wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 4 "Wracając do domu..."


 Siema wszystkim!
Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim co skomentowali moją pracę. Wielkie dzięki!
Dobrze wiedzieć, że ktoś czyta moje wypociny! Teraz wstawię krótki rozdział. Musiałam oddzielić go od następnego, długiego, a go wstawię jutro ;) Właściwie to dzisiaj, bo jest już po północy.
Miłego czytania! xoxo
 ***
Spaliliśmy do końca nasze fajki, po czym weszliśmy do środka. Zayn oprowadził mnie po całym domu, pokazując niemal każde pomieszczenie. Dowiedziałam się gdzie są łazienki, a także pokoje poszczególnych członków zespołu.
-Harry i Louis czasami śpią razem. –oświadczył czarnowłosy, idąc korytarzem. –Ale tak generalnie to tu jest pokój Louisa.
Otworzył drzwi. Ten pokój był zdecydowanie mniej uporządkowany niż ten Nialla. Wszędzie walały się ubrania, kartki, długopisy. Kołdra w łóżku była rozkopana, na której pod dziwnym kątem leżał laptop, a obok pusta paczka po chipsach.
-Cały Louis. –podsumował Zayn, zamykając drzwi i idąc dalej. –Tutaj mieszka Liam.
Pomieszczenie było utrzymane w brązowych barwach, wszystko w absolutnym porządku. Obok łóżka po prawej stronie leżał na szafce stosik książek, a na szafce po lewej trochę damskich rzeczy. Domyśliłam się, że należą do Danielle. Pod łóżkiem był rozłożony miękki dywan. Pokój miał w sobie ciepło, coś, co sprawiało, że chciało się w nim przesiadywać.
Następny pokój należał do samego Zayna. Był urządzony na biało-czarno, z nowoczesnymi meblami i jasnym sufitem. Najbardziej przykuwał wzrok zegar w kształcie księżyca, wiszący tuż nad wielkim łóżkiem. Była godzina 19.
-Ładnie tu masz. –stwierdziłam, czując, że powinnam powiedzieć coś w ten deseń.
-Jedyny pokój z balkonem. –oznajmił z przebiegłym uśmiechem. –Na wypadek, gdyby w nocy zachciało mi się spalić fajkę.
-To jest to. –przybiłam mu piątkę.
            Z Zaynem czas mijał bardzo szybko. Ani się obejrzałam, a wrócił Louis, gotowy, by zawieźć mnie do mojego mieszkania.
-Mam nadzieję, że się nie nudziłaś. –powiedział, uśmiechając się rozbrajająco. Louis często się uśmiechał. To było to, co w nim lubiłam najbardziej.
-Ależ skąd. –odparłam. –Było bardzo fajnie.
Mrugnęłam do Zayna porozumiewawczo.
-Wpadniesz jutro? –zapytał czarnowłosy, niby to obojętnym tonem. Wiedziałam, że tak naprawdę bardzo na to liczył.
-Jeśli nikt nie ma nic przeciwko. –zgodziłam się, po chwili jednak przypominając sobie, że faktycznie jest taka jedna osoba. –Może nie powinnam…
-Pogadam dzisiaj z Harrym. –obiecał Louis. –Mamy twój numer?
-Chyba nie. –odparłam, nie przypominając sobie, bym podawała go Niallowi.
Wymieniliśmy się więc numerami i w końcu ruszyliśmy do wyjścia.
-Do zobaczenia, Zayn. –rzuciłam. –Pozdrów Liama i Nialla. Harry’ego też możesz, chociaż nie wiem czy to dobry pomysł.
-Pewnie nie. –roześmiał się chłopak. –Do zobaczenia.
            Louis miał równie wypasione auto jak Niall. Było w kolorze dojrzałej wiśni. Wsiadłam ostrożnie, bojąc się, że uszkodzę cokolwiek w tym cudzie. W środku pachniało nowością. Podałam chłopakowi adres, po czym ruszyliśmy.
-Tylko się nie zdziw za bardzo, mieszkam dość skromnie. –uprzedziłam od razu.
Mijaliśmy domy, hotele, parki, restauracje. Brunet zabawiał mnie śmiesznymi historyjkami z zespołu, niebanalnymi kawałami i wtopami Harry’ego, które nieraz miały miejsce na koncertach. W końcu wyjechaliśmy z Londynu prosto do mojego przedmieścia. Louis podwiózł mnie pod sam pensjonat, w którym zajmowałam pokój.
-To bardzo miłe, dzięki. –powiedziałam.
-Nie ma sprawy. –odparł. –Każda chwila spędzona…
-Dobra, już dobra. –przerwałam mu ze śmiechem. –Nie musisz się tak podlizywać.
-Ale to prawda!
-Dziękuję.
-Szkoda, że nie mieszkasz bliżej nas. –stwierdził Louis. –Autobusem to jednak masz kawałek.
Wzruszyłam ramionami.
-Nie stać mnie na mieszkanie  w samym Londynie. A tutaj jest bardzo spokojnie.
-Pamiętaj, że zawsze po tańcach możesz wpadać do nas. –zaoferował chłopak. –I tak nic nie robimy całymi dniami. Wprowadzasz świeżość do naszego domu.
-Świeżość, mówisz? –uśmiechnęłam się. –Gdyby tylko Harry się z tym zgadzał…
-Ja już pogadam z Harrym. –machnął ręką Louis. –Zobaczysz, będzie za tobą szalał tak bardzo jak my.
Pokręciłam głową, nie mogąc jednak powstrzymać banana wypływającego na moją twarz.
-Cieszę się, że was poznałam. –powiedziałam. –Okazuje się, że pod całym tym gwiazdorstwem, jesteście normalnymi, fajnymi chłopakami.
-Przestań, bo się rumienię! –wykrzyknął Louis śmiesznym głosem.
Parsknęłam śmiechem, a potem otworzyłam drzwi.
-Do zobaczenia. –rzuciłam, po czym zatrzasnęłam je.
Stojąc pod pensjonatem, odprowadziłam wzrokiem odjeżdżającego najstarszego członka One Direction. Gdy zniknął za rogiem, z westchnieniem wygrzebałam z torby kluczyki, po czym weszłam do środka. Do teraz, nawet nie zdawałam sobie sprawy, jaka jestem zmęczona.
Robiło się już ciemno. Gdy weszłam do mieszkania, od razu skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam długi, gorący prysznic. Wciąż nie docierało do mnie, że parę godzin temu poznałam wszystkich członków One Direction. Leżąc w łóżku, poczułam całe wyczerpanie spowodowane dzisiejszym treningiem. Nie minęła minuta, a ja już spałam jak zabita.

5 komentarzy:

  1. mam nadzieję, że będzie też jakiś fajny wątek między Harrym a Megg :) czekam na następny :*

    Julka

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz, i zgadzam się z komentarzem powyżej. Masz świetny talent, nie zmarnuj go :D Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. uuu od nienawisci po przez przyjazn pozadnaie i milosc = Harry i Megg na pewno o nich chodzi:D ahahaha jestem Sherloc Holmes:D

    OdpowiedzUsuń