Szliśmy
na chodniku przed siebie.
-Miejmy nadzieję, że fanki
nas nie zobaczą. –powiedział Harry, wkładając ręce w kieszenie.
-Nie dałyby wtedy ci
spokoju, prawda?
Chłopak potaknął. –Czasami
to jest naprawdę uciążliwe.
Okolica naprawdę była piękna
po zmroku. Ciszę przerywało jedynie cykanie świerszczy i szczekanie psów. No i oczywiście
samochody z niedalekiej, ruchliwej ulicy. Zagryzłam wargę. Zdałam sobie sprawę,
że właściwie to niewiele wiem o Harrym.
-Cieszysz się, że jesteś
sławny? –zapytałam, zerkając na niego. –Nie żałujesz pójścia do X-factora?
-Nie zmieniłbym tego. –odparł.
–To była niesamowita szansa i cieszę się, że z niej skorzystałem. Lubię być
sławny. –zobaczyłam błyski w jego oczach. –To niesamowite uczucie.
-Nie ma laski, która by ci
nie odmówiła, co? –nie mogłam się powstrzymać.
Harry parsknął śmiechem. -Tak,
to prawda.
Moment później posmutniał.
-Są oczywiście złe strony.
–powiedział. –Jak to, że prawie w ogóle nie widuję się z moją rodziną. Albo to,
że czasem, gdy chcę pobyć sam, zwyczajnie nie mogę. Założę się, że podczas
naszego spaceru zaczepi nas przynajmniej jedna fanka.
Westchnęłam. Wtem coś mi
się przypomniało.
-Harry? –spojrzałam na
niego, unosząc jedną brew. –Czy to prawda, że wolisz starsze kobiety?
Chłopak roześmiał się.
-Nie. –odparł. –Lubię
każde kobiety. Po prostu media zawsze krzyczą, jak umawiam się z kimś wyróżniającym
się –na przykład wiekiem. Potem powstaje wrażenie, że faktycznie gustuję w
starszych ode mnie.
-Rozumiem. –powiedziałam,
uśmiechając się lekko.
-Mógłbym kiedyś przyjść na
twój trening i zobaczyć jak tańczysz? –zapytał Harry.
-Niestety nie. Travis nie
wpuszcza nikogo do środka. Boi się, że ktoś mógłby podpatrzeć jego
choreografię.
-Na tych zajęciach musi
być bardzo nerwowo, co?
-Nawet nie wiesz jak
bardzo.
Przeszliśmy do cichej
części ulicy. Na samym końcu znajdował się park, z ładnie oświetlonymi ławkami.
Usiedliśmy na jednej z nich.
-Czy taniec jest czymś co
chcesz robić w życiu? –zapytał Harry, patrząc na mnie.
Jego oczy znów zaczęły
błyszczeć. Tym razem jednak nie odwróciłam wzroku.
-Całe życie myślałam, że
będę lekarzem. –powiedziałam, zamyślając się. –Cała moja rodzina nimi jest. Moja
mama jest lekarzem rodzinnym, tata psychiatrą, babcia okulistą, dziadek
weterynarzem, wujek chirurgiem, a ciocia farmaceutką. To było wręcz moim
obowiązkiem, by kontynuować tradycję. Ale potem pojechałam na obóz taneczny. I
od tego czasu kompletnie pokochałam taniec. Miesiąc temu dostałam szansę, by
wyjechać do Londynu. I oto jestem.
-I cieszysz się, że jest
tak jak jest?
-Szczerze mówiąc, ulżyło
mi. –odparłam. –Ta cała medycyna wisiała nade mną jak czarna chmura. Teraz nie
muszę się o to martwić. Jeśli wygramy…
Spojrzałam w dal. Wyobraziłam sobie całą naszą grupę taneczną
przyjmującą zloty puchar i gratulacje. Wizja ta pojawiała się w moim każdym
śnie.
-Te mistrzostwa są dla
mnie szansą, że zobaczy mnie ktoś i zatrudni. –kontynuowałam. –Wiesz jak dużo
można zarobić, będąc w znanej grupie tanecznej?
-Nie wiedziałem.
-Nie wiedziałem.
-To teraz już wiesz. Wtedy
moi rodzice dadzą mi spokój i zaakceptują to, że jestem tancerką.
-Trzymam za ciebie kciuki.
Wieczór był wyjątkowo
piękny. Zamknęłam oczy i delektowałam się każdą spędzoną tu sekundą.
-A czego ty chcesz od
życia, Harry? –zapytałam, przekręcając głowę i patrząc na chłopaka.
-Chcę wielu rzeczy.
–odpowiedział. –Patrząc na dalszą przyszłość, można powiedzieć, że wielkiej
sławy, dobrego albumu, masy fanów. Jednak jeśli chodzi o chwilę obecną…
Moje serce załomotało. Chłopak
przysunął się bliżej mnie i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Mam jedno takie marzenie.
–mówił cicho. –Chciałbym mieć wyjątkową dziewczynę, z którą mógłbym dzielić się
swoimi przemyśleniami, z którą mógłbym w każdym momencie porozmawiać. Ostatnio
zacząłem myśleć, że… to jest w stanie się ziścić.
Kompletnie zmiękłam. Spojrzałam
w jego zielone, błyszczące oczy. Palcem dotknęłam jego absolutnie wspaniałych
warg.
Chwilę
potem nachyliłam się do niego, a on, po raz drugi w ciągu dwóch dni, pocałował
mnie. Zamknęłam oczy i westchnęłam z lubością. Teraz poczułam, że wszystko jest
na swoim miejscu. Harry splótł swoją dłoń z moją, po czym pogłębił pocałunek. Wiatr
delikatnie poruszał naszymi włosami. Chłopak nieśmiało wsunął mi język do ust w
niemym pytaniu. Odpowiedziałam mu entuzjastycznie. Zrobiło mi się gorąco,
czułam, że temperatura mojego ciała wzrosła o kilka stopni. Pocałunek był
romantyczny i słodki. Wiedziałam, że zapamiętam go do końca życia.
W
końcu oderwaliśmy się od siebie, a Harry spojrzał na mnie szczęśliwym wzrokiem.
-Spróbujemy być parą? –zaproponował,
gładząc kciukiem wnętrze mojej dłoni.
I wtedy czas się
zatrzymał. Znieruchomiałam i przełknęłam ślinę. W tej jednej chwili przez głowę
przechodziły mi tysiące myśli. „Harry zalicza dziewczynę praktycznie po każdym
naszym występie” –rozległ się nagle w mojej głowie głos Zayna.
Nie chciałam być kolejną
dziewczyną, którą zaliczy. Byłam delikatna, jeśli chodzi o te sprawy. Nawet mój
krótki związek z Mattym bardzo wdał mi się we znaki.
Spojrzałam na Harry’ego i
natychmiast spuściłam wzrok. I choć serce krzyczało, bym się zgodziła, rozum
okazał się mieć większe prawo głosu.
-Harry… -powiedziałam
cicho. –Nie wiem czy to dobry pomysł.
Jego mina zmieniła się w
jednej sekundzie.
-Dlaczego nie? –zapytał,
marszcząc brwi.
-Nie mówię, że nie.
–odparłam. –Może kiedyś. Ale… na pewno nie teraz. Chciałabym, byś upewnił się,
że to jest to, czego naprawdę chcesz.
-Myślisz, że kłamię?
-Nie, po prostu…
-zawahałam się. –Każdy wie, jakie masz podejście do dziewczyn. A ja jestem
bardzo wrażliwa. Nie chcę zostać zraniona.
-Nie zranię cię, Megg.
–obiecał chłopak. –Jeszcze nigdy…
-Tylko tak mówisz.
–przerwałam mu, nagle ogarnięta złością. –Ale dla ciebie liczy się tylko seks.
-Nieprawda! –wykrzyknął
Harry, zrywając się z ławki. –Skąd ci się to wzięło? Nie znasz mnie i nie masz
pojęcia co się dla mnie liczy!
-Zayn mówił, że ruchasz nowo poznane
laski po każdym waszym koncercie. –również wstałam.
-A co on ma do tego?!
–chłopak aż zaczerwienił się ze złości. –Nie jego sprawa co robię! Od kiedy ty
zresztą tak go słuchasz?!
-A co, to nie prawda? –zapytałam,
ledwo panując nad głosem.
Przez chwilę nie wiedział
co powiedzieć. W jego oczach widziałam jedynie wściekłość.
-Wiesz co?! Jeb się. –powiedział
do mnie. –Jebcie się wszyscy!
I odszedł szybkim krokiem.
Stałam przez moment kompletnie oniemiała. Zobaczyłam
jeszcze dwie, młode fanki podbiegające do swojego idola, które natychmiast
odprawił, zanim zniknął za rogiem. Nie wierzyłam w to, co się stało. W ciągu
jednej chwili wszystko wywróciło się do góry nogami. Wolnymi krokami zaczęłam
iść z powrotem do domu. Najchętniej pojechałabym do mojego małego mieszkania, w
którym jeszcze niedawno zajmowałam miejsce. Nie było tam jednak moich rzeczy. Walcząc
z odpychającym uczuciem, doszłam do domu One Direction i niepewnie weszłam do
środka. W salonie siedział Louis i Harry. Widać było, że Harry zwierza się
przyjacielowi. Unikając ich wzroku, czym prędzej popędziłam na górę. Zastanawiałam
się, czy nie warto zacząć się pakować. Byłam pewna, że chłopak mnie teraz
nienawidzi. A wkrótce i Louis, bo nie miałam wątpliwości, że Harry opowiada
przyjacielowi podkoloryzowaną wersję wydarzeń. Nie miałam pojęcia co mnie
podkusiło, by zacząć tą kłótnię. Chłopak pyta o chodzenie, a ja go obrażam w
twarz. Chociaż z drugiej strony… powiedziałam tylko prawdę. Wyraziłam tylko
swoje obawy. Harry mógł zareagować inaczej. W głębi duszy chyba liczyłam na to,
że chłopak zaprzeczy, albo obieca, że się zmieni. Tymczasem on powiedział „jeb
się”.
Ukryłam twarz w dłoniach.
Naprawdę myślałam, że ten wieczór skończy się inaczej.
Miałam szczerą nadzieję, że chłopacy nie wywalą mnie już
tego wieczora. Nie chciałam szwendać autobusami się po nocach po Londynie. Umyłam
się, a potem zaczęłam częściowo wrzucać swoje rzeczy do walizki. Nagle
usłyszałam drapanie w drzwi. Otworzyłam je, a do środka wbiegła Smolly. Zaczęłam
ją wyganiać, ale schowała się za szafą, gdzie nie mogłam jej dosięgnąć. Westchnęłam
i rzuciłam się na łóżko. Byłam zbyt zestresowana, by czytać książkę. Nie mając
nic innego do roboty, wzięłam telefon i zaczęłam grać w Angry Birds. Ani się
obejrzałam, a obok mnie położyła się kotka Harry’ego. Patrząc w jej niebieskie,
duże oczy i słuchając głośnego mruczenia, nie miałam serca jej wyrzucić. Później
okazało się, że to było złe posunięcie. Nie minęło pół godziny, a do mojego
pokoju wparował Harry, z czystą nienawiścią wymalowaną na twarzy.
-Pozwoliłem ci dotykać
mojego kota?! –zaczął krzyczeć. Smolly wstała i wystraszona czmychnęła na
korytarz.
Wzburzona wstałam i
założyłam na siebie ręce.
-Serio zamierzasz się oto
kłócić?! –odkrzyknęłam. –Jesteś dziecko, czy co?
-To kim w końcu jestem?!
Kimś kto posuwa laski po koncertach czy dzieckiem?!
-Bardzo dojrzała
odpowiedź. –czułam, że zaraz wybuchnę. –Wcale nie jesteś zły o kota! Ty po
prostu szukasz pretekstu, by się na mnie odgryźć!
-Nie wiesz o czym mówisz! –dziwne,
że ta sama osoba dwie godziny wcześniej pytała, czy spróbujemy być parą.
Patrzyłam teraz na Harry’ego jakby był obcą osobą.
-Nie wzięłam tutaj twojego
kota specjalnie. –odparłam gniewnie. –Sam przyszedł. Być może ma dość twojego
towarzystwa!
Chłopak zacisnął pięści. Gniew
kompletnie do niego nie pasował.
-Chcesz obrócić wszystkich
przeciwko mnie! –zarzucił mi, krzycząc. –Najpierw Niall, potem Louis, Zayn,
Liam. A teraz nawet mój kot! Co jest z tobą nie tak?!
-A może to twoja wina,
co?! Nie pomyślałeś o tym, że to ty zawsze masz jakiś problem?!
-Teraz na pewno mam!
–odpowiedział z furią w oczach. –I ty też będziesz mieć, jak nie będziesz miała
gdzie spać!
Zachwiałam się, jakby mnie
uderzył. Czy on właśnie…?
-Wypierdalaj z mojego
domu! –wrzasnął.
W tym samym momencie, za
jego plecami pojawił się Louis, który złapał przyjaciela za ramię i odciągnął
do to tyłu.
-Hazza, uspokój się.
–powiedział do niego łagodnie. –Zaraz palniesz coś głupiego, idź się położyć.
-Nie chcę jej tutaj! –przyjaciel
próbował mu się wyrwać, ale Louis trzymał go mocno.
Tak
okropnie się jeszcze chyba nie czułam. W życiu nie pomyślałabym, że może dojść
do czegoś takiego. Zobaczyłam, że do szarpiącej się dwójki dołącza Liam. Jak
przez mgłę słyszałam wszelkie przekleństwa rzucane przez Harry’ego. Razem
wyciągnęli go z mojego pokoju i chwilę potem ich nie było. Nogi mi się trzęsły,
zaschło mi w ustach. Zamknęłam drzwi, a potem w ekspresowym tempie zaczęłam się
pakować. Nawet nie starałam się robić tego ładnie. Po prostu wrzucałam wszystko
jak leci. Do oczu cisnęły mi się łzy, serce biło szybko i boleśnie. Byłam jak w
transie.
W
pewnym momencie poczułam czyjeś ręce zaciskające się na moich nadgarstkach. Próbowałam
się wyszarpać, ale owa osoba trzymała mnie mocno. W końcu spojrzałam do góry i
zamrugałam parę razy. To był Niall.
-Megg. –zdałam sobie
sprawę, że cały czas powtarzał moje imię. –Uspokój się.
Przestałam się wyrywać i
wzięłam parę głębszych oddechów. Gdy blondyn uznał, że jest dobrze, puścił
mnie. Zrezygnowana usiadłam na łóżko.
-Przepraszam. –wyszeptałam,
patrząc na moje dłonie. –Zawaliłam sprawę. Zaraz skończę się pakować i…
-Nie ma mowy. –oznajmił
chłopak. –Nigdzie się stąd nie ruszasz.
-Ale…
-To ja ci zaproponowałem
mieszkanie i tylko ja mogę cię stąd wyrzucić. –rzekł Niall.
-To nie w porządku.
–pokręciłam głową. –Harry mnie nienawidzi. Jak mogę mieszkać z nim pod jednym
dachem?
-Przejdzie mu, jak zawsze.
Wciąż nie byłam
przekonana.
-Wyśpij się. –powiedział
blondyn. –Jutro rano pogadamy.
Chłopak pomógł mi się
położyć, po czym okrył mnie kołdrą.
Nie wiem czy to emocje z całego dnia, czy po prostu
zmęczenie, ale po zamknięciu oczu zasnęłam w przeciągu minuty.
***
Siema!
Nie uwierzycie, ale ten rozdział miał być kompletnie inny! Już go napisałam, ale potem stwierdziłam, że przydałoby się trochę dramatyzmu, więc wykreśliłam co napisałam i zaczęłam od początku ;D
Musi być jakaś akcja, nie może być cały czas dobrze i cukierkowo, no nie?
Wiem, że krótki, ale jutro dodam kolejny, obiecuję.
Wiem, że krótki, ale jutro dodam kolejny, obiecuję.
Piszcie co sądzicie ;)
xoxo
Ten rozdział jest naprawdę boski.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to bardzo.
Czekam na następny.
Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
O jacie, nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. : O Ale mimo tej całej awantury rozdział zajebisty. : D Cudnie, pięknie i miodzio. I masz rację... Musi być jakaś akcja, nie może być cały czas dobrze i cukierkowo. Zgadzam się w stu procentach. : D Harold nieźle mnie wkurzył... *_* Ale mam nadzieję, że on i Megg się pogodzą. : )
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział. Oby był równie zajebiaszczy co ten . : D
Pozdrawiam, Kinia.
Zatkało mnie. Totalnie mnie zatkało.
OdpowiedzUsuńNajpierw romantyczna scena z pocałunkiem, a potem wielka awantura! Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. I jak ich teraz pogodzisz? Mam nadzieję, że szybko, bo chcę w końcu przeczytać o ich wielkiej miłości............
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
http://my-love-one-direction.blogspot.com/
i na najnowszego bloga:
http://dumb--love.blogspot.com/
kurczę. a miało być tak miło. ale faktycznie nie ma dramatyzmu, nie ma zabawy. i szczerze, to dobrze, że sprawy przybrały taki obrót ; )
OdpowiedzUsuńfajny, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA: http://thedirectionstories.blogspot.com/
Szczerze mówiąc myślałam, że zostaną parą. Totalny szok jak dla mnie ale uwielbiam ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział . Czekam na następny ♥ I zapraszam wszystkich do mnie : http://fall-in-love-in-london.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńniby siee kłócili i taki rozdział dramatyczny itepe itede
OdpowiedzUsuńale mi siee podobało ; d Harry strasznie przewrażliwiony. chyba nie znosi jak ktoś mu czegoś odmawia ; d
z niecierpliwością czekam na następny. prosze dodaj go szybko ; )
http://buubsonlove.blogspot.com/
Haha :Wiesz co ?! Jeb się ! Jebcie się wszyscy ! XDD
OdpowiedzUsuńczytając to.. łzy napłynęły mi do oczu. cudowne :3
OdpowiedzUsuńchce mi sie plakac jakby chklopak do mnie powiedzial Jeb sie nigdty w zyciu bym do niego nie wrocila nigdy-magda
OdpowiedzUsuńJest świetnie, tylko ogółem zbyt mało realistyczne i Megg zbyt szybko się do nich wprowadziła xD takie jest moje zdanie, ale ogółem i tak jest świetnie <3
OdpowiedzUsuń