wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 19 "Prawda"


~~Zayn~~
            Siedziałem na balkonie i spalałem już czwartą fajkę, a byłem jeszcze przed śniadaniem. Nie miałem ochoty schodzić na dół i patrzeć na radosne twarze przyjaciół. To tylko przypominało mi o tym, jak bardzo jestem nieszczęśliwy.
Dzisiejszy dzień był chłodny, a przypominała mi o tym gęsia skórka wstępująca na skórę. Powinienem był założyć coś na siebie; Miałem założone jedynie szare bokserki, ale jakoś nie miałem motywacji. Mój słoiczek był już pełen. Na wczorajszej imprezie spaliłem dwie paczki Marlboro.
Tak źle się jeszcze nigdy nie czułem. Do ogólnego złego samopoczucia i zranionych uczuć dochodził kac. No i zaczynałem robić się głodny. Zerknąłem na tatuaż, który przedstawiał mikrofon i widniał na przedramieniu. W tym momencie muzyka była ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę. W głowie miałem tysiące słów, które byłyby dobre na piosenkę, ale nie potrafiłem wymyślić melodii. A wszystko przez Nią. Namieszała mi w głowie i teraz sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Byłem pewien, że jest teraz na dole i gra z Liamem na X-boxie. Wstawała wcześnie i czasami robiła nam śniadanie. Być może Harry wstał i już się nią zajął. Na wspomnienie ich razem coś ścisnęło mnie w sercu. Przypomniałem sobie wczorajszy wieczór, kiedy to rozmawiała ze mną. Nie potraktowała mnie wtedy poważnie. Uważała zapewne, że jestem po prostu pijany i nie wiem co mówię.
            Wciąż miałem przed oczami wyraz Jej twarzy, kiedy zobaczyła swojego chłopaka. Na Jej usta momentalnie wpłynął uśmiech, oczy rozbłysły. A gdy go pocałowała, równie dobrze mogłem umrzeć. Szybko usunąłem się gdzieś w bok. Nie mogłem patrzeć ani Jej, ani Harry’emu w oczy. Po drodze potknąłem się i przewróciłem stolik oraz dwa krzesła, ale oni w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Byli zbyt pochłonięci sobą.
            Zapaliłem kolejnego papierosa, coraz gwałtowniej wciągając dym. Moja komórka po raz setny dzisiaj zawibrowała. To była Perrie. Od rana bombardowała mnie smsami typu: „Zayn, dlaczego nic mi nie powiedziałeś o wczorajszej imprezie?”, „Dlaczego dowiaduję się o tym od mojej przyjaciółki?”, „Czy jest coś o czym powinnam wiedzieć?!”.
Nie odpisałem ani razu. Nie odbierałem też jej telefonów. Bałem się, że powiem coś nieodpowiedniego. Między nami nie było już tego, co było na początku. Zresztą, nigdy nie było jakoś świetnie. To była po prostu dziewczyna, z którą spałem i wychodziłem na beznadziejne, krótkie randki. Mógłbym się bardziej postarać, ale uważałem, że Perrie nie jest po prostu tego warta.
            Od kiedy w naszym domu pojawiła się Ona, Perrie przestała istnieć. Każde słowo blondynki irytowało, a jej sposób bycia przypominał, że ona nie jest Nią. Widywałem się z moją dziewczyną najrzadziej jak się da. Wykręcałem się, praktycznie cały czas kłamiąc na temat powodu, dla którego nie mogłem się z nią spotkać.
            Usłyszałem pukanie do szklanych drzwi balkonowych. Odwróciłem się i zobaczyłem za szybą Liama. Ukryłem rozczarowanie. Miałem nadzieję, że zobaczę Ją.
Popchnąłem drzwi i wpuściłem przyjaciela do środka.
Chłopak wyglądał beznadziejnie. Ubrał na siebie luźny dres, włosów od rana nie tknął, a pod oczami widniały sine ślady.
-Co się z tobą dzieje? –zapytałem, zapalając fajkę. Posunąłem się, by zrobić miejsce dla bruneta. Usiadł i oparł głowę o ścianę. –Wyglądasz jak gówno.
-Problemy z Danielle. –wzruszył ramionami, po czym przekręcił głowę i zlustrował mnie wzrokiem. –A jaka jest twoja wymówka?
-Problemy z Perrie. –odparłem, unosząc kąciki ust. Rzecz jasna, kłamałem jak z nut.
-Dziewczyny. Same z nimi problemy. –stwierdził Liam, zagapiając się w dal. Na jego twarzy widać było paru-dniowy zarost.
Potaknąłem, kończąc papierosa. Gdy chciałem sięgnąć po kolejnego, z rozczarowaniem stwierdziłem, że paczka jest pusta. Zebrałem ślinę i splunąłem w bok. Liam, który zazwyczaj by coś powiedział, teraz nawet się nie spojrzał.
Siedzieliśmy, każdy pogrążony we własnych myślach.
-Wiedziałeś, że Niall znalazł sobie dziewczynę? –zagadnął brunet, siląc się na pogodny ton.
-Mówisz o tej rudej? –na wczorajszej imprezie Niall pojawił się z dziewczyną, mówiąc, że najwyższy czas, bym ją poznał. –Dobrze dla niego.
-Wygląda na to, że każdy wczoraj był zadowolony. –podsumował Liam. –Oprócz nas.
-Ta. –zgodziłem się, potakując. –Danielle nie chciała przyjść?
-Nie.
-To tak jak Perrie. –skłamałem, wyprzedzając pytanie przyjaciela. –Żałosne. Podczas gdy my zasypialiśmy sami w pokojach, nasi przyjaciele mieli przy sobie własne laski i zapewne nie spali przez całą noc. Nawet Niall i ta ruda, a nasz Nialler przecież nigdy nie decydował się tak wcześnie z żadną nowopoznaną dziewczyną.
Liam miał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się rozmyślił i zamknął usta. Widać było, że się zmieszał.
-Co jest? –zapytałem od razu, przeszywając go wzrokiem. –Mów!
Brunet odwrócił wzrok.
-To nic takiego. –odparł wymijająco. –Nieważne.
-Gadaj w tej chwili! –starałem przybrać groźną minę, choć wiem, że w połączeniu z samymi bokserkami nie wyglądało to imponująco.
Chłopak zawahał się, a potem wyrzucił z siebie jednym tchem:
-Megg jest dziewicą.
Zerwałem się na równe nogi.
-Pierdolisz! –wykrzyknąłem, potrącając słoiczek z niedopałkami papierosów. Zawartość rozsypała się, a szklane naczynie potoczyło po kafelkach.
Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Przed moimi oczami stanęła Ona, Megg. Zawsze uśmiechnięta, lekko zarumieniona, niska i drobna. Piękna. W jednej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że ona jest tylko młodą dziewczyną, wciąż jeszcze niedoświadczoną i niewinną. Czasem zauważałem jak zagubiona się czuje wśród pięciu chłopaków, z dala od domu, obciążona obowiązkiem i ciężką pracą. I choć często próbowała to ukryć, ja widziałem.
-Skąd to wiesz? –zapytałem dziwnie spokojnym tonem. Bosą nogą zatrzymałem szklany słoiczek.
-Podsłuchałem jak Harry mówi o tym Louisowi. –przyznał Liam, spuszczając wzrok.
-Ci dwaj to naprawdę mówią sobie o wszystkim. –stwierdziłem z kwaśną miną.
-Harry mówił, że Megg miała chłopaka, ale kompletnego idiotę, który rzucił ją zaraz po tym jak mu nie dała.
Zacisnąłem pięści. Zatłukłbym debila, gdybym spotkał.
-Oto i cała historia. –zakończył Liam, wzruszając ramionami. –Niby nic, a szokuje. Byłem pewien, że Megg nie jest taka grzeczna.
-Ja też. –zgodziłem się wolno.
-No cóż, nie na długo. –powiedział brunet pogodnym tonem. –Teraz chodzi z Harrym, a przecież wszyscy wiemy jaki on ma popęd seksualny.
            Zacisnąłem zęby. Miałem ochotę krzyczeć, ale opanowałem się ze względu na Liama. Jeszcze tego by brakowało, żeby ktoś domyślił się, że mam jakieś uczucia do Megg. A Liam był wyjątkowo domyślny.
-Co racja to racja. –odparłem więc i parsknąłem śmiechem. –Chyba zejdę w końcu na śniadanie.
-No najwyższy czas. –brunet podniósł się i poprawił dres. –Widzimy się na dole.
Wyszedł z balkonu, a potem z pokoju. Poczekałem chwilę, a potem z całej siły kopnąłem w szklane drzwi. Szkło pękło, raniąc mi nogę i robiąc potworny hałas. Może i było to głupie, ale mnie znacznie ulżyło.

~~Megg~~
            Usta Harry’ego były miękkie i gorące. Staliśmy na środku salonu, zatraciwszy się w przestrzeni i czasie. Coraz bardziej się w nim zakochiwałam. Jak nie był przy mnie, czułam się nieswojo. Gdy ujrzałam dzisiaj go schodzącego na dół, z zaspanymi oczami i niesforną burzą loków, jakiś supeł wewnątrz mnie się rozwiązał, a do mojego serca wlało się ciepło. Na mój widok jego oczy się rozszerzyły i rozświetliły. Dopadł mnie w paru susach i nie chciał puścić. Gdy w końcu się oswobodziłam, zrobiliśmy sobie tosty i wciągnęliśmy w rozmowę. Wróciliśmy do salonu, gdzie skorzystaliśmy z tego, że jesteśmy sami.
            Liam wyjątkowo nie pojawił się rano, żeby pograć na X-boxie. Salon był pusty, gdy zeszłam na dół po obudzeniu się. Włączyłam sobie więc telewizję i czekałam na pierwszego domownika, który zejdzie. Ku mojemu zaskoczeniu, pierwszą ujrzałam Jessicę. Zeszła po cichu na dół, ubrana w koszulę Nialla.
-Jess? –zapytałam zdziwiona i podniosłam się z kanapy.
-Megg, hej. –odpowiedziała, rozglądając się niepewnie po salonie.
-Wymykasz się, jak widzę.
-Ano. –potwierdziła, rumieniąc się. –Nie jestem jeszcze gotowa na ranne spotkanie z resztą tutejszych domowników.
-Jasne, rozumiem. –odprowadziłam ją do drzwi. –Co się stało z twoją bluzką?
-Och. –oczy rudowłosej rozbłysły. –Niall był bardzo… stanowczy.
Wyobraziłam sobie blondyna w porywie namiętności i jakoś nie mogłam się temu nadziwić.
-Nie znałam go z tej strony. –zaśmiałam się.
-Jest cudowny. –podsumowała Jessica. –Pozdrów go i przeproś, że się wymknęłam, dobrze?
-Oczywiście. Na pewno zrozumie.
-Widzimy się dzisiaj na tańcach.
-Do zobaczenia.
            Zamknęłam za nią drzwi i wróciłam do salonu. Właśnie wtedy ze schodów zszedł Harry. I gdy tak staliśmy teraz na środku salonu, kompletnie zatraceni w pocałunkach, usłyszeliśmy charakterystyczny, wesoły głos Louisa. Przeoczyliśmy fakt, iż zaszczycił nas swoją obecnością.
-Zakochańce! –krzyknął, po czym zwyczajnie rzucił się na nas.
We trójkę wylądowaliśmy na kanapie. Zaczęliśmy się śmiać. W całym tym zamieszaniu dostrzegłam, jak bardzo Harry i Louis są ze sobą zżyci. Wystarczyło tylko spojrzeć na to, jak patrzą na siebie i jak komfortowo czują się przy sobie. Jakbym widziała mnie i Julię.
            Nagle rozległ się głośny brzęk pękającego szkła, dochodzący z góry. Zamarłam, podobnie jak Harry i Louis. Po chwili jednak przyjaciele wzruszyli ramionami i powrócili do wygłupów. Spojrzałam na nich skonsternowana.
-To nic. –powiedział Harry, napotykając mój wzrok. –Pewnie Liam coś zbił u siebie.
-Pójdę sprawdzić. –oznajmiłam, przeczuwając najgorsze.
Może i oni byli przyzwyczajeni do czegoś takiego, ale ja nie. Wydostałam się z plątaniny rąk i nóg, po czym pobiegłam na górę. Drzwi do pokoju Zayna były otwarte, a ze środka było słychać siarczyste przeklinanie. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że szklane drzwi balkonowe są rozbite, a szkło wala się po dywanie rozłożonym na podłodze. Na łóżku siedział Zayn, z wystawioną, krwawiącą nogą. Siedział przy nim Liam, mocno się przy tym krzywiąc. Zdusiłam krzyk i w dwóch krokach pokonałam dzielącą nas odległość.
-Co się tu do cholery stało? –zapytałam cicho, patrząc na zmasakrowaną nogę Zayna.
-Nic takiego. –odparł czarnowłosy, nie patrząc na mnie. –Mały wypadek.
Spojrzałam na niego ze złością. –Zapominasz do kogo mówisz, mądralo. Potrafię stwierdzić skąd wzięły się poszczególne rany. I wiesz co? Ta wygląda na taką, co ktoś z całej siły wpakował nogę w szybę.
Liam zacisnął zęby i zmierzył przyjaciela wzrokiem.
-Odbiło ci?! –wykrzyknął, nawet nie oczekując odpowiedzi.
Ścierał krew z kończyny Zayna.
-Czekaj! –powstrzymałam go, klękając i przyglądając się ranie. –On ma tu odłamki szkła. Posuń się i przynieś mi jakąś dobrą pęsetę.
Liam wybiegł z pokoju jak oparzony, a ja spojrzałam z wyrzutem na Zayna.
-Dlaczego to zrobiłeś? –zapytałam, podczas gdy mierzyliśmy się wzrokiem.
-Bo… -czarnowłosy zawahał się. –Nieważne.
-Ależ ważne! Kto normalny wybija nogą szyby w swoim własnym pokoju?
Zanim jednak Zayn zdążył mi odpowiedzieć, wrócił Liam, podając mi pęsetę.
-Odkażona. –poinformował, ciężko dysząc.
-Naprawdę? Szybki jesteś, dzięki. –odparłam i wzięłam się do roboty.
W tym czasie do pokoju wpadł Harry z Louisem, a tuż za nimi Niall. Zaczęły się krzyki. Nie byłam jeszcze świadkiem tak wielkiej kłótni.
Mulat co chwila się krzywił, ale nic nie powiedział.
            Ja milczałam, wyciągając malutkie kawałeczki szkła. Nie było tego dużo, a rany nie były głębokie. Uporałam się z tym w chwilę. Ostatni raz przemyłam rany, po czym zabandażowałam nogę.
-Wygląda bardzo profesjonalnie. –skomentował Louis. –Gdzieś ty się tego nauczyła?
-Przez połowę życia myślałam, że będę lekarzem. –wyjaśniłam, wzruszając ramionami.
Wstałam i wzięłam odłamki wraz z pęsetą.
-Nie waż się robić tego drugi raz! –powiedziałam do Zayna, będąc przy drzwiach. –Następnym razem sam będziesz sobie radził.
I wyszłam, a Harry tuż za mną. Odnieśliśmy rzeczy i poszliśmy na dół, do salonu.
-Jak myślisz, co mu odbiło? –zapytałam, na co on wzruszył ramionami.
Wyszliśmy na dwór, gdzie poszliśmy na mały spacer. Cudownym uczuciem było chodzenie z Harrym za rękę. Mój chłopak zrobił nam zdjęcie, po czym oznajmił, że dzisiejszego dnia oficjalnie potwierdzi, że jestem jego dziewczyną.
Po  powrocie do domu wstawił naszą fotkę na Twittera i podpisał: „Zmiany na lepsze. Ja i moja dziewczyna Megg.” Nie minęła minuta, a pod wpisem pojawiły się setki komentarzy. Siedziałam na kanapie na dole i czytałam je, jeden za drugim. Większość była pozytywna. Fanki życzyły szczęścia, mówiły, że dobrze razem wyglądamy. Nie obyło się oczywiście bez wyzwisk: „Co za dziwka”, „Zabiję ją, jak z nią nie zerwiesz”, „Nienawidzę cię, Harry”, „Wytarłabym jej twarz o beton”.
-Nie czytaj tego. –usłyszałam głos Harry’ego, który szybkim ruchem wziął mi swój telefon z ręki. –Sam kiedyś tak robiłem i mogę stwierdzić, że to najgorsza rzecz jaką można zrobić. Nie psuj sobie humoru.
-Masz rację. –odparłam, wyciągając się na miękkich poduszkach. –Ale obawiam się, że jest już na to trochę za późno. Ach… gdyby ktoś sprawił, że zapomnę o tym wszystkim… -spojrzałam na Harry’ego z lekkim uśmiechem.
Już on się postarał, bym miała głowę zajętą czymś innym. Przynajmniej dopóki do salonu nie zawitała reszta domowników. Wtedy szybko przenieśliśmy się na ogród, gdzie rozłożyliśmy koc w kąciku. Czułam, że moglibyśmy rozmawiać ze sobą cały czas. A gdy tematy nam się kończyły, robiliśmy co innego…
Najpierw poczułam jego loki, które połaskotały mnie w policzek. Potem, gdy jego usta były już bardzo blisko, zamknęłam oczy. I wtedy nasze wargi zetknęły się w słodkim oczekiwaniu. Rozkoszowałam się tą chwilą przez parę długich sekund. Potem Harry naparł na nie mocniej, jednocześnie dociskając całe swoje ciało do mojego. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej, ledwo się powstrzymując, by nie rozerwać mu koszuli. Westchnęłam z przyjemnością i poddałam się pocałunkom. Dłoń Harry’ego musnęła mój policzek, potem obojczyk, by w końcu wylądować na biodrze. Chłopak całował niesamowicie. Oderwałam się na chwilę od jego klatki piersiowej i ramion i wplotłam dłonie w jego włosy. Jego loki były miękkie i jedwabiste w dotyku, jak zawsze. Ręce Harry’ego wodziły po moim ciele, nawet nie starając się omijać strategicznych miejsc. Ja sama zaczynałam coraz mniej sobie ufać. Z każdym naszym zbliżeniem byliśmy w stosunku do siebie coraz bardziej odważniejsi. Otworzyłam oczy i napotkałam spojrzenie Harry’ego. Oderwał się od moich warg i uniósł kąciki ust w diabelski sposób. W jego oczach zabłysły niegrzeczne iskierki i w następnej chwili chwycił zębami moją dolną wargę i lekko mnie ugryzł. W tym samym momencie też docisnął kolano między moje nogi.
Jęknęłam, nawet tego nie kontrolując. Chłopak miał doświadczenie. Wiedział, jak obchodzić się z dziewczyną. To było niesamowicie seksowne.
Nagle go popchnęłam, wpadając na pomysł. Przeturlaliśmy się tak, że teraz ja byłam na górze. Usiadłam na nim okrakiem i przeczesałam moje włosy. Widziałam, że spodobała mu się moja inicjatywa. Harry chciał mnie chwycić za biodra, ale ja mu na to nie pozwoliłam. Przycisnęłam jego ręce do ziemi, a potem nachyliłam się nad jego ustami. Nie wiedziałam skąd brała się u mnie tak pewność siebie. Sprawiało mi przyjemność jak widziałam, że Harry aż umiera z pragnienia by mnie pocałować i dotknąć. W końcu się nad nim zlitowałam i pochwyciłam jego usta w namiętnym pocałunku. Harry skorzystał, że kompletnie zmiękłam, bo wyswobodził swoje ręce i objął mnie mocno. Potem podniósł nas do pozycji siedzącej. Sapnęłam. Przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy, uspokajając swoje oddechy.
-Kocham cię. –powiedziałam pod wpływem chwili, bez zastanowienia. To wydało mi się tak naturalne, że nie miałam oporu, by wypowiedzieć te słowa.
Błyszczące oczy Harry’ego rozszerzyły się, usta rozchyliły.
-Ja też cię kocham. –odpowiedział, zacieśniając uścisk. Wyglądał, jakby zdziwił się, że to powiedział, ale jednocześnie był pewien, że było to szczere. Domyślałam się, że to, co teraz czuł, było dla niego nowe. Jeśli wierzyć Louisowi, Harry nigdy nie znalazł tej jedynej, którą by pokochał. Czyżbym ja nią była?
Nasze serca biły tym samym, szybkim rytmem.
-Megg! –rozległ się krzyk, a ja z ociąganiem odwróciłam się w stronę hałasu.
Na tarasie stał Niall, przebrany w strój do ćwiczeń.
-Za cztery godziny mamy zajęcia. –poinformował mnie, wskazując palcem na swój zegarek. –Pomyślałem, że trochę poćwiczymy.
Nie miałam ochoty stąd nigdzie się ruszać i rozstawać z Harrym, ale wiedziałam, że trochę ćwiczeń mi się przyda. Ostatnie zajęcia nie poszły mi dobrze, a Travis zagroził, że mnie wyrzuci, jeśli się nie poprawię.
-Idziesz? –domagał się blondyn, a ja westchnęłam.
-Sekunda! –odkrzyknęłam. –Włącz już muzykę, zaraz przyjdę!
Spojrzałam ze smutkiem na Harry’ego i pogłaskałam go po policzku.
-Niestety, muszę iść. –powiedziałam do niego, na co jakby przygasł.
-Zostań. –poprosił, zaciskając rękę na moim nadgarstku.
Pokręciłam głową i pocałowałam chłopaka prosto w usta. Przytrzymał mnie i puścił dopiero po dobrej minucie.
            Pobiegłam na górę i przebrałam się w luźny, wygodny dres. Słyszałam muzykę z pokoju do ćwiczeń. Związałam włosy w wysoką kitkę i dołączyłam do blondyna, który rozciągał się przed rzędem luster. Nowa wieża, którą musieli niedawno dostarczyć, imponowała wielkością i nowoczesnością.
-Teraz to prawdziwa sala do tańca. –powiedziałam, podziwiając zawartość pomieszczenia.
Najnowsze, popowe hity leciały prosto z głośników, podczas gdy ja i Niall podskakiwaliśmy, wykonując rozgrzewkę, którą wymyślił sam Travis. Zawierała wszystkie niezbędne elementy, które przygotowały ciało do ciężkiej pracy. Sama w sobie była męcząca i gdy skończyliśmy, pot lał się z nas strumieniami.
-Poćwiczmy nasz układ. –zaproponował Niall.
Razem z grupą zaczęliśmy już taniec, który zatańczymy na mistrzostwach. To właśnie z nim nie radziłam sobie ostatnio.
-Jestem za. –poparłam blondyna gorąco.
Gdy rozległy się pierwsze dźwięki Skrillexa „Bangarang”, skupiłam się i postawiłam pierwsze kroki. Dałam z siebie wszystko. Z precyzją odtwarzałam ruchy Travisa, chciałam zrobić wszystko idealnie. Część, gdzie tańczymy w parach, wykonałam z Niallem. Na tej części najbardziej mi zależało, bo wtedy Travis dokładnie widział jak tańczę. Oddałabym wszystko, by tańczyć z kimś innym, aniżeli w naszym mentorem. Niestety, nic nie mogłam zrobić. Teraz już nie mogłam się zamienić z nikim.
Niall pomagał mi, poprawiał każdy, nawet najmniejszy błąd. Jemu samemu szło świetnie.
-Jak się spało z Jessicą? –zapytałam w pewnym momencie, na co blondyn nieomal się potknął. –No co? Ze mną nie musisz się krępować, jestem twoją przyjaciółką. I jeszcze jedno. Jess kazała przeprosić, że się wymknęła.
-Nie mam jej za złe. –odparł Niall, parskając śmiechem. –Też bym uciekł, gdybym został na noc w domu, gdzie oprócz niej jest jeszcze czwórka jej koleżanek. –blondyn zamyślił się. –Chociaż nie. Zostałbym.
Wybuchłam śmiechem i szturchnęłam go.
-Może jakaś koleżanka Jessici przez pomyłkę zawędrowałaby do waszego łóżka… -wiedziałam, że właśnie o tym chłopak myśli.
-Jess z początku by się wkurzyła, ale potem stwierdziłaby, że w sumie jej to nie przeszkadza. –snuł Niall.
-I nagle by ją olśniło, że zawsze chciała spróbować trójkącika. –dodałam, kończąc opowieść.
Blondyn westchnął.
-Marzy się. –powiedział, ale po chwili się zaśmiał. –Oczywiście żartuję. Jessica jest dla mnie najważniejsza i nie pragnę nikogo oprócz niej.
-Och, Niall.
-A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie –chłopak uśmiechnął się niegrzecznie i odgarnął włosy, spadające mu na oczy. –Zajebiście się z nią spało.
Wyłączyliśmy muzykę i położyliśmy na panelach, ciężko oddychając.
-Niall? –zapytałam, patrząc w sufit. –Możesz mi powiedzieć, po cholerę my to zrobiliśmy?
Blondyn przekręcił głowę i spojrzał na mnie.
-Co masz na myśli?
-Za chwilę idziemy na morderczy trening do Travisa. –odparłam. –I potrzebujemy do tego wszelkich sił jakie mamy. Tymczasem właśnie je wykorzystaliśmy.
Niall roześmiał się, rozrzucając obok siebie ręce.
-Debile z nas. –zgodził się.
            Po wyjściu z sali, szybko wzięłam prysznic i przebrałam w rzeczy na zajęcia.
Niall zrobił to samo i wkrótce już siedzieliśmy w aucie, ciesząc się wiatrem, smagającym nasze wilgotne włosy. Dzień był ciepły i przyjemny. Co więcej, czułam, że dobrze sobie poradzę na zajęciach. Nie myliłam się.
            Już po pierwszym odtańczeniu części naszego układu, dostałam pochwałę od samego Travisa Mudda.
-Dobrze, Megg. –powiedział. –W tym momencie jesteś najlepsza z całej grupy. Widzę, że do serca wzięłaś sobie moje ostrzeżenie.
-Staram się. –odparłam, uśmiechając się lekko.
Dla odmiany, na dzisiejszych zajęciach dostało się Niallowi. Stało się oczywiste, że on i Jessica są dla siebie czymś więcej niż partnerami w tańcu. Travis zagroził, że ich rozdzieli, jeśli nie przestaną się wygłupiać i traktować sprawy poważnie.
Po za tym, zauważyłam zmianę w zachowaniu Jake ‘a i Raven. Byłam prawie pewna, że ze sobą spali. James i Jean dla odmiany się nienawidzili. Unikali swoich spojrzeń, a gdy już na siebie patrzyli, to z dziwnym grymasem. Missy i Scott dogadywali się świetnie, choć nie było między nimi żadnej chemii. Byli jak para najlepszych kumplów.
Układało się lepiej, niż myślałam, że będzie. Wszyscy się lubiliśmy, wyłączając oczywiście Raven, Jean i Jake ’a. James najwyraźniej wolał nasze towarzystwo, bo ilekroć miał zostać sam na sam z Jean, uciekał gdzie pieprz rośnie. Jean sama w sobie nie była zła, tylko bardzo podatna na wpływy Raven.
A Travis… to Travis. Nieco sztywny, wymagający i ostry. Raczej nienadający się na kumpla, z którym można by wyjść na piwo.
                Dzisiaj posunęliśmy się z układem trochę dalej. Nowa część to był głównie jazz, więc poradziłam sobie świetnie.
Każdy miał dobry humor, gdy Mudd zarządził koniec zajęć. Poszliśmy pod prysznice, każdy z uśmiechem na ustach.
-Hej, wyskoczymy do miasta? –zaproponowała Missy, spłukując szampon.
-Napiłabym się piwa. –zgodziła się Jessica, wyciskając wodę ze swoich długich, rudych włosów.
-A więc postanowione. –klasnęłam w dłonie. –Niech Niall i Scott też idą.
-O tak! –poparła mnie Missy. –I może James?
-Jasne.
Raven i Jean ostentacyjnie udawały, że nas nie słyszą. Zabrały swoje rzeczy i poszły do szatni.
            Przebrałyśmy się, a potem zaczepiłyśmy chłopaków przy wyjściu. Spodobał im się pomysł. Do samego centrum Londynu pojechaliśmy wielkim samochodem Scotta.
Wysłałam smsa do Harry’ego, żeby poinformować go, że będę dopiero późnym wieczorem. Odpowiedział mi smutną minką. Uśmiechnęłam się do wyświetlacza telefonu, po czym schowałam go do kieszeni. Czekał mnie wypad z przyjaciółmi z grupy tanecznej. Harry mógł poczekać.
***
Siema!
Wróciłam i mam dla was ten oto długi rozdział ;D
Mam nadzieję, że podobała wam się perspektywa Zayna. Musiałam ją dodać, żeby wszystko stało się jasne.
Dziękuję wam za komentarze i miłe słowa. Jak zwykle nie zawiedliście ;)
Następny rozdział dodam na dniach, jestem w trakcie jego pisania. 
Myślałam, że więcej napiszę w Hiszpanii, ale zwyczajnie zabrakło czasu.
Tu basen, tu plaża, tu miasto do późna...Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 
W każdym razie, teraz już wracam do regularnego pisania.
Korzystając z okazji, chciałabym absolutnie polecić cały cykl Wiedźmina, który obecnie czytam <3
Ludzie, Sapkowski rządzi!
Do następnego rozdziału, 
xoxo

16 komentarzy:

  1. Witaj z powrotem <3 Cieszę się, że już wróciłaś. Mam nadzieję, że wakacje udane? : D
    Rozdział cudowny i dłuugi. Takie jakie lubię najbardziej. : P Strasznie spodobała mi się perspektywa Zayn'a. Ja normalnie wiedziałam już od początku, że on zakocha się w Megg! No wiedziałam! : D No i w końcu się do tego przyznał. Szkoda tylko, że przed sobą. Chociaż gdyby powiedział to na głos zrobiłaby się niezła awantura... Nie mam pojęcia jak chcesz to dalej pociągnąć. Przecież Zayn nie może ciągle być taki smutny. : c Ale i tak super Ci to wyszło. <3
    I ten Niall, który przerwał Megg i Harry'emu. -.- A zaczynało się robić tak fajnie, no. : D
    Hah, nie no jesteś cudowna. Szybko dodawaj kolejny rozdział. Taki dłuuuugaśny jak ten. Albo nawet jeszcze dłuższy. : D
    ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się i to bardzo. Ciekawe co będzie się działo dalej. czekam na następny.
    Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. to było jasne, że Zaynowi podoba siee Megg ; dd teraz tylko ciekawi mnie czy kiedykolwiek jej to wyzna ; d moja wyobraźnia w tej chwili rusza i wyobrażam sobie mase scenariuszy z tym związanych ; dd naprawde ; dd a to, że ją pocałuje i Harry to zobaczy i bd draka albo, że nie przyzna siee wgl i bd siee męczył tak kupe czasu aż postanowi odejść z zespołu... pomysłów z mojej strony jest pełno ; )
    i wgl ciesze siee, że już wróciłaś i znowu bd miała co czytać ;d
    mam nadzieje, że wakacje były udane no i z niecierpliwością czekam na kolejnyy ; ) ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski. Podoba mi się, że jest taki dłuuuuugi. Czekam na nn <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, co do Zayna. Ale żeby kopać w szybę? ;D
    A Megg i Harry... po prostu cud, miód i orzeszki ^.^ Tak idealanie opisujesz ich relacje. Liam miał rację, dziewictwo Megg nie zachowa się już zbyt długo :D
    Fajnie, że znowu jesteś. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Z perspektywy Zayna było najlepsze momenty w tym rozdziale *.* Domyślałam że podoba mu się Megg. Niech on jej to wyzna. Na pewno nie obejdzie się bez kłótni między Malikiem a Harrym. I jestem ciekawa z kim nasza bohaterka straci dziewictwo. Chciałabym żeby to był Zayn. Ale okaże się :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy CD? Mam nadzieję że nie każesz nam czekać tak długo jak ostatnio! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaaak! Wreszcie wróciłaś. Jak tam na wakacjach? No dobra, ale to inną drogą... Wiedziałam, że Zayn czuje coś do Megg i wreszcie się do tego przyznał. Szkoda, że tylko sobie, a nie jej. Zgadzam się z Klaudiaa ;* "z perspektywy Zayna było najlepsze" :DD Czekam na następny rozdzialikkk :**

    OdpowiedzUsuń
  9. byłam pewna, że Zayn jest zakochany w Megg, od samego początku to czułam :D świetnie wszystko opisałaś z jego perspektywy :) najpierw było mi go szkoda: kac, rozwalona noga no i ogólnie totalne gówno z powodu nieszczęśliwej miłości, ale jak doszłam do tych cudownie opisanych scen z Harrym i Megg to od razu mi przeszło :P rozdział po prostu idealny, jak zawsze, czekam z niecierpliwością na następny :*

    Julka

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Boże <3 rozdział niesamowity! :) wiedziałam po prostu, że Zayn czuje coś do Megg!!! Szkoda mi biedaczka, z żalu aż rozwalił sobie nogę. Jednakże jakoś Megg bardziej pasuje mi do Harrego niż Zayna. Ale los różne rzeczy plecie :)
    Uwielbiam popęd seksualny Harrego ^^ świetnie też wyszła Ci perspektywa Zayna ;) można z łatwością wczuć się w jego położenie i uczucia :)
    Cieszę się także, że Megg coraz lepiej idzie u Travisa ;) nikt nie może jej wygryźć i zniszczyć jej marzeń. :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. cześć, zapraszam na nowy rozdział z perpektywy Emilie na http://hard-bland-sensitive.blogspot.com/, mam nadzieję że zostawisz po sobie komentarz, pozdrawiam, jess :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie piszesz :D
    Wpadnij do mnie: http://wemakeupthenwebreakupallthetime-1d.blogspot.com/ ; )

    OdpowiedzUsuń
  13. Strasznie mi się podoba ten rozdział;]
    Nie moge doczekać się nexta;l]

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham twoje wszystkie rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń