kobieto! Przerywać w takim momencie to grzech!!! :) chcociaz mam wrażenie że jednak nic z tego nie wyjdzie jakoś, chyba Harry się opanuje... A raczej opanuje chęci Megg. ughhh coś czuje, że peazer zrobi wszystko byleby Megg miała przesrane u Travisa :/ i jeszcze Zayn, który zaczął trochę mącić w pewności uczuć Megg do Harrego... :( trzeba mu znaleźć dziewczynę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
jaki boski*.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
jak mogłaś przerwać w takim momencie?! :O nienawidzę Cię :P rozdział jak zawsze świetny, bardzo dużo się dzieje :D jestem ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy, bo szczerze mówiąc myślałam, że Megg straci dziewictwo z Zaynem, mimo iż jest z Harrym ;) no ale pożyjemy, zobaczymy :) do następnego :*
OdpowiedzUsuńJulka
O k****! To jest najbardziej zajebisty rozdział ze wszystkich!
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny! Już nie mogę się doczekać!
http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
Jezu świetny! Odciągnąć się nie mogłam! Dawaj szybko następny! <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko :P Jestem z siebie dumna :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog i naprawdę super piszesz ;))
Podoba mi się postać Megg :P
A ten rozdział jest prze :)
Wybuch Megg do Zayna ja nie mogę to było dobre, bo tak prawda co to ich obchodzi...
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
kocham to opowiadanie! KOCHAM! ale niech ona tego nie robi.. xd
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie rozwaliła xD
OdpowiedzUsuń-Zróbmy to. –powiedziałam i rzuciłam się na niego. XDD
OdpowiedzUsuńnieeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!1 niech ona tego nie robi prosze niech Harry nie bedzie taka swinia...rozdzial naprawde cudowny!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeee :c
OdpowiedzUsuń