Już kiedy pierwsze promienie słoneczne padły na moją
twarz, wiedziałam, że dziś będzie udany dzień. Przeciągnęłam się z uśmiechem i wygramoliłam
z łóżka. Patrząc w łazienkowe lustro zauważyłam, że coś w moim wyglądzie się
zmieniło. Oczy wydawały się śmiać, z ust nie chciał zejść uśmiech. Sięgnęłam po
szczotkę i rozczesałam swoje splątane włosy. Wzięłam szybki prysznic, używając
ulubionego szamponu o zapachu malin. Po szybkim wysuszeniu i ubraniu się w
krótkie spodenki i kolorowy top, nałożyłam na siebie lekki makijaż. Postanowiłam
dzisiaj nic nie robić z fryzurą, zostawiając ją taką jaką jest. Umyłam zęby, po
czym lekkim krokiem zeszłam na dół. Tradycyjnie, w salonie siedział już Liam.
Był skupiony na grze. W jego postawie nie ujrzałam jednak radości i
wyluzowania, do jakiego byłam przyzwyczajona. Podeszłam do chłopaka i usiadłam
obok niego.
-Hej, w porządku?
–zapytałam, szturchając go lekko.
-Mały kryzys z Danielle. –odparł,
wzruszając ramionami. Chciał pokazać, że go to nie rusza. Niemniej oczy miał
smutne, więc wiedziałam jaka jest prawda.
-Chcesz o tym pogadać?
–zaoferowałam się. Byłam dobrym słuchaczem.
-Nie, to nic takiego. –zaczął
mocniej dociskać guziki gamepada. –Po prostu… grajmy, dobrze?
Kiwnęłam głową i
dołączyłam do gry. Wiedziałam kiedy nie naciskać i to był ten moment.
Pomyślałam o mnie i o Harrym. Przygnębiające, kiedy
jednym ludziom się układa dobrze, a drugim wręcz przeciwnie.
-Zgłodniałam. –oznajmiłam
w końcu, gdy przeszliśmy kolejny poziom z rzędu. Liam mógłby siedzieć tak cały
dzień, więc postanowiłam nieco nas wybudzić. –Zrobię nam coś do jedzenia.
Wstałam i ruszyłam do
kuchni. Zatrzymałam się jednak w połowie drogi, gdy usłyszałam głos:
-Dla mnie też, poproszę.
To
był Louis. Okręciłam się na pięcie i spojrzałam na niego. Ubrany w trochę za
duże rurki i biały T-shirt, zdawał się być całkiem zadowolony z życia. Gdy
zobaczyłam wielkiego siniaka na jego ramieniu, coś ścisnęło mnie w sercu. Podeszłam
do niego z miną zbitego psa.
-Przepraszam, że rzuciłam
cię książką. –powiedziałam, dotykając lekko palcem tam, gdzie go zraniłam poprzedniego dnia. –Niepotrzebnie
tak ostro zareagowałam. To było głupie. Gdybym trafiła cię w głowę…
Louis uśmiechnął się do
mnie ciepło, sprawiając, że kamień spadł mi z serca. Bałam się, że może być na
mnie śmiertelnie obrażony.
-Nie dziwię się, że tak
zareagowałaś. –odparł. –To było całkiem uzasadnione. Ale dzięki, miło, że się o
mnie martwisz. Chodź tu.
Zgarnął mnie do siebie i porwał
w niedźwiedzim uścisku. Zachichotałam, przyciśnięta do jego piersi.
-A tak z innej beczki… -zaczął,
ani myśląc jednak, by mnie puścić. –Gratuluję zostania panią Styles.
Pisnęłam i wyrwałam mu się
z objęć.
-Bez przesady! Przecież
nie jesteśmy małżeństwem. -trzepnęłam go żartobliwie w zdrowe ramię. –A tak w
ogóle, to skąd o tym wiesz?
-Harry mówi mi o
wszystkim, zapomniałaś? –roześmiał się Louis. –Wczoraj w nocy wpadł do mojego
pokoju i obudził mnie, by oznajmić mi, że zostałaś oficjalnie jego dziewczyną.
-Co?! –Liam zastopował grę
i podszedł do nas, z oczami pełnymi niedowierzania.
-Dobrze słyszałeś. –powiedział
brunet. –Harry i Megg są parą!
Na smutną twarz chłopaka wpłynął
szczery uśmiech, jego oczy się rozświetliły.
-Gratuluję! Tylko czekałem
na to, od kiedy przyłapałem was razem w pokoju.
Zarumieniłam się, wspominając
tamto zdarzenie.
Ja, Louis i Liam poszliśmy do kuchni, by zrobić nam coś
do jedzenia. W końcu zdecydowaliśmy się na naleśniki. Poszło nam lepiej niż się
spodziewałam. Wprawdzie Louis był cały w mące, wszędzie się coś lepiło, a na
około walały się skorupki od jajek, ale zabawa była przeogromna. Udało nam się
zrobić wielką górę naleśników.
-Jeśli nie zjemy
wszystkich, to zostawimy na kolację. –stwierdziłam pogodnie, nakładając sobie
dwa.
-Ależ my zjemy wszystkie! –wykrzyknął Niall,
wchodząc do kuchni. –Ale syf. –dodał, manewrując między rozbitymi jajkami a klejącym
się ciastem. Od razu nałożył sobie cztery naleśniki, porywając z blatu słoik
dżemu. –Nie wiem jak wy, ale ja zjem w salonie.
Przystaliśmy na jego
propozycję, idąc tuż za nim. Louis postanowił najpierw się przebrać. Dołączył
do nas, gdy ja kończyłam pałaszować pierwszego krążka.
Włączyliśmy w między
czasie telewizję, gdzie emitowali najnowszą edycję X-factora. Chłopacy zgodnie
westchnęli, z tęsknotą wspominając czasy, gdy to oni stali na tamtej scenie.
W pewnym momencie na dół zszedł Zayn. Jedno jego
spojrzenie wystarczyło, żebym wiedziała o czym myśli. Wstałam, wzięłam nam
fajki i wyszliśmy na taras.
Wdychając dym do płuc nie
mogłam czuć się szczęśliwsza.
-Humor, jak widzę, dopisuje? –zagadnął
czarnowłosy, zerkając na mnie z ukosa.
-Ano. –potaknęłam,
uśmiechając się szeroko. –Wszystko układa się po mojej myśli.
-A co z Harrym? –zapytał
Zayn, opierając się o białą kolumnę. –Już się nim nie przejmujesz?
Uniosłam brwi, zdziwiona.
-To ty nie słyszałeś? –zaciągnęłam
się. –Pogodziliśmy się.
-No chyba sobie żartujesz!
–oburzył się chłopak. –Po tym wszystkim co ci zrobił?
-Kłótnie i nieporozumienia
zdarzają się cały czas. –oznajmiłam pogodnym tonem.
Czarnowłosy wyrzucił swój
niedopałek i zgniótł go bosą stopą. Na jego twarzy malowała się czysta
wściekłość.
-Och, Zayn. –wyrzuciłam końcówkę
swojego papierosa do słoiczka, po czym przysunęłam się bliżej chłopaka i chwyciłam
jego dłoń, ściskając mocno. –To słodkie, jak się o mnie martwisz. Jesteś moim najlepszym
przyjacielem, ale tym razem odpuść. Nie ma powodów do złości, jestem naprawdę
szczęśliwa.
Zanim czarnowłosy
cokolwiek powiedział, ktoś chwycił mnie od tyłu, a ja pisnęłam, zaskoczona. Poczułam
łaskotające włosy na policzku.
-Harry! –wykrzyknęłam,
odwracając się. Na jego widok moje serce drgnęło i zaczęło pracować na szybkich
obrotach.
Chłopak przyciągnął mnie
do siebie i pocałował czule.
-Dzień dobry. –powiedział,
uśmiechając się. W jego policzkach pojawiły się urocze dołki.
Usłyszałam Zayna,
wciągającego głośno powietrze.
-To wy jesteście…? –nie
potrafił dokończyć pytania. Spojrzałam na niego i zobaczyłam na jego twarzy
czysty szok.
-Parą, owszem. –odpowiedział
z dumą Harry. –Megg uległa mi wczorajszego wieczoru.
-To już chyba była noc. –wtrąciłam,
patrząc na mojego chłopaka z boku.
Spojrzał na mnie i po raz
kolejny się pocałowaliśmy. Harry naprawdę potrafił to dobrze robić.
Wróciliśmy
za rękę do salonu, za nami Zayn. Wszyscy uśmiechnęli się dziwnie na nasz widok.
-Minie czas, zanim się do
was przyzwyczaję. –oznajmił Niall, patrząc na nas i mrugając częściej niż
zwykle.
-Szczęścia życzę. –dodał
Liam.
Louis po prostu podszedł
do przyjaciela i przybił mu piątkę. Nie spodziewałam się aż tak dobrego
przyjęcia. Każdy był zadowolony i szczęśliwy razem z nami; Może z wyjątkiem
Zayna, ale miałam nadzieję, że przejdzie mu szybko. Prawda była taka, że z
wszystkich członków One Direction, to właśnie z czarnowłosym dogadywałam się
najlepiej. Chciałam, by pozostał moim przyjacielem. Wiedziałam, że martwi się,
że zostanę skrzywdzona, ale ja wierzyłam, że jestem w stanie zmienić Harry’ego.
Mój chłopak zjadł śniadanie, po czym przyciągnął mnie do
siebie.
-Idziemy dzisiaj na
randkę, pamiętasz? –szepnął mi do ucha, powodując łaskotki.
-Oczywiście, że pamiętam. –odparłam,
sunąc nosem po jego policzku. Harry pachniał niesamowicie. Miał na sobie ten
rodzaj perfum, które można było wąchać godzinami. Męski, ale nie za ciężki. –Co
więc proponujesz?
-Kino, potem obiad, a na
koniec spacer. –oznajmił. –Jeśli fanki nam pozwolą. Co ty na to?
-Brzmi świetnie.
–zgodziłam się.
Powiedzieliśmy wszystkim o naszym planie. Nie było
protestów, więc od razu wyszliśmy na zewnątrz. Pogoda była ładna, w sam raz na
randkę. Harry zaprowadził mnie do swojego auta. Samochód był czarny, błyszczący
i nowy. Wzbudzał podziw. Gwizdnęłam, na co chłopak roześmiał się. Otworzył mi
drzwi pasażera, a ja ostrożnie wsiadłam do środka. Wkrótce dołączył do mnie on
sam, odpalając silnik.
Pojechaliśmy uliczkami do
centrum miasta, w między czasie rozmawiając o błahostkach, i tematach ogólnych.
Chłopak opowiedział mi o swoim normalnym życiu, zanim stał się sławny. Ja z
kolei podzieliłam się moimi wspomnieniami z życia w Polsce. Pytaliśmy siebie o
drobiazgi, takie jak: ulubiony kolor, ukochane zwierzę, znienawidzone jedzenie,
najdziwniejszy nawyk, najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiliśmy. Niby nic,
ale takie rzeczy pozwalały poznać bliżej człowieka. Droga minęła nam bardzo
szybko. Udało nam się przemknąć do kina bez zaczepek fanów i fleszów paparazzi.
Wybraliśmy najnowszy film Jamesa Camerona. Harry kupił nam jedzenie i picie, po
czym zajęliśmy nasze miejsca. Film był ciekawy, ale gdyby ktoś spytał mnie o
jego szczegóły, prawdopodobnie nie umiałabym odpowiedzieć. Byliśmy bowiem z
Harrym bardziej zajęci sobą niż tym co działo się na ekranie. Gdy pojawiły się
napisy, opuściliśmy salę z zamiarem udania się na obiad. Niestety, ktoś musiał puścić
w obieg, że Harry Styles jest w tutejszym kinie, bo na zewnątrz czekał na nas
tłum reporterów.
Czułam się dziwnie i
niekomfortowo. Oślepiona fleszami paparazzi, zdawałam się raczej na mojego
chłopaka, który ciągnął mnie pewnie za rękę. Kiedyś marzyłabym o czymś takim. Gdziekolwiek
nie wyjdę, zostaję fotografowana, by na następny dzień pojawić się na
pierwszych stronach gazet. W tym momencie stwierdziłam, że to jednak nie dla
mnie. Nie wiedziałam jak się zachować. Czy uśmiechnąć się i patrzeć prosto do
aparatów? A może zignorować i wpatrywać się uparcie w ziemię? Robiłam więc pół
na pół, marząc, by się w końcu odczepili.
Wsiedliśmy do samochodu i
wreszcie odjechaliśmy. Wypuściłam głośno powietrze i powoli zaczynałam się
relaksować.
-Będziesz musiał się z
tego potem tłumaczyć? –zapytałam Harry’ego, któremu też wyraźnie ulżyło.
Chłopak kiwnął głową, a
potem spojrzał na mnie z diabelnie seksownym uśmiechem.
-Nie mogę kłamać,
zwłaszcza po tych zdjęciach, które pojawią się w Internecie. –odparł. –Nikt by
nie uwierzył, gdybym powiedział, że jesteś dla mnie tylko przyjaciółką.
Już widziałam rażące po
oczach nagłówki, krążące w całej sieci: „Harry Styles z One Direction ma
dziewczynę!”, „Czyżby wieczny samotnik Harry Styles wreszcie się ustatkował?”,
„Co na to nastoletnie fanki znanego piosenkarza?”. Przez pewien czas miałam znaleźć
się pod obserwacją tysięcy, jak nie milionów, spojrzeń. Było to nowe i w pewnym sensie
ekscytujące. Poczułam się ważna i warta uwagi.
Harry upewnił się, że nikt nas nie śledzi, po czym
zaparkował przy ładnie wyglądającej, ale nie przesadnie drogiej restauracji. Bardziej
pasujące określenie to: przytulna knajpka. Uśmiechnęłam się do mojego chłopaka,
dając w ten sposób znać, że bardzo mi się podoba. Usiedliśmy i zamówiliśmy
sobie wybrane przez nas dania.
-Co zrobisz, gdy twoja
kariera taneczna nie wypali? –zapytał Harry, w czasie gdy czekaliśmy na
kelnera.
Kątem oka spostrzegłam zaciekawione
i kuszące spojrzenia żeńskiej części gości, skierowane do Harry’ego. Nie były
to fanki, a zwykłe kobiety, którym spodobał się wygląd mojego chłopaka. Zacisnęłam
zęby i starałam się nie zwracać na nie uwagi. Zwłaszcza, że Harry miał je w
głębokim poważaniu.
-Nie mam pojęcia.
–odpowiedziałam szczerze. –Nie dopuszczam do siebie możliwości, że mi się nie
uda. Jeśli nie u Travisa, to spróbuję gdzie indziej.
Wzruszyłam ramionami i wypiłam
łyk coli.
-Zawsze możesz tańczyć u
nas na scenie. –zaproponował, łapiąc moją rękę.
-Oj nie. –natychmiast
zaprotestowałam. –Co to, to nie. Praca po znajomości to najgorsze co mogłoby
być. Chcę sama zapracować na swój sukces.
-Oczywiście. –zgodził się
ze mną Harry. –Tak tylko mówię.
Gdy kelner
przyniósł nam nasze potrawy, wciągnęliśmy się w rozmowę. Z Harrym rozmawiało mi
się łatwo i dobrze. Chłopak miał poczucie humoru, co było najważniejsze. Cały
czas patrzyliśmy sobie w oczy, jednocześnie zaczepiając się pod stolikiem. Co
chwila wybuchaliśmy śmiechem, narażając się tym samym na krzywe spojrzenia. Nie
przejmowaliśmy się tym jednak, a gdy zjedliśmy, zapłaciliśmy i wyszliśmy.
Tym razem mieliśmy
spokojne wyjście. Nikt na nas nie czatował. Postanowiliśmy wybrać się do Parku
Greenwich. Postawiliśmy auto niedaleko i udaliśmy się na jedną z ławeczek.
-Jestem dziewicą.
–wyznałam nagle, przerywając Harry’emu w pół zdania.
Chłopak znieruchomiał i
patrzył na mnie z wyraźnym szokiem.
Nawet nie zdawałam sobie
sprawy, jak bardzo to na mnie leżało. W końcu to była ważna rzecz, która nas jednak różniła.
-Mówisz poważnie?
–zapytał, najpewniej zastanawiając się, czy nie robię sobie z niego żartów.
-Czy siedemnastoletnia
dziewica to aż tak rzadkie dziwne zjawisko? –odparłam, szturchając go
zaczepnie.
-Nie, to po prostu… Nie
spodziewałem się tego. Myślałem, że miałaś wielu chłopaków i, że w końcu
któremuś uległaś.
-Miałam tylko jednego
chłopaka. –oznajmiłam. –I był totalnym dupkiem.
-A więc czuję się
zaszczycony. –twarz chłopaka wreszcie rozjaśnił uśmiech. W jego policzkach
pojawiły się dwa, urocze dołeczki.
-Nie jesteś przerażony?
–zapytałam, parskając śmiechem. –Większość chłopaków ucieka od
niedoświadczonych lasek.
-Gdzieś ty coś takiego
słyszała? –oburzył się Harry. –My uwielbiamy niewinne dziewczyny.
Nachylił się do mnie i
zaczął namiętnie całować. Nie miałam wątpliwości, że to on jest tym jedynym. Przyciągnęłam
go bliżej i na długi czas nie odrywaliśmy się od siebie.
Nie wiem ile czasu tu spędziliśmy, ale zaczynało się już
robić ciemno. Czas zleciał nam bardzo szybko. W końcu zgodnie stwierdziliśmy,
że czas wracać. Z ociąganiem poszliśmy do auta.
-Opowiedz o swojej
rodzinie, Megg. –poprosił Harry, manewrując kierownicą.
-Zapaleni lekarze, jak
zresztą wiesz. –odparłam, rozpierając się wygodnie na fotelu. –Po za tym mam
dwóch braci. Starszy studiuje ekonomię, a młodszy jest w podstawówce.
-Zazdroszczę. Zawsze chciałem
mieć brata, a mam siostrę.
-To źle? –zapytałam,
patrząc na niego.
-Ma na imię Gemma. –chłopak
wzruszył ramionami. –Jest strasznie irytująca.
-Jak to rodzeństwo. –roześmiałam
się. –Nawet nie wiesz jak ja bardzo kłócę się z moimi braćmi. Tutaj mam spokój.
-Spokój, właśnie. –podchwycił.
–Od kiedy jestem w trasie i mieszkam z chłopakami, mam ją z głowy.
Właśnie zajechaliśmy pod nasz dom. Harry zaparkował
samochód na podjeździe. Coś się jednak nie zgadzało. Z środka pobiegała głośna,
dudniąca muzyka. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Wyszliśmy z auta i już wtedy
zobaczyliśmy biegające dziewczyny w bikini po ogrodzie.
Nagle z drzwi wejściowych
wypadł Niall, cały roześmiany, u boku Jessici. Dziewczyna była już mocno
wstawiona, oczy przymrużone, twarz zaczerwieniona. Rude, długie włosy opadały
jej luźno, sięgając bioder.
-Siema, ptaszki! –zawołał blondyn,
trzymając się mocno poręczy schodów. –Zayn urządził imprezę i jest naprawdę
suuuper!
Wrócili do środka,
zostawiając drzwi otwarte na oścież, skąd można było usłyszeć wrzaski
czarnowłosego „DJ Malik!” oraz „Jak się bawicie?!” Parsknęłam śmiechem i pociągnęłam
Harry’ego do środka.
***
Hej wszystkim ;**
Przepraszam, że tak długo nic nie dodałam, ale nie wyrobiłam się.
Tradycyjnie, proszę o o opinie.
I dziękkki za wszystkie komentarze, jesteście cudowni! Cholernie miło mi się robi jak je czytam!!! ;D
I mam wiadomość.
W niedzielę wyjeżdżam do Hiszpanii na dwa tygodnie i nie będę w stanie dodać żadnego rozdziału, bo nie ma tam internetu. Będę mieć wprawdzie w telefonie, ale nie lubię tak dodawać rozdziałów. Wezmę laptopa i będę pisać w Wordzie jak najwięcej. Potem jak wrócę będziecie mieć co czytać! ;D
Tymczasem, zanim wyjadę, dodam jeszcze jeden rozdział! Postaram się by był długi i ciekawy!
xoxo