~~Zayn~~
Siedziałem
na balkonie i spalałem już czwartą fajkę, a byłem jeszcze przed śniadaniem. Nie
miałem ochoty schodzić na dół i patrzeć na radosne twarze przyjaciół. To tylko
przypominało mi o tym, jak bardzo jestem nieszczęśliwy.
Dzisiejszy dzień był chłodny, a przypominała mi o tym
gęsia skórka wstępująca na skórę. Powinienem był założyć coś na siebie; Miałem
założone jedynie szare bokserki, ale jakoś nie miałem motywacji. Mój słoiczek
był już pełen. Na wczorajszej imprezie spaliłem dwie paczki Marlboro.
Tak źle się jeszcze nigdy nie czułem. Do ogólnego
złego samopoczucia i zranionych uczuć dochodził kac. No i zaczynałem robić się
głodny. Zerknąłem na tatuaż, który przedstawiał mikrofon i widniał na
przedramieniu. W tym momencie muzyka była ostatnią rzeczą na jaką miałem
ochotę. W głowie miałem tysiące słów, które byłyby dobre na piosenkę, ale nie
potrafiłem wymyślić melodii. A wszystko przez Nią. Namieszała mi w głowie i
teraz sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Byłem pewien, że jest teraz na dole
i gra z Liamem na X-boxie. Wstawała wcześnie i czasami robiła nam śniadanie. Być
może Harry wstał i już się nią zajął. Na wspomnienie ich razem coś ścisnęło
mnie w sercu. Przypomniałem sobie wczorajszy wieczór, kiedy to rozmawiała ze
mną. Nie potraktowała mnie wtedy poważnie. Uważała zapewne, że jestem po prostu
pijany i nie wiem co mówię.
Wciąż
miałem przed oczami wyraz Jej twarzy, kiedy zobaczyła swojego chłopaka. Na Jej
usta momentalnie wpłynął uśmiech, oczy rozbłysły. A gdy go pocałowała, równie
dobrze mogłem umrzeć. Szybko usunąłem się gdzieś w bok. Nie mogłem patrzeć ani
Jej, ani Harry’emu w oczy. Po drodze potknąłem się i przewróciłem stolik oraz
dwa krzesła, ale oni w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Byli zbyt pochłonięci
sobą.
Zapaliłem
kolejnego papierosa, coraz gwałtowniej wciągając dym. Moja komórka po raz setny
dzisiaj zawibrowała. To była Perrie. Od rana bombardowała mnie smsami typu:
„Zayn, dlaczego nic mi nie powiedziałeś o wczorajszej imprezie?”, „Dlaczego
dowiaduję się o tym od mojej przyjaciółki?”, „Czy jest coś o czym powinnam
wiedzieć?!”.
Nie odpisałem ani razu. Nie odbierałem też jej
telefonów. Bałem się, że powiem coś nieodpowiedniego. Między nami nie było już
tego, co było na początku. Zresztą, nigdy nie było jakoś świetnie. To była po
prostu dziewczyna, z którą spałem i wychodziłem na beznadziejne, krótkie
randki. Mógłbym się bardziej postarać, ale uważałem, że Perrie nie jest po
prostu tego warta.
Od
kiedy w naszym domu pojawiła się Ona, Perrie przestała istnieć. Każde słowo
blondynki irytowało, a jej sposób bycia przypominał, że ona nie jest Nią. Widywałem
się z moją dziewczyną najrzadziej jak się da. Wykręcałem się, praktycznie cały
czas kłamiąc na temat powodu, dla którego nie mogłem się z nią spotkać.
Usłyszałem
pukanie do szklanych drzwi balkonowych. Odwróciłem się i zobaczyłem za szybą Liama.
Ukryłem rozczarowanie. Miałem nadzieję, że zobaczę Ją.
Popchnąłem drzwi i wpuściłem przyjaciela do środka.
Chłopak wyglądał beznadziejnie. Ubrał na siebie luźny
dres, włosów od rana nie tknął, a pod oczami widniały sine ślady.
-Co się z tobą dzieje? –zapytałem, zapalając fajkę. Posunąłem
się, by zrobić miejsce dla bruneta. Usiadł i oparł głowę o ścianę. –Wyglądasz
jak gówno.
-Problemy z Danielle. –wzruszył ramionami, po czym
przekręcił głowę i zlustrował mnie wzrokiem. –A jaka jest twoja wymówka?
-Problemy z Perrie. –odparłem, unosząc kąciki ust.
Rzecz jasna, kłamałem jak z nut.
-Dziewczyny. Same z nimi problemy. –stwierdził Liam, zagapiając
się w dal. Na jego twarzy widać było paru-dniowy zarost.
Potaknąłem, kończąc papierosa. Gdy chciałem sięgnąć po
kolejnego, z rozczarowaniem stwierdziłem, że paczka jest pusta. Zebrałem ślinę
i splunąłem w bok. Liam, który zazwyczaj by coś powiedział, teraz nawet się nie
spojrzał.
Siedzieliśmy, każdy pogrążony we własnych myślach.
-Wiedziałeś, że Niall znalazł sobie dziewczynę?
–zagadnął brunet, siląc się na pogodny ton.
-Mówisz o tej rudej? –na wczorajszej imprezie Niall pojawił
się z dziewczyną, mówiąc, że najwyższy czas, bym ją poznał. –Dobrze dla niego.
-Wygląda na to, że każdy wczoraj był zadowolony. –podsumował
Liam. –Oprócz nas.
-Ta. –zgodziłem się, potakując. –Danielle nie chciała
przyjść?
-Nie.
-To tak jak Perrie. –skłamałem, wyprzedzając pytanie
przyjaciela. –Żałosne. Podczas gdy my zasypialiśmy sami w pokojach, nasi
przyjaciele mieli przy sobie własne laski i zapewne nie spali przez całą noc. Nawet
Niall i ta ruda, a nasz Nialler przecież nigdy nie decydował się tak wcześnie z
żadną nowopoznaną dziewczyną.
Liam miał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się
rozmyślił i zamknął usta. Widać było, że się zmieszał.
-Co jest? –zapytałem od razu, przeszywając go
wzrokiem. –Mów!
Brunet odwrócił wzrok.
-To nic takiego. –odparł wymijająco. –Nieważne.
-Gadaj w tej chwili! –starałem przybrać groźną minę,
choć wiem, że w połączeniu z samymi bokserkami nie wyglądało to imponująco.
Chłopak zawahał się, a potem wyrzucił z siebie jednym
tchem:
-Megg jest dziewicą.
Zerwałem się na równe nogi.
-Pierdolisz! –wykrzyknąłem, potrącając słoiczek z
niedopałkami papierosów. Zawartość rozsypała się, a szklane naczynie potoczyło
po kafelkach.
Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Przed
moimi oczami stanęła Ona, Megg. Zawsze uśmiechnięta, lekko zarumieniona, niska
i drobna. Piękna. W jednej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że ona jest tylko
młodą dziewczyną, wciąż jeszcze niedoświadczoną i niewinną. Czasem zauważałem
jak zagubiona się czuje wśród pięciu chłopaków, z dala od domu, obciążona
obowiązkiem i ciężką pracą. I choć często próbowała to ukryć, ja widziałem.
-Skąd to wiesz? –zapytałem dziwnie spokojnym tonem. Bosą
nogą zatrzymałem szklany słoiczek.
-Podsłuchałem jak Harry mówi o tym Louisowi. –przyznał
Liam, spuszczając wzrok.
-Ci dwaj to naprawdę mówią sobie o wszystkim.
–stwierdziłem z kwaśną miną.
-Harry mówił, że Megg miała chłopaka, ale kompletnego
idiotę, który rzucił ją zaraz po tym jak mu nie dała.
Zacisnąłem pięści. Zatłukłbym debila, gdybym spotkał.
-Oto i cała historia. –zakończył Liam, wzruszając
ramionami. –Niby nic, a szokuje. Byłem pewien, że Megg nie jest taka grzeczna.
-Ja też. –zgodziłem się wolno.
-No cóż, nie na długo. –powiedział brunet pogodnym
tonem. –Teraz chodzi z Harrym, a przecież wszyscy wiemy jaki on ma popęd
seksualny.
Zacisnąłem
zęby. Miałem ochotę krzyczeć, ale opanowałem się ze względu na Liama. Jeszcze
tego by brakowało, żeby ktoś domyślił się, że mam jakieś uczucia do Megg. A
Liam był wyjątkowo domyślny.
-Co racja to racja. –odparłem więc i parsknąłem
śmiechem. –Chyba zejdę w końcu na śniadanie.
-No najwyższy czas. –brunet podniósł się i poprawił
dres. –Widzimy się na dole.
Wyszedł z balkonu, a potem z pokoju. Poczekałem chwilę,
a potem z całej siły kopnąłem w szklane drzwi. Szkło pękło, raniąc mi nogę i
robiąc potworny hałas. Może i było to głupie, ale mnie znacznie ulżyło.
~~Megg~~
Usta
Harry’ego były miękkie i gorące. Staliśmy na środku salonu, zatraciwszy się w
przestrzeni i czasie. Coraz bardziej się w nim zakochiwałam. Jak nie był przy
mnie, czułam się nieswojo. Gdy ujrzałam dzisiaj go schodzącego na dół, z
zaspanymi oczami i niesforną burzą loków, jakiś supeł wewnątrz mnie się
rozwiązał, a do mojego serca wlało się ciepło. Na mój widok jego oczy się rozszerzyły
i rozświetliły. Dopadł mnie w paru susach i nie chciał puścić. Gdy w końcu się
oswobodziłam, zrobiliśmy sobie tosty i wciągnęliśmy w rozmowę. Wróciliśmy do
salonu, gdzie skorzystaliśmy z tego, że jesteśmy sami.
Liam
wyjątkowo nie pojawił się rano, żeby pograć na X-boxie. Salon był pusty, gdy
zeszłam na dół po obudzeniu się. Włączyłam sobie więc telewizję i czekałam na
pierwszego domownika, który zejdzie. Ku mojemu zaskoczeniu, pierwszą ujrzałam
Jessicę. Zeszła po cichu na dół, ubrana w koszulę Nialla.
-Jess? –zapytałam zdziwiona i podniosłam się z kanapy.
-Megg, hej. –odpowiedziała, rozglądając się niepewnie
po salonie.
-Wymykasz się, jak widzę.
-Ano. –potwierdziła, rumieniąc się. –Nie jestem
jeszcze gotowa na ranne spotkanie z resztą tutejszych domowników.
-Jasne, rozumiem. –odprowadziłam ją do drzwi. –Co się
stało z twoją bluzką?
-Och. –oczy rudowłosej rozbłysły. –Niall był bardzo…
stanowczy.
Wyobraziłam sobie blondyna w porywie namiętności i
jakoś nie mogłam się temu nadziwić.
-Nie znałam go z tej strony. –zaśmiałam się.
-Jest cudowny. –podsumowała Jessica. –Pozdrów go i
przeproś, że się wymknęłam, dobrze?
-Oczywiście. Na pewno zrozumie.
-Widzimy się dzisiaj na tańcach.
-Do zobaczenia.
Zamknęłam
za nią drzwi i wróciłam do salonu. Właśnie wtedy ze schodów zszedł Harry. I gdy
tak staliśmy teraz na środku salonu, kompletnie zatraceni w pocałunkach, usłyszeliśmy
charakterystyczny, wesoły głos Louisa. Przeoczyliśmy fakt, iż zaszczycił nas
swoją obecnością.
-Zakochańce! –krzyknął, po czym zwyczajnie rzucił się
na nas.
We trójkę wylądowaliśmy na kanapie. Zaczęliśmy się
śmiać. W całym tym zamieszaniu dostrzegłam, jak bardzo Harry i Louis są ze sobą
zżyci. Wystarczyło tylko spojrzeć na to, jak patrzą na siebie i jak komfortowo
czują się przy sobie. Jakbym widziała mnie i Julię.
Nagle
rozległ się głośny brzęk pękającego szkła, dochodzący z góry. Zamarłam,
podobnie jak Harry i Louis. Po chwili jednak przyjaciele wzruszyli ramionami i
powrócili do wygłupów. Spojrzałam na nich skonsternowana.
-To nic. –powiedział Harry, napotykając mój wzrok.
–Pewnie Liam coś zbił u siebie.
-Pójdę sprawdzić. –oznajmiłam, przeczuwając najgorsze.
Może i oni byli przyzwyczajeni do czegoś takiego, ale
ja nie. Wydostałam się z plątaniny rąk i nóg, po czym pobiegłam na górę. Drzwi
do pokoju Zayna były otwarte, a ze środka było słychać siarczyste przeklinanie.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że szklane drzwi balkonowe są rozbite, a szkło
wala się po dywanie rozłożonym na podłodze. Na łóżku siedział Zayn, z
wystawioną, krwawiącą nogą. Siedział przy nim Liam, mocno się przy tym
krzywiąc. Zdusiłam krzyk i w dwóch krokach pokonałam dzielącą nas odległość.
-Co się tu do cholery stało? –zapytałam cicho, patrząc
na zmasakrowaną nogę Zayna.
-Nic takiego. –odparł czarnowłosy, nie patrząc na
mnie. –Mały wypadek.
Spojrzałam na niego ze złością. –Zapominasz do kogo
mówisz, mądralo. Potrafię stwierdzić skąd wzięły się poszczególne rany. I wiesz
co? Ta wygląda na taką, co ktoś z całej siły wpakował nogę w szybę.
Liam zacisnął zęby i zmierzył przyjaciela wzrokiem.
-Odbiło ci?! –wykrzyknął, nawet nie oczekując
odpowiedzi.
Ścierał krew z kończyny Zayna.
-Czekaj! –powstrzymałam go, klękając i przyglądając
się ranie. –On ma tu odłamki szkła. Posuń się i przynieś mi jakąś dobrą pęsetę.
Liam wybiegł z pokoju jak oparzony, a ja spojrzałam z
wyrzutem na Zayna.
-Dlaczego to zrobiłeś? –zapytałam, podczas gdy
mierzyliśmy się wzrokiem.
-Bo… -czarnowłosy zawahał się. –Nieważne.
-Ależ ważne! Kto normalny wybija nogą szyby w swoim
własnym pokoju?
Zanim jednak Zayn zdążył mi odpowiedzieć, wrócił Liam,
podając mi pęsetę.
-Odkażona. –poinformował, ciężko dysząc.
-Naprawdę? Szybki jesteś, dzięki. –odparłam i wzięłam
się do roboty.
W tym czasie do pokoju wpadł Harry z Louisem, a tuż za
nimi Niall. Zaczęły się krzyki. Nie byłam jeszcze świadkiem tak wielkiej
kłótni.
Mulat co chwila się krzywił, ale nic nie powiedział.
Ja
milczałam, wyciągając malutkie kawałeczki szkła. Nie było tego dużo, a rany nie
były głębokie. Uporałam się z tym w chwilę. Ostatni raz przemyłam rany, po czym
zabandażowałam nogę.
-Wygląda bardzo profesjonalnie. –skomentował Louis. –Gdzieś
ty się tego nauczyła?
-Przez połowę życia myślałam, że będę lekarzem. –wyjaśniłam, wzruszając ramionami.
-Przez połowę życia myślałam, że będę lekarzem. –wyjaśniłam, wzruszając ramionami.
Wstałam i wzięłam odłamki wraz z pęsetą.
-Nie waż się robić tego drugi raz! –powiedziałam do
Zayna, będąc przy drzwiach. –Następnym razem sam będziesz sobie radził.
I wyszłam, a Harry tuż za mną. Odnieśliśmy rzeczy i
poszliśmy na dół, do salonu.
-Jak myślisz, co mu odbiło? –zapytałam, na co on
wzruszył ramionami.
Wyszliśmy na dwór, gdzie poszliśmy na mały spacer. Cudownym
uczuciem było chodzenie z Harrym za rękę. Mój chłopak zrobił nam zdjęcie, po
czym oznajmił, że dzisiejszego dnia oficjalnie potwierdzi, że jestem jego
dziewczyną.
Po powrocie do
domu wstawił naszą fotkę na Twittera i podpisał: „Zmiany na lepsze. Ja i moja dziewczyna Megg.” Nie minęła minuta, a
pod wpisem pojawiły się setki komentarzy. Siedziałam na kanapie na dole i
czytałam je, jeden za drugim. Większość była pozytywna. Fanki życzyły
szczęścia, mówiły, że dobrze razem wyglądamy. Nie obyło się oczywiście bez
wyzwisk: „Co za dziwka”, „Zabiję ją, jak z nią nie zerwiesz”, „Nienawidzę cię,
Harry”, „Wytarłabym jej twarz o beton”.
-Nie czytaj tego. –usłyszałam głos Harry’ego, który
szybkim ruchem wziął mi swój telefon z ręki. –Sam kiedyś tak robiłem i mogę
stwierdzić, że to najgorsza rzecz jaką można zrobić. Nie psuj sobie humoru.
-Masz rację. –odparłam, wyciągając się na miękkich
poduszkach. –Ale obawiam się, że jest już na to trochę za późno. Ach… gdyby
ktoś sprawił, że zapomnę o tym wszystkim… -spojrzałam na Harry’ego z lekkim
uśmiechem.
Już on się postarał, bym miała głowę zajętą czymś
innym. Przynajmniej dopóki do salonu nie zawitała reszta domowników. Wtedy
szybko przenieśliśmy się na ogród, gdzie rozłożyliśmy koc w kąciku. Czułam, że
moglibyśmy rozmawiać ze sobą cały czas. A gdy tematy nam się kończyły,
robiliśmy co innego…
Najpierw
poczułam jego loki, które połaskotały mnie w policzek. Potem, gdy jego usta
były już bardzo blisko, zamknęłam oczy. I wtedy nasze wargi zetknęły się w
słodkim oczekiwaniu. Rozkoszowałam się tą chwilą przez parę długich sekund.
Potem Harry naparł na nie mocniej, jednocześnie dociskając całe swoje ciało do
mojego. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej, ledwo się powstrzymując, by
nie rozerwać mu koszuli. Westchnęłam z przyjemnością i poddałam się pocałunkom.
Dłoń Harry’ego musnęła mój policzek, potem obojczyk, by w końcu wylądować na
biodrze. Chłopak całował niesamowicie. Oderwałam się na chwilę od jego klatki
piersiowej i ramion i wplotłam dłonie w jego włosy. Jego loki były miękkie i
jedwabiste w dotyku, jak zawsze. Ręce Harry’ego wodziły po moim ciele, nawet
nie starając się omijać strategicznych miejsc. Ja sama zaczynałam coraz mniej
sobie ufać. Z każdym naszym zbliżeniem byliśmy w stosunku do siebie coraz
bardziej odważniejsi. Otworzyłam oczy i napotkałam spojrzenie Harry’ego.
Oderwał się od moich warg i uniósł kąciki ust w diabelski sposób. W jego oczach
zabłysły niegrzeczne iskierki i w następnej chwili chwycił zębami moją dolną
wargę i lekko mnie ugryzł. W tym samym momencie też docisnął kolano między moje
nogi.
Jęknęłam, nawet tego nie
kontrolując. Chłopak miał doświadczenie. Wiedział, jak obchodzić się z
dziewczyną. To było niesamowicie seksowne.
Nagle go popchnęłam,
wpadając na pomysł. Przeturlaliśmy się tak, że teraz ja byłam na górze.
Usiadłam na nim okrakiem i przeczesałam moje włosy. Widziałam, że spodobała mu
się moja inicjatywa. Harry chciał mnie chwycić za biodra, ale ja mu na to nie
pozwoliłam. Przycisnęłam jego ręce do ziemi, a potem nachyliłam się nad jego
ustami. Nie wiedziałam skąd brała się u mnie tak pewność siebie. Sprawiało mi
przyjemność jak widziałam, że Harry aż umiera z pragnienia by mnie pocałować i
dotknąć. W końcu się nad nim zlitowałam i pochwyciłam jego usta w namiętnym
pocałunku. Harry skorzystał, że kompletnie zmiękłam, bo wyswobodził swoje ręce
i objął mnie mocno. Potem podniósł nas do pozycji siedzącej. Sapnęłam. Przez
chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy, uspokajając swoje oddechy.
-Kocham cię. –powiedziałam pod wpływem chwili, bez
zastanowienia. To wydało mi się tak naturalne, że nie miałam oporu, by
wypowiedzieć te słowa.
Błyszczące oczy Harry’ego rozszerzyły się, usta
rozchyliły.
-Ja też cię kocham. –odpowiedział, zacieśniając
uścisk. Wyglądał, jakby zdziwił się, że to powiedział, ale jednocześnie był
pewien, że było to szczere. Domyślałam się, że to, co teraz czuł, było dla
niego nowe. Jeśli wierzyć Louisowi, Harry nigdy nie znalazł tej jedynej, którą
by pokochał. Czyżbym ja nią była?
Nasze serca biły tym samym, szybkim rytmem.
-Megg! –rozległ się krzyk, a ja z ociąganiem
odwróciłam się w stronę hałasu.
Na tarasie stał Niall, przebrany w strój do ćwiczeń.
-Za cztery godziny mamy zajęcia. –poinformował mnie,
wskazując palcem na swój zegarek. –Pomyślałem, że trochę poćwiczymy.
Nie miałam ochoty stąd nigdzie się ruszać i rozstawać
z Harrym, ale wiedziałam, że trochę ćwiczeń mi się przyda. Ostatnie zajęcia nie
poszły mi dobrze, a Travis zagroził, że mnie wyrzuci, jeśli się nie poprawię.
-Idziesz? –domagał się blondyn, a ja westchnęłam.
-Sekunda! –odkrzyknęłam. –Włącz już muzykę, zaraz
przyjdę!
Spojrzałam ze smutkiem na Harry’ego i pogłaskałam go
po policzku.
-Niestety, muszę iść. –powiedziałam do niego, na co
jakby przygasł.
-Zostań. –poprosił, zaciskając rękę na moim
nadgarstku.
Pokręciłam głową i pocałowałam chłopaka prosto w usta.
Przytrzymał mnie i puścił dopiero po dobrej minucie.
Pobiegłam
na górę i przebrałam się w luźny, wygodny dres. Słyszałam muzykę z pokoju do
ćwiczeń. Związałam włosy w wysoką kitkę i dołączyłam do blondyna, który
rozciągał się przed rzędem luster. Nowa wieża, którą musieli niedawno
dostarczyć, imponowała wielkością i nowoczesnością.
-Teraz to prawdziwa sala do tańca. –powiedziałam,
podziwiając zawartość pomieszczenia.
Najnowsze, popowe hity leciały prosto z głośników,
podczas gdy ja i Niall podskakiwaliśmy, wykonując rozgrzewkę, którą wymyślił
sam Travis. Zawierała wszystkie niezbędne elementy, które przygotowały ciało do
ciężkiej pracy. Sama w sobie była męcząca i gdy skończyliśmy, pot lał się z nas
strumieniami.
-Poćwiczmy nasz układ. –zaproponował Niall.
Razem z grupą zaczęliśmy już taniec, który zatańczymy
na mistrzostwach. To właśnie z nim nie radziłam sobie ostatnio.
-Jestem za. –poparłam blondyna gorąco.
Gdy rozległy się pierwsze dźwięki Skrillexa
„Bangarang”, skupiłam się i postawiłam pierwsze kroki. Dałam z siebie wszystko.
Z precyzją odtwarzałam ruchy Travisa, chciałam zrobić wszystko idealnie. Część,
gdzie tańczymy w parach, wykonałam z Niallem. Na tej części najbardziej mi
zależało, bo wtedy Travis dokładnie widział jak tańczę. Oddałabym wszystko, by
tańczyć z kimś innym, aniżeli w naszym mentorem. Niestety, nic nie mogłam
zrobić. Teraz już nie mogłam się zamienić z nikim.
Niall pomagał mi, poprawiał każdy, nawet najmniejszy
błąd. Jemu samemu szło świetnie.
-Jak się spało z Jessicą? –zapytałam w pewnym
momencie, na co blondyn nieomal się potknął. –No co? Ze mną nie musisz się
krępować, jestem twoją przyjaciółką. I jeszcze jedno. Jess kazała przeprosić,
że się wymknęła.
-Nie mam jej za złe. –odparł Niall, parskając
śmiechem. –Też bym uciekł, gdybym został na noc w domu, gdzie oprócz niej jest
jeszcze czwórka jej koleżanek. –blondyn zamyślił się. –Chociaż nie. Zostałbym.
Wybuchłam śmiechem i szturchnęłam go.
-Może jakaś koleżanka Jessici przez pomyłkę
zawędrowałaby do waszego łóżka… -wiedziałam, że właśnie o tym chłopak myśli.
-Jess z początku by się wkurzyła, ale potem
stwierdziłaby, że w sumie jej to nie przeszkadza. –snuł Niall.
-I nagle by ją olśniło, że zawsze chciała spróbować
trójkącika. –dodałam, kończąc opowieść.
Blondyn westchnął.
-Marzy się. –powiedział, ale po chwili się zaśmiał. –Oczywiście
żartuję. Jessica jest dla mnie najważniejsza i nie pragnę nikogo oprócz niej.
-Och, Niall.
-A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie –chłopak
uśmiechnął się niegrzecznie i odgarnął włosy, spadające mu na oczy. –Zajebiście
się z nią spało.
Wyłączyliśmy muzykę i położyliśmy na panelach, ciężko
oddychając.
-Niall? –zapytałam, patrząc w sufit. –Możesz mi
powiedzieć, po cholerę my to zrobiliśmy?
Blondyn przekręcił głowę i spojrzał na mnie.
-Co masz na myśli?
-Za chwilę idziemy na morderczy trening do Travisa.
–odparłam. –I potrzebujemy do tego wszelkich sił jakie mamy. Tymczasem właśnie
je wykorzystaliśmy.
Niall roześmiał się, rozrzucając obok siebie ręce.
-Debile z nas. –zgodził się.
Po
wyjściu z sali, szybko wzięłam prysznic i przebrałam w rzeczy na zajęcia.
Niall zrobił to samo i wkrótce już siedzieliśmy w
aucie, ciesząc się wiatrem, smagającym nasze wilgotne włosy. Dzień był ciepły i
przyjemny. Co więcej, czułam, że dobrze sobie poradzę na zajęciach. Nie myliłam
się.
Już
po pierwszym odtańczeniu części naszego układu, dostałam pochwałę od samego
Travisa Mudda.
-Dobrze, Megg. –powiedział. –W tym momencie jesteś
najlepsza z całej grupy. Widzę, że do serca wzięłaś sobie moje ostrzeżenie.
-Staram się. –odparłam, uśmiechając się lekko.
Dla odmiany, na dzisiejszych zajęciach dostało się
Niallowi. Stało się oczywiste, że on i Jessica są dla siebie czymś więcej niż
partnerami w tańcu. Travis zagroził, że ich rozdzieli, jeśli nie przestaną się
wygłupiać i traktować sprawy poważnie.
Po za tym, zauważyłam zmianę w zachowaniu Jake ‘a i
Raven. Byłam prawie pewna, że ze sobą spali. James i Jean dla odmiany się
nienawidzili. Unikali swoich spojrzeń, a gdy już na siebie patrzyli, to z
dziwnym grymasem. Missy i Scott dogadywali się świetnie, choć nie było między
nimi żadnej chemii. Byli jak para najlepszych kumplów.
Układało się lepiej, niż myślałam, że będzie. Wszyscy
się lubiliśmy, wyłączając oczywiście Raven, Jean i Jake ’a. James najwyraźniej
wolał nasze towarzystwo, bo ilekroć miał zostać sam na sam z Jean, uciekał
gdzie pieprz rośnie. Jean sama w sobie nie była zła, tylko bardzo podatna na
wpływy Raven.
A Travis… to Travis.
Nieco sztywny, wymagający i ostry. Raczej nienadający się na kumpla, z którym
można by wyjść na piwo.
Dzisiaj
posunęliśmy się z układem trochę dalej. Nowa część to był głównie jazz, więc
poradziłam sobie świetnie.
Każdy miał dobry humor, gdy Mudd zarządził koniec
zajęć. Poszliśmy pod prysznice, każdy z uśmiechem na ustach.
-Hej, wyskoczymy do miasta? –zaproponowała Missy,
spłukując szampon.
-Napiłabym się piwa. –zgodziła się Jessica, wyciskając
wodę ze swoich długich, rudych włosów.
-A więc postanowione. –klasnęłam w dłonie. –Niech
Niall i Scott też idą.
-O tak! –poparła mnie Missy. –I może James?
-Jasne.
Raven i Jean ostentacyjnie udawały, że nas nie słyszą.
Zabrały swoje rzeczy i poszły do szatni.
Przebrałyśmy
się, a potem zaczepiłyśmy chłopaków przy wyjściu. Spodobał im się pomysł. Do
samego centrum Londynu pojechaliśmy wielkim samochodem Scotta.
Wysłałam smsa do Harry’ego, żeby poinformować go, że
będę dopiero późnym wieczorem. Odpowiedział mi smutną minką. Uśmiechnęłam się
do wyświetlacza telefonu, po czym schowałam go do kieszeni. Czekał mnie wypad z
przyjaciółmi z grupy tanecznej. Harry mógł poczekać.
***
Siema!
Wróciłam i mam dla was ten oto długi rozdział ;D
Mam nadzieję, że podobała wam się perspektywa Zayna. Musiałam ją dodać, żeby wszystko stało się jasne.
Dziękuję wam za komentarze i miłe słowa. Jak zwykle nie zawiedliście ;)
Następny rozdział dodam na dniach, jestem w trakcie jego pisania.
Myślałam, że więcej napiszę w Hiszpanii, ale zwyczajnie zabrakło czasu.
Tu basen, tu plaża, tu miasto do późna...Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
W każdym razie, teraz już wracam do regularnego pisania.
Korzystając z okazji, chciałabym absolutnie polecić cały cykl Wiedźmina, który obecnie czytam <3
Ludzie, Sapkowski rządzi!
Do następnego rozdziału,
xoxo
Witaj z powrotem <3 Cieszę się, że już wróciłaś. Mam nadzieję, że wakacje udane? : D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i dłuugi. Takie jakie lubię najbardziej. : P Strasznie spodobała mi się perspektywa Zayn'a. Ja normalnie wiedziałam już od początku, że on zakocha się w Megg! No wiedziałam! : D No i w końcu się do tego przyznał. Szkoda tylko, że przed sobą. Chociaż gdyby powiedział to na głos zrobiłaby się niezła awantura... Nie mam pojęcia jak chcesz to dalej pociągnąć. Przecież Zayn nie może ciągle być taki smutny. : c Ale i tak super Ci to wyszło. <3
I ten Niall, który przerwał Megg i Harry'emu. -.- A zaczynało się robić tak fajnie, no. : D
Hah, nie no jesteś cudowna. Szybko dodawaj kolejny rozdział. Taki dłuuuugaśny jak ten. Albo nawet jeszcze dłuższy. : D
; *
Podoba mi się i to bardzo. Ciekawe co będzie się działo dalej. czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
to było jasne, że Zaynowi podoba siee Megg ; dd teraz tylko ciekawi mnie czy kiedykolwiek jej to wyzna ; d moja wyobraźnia w tej chwili rusza i wyobrażam sobie mase scenariuszy z tym związanych ; dd naprawde ; dd a to, że ją pocałuje i Harry to zobaczy i bd draka albo, że nie przyzna siee wgl i bd siee męczył tak kupe czasu aż postanowi odejść z zespołu... pomysłów z mojej strony jest pełno ; )
OdpowiedzUsuńi wgl ciesze siee, że już wróciłaś i znowu bd miała co czytać ;d
mam nadzieje, że wakacje były udane no i z niecierpliwością czekam na kolejnyy ; ) ; *
Boski. Podoba mi się, że jest taki dłuuuuugi. Czekam na nn <3<3<3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, co do Zayna. Ale żeby kopać w szybę? ;D
OdpowiedzUsuńA Megg i Harry... po prostu cud, miód i orzeszki ^.^ Tak idealanie opisujesz ich relacje. Liam miał rację, dziewictwo Megg nie zachowa się już zbyt długo :D
Fajnie, że znowu jesteś. Czekam na kolejny :*
Z perspektywy Zayna było najlepsze momenty w tym rozdziale *.* Domyślałam że podoba mu się Megg. Niech on jej to wyzna. Na pewno nie obejdzie się bez kłótni między Malikiem a Harrym. I jestem ciekawa z kim nasza bohaterka straci dziewictwo. Chciałabym żeby to był Zayn. Ale okaże się :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKiedy CD? Mam nadzieję że nie każesz nam czekać tak długo jak ostatnio! :D
OdpowiedzUsuńTaaaak! Wreszcie wróciłaś. Jak tam na wakacjach? No dobra, ale to inną drogą... Wiedziałam, że Zayn czuje coś do Megg i wreszcie się do tego przyznał. Szkoda, że tylko sobie, a nie jej. Zgadzam się z Klaudiaa ;* "z perspektywy Zayna było najlepsze" :DD Czekam na następny rozdzialikkk :**
OdpowiedzUsuńbyłam pewna, że Zayn jest zakochany w Megg, od samego początku to czułam :D świetnie wszystko opisałaś z jego perspektywy :) najpierw było mi go szkoda: kac, rozwalona noga no i ogólnie totalne gówno z powodu nieszczęśliwej miłości, ale jak doszłam do tych cudownie opisanych scen z Harrym i Megg to od razu mi przeszło :P rozdział po prostu idealny, jak zawsze, czekam z niecierpliwością na następny :*
OdpowiedzUsuńJulka
O mój Boże <3 rozdział niesamowity! :) wiedziałam po prostu, że Zayn czuje coś do Megg!!! Szkoda mi biedaczka, z żalu aż rozwalił sobie nogę. Jednakże jakoś Megg bardziej pasuje mi do Harrego niż Zayna. Ale los różne rzeczy plecie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam popęd seksualny Harrego ^^ świetnie też wyszła Ci perspektywa Zayna ;) można z łatwością wczuć się w jego położenie i uczucia :)
Cieszę się także, że Megg coraz lepiej idzie u Travisa ;) nikt nie może jej wygryźć i zniszczyć jej marzeń. :D
Pozdrawiam ;)
cześć, zapraszam na nowy rozdział z perpektywy Emilie na http://hard-bland-sensitive.blogspot.com/, mam nadzieję że zostawisz po sobie komentarz, pozdrawiam, jess :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :D
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie: http://wemakeupthenwebreakupallthetime-1d.blogspot.com/ ; )
Strasznie mi się podoba ten rozdział;]
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać się nexta;l]
mega, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńsuper:3
OdpowiedzUsuńkocham twoje wszystkie rozdziały <3
OdpowiedzUsuń