niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 2 "W domu One Direction"


            Praca z Travisem Mudd’em nie należała do łatwych. Po dwóch godzinach pot lał się ze mnie ciurkiem, nie czułam nóg. Mudd odkrył nasze słabe strony, zwrócił uwagę na to co mamy poprawić. Wkrótce okazało się, że nawet perfekcyjny James ma braki, a doskonała Raven czegoś nie umie. Mimo, iż trening okazał się być katorgą, byłam szczęśliwa jak nigdy. Na koniec Travis podał nam swój numer komórki, by mógł nas zawiadamiać o ewentualnych zmianach, spotkaniach i ważnych rzeczach. Oddzwoniliśmy do niego, by zapisał nasze numery. Potem wszyscy udaliśmy się do oddzielnych szatni, gdzie wzięliśmy prysznic. Pierwsza rozebrała się Raven, nadzwyczaj pewna swoich wdzięków. Bluzkę ściągnęła jeszcze na sali. Zaraz za nią pod prysznic weszła Jean, potem Missy, ja i Jessica. I choć z początku było niezręcznie, potem było już lepiej. To w końcu z nimi miałam spędzić najbliższe miesiące, może nawet lata.
-To będzie najlepszy rok w moim życiu! –odezwała się nagle Missy, namydlając swoje ciało.
Uśmiechnęłam się.
-Ja wciąż nie wierzę, że tu jestem. –powiedziałam, zamykając oczy i wsadzając głowę pod strumień chłodnej wody.
-Jestem pewna, że wygramy. –odparła Jessica. –Trzy lata temu, Travis zajął ze swoją grupą drugie miejsce. Musi być teraz bardzo zawzięty.
-No jasne. –odpowiedziała Raven. –Przegrał z Dawidem, to musiał być dla niego cios.
-Z tym Dawidem? –upewniłam się.
-Z Dawidem Koneckim. –potwierdziła Jean. –Konkurują ze sobą od lat.
            Wróciłyśmy do szatni i przebrałyśmy się w nasze codzienne ubrania. Missy preferowała luźne ciuchy, Jessica dżinsy z wysokim stanem, Jean raczej okrywające ubrania, Raven odstrzelone, drogie sukienki z mnóstwem dodatków. Moim ulubionym zestawem były ciemne, podarte rajstopy, krótkie szorty i kolorowa bluzka. Wszystkie dziewczyny suszyły włosy. Ja jedynie je rozczesałam, po czym pożegnałam się z nimi i wyszłam.
Na dworze było upalnie, a wilgotne włosy przyjemnie chłodziły głowę.
-Hej, Megg! –usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam, że dogania mnie Niall, który ubrał się w nisko opuszczone dżinsy, T-shirt i swoją Full Cap.
-Siema, Niall. –powiedziałam i stanęłam, uśmiechając się.
-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, gdy usłyszałem, że ty też tańczysz od niedawna. –odparł, wsadzając ręce w kieszenie.
-Też się tym martwiłam. –przyznałam. –Na szczęście nie ma to tutaj znaczenia.
-Gdzie mieszkasz? –zapytał. –Mógłbym cię choć trochę odprowadzić.
-Za Londynem. –machnęłam ręką. –Dojeżdżam autobusami.
-Mogę cię podwieźć, jestem autem. –zaproponował, wskazując kciukiem za siebie.
-Nie chcę robić problemu, ale dzięki. –powiedziałam, odwracając się w kierunku przystanku.
-Ale ja nalegam. –mówił Niall. Gdy się odwróciłam, machał kluczykami w ręku. –I tak nie mam co robić.
-No dobra. –zgodziłam się. –Dzięki, naprawdę.
            Niall musiał być strasznie bogaty. Gdy zobaczyłam jego błyszczące, czarne auto, aż otworzyłam usta z wrażenia. Miał otwarty dach. Weszliśmy do środka, a Niall odpalił silnik.
-Jesteś lepsza w tańcu ode mnie. –odezwał się chłopak, gdy jechaliśmy przed siebie.
-Nieprawda. –zaprzeczyłam. –I nie mówię tego z grzeczności.
-A jazz?
Kiwnęłam głową.
­-No, może z jazzu faktycznie jestem trochę lepsza. Ale to tylko dlatego, że dłużej ćwiczyłam.
-Czułem się jak idiota. Każdy umiał tańczyć jazz, tylko nie ja.
-Nie każdy jest dobry z wszystkiego. Ja na przykład w ogóle nie umiem breakdance ’a.
-Ale ty jesteś dziewczyną.
-No i co z tego? –zirytowałam się. Nie lubiłam, gdy wytaczano taki argument.
-Wiem, że to głupio prosić, ale może wpadniesz do mnie i nauczysz mnie jazzu?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Dzisiaj? –zapytałam. –Teraz?
-Mogłabyś? –Niall spojrzał na mnie z błaganiem w oczach. –Tylko, jeśli masz czas.
Trochę mnie zszokowała jego prośba.
-A czy nie po to tam chodzimy? –zapytałam. –Żeby się nauczyć tańca? Dlaczego chcesz dodatkowo się uczyć?
-Każdy z was umie przynajmniej podstawy każdego stylu. A ja o jazzie nie wiem nic. Błagam, pokaż mi chociaż podstawowe ruchy. Nie chcę wyjść na idiotę.
Po części go rozumiałam. Na każdym z nas wisiała pewna chmara oczekiwań. Niall był najbardziej niepewny, bo miał najmniej doświadczenia. Nie chciał dawać powodu Travisowi, by go odwołał. Moim zdaniem nigdy by tego nie zrobił, ale skoro Niallowi tak zależało, to czemu nie?  I tak nie miałam nic do roboty w domu. Po za tym, nie miałam żadnych przyjaciół tutaj, w Londynie. Uznałam, że to dobra szansa na zawarcie nowych znajomości.
-No dobrze. –powiedziałam. –Jedźmy.
-Naprawdę? –ożywił się chłopak. –Dzięki!
            Jechaliśmy samochodem niecałe dziesięć minut. W końcu zatrzymaliśmy się przed wielkim domem z basenem. Posiadłość była zbudowana z ozdobnej cegły, były w nią wbudowane duże okna. Gwizdnęłam.
-Nieźle mieszkasz. –odparłam. Gdy pomyślałam o moim małym mieszkanku, zrobiło mi się głupio.
-Dzięki. –powiedział, wjeżdżając na mini parking przed domem. –Mieszkam tu z czwórką najlepszych przyjaciół. Powinni być w domu, poznasz ich.
Wyszliśmy, a ja podziwiałam zadbany ogród, drogie akcesoria, lampy i ozdoby. Niall otworzył drzwi i puścił mnie przodem. W środku było naprawdę ładnie. Korytarz był duży i jasny, na ścianach wisiały różne obrazy, a także zdjęcia starych zespołów, jak The Beatles. Usłyszałam śmiechy i hałasy z innego pokoju. Zaciekawiona ruszyłam przed siebie. Tam weszłam do wielkiego salonu z kanapą na środku, telewizorem na ścianie i szklanym stole. Wokół postawione były roślinki, pod ścianą oparta była gitara. Był bałagan, ale gdy zobaczyłam czterech chłopaków rzucających się popcornem, zrozumiałam dlaczego. Na mój widok znieruchomieli. Usłyszałam jak popcorn uderza o podłogę.
-Hej. –powiedziałam niepewnie, ogarnięta dziwnym wrażeniem, że skądś ich znam.
Jednak zanim cokolwiek dodałam, za mną pojawił się Niall, kładąc torbę z rzeczami z tańców pod drzwi.
-Siema, wróciłem. –odparł, ruszając od razu po miskę popcornu. Tam załadował sobie nim usta. –To jest Megg, poznałem ją u Travisa. –dodał z pełną buzią.
Chłopacy wreszcie ożyli. Jeden z nich potrząsnął włosami, by pozbyć się ziarenek popcornu. Wstał i podszedł do mnie.
-Jestem Harry. –powiedział, ściskając mi rękę.
-Miło mi. –uczucie, że skądś go znam pojawiło się po raz kolejny. –Czy my się przypadkiem nie znamy?
Mogłabym przysiąc, że jego brązowe loki i zielone oczy są mi znajome. Harry uniósł brwi i spojrzał na Nialla, który roześmiał się i pokręcił głową. Chłopak spojrzał na mnie znowu i uśmiechnął się.
-Nie wydaje mi się. –odparł. –Zapamiętałbym, gdyby tak było.
-Czy to był komplement? –zapytałam, parskając.
Tymczasem podeszli do mnie pozostali chłopacy.
-Louis. –przedstawił się chłopak w czerwonych rurkach i koszulce w paski. Uniosłam brwi. Ciekawy i odważny wybór.
-Liam. –ten był z pewnością najbardziej wysportowany. T-shirt, który miał na sobie znakomicie się opinał i podkreślał bicepsy.
Nagle wytrzeszczyłam oczy.
-Zayn. –powiedziałam w tym samym momencie co ostatni z chłopaków, czarnowłosy mulat. Miał postawione włosy, w uszach czarne kolczyki, a na ciele tatuaże.
-Skąd wiedziałaś? –zapytał, uśmiechając się.
Zaniemówiłam na chwilę. Znałam ich wszystkich.
-Jesteście One Direction? –wykrztusiłam, nie wierząc własnym oczom. –Niall?
Wychyliłam się zza chłopaków, żeby zobaczyć chłopaka, z którym chodziłam na zajęcia. Jak mogłam nie rozpoznać w nim gwiazdy zespołu?
-Czyli jednak nas znasz. –powiedział Harry, wkładając ręce w kieszenie.
Potaknęłam, otępiała. Jak to możliwe, że stałam w ich domu i z nimi rozmawiałam? Dwa lata temu dałabym się za to zabić.
-Słuchałam was kiedyś. –przyznałam. –Jasna cholera, nie wierzę, że was nie poznałam.
Niall podszedł do mnie i wcisnął mi w ręce miskę popcornu.
-Usiądź. –powiedział.
Wszyscy usiedliśmy na dużej, jasnej kanapie i na dwóch fotelach.
-Niall, co ty robisz u Travisa Mudd’ a? –zapytałam, gubiąc się. –Nie chcesz już śpiewać?
Blondyn wzruszył ramionami i zapchał sobie usta jedzeniem. Przypomniało mi się, że chłopacy z zespołu nie raz mówili w wywiadach, że Niall jest strasznych żarłokiem.
-Od zawsze lubiłem tańczyć. –wyznał z pełną buzią. –Dwa miesiące temu nadarzyła się niezwykła okazja, więc z niej skorzystałem.
-A co z próbami? –przypomniałam mu. –Travis mówił, że będą nawet trzy razy w tygodniu. I to po parę godzin!
Chyba nie powinnam tego mówić. Harry spojrzał z pretensją na przyjaciela.
-To chyba jakiś żart? –zapytał go, choć wiedział jaka będzie odpowiedź.
-Niall, mówiłeś, że próby będą raz w tygodniu! –wypomniał mu Liam.
Zjechałam w dół do kanapie, zmiażdżona morderczym spojrzeniem Nialla.
-Ups. –powiedziałam, patrząc na niego przepraszającym wzrokiem.
-Jakoś uda mi się to pogodzić. –zaczął bronić się blondyn. –Nie będzie tak źle. Zajęcia są wieczorem, więc będę mieć cały dzień na nagrywanie i udzielanie wywiadów.
-A co z koncertami? –zapytał Zayn. Kątem oka zobaczyłam jego wytatuowany mikrofon widniejący na przedramieniu. Wyglądał naprawdę imponująco.
-Pożyjemy, zobaczymy. –zbył go Niall. –Póki co, cieszcie się z mojego sukcesu.
Liam westchnął, po czym włączył telewizor.
-Chodź na górę. –zaproponował mi blondyn po dłużącej się, niezręcznej ciszy.
-Już nam ją zabierasz? –zapytał zawiedziony Louis, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
-Megg będzie mnie uczyć jazzu. –odparł Niall. –Muszę trochę się z nim oswoić, by nie skompromitować się przed Travisem.
Harry prychnął i spojrzał na mnie gniewnie.
-Tak, idź i tańcz z nim. –powiedział ponuro, po czym wstał w fotela i ruszył do kuchni, która przylegała do salonu.
Zdziwiona uniosłam brwi, ale nic nie powiedziałam. Gdy byłam już z Niallem na górze, wypuściłam powietrze.
-Co ugryzło Harry’ego? –zapytałam, oglądając pokój jednego członka One Direction. Był duży, o ścianę opierały się dwie gitary. Widziałam całą kolekcję czapek Full Cap. Niall utrzymywał tu względny porządek, jakiego nawet ja nie miałam u siebie.
-On ma czasem swoje humory. –wzruszył ramionami chłopak. –Nie przejmuj się nim.
W zadumie zaczęłam oglądać jego kolekcję małych figurek piłkarzy. Wiedziałam, że za cenę jednej takiej figurki, utrzymałabym moje mieszkanie przez miesiąc. To było trochę dołujące.
-Mamy jeden pusty pokój, na który nie mamy jeszcze pomysłu. –powiedział Niall, odbijając piłkę siatkową o podłogę. –Pomyślałem, że tam możemy ćwiczyć.
Kiwnęłam głową i złapałam piłkę, którą rzucił mi chłopak. W tym samym momencie telefon blondyna rozdźwięczał się.
-Siema. –rzekł, przykładając komórkę do ucha. ­–Co tam?
Przez chwilę nic nie mówił. Jego rozpogodzony uśmiech zaczął znikać. Kiwnął głową.
-Jasne, rozumiem. –powiedział. –Już jadę.
Zmarszczyłam brwi. Niall rozłączył się, po czym spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
-Będziemy musieli przełożyć naszą próbę. –odparł. –Siostra mojego przyjaciela miała poważny wypadek. Muszę jechać i go wesprzeć.
-Ojej. –nagle zrobiło mi się przykro. –Oczywiście, to zrozumiałe. Nie ma sprawy.
-Poproszę Louisa, by cię odwiózł do domu, dobrze? –zanim zaprotestowałam, Niall już wyszedł z pokoju i zbiegał na dół po schodach. 
 ***
I co sądzicie?
W następnym rozdziale  Megg pozna bliżej Zayna!
xoxo

4 komentarze:

  1. Fajne : D Podoba mi się ^^ czekam na kolejny rozdział . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. luchuchuuuu:D niezly!!! :D i to jak poznala Zayna hmmmmmm...nikogo innego tylko jego rozpoznala:D

    OdpowiedzUsuń