niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 9 "Złe przeczucia"


            Po obudzeniu się stwierdziłam, że moje łóżko jest zdecydowanie zbyt miękkie. Nie byłam do tego przyzwyczajona i teraz miałam dziwne wrażenie, że się nie wyspałam. Wymacałam swoją komórkę, która leżała na szafce i rozświetliłam ekran. Była godzina prawie dziesiąta. Westchnęłam, przeciągnęłam się i wygrzebałam spod kołdry. Od razu skierowałam się do łazienki, gdzie odbyłam poranną toaletę. Postanowiłam związać dzisiaj włosy w kitkę, pozwalając, by pojedyncze kosmyki opadły mi na twarz. Ubrałam poszarpane, krótkie, dżinsowe spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Pomalowałam oczy brązową kredką i tuszem, po czym zeszłam na dół. Na kanapie siedział Liam i grał na Xboxie 360.
-Siema. –powiedział do mnie, nie podnosząc jednak wzroku znad gry.
-Hej. –odpowiedziałam, rozglądając się po salonie. Nikogo nie było. –Gdzie wszyscy?
-Śpią jeszcze. –wzruszył ramionami chłopak. –Giń! –krzyknął, dociskając guziki gamepada.
-Jak będziesz tak wrzeszczeć, to zaraz się obudzą. –stwierdziłam ze śmiechem.
-Wątpię. –odparł Liam. –Moje krzyki ich nie budzą. Louis i Eleanor zawsze zostają w pokoju najdłużej. Zayn też lubi pospać, ale przed południem zawsze schodzi przynajmniej  na papierosa. Niall z kolei… Zdychaj, śmieciu! Nie pokonasz mnie tak łatwo! –aż podskoczyłam, gdy niespodziewanie się wydarł. –Niall ćwiczy w sali treningowej. –kontynuował spokojnym tonem, jak gdyby nigdy nic. -Potem przychodzi do kuchni i zjada połowę lodówki. Harry… z nim to jest różnie. Tak naprawdę nikt nie wie kiedy zejdzie na dół.
-Wrócił po waszej wczorajszej kłótni? –zapytałam, walcząc z niewysłowioną chęcią obgryzienia paznokci.
-Nie słyszałaś go wczoraj w nocy? –zdziwił się Liam. –Przyszedł około trzeciej nad ranem kompletnie schlany. Ledwo co mógł się wysłowić. Pomogłem mu dojść do pokoju i tyle co świat go widział.
-Musiałam mieć mocny sen. –odparłam.
Przesunęłam się bliżej Liama, by zobaczyć w co gra. Okazało się, że sterował jakimś uzbrojonym żołnierzem i strzelał do wyskakujących znikąd zombie. To przypomniało mi pewną grę, w którą często grywałam z moim starszym bratem, gdy byłam młodsza.
-Mogę zagrać z tobą? –poprosiłam. Wiedziałam, że chłopacy niełatwo pozwalają dziewczynom grać w swoje gry. Zawsze narzekają, że psują im wynik i, że niczego nie potrafią. –Znam się trochę na tym. Ja już się z nimi rozprawię.
Brunet spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Zaskakujesz na każdym kroku. –stwierdził. –Poczekaj, tylko cię podłączę.
Pogrzebał w ustawieniach, po czym podał mi drugiego gamepada. Wyjaśnił mi do czego służą poszczególne przyciski.
-Tylko nie klikaj tego. –ostrzegł, pokazując mi jeden z guzików. –Wystrzelisz wtedy potężny pocisk, który zmiecie wszystko z promienia kilometra. Z nami włącznie.
Powtórzyłam sobie parę razy w głowie, by go nie klikać, po czym wcisnęłam start.
            To było coś niesamowitego. Ani się obejrzałam, a darłam się tak samo jak Liam. Cieszyłam się, jak coś nam się udało, a klnęłam jak przegrywaliśmy.
-Co za idiota! –wykrzyknęłam, gdy jeden z wrogów złapał mnie w swoją pułapkę. –Jak on mógł zrobić coś takiego? Przecież to nasz teren!
-W tym właśnie rzecz! –odkrzyknął Liam, waląc w przyciski. –Jak mogłaś dać się złapać tak łatwo?! Przecież to była klasyczna pułapka!
-Skąd ja mogłam to wiedzieć?! –zdenerwowałam się. –Pierwszy raz taką na oczy widziałam!
-Nie gadaj, że nigdy…
-Liam, uważaj! –wrzasnęłam, gdy zobaczyłam na ekranie pędzącego zombie, który chciał zaatakować go od tyłu.
Niestety, było już za późno. Przed naszymi oczyma pojawił się napis game over.
Chłopak wydał z siebie zabawny dźwięk, po czym opadł zrezygnowany na poduszki.
-To twoja wina. –powiedział cicho, ale z wyrzutem. –Gdybyś nie wpadła w pułapkę, mogłabyś mnie ubezpieczać.
-Będę tego żałować do końca życia. –odparłam grobowym głosem.
-To dobrze. –kiwnął głową Liam.
Po chwili wybuchnęliśmy śmiechem. Szturchnęłam go, po czym chwyciłam kontrolera i pomachałam mu nim przed nosem.
-Jeszcze jedna runda? –zaproponowałam.
Chłopaka nie trzeba było namawiać dwa razy. Zdałam sobie sprawę, że znalazłam sobie właśnie poranne zajęcie. Graliśmy dopóki na dół nie zszedł Zayn i Harry.
Spojrzałam na czarnowłosego, który uśmiechnął się do mnie promiennie. Z napięciem czekałam na reakcję zielonookiego. Ten obojętnie przesunął po mnie wzrokiem, po czym ruszył do kuchni, nawet się nie odzywając. Wyglądał okropnie, a musiał czuć się jeszcze gorzej. Nie ma nic gorszego niż mocny kac rano.
-Lepsze to niż otwarta wrogość. –stwierdziłam, wzruszając ramionami.
            Dźwignęłam się z kanapy i wyszłam na taras z Zaynem, by zapalić. Fajki miałam na górze, więc wzięłam jednego Czerwonego Marlboro od chłopaka.
-O człowieku. –wykrztusiłam, gdy odpaliłam papierosa. –Jak możesz palić coś tak mocnego?
Po chwili jednak czerpałam z nich taką samą przyjemność jak z każdych innych. Okazało się, że Zayn również nie spał, gdy Harry zawitał do domu. Właściwie, to tylko ja się nie obudziłam.
-Twój umysł musiał potajemnie się wyłączyć, gdy usłyszał głos Harry’ego. –roześmiał się czarnowłosy.
Parsknęłam śmiechem. –Tak, to możliwe.
            Wyrzuciliśmy niedopałki i wróciliśmy do środka. Liam i Harry właśnie grali w jakieś wyścigi, w które wyjątkowo mocno się wkręcili. Nawet nie zauważyli, że weszliśmy. Przemknęliśmy się z Zaynem do kuchni, gdzie przyszykowaliśmy sobie tosty. Nawet nie skończyliśmy ich jeść, kiedy dołączył do nas Louis z Eleanor.
-Nowa współlokatorko. –ukłonił się w moim kierunku. –Zayn, terrorysto.
Czarnowłosy zrobił minę pod tytułem „To wcale nie jest śmieszne”, albo „Zamknij się, bo ci przywalę”. Zaśmiałam się i przepuściłam nowoprzybyłą parę, by mogła zrobić sobie coś do jedzenia.
-Megg. –zagadnął Louis podczas zalewania herbaty. –Wybieramy się dzisiaj z Eleanor na małe zakupy. Mieliśmy nadzieję, że pojedziesz z nami.
-Przydałaby mi się w końcu jakaś kobieca opinia. –dodała dziewczyna, zachęcając mnie uśmiechem.
Włożyłam do ust resztę tosta, żeby mieć czas na zastanowienie się. Doskonale wiedziałam, że nie mam zbyt dużo pieniędzy na ubraniowe szaleństwo, ale mogłam przecież jechać dla samego towarzystwa. Eleanor wydawała się być bardzo miła.
-Jasne. –zgodziłam się, gdy przełknęłam.
            Dzień mijał, a każdy z członków zespołu powoli się wykruszał. Liam i Danielle pojechali do kina, Zayn z Perrie do jakiegoś klubu, Niall powiedział, że musi odwiedzić przyjaciela, a Louis i Eleanor stwierdzili, że mają coś bardzo ważnego do załatwienia, zanim wybierzemy się na zakupy. Blondyn wychodził jako ostatni. Zatrzymałam go w drzwiach i powiedziałam:
-Wiesz co, Niall? Ktoś mógłby powiedzieć, że wszyscy się zmówiliście i specjalnie zostawiacie mnie i Harry’ego samych. Wiesz coś o tym?
Chłopak zrobił minę zbitego psa.
-Nie złość się. –wyszeptał.
-Dzięki wam wielkie. –mruknęłam.
­-Spróbujcie się zaprzyjaźnić. –poprosił Niall. –Harry nie jest taki zły, naprawdę.
-Dobra, dobra. –mimo, że byłam trochę zła na nich wszystkich, zaczęłam się zastanawiać, czy to faktycznie nie jest dobra szansa na poznanie bliżej najmłodszego chłopaka z One Direction. –Leć już.
-Będziemy wieczorem.
            Zamknęłam za nim drzwi, po czym wróciłam do salonu. Był pusty, Harry musiał siedzieć w swoim pokoju. Westchnęłam. Na ukojenie nerwów zjadłam kilka czereśni. W końcu ruszyłam na górę, by po paru, długich sekundach stania przed pokojem chłopaka, w końcu zapukać do jego drzwi. Gdy usłyszałam ciche „proszę”, nacisnęłam klamkę.
Pokój był skąpany w półmroku –przez brązowe zasłony dostawało się naprawdę mało promieni słonecznych. Jedynym źródłem światła były dwie, małe lampki po obu stronach wielkiego łóżka. Wielka szafa w kolorze ciemnego drewna stała obok biurka, na którym leżał drogi laptop. Zauważyłam, że jest cały w naklejkach. Jednak z miejsca w którym stałam nie mogłam zobaczyć co na nich jest. W lewym rogu pokoju stał koszyk, na którym położono beżowy koc. Leżała na nim mała, czarna kulka. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, rozpoznając malutką Smolly. Zaspany kot podniósł głowę i zmierzył mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Gdy zdał sobie sprawę kim jestem, wstał, przeciągnął się i podszedł do mnie wolnym krokiem. Zaczął się o mnie ocierać, jednocześnie głośno mrucząc. Schyliłam się i pogłaskałam go, jednak nie odważyłam się zrobić nic więcej z uwagi na Harry’ego.
            Chłopak leżał na łóżku, z długopisem w ustach. Wokół siebie miał porozrzucane kartki, na których co chwila coś zapisywał. Zamknęłam drzwi i niepewnie podeszłam do niego.
-Hej. –powiedziałam, czując się trochę niezręcznie. –Co robisz?
Harry wyjął długopis z ust i spojrzał na mnie nieokreślonym wzrokiem. Jego zielone oczy wydawały się błyszczeć w półmroku, który panował w pokoju.
-Pracuję nad tekstami piosenek. –odpowiedział, po czym machnął ręką, zachęcając mnie, bym podeszła bliżej.
-Mogę cię o coś spytać? –usiadłam na brzegu łóżka. Było równie miękkie jak moje. Aksamitny, śliski materiał aż zapraszał, by się na nim położyć. –Dlaczego… dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz?
Chłopak usiadł, odsuwając kartki na bok.
-To nie tak, że cię nie lubię. –odparł cicho, patrząc mi w oczy. Zarumieniłam się. Byłam wdzięczna, że jest ciemno w pokoju.
-A więc o co chodzi? –wykrztusiłam.
Nienawidziłam się za to, że zawsze traciłam rezon, gdy rozmawiałam z przystojnymi chłopakami. Z drugiej strony, nie miałam tego problemu gdy spędzałam czas z Zaynem, Liamem, Louisem albo Niallem, a przecież byli najgorętszymi chłopakami jakich kiedykolwiek spotkałam.  Harry miał po prostu w sobie coś, co onieśmielało. Coś, co sprawiało, że miało się ochotę jak najszybciej wyjść z pokoju, ale jednocześnie zachęcało, by zostać i poznać go bliżej.
-Mam złe przeczucia co do ciebie. –wyznał Harry. –Jesteś… zbyt idealna, by to wszystko dobrze się skończyło.
Miałam wrażenie, że temperatura w pokoju skoczyła w górę. Patrzyłam na Harry’ego, czekając aż rozwinie swoją myśl.
-To trochę podejrzane. –kontynuował. –Jesteś utalentowana, miła, zabawna, rozgadana, wyluzowana. Gorąca. Nie sądzę, by był taki chłopak, który by się za tobą nie odwrócił na ulicy. Każdy z chłopaków świetnie się z tobą dogaduje. Każdy z nas miał wiele dziewczyn, ale żadna jeszcze nie była taka, którą wszyscy byśmy polubili. Danielle nikt nie lubi, Perrie na dłuższą metę jest irytująca, Eleanor jest w porządku, ale ma swoje dziwne zachowania i nie zawsze każdy ją rozumie. No i nagle jesteś ty, do której nikt nie ma zastrzeżeń.
-Ty masz. –wtrąciłam nieśmiało.
-Jestem po prostu ostrożny. Nadal nie wiem co o tobie sądzić.
Zamilkłam. Nigdy nie sądziłam, że taki może być powód, dla którego Harry jest dla mnie niemiły.
-Jest coś jeszcze. –dodał Harry, teraz z uśmiechem. –Gdy wprowadzaliśmy się tutaj z chłopakami, obiecaliśmy sobie, że to będzie nasze terytorium. Rozumiesz, strefa zamknięta. Żadnych dziewczyn. Raz błagałem chłopaków, by zgodzili się na wprowadzkę mojej dziewczyny, teraz już eks.  Nie zgodzili się. Nie dziw się, że ostro zareagowałem, gdy wszyscy przyszli, by oznajmić mi, że ty się wprowadzasz. To łamało wszelkie wprowadzone przez nas zasady.
-Tyle, że ja nie chodzę z żadnym z was. –odparłam. –Może to jest kluczowym punktem.
-Może. –zgodził się Harry. –A masz w ogóle chłopaka?
-Nie. –pokręciłam głową. –Nie zdążyłam poznać zbyt wiele osób tutaj, w Londynie.
Przez chwilę po prostu mi się przyglądał, a gdy na chwilę odwrócił wzrok, ja, uwolniona, z ulgą spojrzałam w inne miejsce. Wzięłam głęboki oddech i wstałam. Poczułam silną potrzebę, by zapalić.
-To nie zabrzmi skromnie, ale ja jestem naprawdę w porządku, Harry. –powiedziałam. –Jeszcze nikt się na mnie nie zawiódł.
Chłopak również wstał i stanął naprzeciwko mnie. Był ode mnie wyższy przynajmniej o głowę.
-A więc zacznijmy od początku. –zgodził się.
Nie wiem, czy to przyciemnienie w pokoju tak na mnie działało, ale za każdym razem gdy patrzyłam na niego, miałam ochotę się na niego rzucić. Oczy Harry’ego wydawały się być bardziej zielone niż zwykle. Błyszczały, a rozchylone usta wręcz zapraszały do namiętnego pocałunku. Brązowe loki, które pozostawił w nieładzie prosiły, by ich dotknąć. Ile bym dała, by w tym momencie wpleść dłonie w jego włosy… Dwa guziki fioletowej koszuli w kratę były rozpięte, ukazując fragment nagiego ciała. Przełknęłam ślinę i czym prędzej odwróciłam się do drzwi. Nie ufałam sobie na tyle, by zostać tu dłużej. Nacisnęłam klamkę, po czym spojrzałam ostatni raz na Harry’ego. Uśmiechał się lekko, a ja zdałam sobie sprawę, że chłopak doskonale wiedział co przed chwilą chodziło mi po głowie. Po raz kolejny dzisiaj poczułam gorąco rozlewające się po mojej twarzy. Otworzyłam drzwi i szybko wyszłam. Będąc na korytarzu, głęboko odetchnęłam. Potrzebna mi była fajka. Natychmiast.
***
 No i wreszcie dotarliśmy do wątku Megg & Harry!
Co sądzicie?
I tak w ogóle to chciałam wam powiedzieć:
Massive thank you za wszystkie zostawiane komentarze i pochlebne słowa ;)
Zawsze mi się miło robi jak je czytam. :D
Jutro kolejny rozdział, 
xoxo

7 komentarzy:

  1. no to czekam na to co się teraz będzie działo ; )
    ajajajajaj.... ; ) nie mogę doczekać się jutra :D
    http://buubsonlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski. :D
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, że Harry jednak polubił Megg i razem postanowili polepszyć swoje relacje, zapominając o przeszłości. już myślałam, że okaże się być totalnym dupkiem nie akceptującym Megg. a tak w ogóle to jak zwykle rozdział baaardzo mi się podobał, nie mogę doczekać się jutra :*

    Julka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajaj, najlepszy rozdział. < 3
    Z jednej strony Harry zachował się jak idiota i dupek, jednak z drugiej - jak tutaj go nie kochać? : D
    Kurcze, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Oby był dłuuuugi. Bo takie kocham najbardziej. <3 : D
    Pozdrawiam, Kinia.

    myjudgementiscloudedliketonightssky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAJEBISTE!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyśmienite! Masz talent, naprawdę. Uwielbiam One Direction, są super.

    OdpowiedzUsuń
  7. Massive thank you za tak wspanaile opowiadanie...jak opisalas Harrego doskonale o boshe sama chcialabym go schrupac....i sie rzucic na niego awwwwww...- tak dziala twoje opowiadanie na mnie!:D bede musiala isc do spowiedzi:D

    OdpowiedzUsuń